Czy to najwyższy czas aby zakończyć związek?
napisał/a:
Romeo_159
2015-07-04 11:48
Witam serdecznie,
niestety znalazłem się na zakręcie i nie wiem co dalej robić.
Jestem z dziewczyną równo dwa lata. Kupiłem mieszkanie po roku związku aby zamieszkać razem, i przy okazji zacząć życie na swoim.
Do roku znajomości było wszystko w miarę OK, mieszkaliśmy od siebie 40km więc widywaliśmy się w weekendy głównie, czasem wpadałem w tygodniu do niej (ona ani raz nie przyjechała do mnie, zawsze ja jeździłem)
Od kąd mieszkamy razem ciągle się kłócimy, ona jest straszną bałaganiarą, zostawia bałagan po sobie, nie sprząta włosów w łazience. Kuchnia wygląda jak chlew...ogólnie dziewczyna nie jest nauczona życia mimo 29lat na karku lada chwila!
Ona pracuje w biurze po 8 godzin, więc nie ma pracy męczącej fizycznie. Ja pracuje po 10-12 godzin, mimo tego ona się licytuje że robi więcej w domu niż ja, tylko jest odwrotnie. Ją ciężko namówić do sprzątania, a jak już coś robi to na odwal się.
Od jakiegoś czasu je ekologicznie (cokolwiek to znaczy) i powiedziała że albo jem jak ona albo mam sobie sam gotować. To już chyba przesada moim zdaniem.
Ogólnie jest nerwowa, nie panuje nad emocjami, ciągle granie na telefonie, w internecie przeglądanie głupot. Jak trzeba załatwić poważne sprawy to zapomina, albo nie robi tego, nie wie co ma powiedzieć itd.
Ogólnie nie chce żyć z taką osobą, nie potrzebuję dziecka tylko partnerki która będzie ogarnięta i będziemy się uzupełniać. Już chyba nawet nic do niej nie czuję, wręcz przeciwnie zaczyna mnie drażnić. Nie wiem co dalej robić. Ktoś pomoże? Było tysiąc rozmów, nadal nic. Podejrzewam że ona się już nie zmieni.
niestety znalazłem się na zakręcie i nie wiem co dalej robić.
Jestem z dziewczyną równo dwa lata. Kupiłem mieszkanie po roku związku aby zamieszkać razem, i przy okazji zacząć życie na swoim.
Do roku znajomości było wszystko w miarę OK, mieszkaliśmy od siebie 40km więc widywaliśmy się w weekendy głównie, czasem wpadałem w tygodniu do niej (ona ani raz nie przyjechała do mnie, zawsze ja jeździłem)
Od kąd mieszkamy razem ciągle się kłócimy, ona jest straszną bałaganiarą, zostawia bałagan po sobie, nie sprząta włosów w łazience. Kuchnia wygląda jak chlew...ogólnie dziewczyna nie jest nauczona życia mimo 29lat na karku lada chwila!
Ona pracuje w biurze po 8 godzin, więc nie ma pracy męczącej fizycznie. Ja pracuje po 10-12 godzin, mimo tego ona się licytuje że robi więcej w domu niż ja, tylko jest odwrotnie. Ją ciężko namówić do sprzątania, a jak już coś robi to na odwal się.
Od jakiegoś czasu je ekologicznie (cokolwiek to znaczy) i powiedziała że albo jem jak ona albo mam sobie sam gotować. To już chyba przesada moim zdaniem.
Ogólnie jest nerwowa, nie panuje nad emocjami, ciągle granie na telefonie, w internecie przeglądanie głupot. Jak trzeba załatwić poważne sprawy to zapomina, albo nie robi tego, nie wie co ma powiedzieć itd.
Ogólnie nie chce żyć z taką osobą, nie potrzebuję dziecka tylko partnerki która będzie ogarnięta i będziemy się uzupełniać. Już chyba nawet nic do niej nie czuję, wręcz przeciwnie zaczyna mnie drażnić. Nie wiem co dalej robić. Ktoś pomoże? Było tysiąc rozmów, nadal nic. Podejrzewam że ona się już nie zmieni.
napisał/a:
lisbeth871
2015-07-04 12:23
w twoim poście nie ma ani jednej dobrej wzmianki o niej.
