zbliza sie koniec konca ;///

napisał/a: tygrysia1 2009-04-19 20:52
Jestem z Kamilem prawie 5 lat. W tym 2 razy się rozstawaliśmy na okres 3-4 miesięcy. Poznaliśmy się na studiach. Zaczęliśmy ze sobą chodzić dopiero na 2 roku studiów. Z początku on nie był chętny związkowi, powodem była odległość. Nie duża ale dla niego znacząca - 24 km. Uważał, że taki związek na odległość może nie przetrać. Mimo wszystko zdecydował się spróbować.

Nasze początki wspominam bardzo miło. Spędzaliśmy czas ze sobą na uczelni i po za nią. Czułam się wspaniale, czułam motylki, do dziś mile ten czas wspominam.

Kiedy nadeszły wakacje spotykaliśmy się raz na tydzień. Raz on do mnie przyjeżdżał raz ja do niego. Po pół roku w moje urodziny nocował u mnie po raz pierwszy. Do niczego nie doszło wtedy.

Nadeszły nasze 2 wakacje on miał wtedy iśc do szkółki wojskowej na 6 tyg. Zaczęłam się w tym czasie od niego oddalać, awantury o byle co szły. Jakoś tak wyszło że na wesele do kuzynki poszłam z kolega on za to wściekł się i zerwał ze mną (bo nie mógł iść- wolał przyjechać do domu i nachlać się jak świnia niż ze mna na wesele iść). Po 3 miechach mój zaczął do mnie sms pisać dzwonić, prosić czy nie spróbujemy ponownie. Zgodziłam się.

Wtedy zaczął się też 7 ostatni semestr studiów. Mięliśmy zajęcia tylko raz w tygodniu, a on zaś pracował jako pomoc w budowie. Do listopada. Na zajęcia nie zawsze przyjeżdżał. Spotykaliśmy się rzadko raz na 2-3 tyg. Ale jakoś to szło. Ja w tym czasie pisał pracę na obronę , bo chciałam szybko ją napisać, on zaś obijał się. W maju obroniłam się a on nawet nie ruszył swojej pracy.

Przed kolejnymi 3 naszymi wakacjami zerwałam z nim, nie wytrzymałam tego że rzadko się widywaliśmy. Po jakimś czasie zapoznałam kolegę mojego kolegi, zaczęliśmy spotykać się, ale koleś zaczął mnie oszukiwać i wszystko rozpadło się. A on nie mógł beze mnie żyć i we wrześniu zaczął zagadywać bym do niego wróciła i wróciłam. Spotykaliśmy się znów raz na tydzień, było między nami lepiej niż kiedyś. Ja rozpoczęłam studia magisterskie, a on nadal mordował się nad pisaniem pracy inżynierskiej. Kolejny rok był dobry. Doszło między nami do zbliżenia, mieliśmy plany, wyjazd wakacyjny. On napisał pracę dzięki mojej pomocy. Poszedł na staż od marca do września.

Potem chciał odpocząć, bo się zmordował tym stażem. Nic tak nie robił siedział 8 godzin tam. Potem zaczęło się między nami psuć. Powody związane z pracą, bo ile to można odpoczywać. Największy kryzys nastąpił w grudniu kiedy jego matka nie pozwoliła mu do mnie przyjeżdżać. Bolała ją ręka i chciała by jej pomagał. A ja byłam chora 2 tyg grypko mnie poważnie złapało. Spotkaliśmy się dopiero na Sylwka. Ale mało brakowało a byśmy go spędzili osobno, bo nie chciał matki samej zostawić (ojciec zmarl mu 7 lat temu).Ale matka tak się nachlała, ze ją zostawił sam i do mnie przyjechał.

Na początku stycznia wpadł na pomysł, że zostanie żołnierzem zawodowym (jak niektórzy jego koledzy). Zaczął ćwiczyć i dopiero w lutym szukać w jednostkach roboty. I tylko koło siebie znalazł, zaliczył ćwiczenia, ale potym powiedzili mu że nie ma przyjęć. Nie wiem czemu tego wczesniej nie powiedzieli. Potem złożył podanie do jakiejś firmy u siebie i cisza. Wkońcu miał złożyć podanie do innej firmy ale dostał zawiadomienie z wojska że musi zrobić testy i badania, (obowiązkowo)Więc wybrał sobie daty przed i po świętach wielkanocnych (dlatego że za duży koszt na dojazdy wyjdzie).

Moim zdaniem on robote jak diabli odwleka. W święta zachorowałam i choruje do tej pory. Już ponad 2 tyg się nie widzimy a on każe bym do niego przyjechała, bo inaczej spotkamy się za 3 tyg. Nie rozumiem go jak chora moge do niego jechać ;/

Kazałam mu złożyć podania do roboty bo już wojsko załatwiła on, teraz nie mogę bo za tydzień lub 1,5 mam remont w domu. Malowanie pokoju i podłogi będą zakładane – ale nie wiem co on tam będzie robić, jak prace robotnik będzie wykonywać. Stwierdził, że jak remont skonczy się, złoży podanie do innej firmy 30km od niego bo wiecej płacą i będzie sobie dojeżdżać. Myślę że znów to się źle skonczy.

Ja niedawno obroniłam pracę magisterską. Czekam na dyplom. Dowiadywałam się o robotę. Mam duże szanse ale dopiero w czerwcu (bo firma ma remont), tylko że w miejscowości 70 km ode mnie (od niego koło 50). Szukam obecnie mieszkanka na wynajęcie, bo chce tam przeprowadzić się. Kiedy powiedziałam mu o swych planach on nie przejął się. Powiedział, że jakoś będziemy sobie radzić, spotykać się w weekendy. Ale nie będzie do mnie przeprowadzać się. Woli do domu przyjeżdżać bo tak ma wygodnie, obiadek, swoje łóżeczko itp. Trudno nic na to nie poradze jeśli nie chce ze mną wyjechać.

