Wychowanie nastolatków

napisał/a: bro1 2013-10-04 19:38
Nie wiem czy był już podobny temat na forum. Szukałam, ale nie znalazłam.
Nie wiem czy ktoś z Was ma dzieci w wieku gimnazjalnym i wyżej.
Może ktoś taki się znajdzie.
I może coś podpowie.
Nie potrafię sobie poradzić z moją młodzieżą.
Wychowuję ich sama od prawie 17 lat. I wiem, że coś poszło nie tak. Prawdopodobnie w momencie, w którym szarpałam się z pracą i chorobą.
Dostali wtedy więcej luzu, mniej mojej uwagi (nieco ciężko jest mieć ochotę i siły na rozmowę z dziećmi, jak wraca się do domu po 12 godzinach pracy, ze świadomością, że trzeba posprzątać, ugotować i na drugi dzień iść na kolejne 12 godzin).
Zaczęło nam wszystko się rozlatywać.
A kiedy wyleciałam z pracy, bo rozchorowałam się, młodzi pozwolili sobie zaszaleć zupełnie.
Obecnie żadne z nich mnie nie słucha, mają głęboko gdzieś mnie jako matkę i jako człowieka. Robią co chcą i kiedy chcą.
Szukałam pomocy u pedagoga, ale jego porady ograniczają się do: proszę iść z dzieckiem na terapię. Tyle, że dziecko nie chce iść. Siłą z domu nie wywlokę - większe ode mnie. A młodsza, chociaż mniejsza nieco, to potrafi w ramach buntu krzyczeć na mnie, poszarpać się ze mną, byle postawić na swoim.
O ile u syna jest problem z depresją ( mamy już poumawianych lekarzy - o ile syn zgodzi się pojechać, bo on nie widzi potrzeby wizyt) i jego jeszcze jestem w stanie zrozumieć, to córka... jej nie potrafię. Cały charakter zdarty z byłego męża. Zachowanie, odzywki, poniżanie innych, manipulowanie ludźmi. Do tego wpadła w złe towarzystwo. Popija, podpala, ma sprawę w sądzie rodzinnym o pobicie.
Oboje od dwóch tygodni nie chodzą do szkoły - bo im się nie chce, "bo ty nas matka nie obudziłaś".
Poranne budzenie młodych potrafi trwać ponad dwie godziny i w końcu ja jestem tym tak umęczona, że odpuszczam.
Nie wiem co zrobić.
Nie wiem gdzie szukać pomocy.
Może ktoś z was ma jakieś pomysły?
napisał/a: Smartboy_pl 2013-10-08 11:05
Jednak kwestia to wiek,który charakteryzuje się właśnie takimi cechami,a druga to faktycznie pomoc specjalisty,psychologa bo samej może być ci naprawdę ciężko ogarnąć tą całą sytuację.
napisał/a: bro1 2013-10-08 15:52
Syn ma poumawiane terminy - nie wiem tylko jak go tam zaciągnę, bo już większy ode mnie, ciężki, a w dwa miejsca trzeba pieszo, w kolejne pociągiem.
Z łóżka prawie wcale już nie wstaje, wciąż śpiąc, albo gapiąc się w sufit. Nawet z kompa korzysta coraz mniej. Wizyty są na szczęście po dniu, w którym przychodzą alimenty, więc ostatecznie zamówię taksówkę, tyle, że on do tej taksówki też musi jeszcze zejść.

Córę na razie wzięłam drwiną i ironią. O dziwo, póki co działa. Staram się, aby nie wyprowadziła mnie z równowagi i nie wdaję z nią w pyskówki. Owszem, miał nam pomóc kurator, dzielnicowy, pedagog szkolny - mieli z nią pogadać. Mimo moich próśb, ponagleń, od ponad miesiąca zero efektu. To znaczy po prostu olali sprawę. Zresztą nie pierwszy raz od kiedy szukam pomocy z młodymi.