Skoro uważasz że podjąłeś wystarczającą ilość rozmów na temat waszego związku oraz podziału obowiązków w domu i nie widzisz jakichkolwiek zmian, porozumienia to decyzja powinna być prosta zwłaszcza że z opisu nie wynika byście mieli jakieś wspólne zobowiązania.
W dodatku jak piszesz:
to zastanawiam się jakie uczucie jest między wami.
napisał/a:
Romeo_159
2015-07-04 12:34
Wszystko to co dobre o niej było przed zamieszkaniem razem...
Nie mam wspólnych zobowiązań, mieszkanie jest na mnie, dzieci również brak.
Kiedyś coś czułem, później z dnia na dzień coraz gorzej...aż do dziś, jest już raczej obojętna.
napisał/a:
lisbeth871
2015-07-04 12:39
po prostu za słabo się poznaliście przed zamieszkaniem razem stąd to spore rozczarowanie.
napisał/a:
Romeo_159
2015-07-04 13:31
Czy ja wiem, myślę że lepiej właśnie zamieszkać razem przed ślubem, nie miałem mozliwości poznać jej widząc się weekendami.
Mój kolega po pól roku oświadczył się dziewczynie i już mają date ślubu i zaproszone rodziny
Mój kolega po pól roku oświadczył się dziewczynie i już mają date ślubu i zaproszone rodziny
napisał/a:
lisbeth871
2015-07-04 13:42
to nie ma znaczenie Można się również bardzo dobrze poznać nie mieszkając razem przed ślubem.
Wy mieliście widocznie za mało spotkań by poznać się lepiej lub zbytnio się idealizowaliście przed sobą.
napisał/a:
Romeo_159
2015-07-04 14:43
Nie wierzę w dobre poznanie w m-c. Tylko skąd później te rozwody...?
napisał/a:
lisbeth871
2015-07-04 14:50
Romeo_159, w miesiąc na pewno nie Ale mieszkanie przed ślubem nie jest jedyną możliwością na lepsze poznanie się.
a skąd rozwody? każdy rozwodnik miał ku rozwodowi jakiś powód, więc trzeba ich zapytać co nimi kierowało przy takiej decyzji.
a skąd rozwody? każdy rozwodnik miał ku rozwodowi jakiś powód, więc trzeba ich zapytać co nimi kierowało przy takiej decyzji.
napisał/a:
Valkiria_
2015-07-05 17:26
Romeo_159, skoro nie czujesz do niej już nic więcej poza obojętnością, dodatkowo odbyłeś z nią x rozmów na temat tego, czego oczekujesz, a ona ma to wszystko w głębokim poważaniu to nad czym tu się zastanawiać???
Weekendowe związki nie sprzyjają poznaniu drugiego człowieka. Pewne rzeczy potrafią wyjść jedynie w praniu. W codziennym obcowaniu z drugim człowiekiem. Z mojej strony szacun, że to "pranie" załączyłeś w postaci wspólnego mieszkania przed, a nie - o zgrozo - po ślubie.
Choć mimo wszystko nie wierzę, żeby nawet podczas tych weekendowych waszych spotkań nie było jakichś symptomów... Jak coś do końca nie gra, to symptomy są zawsze. Choćby niewielkie, niby nic nie znaczące, ale mimo wszystko zastanawiające. Człowiek nie potrafi ukrywać swojej prawdziwej natury i oblicza na dłuższą metę. A niestety wchodząc w nowy związek, podczas spotkań ludzie zazwyczaj próbują pokazywać się z najlepszej strony, czasem nawet ze strony której tak naprawdę nie posiadają. Szkoda tylko, że ktoś jest przez to oszukany
Weekendowe związki nie sprzyjają poznaniu drugiego człowieka. Pewne rzeczy potrafią wyjść jedynie w praniu. W codziennym obcowaniu z drugim człowiekiem. Z mojej strony szacun, że to "pranie" załączyłeś w postaci wspólnego mieszkania przed, a nie - o zgrozo - po ślubie.
