Co zrobić? Zaczekać,dać czas, zawalczyć?

napisał/a: sebb89 2016-06-07 11:55
Więc zacznę od tego, że mam 27 lat i jestem osobą niepełnosprawną ruchowo(nie jeżdżę na wózku ale problemy są dość spore i widać, że nie jestem w pełni zdrowy). Od 2 lat i 8 miesięcy byłem z pewną dziewczyną (22 letnią teraz). Przez cały czas naszego związku akceptowała moją niepełnosprawność. Byliśmy szczęśliwą i naprawdę mocno kochającą się parą. Widywaliśmy się niestety tylko w weekendy z uwagi na dzielącą nas odległość (40km). Ja pracuje w swoim rodzinnym mieście ona studiuje w swoim mieście. Jej i moi rodzice nie mieli nic przeciwko naszemu związkowi i też bardzo nas wspierali,dawali nam nocować i nie mieli problemu, że wspólnie śpimy itd. Ogólnie to od samego początku była a myślę, żę nawet nadal jest (z mojej strony na pewno) wielka miłość. Nie widzieliśmy poza sobą świata, ona mnie bardzo wspierała w mojej chorobie i dawała też dużą motywację do walki. Myśleliśmy również o wspólnym zamieszkaniu ze sobą po tym jak skończy szkołę. Zbliżały nas też wspólne wyjazdy i wakacje gdzie mimo choroby starałem się bardzo, żeby nic nas nie ograniczało. Kłóciliśmy się bardzo sporadycznie i na bardzo krótko bo nie potrafiliśmy się na siebie długo gniewać (życie jest za krótki, żeby tracić czas na głupoty) NIestety sielanka jak, napisałem na wstępie, trwała 2 lata i 8 miesięcy. Coś zaczęło się psuć pół roku temu. Po Sylwestrze 2015, w nowym 2016 roku usłyszałem, że nasz związek chyba jednak nie ma sensu. Że ona naprawdę mocno mnie kocha (oczy nie kłamią, widać było, że tak jest) ale wydaje jej się, że jednak nie da rady. Twierdziła, że ciężko jej przez moją niepełnosprawność i boi się, że w przyszłości to ją załamie i będzie mnie musiała opuścić. Bała się, że jeżeli opuści mnie za kilka lat kiedy się mocniej zrzyjemy to będzie mnie bardzo bolało a jeżeli zrobi to teraz (dzień po sylwestrze) to będzie mnie oczywiście też bolało ale mniej. Niby się rozstaliśmy ale miała się zastanowić czy naprawdę nie chce ze mną być.Prosiłem o to, żebyśmy jednak powalczyli o nasz związek skoro oboje czujemy do siebie miłość, że jeżeli będzie mnie kiedyś chciała zostawić to zrozumiem ale chcę, zebyśmy jeszcze ze sobą byli. Ostatecznie po 3 dniach od tego "rozstania" napisała SMSa, że jednak nie może beze mnie żyć i chciałaby jednak, żebyśmy spróbowali dalej pielęgnować nasz związek. Przez kolejne 5 miesięcy było dalej fantastycznie, widywaliśmy się, kochaliśmy, miłość kwitła. Niestety w sobotę 4 czerwca br. a więc przedwczoraj uznała, że nie ma sensu dalej trwać w tym związku, że chyba nie da rady i czas się rozstać. Napisała mi to smsem mimo, że widzieliśmy się tego dnia. Twierdziła, że nie jest w stanie powiedzieć mi tego w twarz i musi smsem. Usłyszałem, że od tamtego rozstania związek stracił sens, że skoro i tak kiedyś się rozstaniemy to najlepiej zróbmy to od razu, żeby miała jeszcze szanse znaleźć jakiegoś mężczyznę i ułożyć sobie życie. Jednocześnie na moje pytanie czy już nie czuje miłości odpowiedziała, że nie wie. Ostatecznie na następny dzień nie wytrzymałem, przyjechałem do niej. Wyszła do mnie i wtuliła się i pocałowała a na moje pytanie czy naprawdę mnie nie kocha i czy zmieni zdanie wzruszyła ramionami. Widziałem w jej oczach smutek...ale jednocześnie wydaje mi się, że było tam też dużo miłości i żalu. Powiedziała, że jeżeli poczuje miłość znowu i zatęskni to się odezwie i będę pierwszą osobą która sie o tym dowie. Bardzo też zmartwiło ją, że moi rodzice oraz nasi znajomi strasznie nam kibicują i żałują, że się rozeszliśmy. Widać było, że jest strasznie rozdarta wewnętrznie. Ważne też w tej historii może być to, że chce zacząć jeszcze jedne studia w swoim mieście i jednocześnie nie chciałaby się wyprowadzać z domu, czyli kolejne 3 lata prawdopodobnie widywalibyśmy się w cyklu weekendowym.
Teraz pozostaje moje pytanie, co byście zrobili w tej sytuacji? Walczyć z całych sił? Czy może najpierw dać czas na to aż poukłada swoje emocje i być może zatęskni? Liczyć na to, że nasze uczucie było tak głębokie, że niedługo wróci do niej i nie będzie w stanie go powstrzymać? Czy może po tygodniu nie odzywania się napisać do niej. Przedstawić wizję naszej przyszłości w której mogłaby dojeżdżać na studia w weekendy i jednocześnie mieszkać i poszukać pracy w moim mieście (konieczne jest mieszkanie u mnie ze względu na pracę którą ciężko mi zmienić)? Nie potrafię zrezygnować z tej kobiety po prawie 3 latach naprawdę fantastycznego związku. Jako osoba z niepełnosprawnością w swoim nabytym po latach uporze pragnę walczyć ze wszystkich sił. Po tym "uderzeniu obuchem w głowę" nie wiem co robić i co myśleć. Ktoś ma pomysł na rozwiązanie tej sytuacji?
napisał/a: dkmp5 2016-06-07 19:34
Twardziel jesteś :) ale wiesz daj jej trochę oddechu, pokaż jej że potrafisz cieszyć się życiem bez niej. Ona pewnie czuje że nie musi o Ciebie walczyć. A coś co jest już zdobyte nie smakuje tak dobrze jak to o co trzeba walczyć, może pokazywałeś jej że za bardzo Ci na niej zależy. Wiem że to dziwne Ci się może wydawać ale wiem że to działa, a chodzi o to żeby się do niej nie odzywać, nie pokazywać że Ci bardzo zależy i nawet trochę zlewać. To będzie raczej walką, ze samym sobą ale to powinno zadziała. Staraj się rozwijać cały czas swoje pasje i daj jej poczuć że możesz żyć bez niej i cieszyć się życiem, zaufaj mi to bardzo działa na kobiety i to Ci gwarantuje, i gwarantuje Ci że pisząc do niej opychasz ją od siebie i będzie czuła się osaczona. Mogę Ci polecić do przeczytania kilka artykułów które są moim zdaniem bardzo wartościowe jak zresztą cała masa matriału na stronie poniżej :

[mod:reklama usunieta]