Tak, samej jest mi ciężko to ogarnąć.
A dzisiaj dobiło mnie jeszcze stwierdzenie mojego ojca, który lubi wtrącać swoje trzy grosze tam, gdzie nie są one potrzebne. Kolejny raz mi zarzucał, że jestem złą matką, że jak syn nie będzie chodził do szkoły, to mnie zamkną we więzieniu, zabiorą mi dzieci, zabiorą mi mieszkanie itp (on lubi mnie tak straszyć - a nie mogę za bardzo mu powiedzieć tego co myślę, bo jestem od niego częściowo zależna finansowo).
Do tego córa wczoraj mu się poskarżyła, że nie chcę jej kupić telefonu nowego, więc on jej obiecał, że jej kupi, jakiś super wypasiony tablet - no bo skoro matka taka niedobra i nie chce... Mnie się oczywiście dostało, że jak mogę córze powiedzieć, że czegoś nie dostanie, bo przecież to jest dziecko jeszcze... Na moją sugestię, że może w takim razie lepiej brakujące ćwiczenia do szkoły, odparł, że nie ma kasy. No tak 20zł nie ma, a na tablet za ponoć 2500zł, ma...
Czasami brakuje mi sił do nich.
napisał/a: Smartboy_pl 2013-11-28 14:19
Nie zazdroszczę i w zasadzie też problem leży pomiędzy Tobą oraz Twoim ojcem,szukałaś z nim porozumienia? Bo czasem wygląda to tak jakby chciał Cię zmotywować,a skutek wychodzi zupełnie odwrotny i na pewno nie tedy droga.
napisał/a: bro1 2013-11-28 17:24
Z ojcem nie chcę się dogadywać i szukać porozumienia. Ten temat jest zamknięty. Niech on lepiej daruje sobie motywowanie itp.
napisał/a: Smartboy_pl 2013-12-21 19:00
Ale pamietaj też że ktoś musi wyciągnąć rękę,albo Ty albo on bo w przeciwnym razie nigdy tego nie zrobicie a w sumie życie jest za krótkie aby żyć ze sobą w takiej niezgodzie. A na kiedy syn ma poumawiane wizyty?
napisał/a: bro1 2013-12-21 19:55
Z młodzieżą już ogarnięte na szczęście.
Z ojcem staram się unikać kontaktu, stresy mi niepotrzebne.
napisał/a: daffodil1 2013-12-22 20:14
Bro napisal(a):Z młodzieżą już ogarnięte na szczęście.
to super :) jak załatwiłaś problem?
napisał/a: bro1 2013-12-22 22:00
Syn jest na lekach (znaczna poprawa) i wciągam go w swoje zainteresowania, a córze zaczęło imponować coś innego co robię, bo docenili to jej rówieśnicy, tak, że zaczyna być komunikatywna i da się z nią dogadać.

Poza tym - jakkolwiek śmiesznie czy dziwnie to zabrzmi - poprosiłam o pomoc swojego Anioła Stróża. Ostatnio bywa niezawodny :)
napisał/a: anastazja4390 2014-05-25 09:18
ostatnio gdzieś czytałam o kontroli telefonu ( [mod:reklama usunięta] chyba się to nazywa), można tam zobaczyc z kim zadaje się dziecko bo jest kontrola sms i to sprawdzasz w swoim telefonie,możliwość GPS, nawet możesz nagrywać rozmowy i otoczenie, fajna sprawa, zwłaszcza kiedy nastolatek sprawia problemy, albo ma nieciekawe towarzystwo.
napisał/a: bro1 2014-05-29 19:43
Anioł Stróż chyba częściowo nawalił. O ile z synem udało się i wszystko jest w porządku, to z córą...
Cóż... dzisiaj podjęłam decyzję, że zrzeknę się do niej praw rodzicielskich, będę próbowała wymeldować ją, oddać do domu dziecka. Cokolwiek, byle z daleka ode mnie, syna i domu. Nie mam już siły tłumaczyć, walczyć.
W jej przypadku, przegrałam jako matka.
napisał/a: Valkiria_ 2014-05-29 20:18
Bro napisal(a):Cóż... dzisiaj podjęłam decyzję, że zrzeknę się do niej praw rodzicielskich, będę próbowała wymeldować ją, oddać do domu dziecka. Cokolwiek, byle z daleka ode mnie, syna i domu.


Ty chyba tego nie na poważnie...