Czy oddałabyś?
napisał/a:
Annie
2015-06-01 19:42
Dziewczyny, nurtuje mnie pewien temat.
Mianowicie: co zrobiłybyście, gdybyście wiedziały, że urodzicie dziecko ciężko upośledzone?
albo gdyby po porodzie okazało się, że wasze dziecko jest silnie upośledzone - i nie chodzi mi o upośledzenie fizyczne, tylko o niepełnoprawność intelektualną.
Czy oddałybyście je do adopcji po porodzie? Wychowywałybyście? Zostawiły w ośrodku? Dokonały aborcji?
Mianowicie: co zrobiłybyście, gdybyście wiedziały, że urodzicie dziecko ciężko upośledzone?
albo gdyby po porodzie okazało się, że wasze dziecko jest silnie upośledzone - i nie chodzi mi o upośledzenie fizyczne, tylko o niepełnoprawność intelektualną.
Czy oddałybyście je do adopcji po porodzie? Wychowywałybyście? Zostawiły w ośrodku? Dokonały aborcji?
napisał/a:
krasnolud1
2015-06-01 23:16
Annie, wychowywalabym!
napisał/a:
AILATAN.ka
2015-06-01 23:26
czasem się zastanawiam czy miałabym siły, potrafiłabym wychować.............
ale zawsze sobie wtedy odpowiadam, że musiałabym ale nie chcę tego próbować......
ale zawsze sobie wtedy odpowiadam, że musiałabym ale nie chcę tego próbować......
napisał/a:
dagsam
2015-06-02 00:33
Jesli mam byc szczera to przed ciaza mowilam ze jesli moje dziecko nie bedzie noglo normalnie i godnie zyc usunelabym dla jego i mojego dobra nie mialabym tyle sil... W ciazy bylo ryzyko wad wrodzonych lekarze namawiali mnie na dokladne badania ktore nogly skonczyc sie poronieniem w ilus tam % podjelam decyzje ze nie chce wiedziec co dokladnie jest mojemu dziecku chyba ze na usg polowkowym wyjdzie cos bardzo zlego bedziemy diagnozowac... Ale i tak bym nie usunela... Kochalam syna od kad sie o nim dowiedzialam i mam zdrowe dziecko dzieki bogu...
Aczkolwiek jako matka i kobieta po poronieniu uwazam ze to wybor kazdej z nas i gdybac mozna ale w ciazy wszystko moze sie odmienic.. Ale nadal za aborcja jestem..
Aczkolwiek jako matka i kobieta po poronieniu uwazam ze to wybor kazdej z nas i gdybac mozna ale w ciazy wszystko moze sie odmienic.. Ale nadal za aborcja jestem..
napisał/a:
aneczka98
2015-06-02 05:06
Nie umialabym usunąć, ani oddać. Cały czas zastanaqialabym się jaki by byl/jest,co robi, jak wygląda. Moja babcia wychowała chore dziecko. Co prawda popełniła straszny błąd, że jej nie oddala do ośrodka, bo wtedy nauczyli by ciotkę pisać i czytać, a tak nie umie nic. Teraz jest u nas, bo taka była ostatnia wola babci. Intelektualnie zatrzymała się w wieku 6 lat, więc mamy dodatkowe dziecko w domu.
napisał/a:
Annie
2015-06-02 09:48
Otóż to.
Paradoksalnie zatrzymując takie dziecko w domu, możemy wyrządzić mu sporą krzywdę.
Ja nie wiem, co bym zrobiła, ale raczej się już o tym nie będę miała okazji przekonać.
Rozsądek podpowiada: usunąć / oddać, ale to tylko niczym nie poparte przypuszczenia.
Zaczęłam się nad tym zastanawiać, gdy czytałam bloga kobiety u której adoptowanego syna zdiagnozowano FAS. Dziecko rozwijało się do 2 roku życia a teraz jedynie się cofa. (zanik funkcji mózgu)
Czytałam też o kobiecie, która musiała oddać 15 letniego już syna z syndromem kociego krzyku, bowiem po prostu fizycznie nie radziła sobie z nim.
Poza tym zazwyczaj decyzja o wychowaniu takiego dziecka równa się końcu pracy zawodowej, końcu wszelkich relacji z innymi ludźmi. Bardzo często też jest to koniec małżeństwa. Rodzie stają się zakładnikami swoich własnych niepełnosprawnych dzieci.
Czy warto? Na logikę: zdecydowanie nie.
napisał/a:
aneczka98
2015-06-02 10:25
Annie, no właśnie. Wtedy niestety takie ośrodki były rzadkością i były zamknięte. Wyjścia głównie na święta. Przynajmniej tak babcia mówiła. Dlatego się nie zdecydowała. No ale jakby chociaż kilka lat była w takim ośrodku to już by było inaczej. Teraz nawet w moim małym miasteczku są warsztaty terapii zajęciowej i niepełnosprawne dzieci mogą tak codziennie być po kilka godzin.
Niedaleko mnie mieszka kobieta, która oddala dorosłego juz syna, bo zrobił się agresywny i bała się o siebie i resztę dzieci.