Do tego wnerwia mnie jego matka. Kiedyś było dobrze, teraz nie. To znaczy kiedy jestem u niego nom stop siedzi w jego pokoju. Nie mamy intymności, mówiłam mu wiele razy że mnie to przeszkadza że moja mama nie siedzi u mnie jak on jest. A On nie widzi problemu. Do tego teraz uzależniła się i nom stop jak przychodzi z rynku ze swej roboty gra na kompie. Nawet nie ma kiedy pogadać na skype bo gra, jak jestem u niego ciągle gra. Wyjść nie raz się nie da bo zimna pogoda albo pada. A ona nom stop w jego pokoju. Jedynakiem nie jest, ma brata. Ale ona m rodzinę. Sam z matką tylko jest. Coraz bardziej myślę nad rozstaniem, że tak nie da się. Nie dosyć ta jego matka to jeszcze nie chce pracować (wymiguje się) i na dokładkę wyprowadzić się ze swojego domu nie chce. Wiadomo ciężko jest opuścić rodziców ale kiedyś trzeba.

Mój tato chciałby abym nadal mieszkała z nimi ale uszanował moja decyzję. Bo wie, że w większym mieście mam przyszłość niż z małym gdzie roboty nie ma.

Nie ma już sił na to wszystko. Czasami myślę, że ten wyjazd dobrze mi zrobi. Poznam tam nowych ludzi bo w swoim mieście nie mam nikogo każdy wyjechał do innych miast. Może tam wszystko odmieni sie. Mam dość takiego życia. chciałabym ułożyć sobie zycie. A ten do mnie my nawet nie mammy kasy by mieskanie kupić, na kredyt nie stać. Może za 10-15 lat zamieszkamy razem, bo teraz to nierealne. ;///
napisał/a: ~gość 2009-04-19 21:13
witaj :)
ja osobscie nei widze przyszlosci tego zwiazku , jesli on woli gre na kompie zaiast ciebei to ja dziekuje
W dodatku jego niemozliwosc odciecia sie od korzeni, nei da sie on przesadzic tak je glegoko zapuiscil, nei ma to jak u mamuski ktora sobie lubi od czasu do czasu popic, w dodatku siedzi ciagle a twoj nei widzi w tym problemu
Popatrz sobie na twojego tate, chociaz jest mu w pewnym stopniu ciezko ui sie z ty pogodzic
Jak widziz przyszlosc z takimm czlowwiekiem ?
Po cholere do niego zracalas ? jesli nei wykaze on deklaracji a przedewszystkim widocznej poprawy to powiedz papa...
Moze onn nei dozjal i niewiadomo kiedy dojzeje do doroslego zycia...
napisał/a: tygrysia1 2009-04-19 21:23
On zaczął grać od jakiś miecha (choć wczesniej tez pogrywał, ale mnie) bo jak mówi nie ma co robić. Nudzi mu się.
Jego matka też gra. Więc wniosek oboje pogrywaja raz jedno raz drugie.
Jak jestem u niego on nie gra. Tylko jego matka. A jesli juz nie gra to siedzi w pokoju, mnie wścieklizna bierze poprostu. Mogła by gdzieś iść albo coś porobić, a nie siedzieć.
A wiadomo grami człowiek nie przeżyje ;///
napisał/a: ~gość 2009-04-19 21:38
Sprubuj pogadac o wszystkim co cie gryzie ale tak aby to wygladalo nie jako atak na jego osobe, jesli zrozumei twoja intencje to bedzie ok :)
Jesli jest durniem to wiadomo jak sie to skonczy
napisał/a: tygrysia1 2009-04-19 21:57
darekf napisal(a):Sprubuj pogadac o wszystkim co cie gryzie ale tak aby to wygladalo nie jako atak na jego osobe, jesli zrozumei twoja intencje to bedzie ok :)
Jesli jest durniem to wiadomo jak sie to skonczy


Powiem Ci, że już wiele razy na ten temat z nim rozmawiałam.
On ciągle ma to samo rozwiązanie: jakoś to bedzie.
Praca znajdzie się już niedługo. Poczekaj bede zarabiać.
Mieszkanie za kilka lat kredyt sie weźmie, teraz bedziemy mieszkac osobno i kasę odkładać.
Ale nie ma kasy, bo nikt nie pracuje. Ja sądze że zaczne pracować wczesniej niż on (czerwiec za niedługo).
On nie widzi problemu w niczym nawet w matce która siedzi w jego pokoju, bo jej nudzi się.

[ Dodano: 2009-04-21, 15:18 ]
Dziś Tż przyznał się, że idzie do roboty jako pomocnik murarza. Załatwił mi robotę kumpel i nawet nie raczyl mi tego wczoraj powiedzieć dopiero dziś. Pracę ma mieć od 7 do 17, więc obijać napewno nie będzie się. \

Dziś zadzwonił do niego pracodawca ma zarabiać 9 zł na godzinę. A w soboty 100%. To powiedział, że każdą sobote będzie robił.

A co spotkania stwierdził, że spotkamy się co 2 czy 3 sobotę. Bo soboty też będzie robić, bo jak 100% kasy miało by przepaść.
A ze mną bedzie spotykać się kiedy będzie mu się chciało.
A gdyby co ja moge na 18 do niego w sobote przyjechać. Przecież widno jest nie ciemno, to moge pociągami pojeździć.
Kurczę łaskę mi robi z tymi sobotami ;/ (jak będzie chciał to sie spotka jak nie to będzie robił)

Nie wyobrażam sobie tego co będzie jak wyjadę, to spotkań wogóle nie będzie w takiej sytuacji.