Choć mimo wszystko nie wierzę, żeby nawet podczas tych weekendowych waszych spotkań nie było jakichś symptomów... Jak coś do końca nie gra, to symptomy są zawsze. Choćby niewielkie, niby nic nie znaczące, ale mimo wszystko zastanawiające. Człowiek nie potrafi ukrywać swojej prawdziwej natury i oblicza na dłuższą metę. A niestety wchodząc w nowy związek, podczas spotkań ludzie zazwyczaj próbują pokazywać się z najlepszej strony, czasem nawet ze strony której tak naprawdę nie posiadają. Szkoda tylko, że ktoś jest przez to oszukany
napisał/a:
Annie
2015-07-05 18:42
Mieszkacie razem już rok i calutki rok ciągnie się ta sytuacja? Ci ty, masochista jesteś?
Ja też pracuję 8h w biurze i co? Jak wracam do domu padem na twarz. Zależy co to za praca. Jeśli ciąży na Twojej dziewczynie duża odpowiedzialność - wierz mi, ma prawo być zmęczona. Nie tylko praca fizyczna męczy. Jest to fakt i nie ma co z nim dyskutować.
Czemu? Sam sobie nie umiesz ugotować? Czekaj, czy to jest tak, że wymagasz od swojej kobiety, aby Ci ugotowała, podała i posprzątała?
Trzepiesz jej historię przeglądarki?
To nie żyj. Czy ktoś Cię zmusza?
napisał/a:
KokosowaNutka
2015-07-06 12:24
Romeo_159, nie wszystko podoba Ci sie w Twojej kobiecie ale z drugiej strony sam tez nie jestes idealem. Nie potrafisz zrozumiec, ze jej praca takze jest meczaca i ze ma prawo czuc sie wykonczona po calym dniu, do tego wymagasz zeby Ci gotowala i jestes zly gdy ma ochote na cos innego niz Ty.
W ogole jak wygladaly te wasze rozmowy? Czy aby przypadkiem nie wytykales jej wszystkiego co Ci nie pasuje i dziwiles sie, ze nie pada na kolana i Cie nie przeprasza obiecujac poprawe?
Kazdy ma swoje wady i slabosci, tego nie zmienisz. Tutaj trzeba usiasc i porozmwiac, zastanowic sie jak rozwiazac problem zeby zylo sie we dwoje jak najlepiej. Ciagle obwinianie i szukanie winy w partnerze nie ma sensu. Sam widzisz, ze powoli jedyne co do niej czujesz to niechec. Jestes w stanie porozmawiac z nia otwarcie, bez pretensji, bez patrzenia tylko na czubek swojego nosa, tak aby potem skorzystal na tym wasz zwiazek a nie tylko Ty? Myslisz, ze ona jest w stanie zrobic to samo?
W ogole jak wygladaly te wasze rozmowy? Czy aby przypadkiem nie wytykales jej wszystkiego co Ci nie pasuje i dziwiles sie, ze nie pada na kolana i Cie nie przeprasza obiecujac poprawe?
Kazdy ma swoje wady i slabosci, tego nie zmienisz. Tutaj trzeba usiasc i porozmwiac, zastanowic sie jak rozwiazac problem zeby zylo sie we dwoje jak najlepiej. Ciagle obwinianie i szukanie winy w partnerze nie ma sensu. Sam widzisz, ze powoli jedyne co do niej czujesz to niechec. Jestes w stanie porozmawiac z nia otwarcie, bez pretensji, bez patrzenia tylko na czubek swojego nosa, tak aby potem skorzystal na tym wasz zwiazek a nie tylko Ty? Myslisz, ze ona jest w stanie zrobic to samo?
napisał/a:
Valkiria_
2015-07-06 14:55
Skoro ona jest mu obojętna to po co dziewczyny reanimowac trupa?
Facet juz położył krzyżyk na związku. Tyle...
Facet juz położył krzyżyk na związku. Tyle...