co z nami jest nie tak

napisał/a: icodalej.. 2014-07-25 10:59
Witajcie..
Jestem w związku z partnerem od ponad prawie 2 lat a od stycznia oficjalnie mieszkamy razem. Może dodam też, że mam 8-letniego syna z poprzedniego związku, którego obecny partner w pełni akceptuje - i odwrotnie. Chłopaki całkiem dobrze się dogadują i się polubili. Partner należy raczej do osób spokojnych, zrównoważonych, myślących 3 razy zanim coś powiedzą, pierwsza postanowiłam zaprosić go do znajomych na fb, pierwsza zasugerowałam określenie nas jako związek po 3 miesiącach spotykania, ja wyszłam z inicjatywą zamieszkania razem, skoro i tak już często u nas bywał.. Jestem typowym strzelcem - bardziej zdecydowana, stawiająca sprawy jasno, bywa, że wybuchowa, bardziej kierująca się czasem emocjami. Poprzedni partner mnie zdradzał, stąd mam problem z zaufaniem, jestem podejrzliwa, mało pewna siebie w związku, czasem dociekliwa i zazdrosna.. Od kilku miesięcy doszły problemy w pracy i musiałam jakby "wycofać się z terenu", szukając do tej pory innej pracy a z tym ciężko.. Zaczęłam chodzić do psychiatry bo pojawiły się problemy ze spaniem, nerwowość, a lekarz stwierdził u mnie depresję.. Między mną a partnerem coraz częściej zaczęły się pojawiać problemy, zazwyczaj z mojej strony. Przeróżne, łącznie z wracaniem do tego co mnie kiedyś zabolało z jego strony.. Dzwoniący kilka razy tel., którego nie odbierał, podobno z nachalnego biura obsługi, innym razem planowane spotkanie ze znajomymi ze studiów o czym mi kompletnie w domu nie wspominał choć nawet znajoma zaproponowała mu zabranie mnie. Ale nie o to chodzi, bardziej o sam fakt, że nic mi nie mówił. On wychodzi z założenia, że nie ma sensu mówienie komuś czegoś mało znaczącego a co mogłoby tylko sprawić jakąś przykrość. Jakiś czas temu naprawiał dziewczynie sąsiada laptopa, przez przypadek zauważyłam, że przegląda jej zdjęcia i wyszło, że musiał poprzeglądać te dane, żeby wiedzieć co zostawić a co usunąć. Jakieś tam odzyskiwanie danych.. Zrobiło mi się przykro, wkurzyłam się, czy przeglądanie czyichś zdjęć prywatnych to konieczność w takiej sytuacji czy po prostu jego męska ciekawość ? Ostatnio będąc nad wodą.. Dwie dziewczyny niedaleko nas - jedna z nich całkiem atrakcyjna, z dwoma psami - jeden narobił kupę dosłownie pół metra od naszego koca, drugi się przymierzał na klapki partnera ale go przepędziłam. Smród, laska zabrała psa i poszła a partner siedział, patrzył na tamtą fajną, komentując że ciekawa rasa czy coś tam i nic, ani słowa żeby posprzątały bo to miejsce publiczne, zakaz dla psów, czy żeby się przenieść. Wkurzyłam się i sama wstałam, żeby przejść gdzieś gdzie czysto a on tylko "mogłaś powiedzieć, że chcesz iść gdzie indziej - a mówiłam kilka razy, jak śmierdzi.. Wkurzyła mnie jego skupiona uwaga na tamtej kiedy my mamy przy kocu psie odchody a on w niczym nie widzi problemu.. Kiedyś tam odkryłam w historii jego laptopa że odwiedzane poza różnymi str.erotycznymi były też portale randkowe, seks randki, chętne dziewczyny z okolic.. Stwierdził, że to m=nie on a jego 80-letni tata, bo on też korzystał z laptopa, kiedy jeszcze mieszkał z rodzicami. Ogólnie, że on niczego nie szukał, jak już to tata pewnie przeglądał zdjęcia i nieraz pewnie go gdzieś przekierowało.. Ogólnie w różnych trudnych momentach czasem wracam do tego a najbardziej mnie boli, że on gdy ja się na coś wkurzę, mówię o tym - on się zamyka, milknie, nie ma nic do powiedzenia albo nie wie co powiedzieć, wychodzi na balkon albo siedzi w fotelu i milczy. Tak mogłyby minąć kilka dni, on tylko zagada z błahymi tekstami o pogodzie, zakupach i czeka, aż atmosfera się sama "wyklaruje".. Wiele razy mówiłam, że to milczenie jest najgorsze że potrzebuję, żeby próbował rozmawiać, rozwiązywać ze mną trudności, że gdy tak milczy czuję się, jak zero, jakby mnie tolerował tylko w fajnych chwilach a jak coś jest nie tak to tylko jakbym wzbudzała w nim niechęć, że czuję się traktowana z górki a wystarczy przyjść, przytulic, chwycić za rękę i próbować coś dalej robić.. Mówiłam, że mam problemy z emocjami, że to jego milczenie mnie tylko bardziej nakręca bo czuję się w tedy obojętna ale on nie potrafi z tym nic zrobić. Wszystko się nawarstwia, wspomniałam nawet, by poczytał o depresji i może wtedy prędzej i lepiej mnie zrozumie, dowie się co i jak robić.. On ostatnio przyszedł z pracy i powiedział, że to nie depresja, że czytał coś na ten temat i ja raczej mam na niego jakieś uczulenie bo tylko do niego mam ciągle pretensje, tylko on ciągle coś robi nie tak. Że coś muszę s sobą zrobić bo to nie jest normalne. A przecież nikt inny nas nie otacza na co dzień poza synem, czasem też mnie wkurzy ale bardziej panuję nad sobą, poza tym nie czuję przykrości z jego strony.. I teraz najlepsze.... Niczego nie czytał. Zakładając konto na portalu by mieć adres mail tylko w celach konkursowych weszłam na jego nie wylogowane konto. Napisał do wróżki co ma robić, bo ciągle mam do niego pretensje o nieistotne sprawy i nie wie już, co ma robić. Że mówię, że mam depresję, że potrzebuje rozmów z nim a on nie umie, że kazałam mu się w końcu spakować (tak było kiedy uznałam, że skoro zostaję sama gdy najbardziej go potrzebuję to na prawdę chcę i wolę już zostać z tym sama). Wróżka odpisała: więc spakuj się i odejdź, to nie depresja tylko fobia i fochy... Mam zawieszenie jak nigdy, czy to związek, czy to w ogóle ma sens ?? Napiszcie co myślicie..
napisał/a: e-Lena 2014-07-25 17:05
Sama sobie zdiagnozowałaś depresję? Łał
Według mnie Twoim problemem jest silna potrzeba utrzymywania kontroli we wszystkim. Właśnie dlatego masz takiego mężczyznę, jakiego masz. Nie jest to oczywiście jego wina, bo po prostu taki jest. Napisałaś, że sama go zaczepiłaś, sama zaproponowałaś mu mieszkanie i sama "stworzyłaś" ten związek, więc niejako sama doprowadziłaś do sytuacji, w której się znalazłaś.

