Co o tym myslec?? Czy cos z tego bedzie?

napisał/a: Załamany89 2014-08-26 17:09
Witam , mam ogromny problem na ktory sam sobie zasluzylem. Bylem z dziewczyna 6 miesiecy.Byla dla mnie po prostu cudowna , za to ja dla niej nie. Bylem oschly , nieczuly , czesto nie chcialem do niej jechac. Czesto mowila mi ze nie wie czy ja kocham . Szczerze , sam nie wiedzialem. Balem sie zwiazku po poprzednich porazkach.Do tego doszlo jeszcze kilka awantur po alkoholu , o nic. Po prostu glupi leb. Ale zaczalem sie zmieniac. Poczulem ze to jest ta ona JEDYNA. Lecz ku mojemu zdziwieniu po ok 3 tyg po moim lepszym sprawowaniu , ona ze mna zerwala. Za przyczyne podala to , ze nie wie czy chce byc z kims takim jak ja reszte zycia , ze boi sie ze bedzie tak miec w przyszlosci. Powiedziala ze widziz ze sie zmienilem , ale ma jakas blokade w sobie.Ze chce zobaczyc czy tak na prawde za mna zateskni.Czulem to , ostatnie tygodnie jakby po malu przestawalo jej zalezec. Bylo to 2 tyg temu , do tej pory nie moge sie pozbierac. Stracilem najwazniejsza osobe w moim marnym zyciu. Wiem ze chcialbym spedzic z nia reszte zycia. Poprosila mnie , zebym dal jej czas , ze musi to wszystko sobie poukladac ale poki co musi to zakonczyc. I tu znowu popelniilem ( chyba) blad. Sataralem sie ja odzysakc... Jezdzilem , rozmawialem , prosilem , wysylalem kwiaty.Ale ona przez to chyba nie zatesknila. Az do wczoraj . Bylem u niej w pracy , tak po prostu szczerze jej pow ze chce z nia spedzic reszte zycia , ze jak jest chociaz cien szansy to zeby mi ja dala a na pewno jej nie zmarnuje. NA jej reku zobaczylem bransoletke , dostala od kogos. Do tego przyznala mi sie ze idzie na wesele z kims , ale dodala ze jako koleznka. Wiem , ze kto probuje wykorzystac ten moment... Pow mi ze cos w nie wygaslo , ze ona nie wie ze moze byc jak kiedys. Ale w jej oczach widzialem ze cos do mnie czuje , przytulila mne nawet i dala buzi w policzek. Zapytalem czy na prawe chce czasu , odpowiedziaal mi ze tak. Gdy wychodzilem , pow ze sie do mnie odezwie. Wiem ze moge sam sobie za to wszystko podziwkowac... Wiem ze to ja spierniczylem , ale tak bardzo ja kocham , chcialbym z nia byc , a tu jeszcze sie ktos miesza. Pow ze nie bedzie z nikim, bo nie chce. Wiem ze teraz pozstaje mi tylko czekac... Przygotowuje sie na to ze juz bedzie koniec , lepiej sie zaskoczyc milo niz niemilo rozczarowac. Co mysliscie o tej calej sytuacji , czy jest jeszcze jakas nadzieja?? i nie wieszajcie na mnie psow , wiem ze jestem debilem....
napisał/a: e-Lena 2014-08-26 18:09
Jak sam uprzejmie dostrzegłeś - spierniczyłeś sprawę. Wymęczyłeś dziewczynę, więc doszła do wniosku, że woli być z kimś, kto zapewni jej szczęście - miała do tego święte prawo i chwała jej za to. Zresztą - nie dziwię się jej obawom. Trudno oczekiwać, że po trzech tygodniach zmieniłeś się na stałe. Prawdopodobnie pod wpływem chwili zmieniłeś tylko swoje dotychczasowe postępowanie, bo podświadomie zacząłeś czuć, że dziewczyna wymyka Ci się z rąk :)

No, ale Tobie z kolei chwała za to, że masz świadomość popełnionych błędów, dzięki czemu istnieje szansa, że w innym związku już ich nie popełnisz. Weź to na klatę i daj dziewczynie spokój, niech znajdzie szczęście w innych ramionach.
Wyliż rany i nie grzesz więcej.
napisał/a: Metronea 2014-08-27 10:39
Daj spokój, nie jesteś żadnym debilem, przestań się pogrążać, bo to niczemu nie służy. Zobaczyłeś swoje błędy, zacząłeś coś zmieniać - być może za poźno, bo partnerka się zraziła. Najtrudniej jest czekać, w takiej sytuacji, ale to twój czyściec :) Masz szansę 50/50. Albo ona wróci, albo ty zostaniesz z tą smutną nauką, że można kogoś stracić, jeśli nie angażuje w relacje prawdziwie. To też ma wartość, choć rozumiem, że żadne to pocieszenie.