Ehh każdego dnia dziękuję Bogu za zdrowe dziecko i modlę się, żeby nic tego nie zmieniło...
Niedaleko mnie mieszka kobieta, która oddala dorosłego juz syna, bo zrobił się agresywny i bała się o siebie i resztę dzieci.
Ehh każdego dnia dziękuję Bogu za zdrowe dziecko i modlę się, żeby nic tego nie zmieniło...
napisał/a:
Valkiria_
2015-06-02 11:12
Nie mam pojęcia co bym zrobiła.... Jedynie może mi się wydawać. A wydaje mi się, że usunelabym taką ciążę.
napisał/a:
daffodil1
2015-06-02 11:28
Nie wiem co bym zrobiła i nie potrafię odpowiedzieć. Z jednej strony wiem, że wygodnie byłoby usunąć...a z drugiej...nie wiem czy pozwoliłoby mi sumienie, M i wiara. Nie mam pojęcia.
Ja na takie dzieci patrzę z jeszcze trochę innej strony, bo moi teściowie pracują właśnie w takim ośrodku.. Położony na obrzeżach malutkiej mieściny, w lesie, z dala od cywilizacji... Ośrodek 'opiekuńczo-wychowawczy' zajmuje się dziećmi w najróżniejszym wieku...od parumiesięcznych do 18-latków. W większości są to dzieci zostawione w ośrodku i porzucone...rodzice nie mają z nimi żadnego kontaktu, nie odwiedzają, nie zabierają...są tam aż ukończą 18 rok życia, a dalej...muszą sobie radzić. W większości nawet moja teściowa jest ich prawnym opiekunem, bo zwyczajnie rodzice się ich zrzekli. Jak na to patrzę, to taki żal w sercu wzbiera, że nie...chyba bym oddać nie potrafiła. Jeśli bym nie usunęła ciąży to dziecka bym nie oddała.
Ja na takie dzieci patrzę z jeszcze trochę innej strony, bo moi teściowie pracują właśnie w takim ośrodku.. Położony na obrzeżach malutkiej mieściny, w lesie, z dala od cywilizacji... Ośrodek 'opiekuńczo-wychowawczy' zajmuje się dziećmi w najróżniejszym wieku...od parumiesięcznych do 18-latków. W większości są to dzieci zostawione w ośrodku i porzucone...rodzice nie mają z nimi żadnego kontaktu, nie odwiedzają, nie zabierają...są tam aż ukończą 18 rok życia, a dalej...muszą sobie radzić. W większości nawet moja teściowa jest ich prawnym opiekunem, bo zwyczajnie rodzice się ich zrzekli. Jak na to patrzę, to taki żal w sercu wzbiera, że nie...chyba bym oddać nie potrafiła. Jeśli bym nie usunęła ciąży to dziecka bym nie oddała.
napisał/a:
Borusia
2015-06-02 11:37
Mam nadzieję, że nigdy w życiu nie stanę przed takim wyborem. Na tę chwilę myślę, że wychowywałabym takie dziecko, wiadomo, że wiąże się to z wielkim wysiłkiem, ale myślę, że można sobie radzić.
W dzisiejszych czasach są duże możliwości otrzymania pomocy- warsztaty, opieka fundacji, wolontariusze. Sama przez całe liceum i połowę studiów należałam do wolontariatu, pomagaliśmy niepełnosprawnym i rodzinom patologicznym.
W dzisiejszych czasach są duże możliwości otrzymania pomocy- warsztaty, opieka fundacji, wolontariusze. Sama przez całe liceum i połowę studiów należałam do wolontariatu, pomagaliśmy niepełnosprawnym i rodzinom patologicznym.
napisał/a:
errr
2015-06-02 12:18
Co by było gdyby...
tak w ciemno to sobie możemy pisać co byśmy zrobiły
pewne jest tylko to, że pewnie wszystkie na początek narobiłybyśmy w gacie ze strachu
co zrobiła bliska mi rodzina:
odrzucili naciski lekarza na usunięcie, zaczęli się rozglądać za ośrodkiem specjalizującym się w wychowaniu takich dzieci, nakupili literatury i zaczęli się uczyć wszystkiego o tej chorobie, rozmawiali ze specjalistami, do tego również psychologiem.
Niestety dziecko urodziło się dodatkowo z wadą serca i przeżyło tylko kilka tygodni...
tak w ciemno to sobie możemy pisać co byśmy zrobiły
pewne jest tylko to, że pewnie wszystkie na początek narobiłybyśmy w gacie ze strachu
co zrobiła bliska mi rodzina:
odrzucili naciski lekarza na usunięcie, zaczęli się rozglądać za ośrodkiem specjalizującym się w wychowaniu takich dzieci, nakupili literatury i zaczęli się uczyć wszystkiego o tej chorobie, rozmawiali ze specjalistami, do tego również psychologiem.
Niestety dziecko urodziło się dodatkowo z wadą serca i przeżyło tylko kilka tygodni...
napisał/a:
Annie
2015-06-02 18:16
Mam bardzo podobne przemyślenia.
Tragedia i ulga jednocześnie.