Ktoś kiedyś Cię zdradził - nie napisałaś w jakich okolicznościach - i to na pewno wzbudza jakieś poczucie niepewności ALE nie usprawiedliwia Twojego postępowania. Jesteś dorosła, więc sama decydujesz i liczysz się z konsekwencjami. Wybieranie sobie milczka na partnera, tylko po to, żeby go później poniewierać, bo się nie odzywa, jest trochę bez sensu, prawda? Rozumiem, że ludzie dobierają się czasami na zasadzie przeciwieństw, ale w Twojej sytuacji coś jest chyba nie tak. I nie jest nie tak z nim, tylko z Tobą, bo najwyraźniej nie posprzątałaś w swoim życiu czegoś, co kiedyś spędzało Ci sen z powiek.

Nie zrzucaj odpowiedzialności za swój zły nastrój na partnera. Nie włamuj mu się na pocztę i zdejmij spodnie, które nosisz. Dlaczego uważasz, że tylko Ty masz rację i tylko to, co Ty robisz jest słuszne? Stworzyłaś sobie związek szef-podwładny, zamiast partnerka-partner i teraz jest, jak jest. Twój facet albo musi Cię naprawdę kochać, albo być bardzo zmęczony życiem, skoro nawet nie podejmuje walki o własny szacunek.

P.S. To, że jesteś akurat "typowym" strzelcem, lwem, psem czy kotem też Cię nie usprawiedliwia, przykro mi
napisał/a: 834 2014-07-26 14:34
a nie traktujesz go trochę bardziej jak ojca niż partnera?