Decyzja do której jestem zmuszana ...

napisał/a: szonga 2008-10-28 17:29
Witam,
Jestem od kilku miesięcy z facetem, który jest moim zupełnym przeciwieństwem. Ja mam silny charakter, a on jest na maksa wrażliwy. On by chciał żebym poświęcała mu maksimum swojego czasu, a ja nie mogę tego zrobić, bo mam swoje obowiązki. Na początku było fajnie - każde z nas zaangażowane, ale z czasem nawet w największej miłości dopada nas codzienność i niestety samą miłością żyć się nie da - i na tej podstawie zaczęły się spory między nami. Dodam jeszcze, że jestem osobą pewną siebie, a on jest cholernie zakompleksiony. Różnica między nami jest taka, że ja staram się wzbudzić w nim coraz większą pewność siebie, a on moją podkopuje. Kłótnie są o to, że zbyt długo nie piszę sms'a - "... zamiast rozmawiać z J... mogłaś mi napisać sms'a", że nie odbieram telefonu, kiedy jestem w pracy (czytaj do15:30) - problem polega na tym, że jestem 24 h na dobę w pracy i nie ma w tym ani trochę przesady. Mało tego ta moja praca, a w zasadzie budynek w którym pracuję znajduje się w lesie - 9 km od cywilizacji. Dopiero tydzień temu zdałam prawo jazdy i będę mogła się popołudniami stąd wyrwać, a do tej pory były kłótnie też o to, że to on musi do mnie przyjeżdżać, a ja do niego nie chcę (2,5 km trzeba iść przez las na autobus). Facet, z którym jestem potrafi być czuły, opiekuńczy, troskliwy, niejednej kobiecie mógłby dać poczucie bezpieczeństwa, a ja mam chłodny charakter. On jest wylewny, a ja skryta, ale jeśli mu coś mówię od serca, to wolałabym, żeby to uszanował, a on potrafi moje słowa wykorzystać w trakcie swoich pretensji do mnie dosłownie 3 dni później. Kiedy coś jest nie po jego myśli, zaczynają się pretensję. Przyznam że nie znałam do tej pory faceta, który potrafiłby wytykać błędy z przed kilku miesięcy, gdzie problemy były rozwiązywane na bieżąco - to raczej domena kobiet. Faktem jest też, że zostawił mnie facet, który zniszczył cały dorobek mojego życia i dlatego trudno mi było na początku zaufać obecnemu, ale w końcu się przełamałam. Jedyny problem polega jeszcze na tym, że słowa "kocham cię" wypowiadam znacznie ostrożniej - w tym temacie nie potrafię się jeszcze odblokować, mimo tego że coś do niego czuję. I o to, też są pretensje. Nie chcę robić niczego wbrew sobie, a dla niego powtarzane przeze mnie 10 razy dziennie te słowa są podstawą udanego związku i próbuje to na mnie wymusić. Najgorsze jest to, że przy każda kłótnia kończy się tym samym: "jak nie chcesz być ze mną to skończ ten związek, bo ja cię kocham i tego nie zrobię". ---- i wtedy mnie zaczynają tak nerwy ponosić, że najchętniej bym to zrobiła naprawdę. Mam już chyba tego dość. Teraz jesteśmy na etapie: "... zastanów się czego ty chcesz od życia i ty zdecyduj, czy chcesz być ze mną" - dzisiaj to usłyszałam. Tak jak często słyszę słowa "kocham cię" tak często słyszę też "zostaw mnie". To nie jest normalne, ale ja nie potrafię z tym walczyć. Jestem cierpliwą osobą, ale to już chyba przechodzi wszelkie granice. Wracając do sedna sprawy: nie wiem czy mam jeszcze siłę, żeby ratować ten związek, skoro on z każdym dniem spisuje go na straty ...
napisał/a: No Good 2008-10-28 18:20
musisz mieć bardzo fajną pracę, ona jest związana z lasem? oddalmy wątek tego chłopaka na drugi plan, zainteresowała mnie twoja praca...i to, że las...i że bez cywilizacji..jejku ja ty masz super...robisz jakiś projekt dotyczący opisu lasu? napisz cos więcej o tym, podziel się z nami takimi fajnymi rzeczami...dawno nie spokałem kogoś kto pracowałby tak na odludziu...super, bardzo mnie zaciekawiłaś i chciałbym się dowiedzieć nieco więcej o tym co robisz...opisz mi las, proszę...


potem pogadamy na temat problemów tego chłopaka...szkoda postów, nakarm mnie opisem lasu...tym jak tam jest....tak bardzo chciałbym sie przejśc po lesie... tu gdzie teraz jestem w promieniu tysiaca km nie ma lasu...ehhh... jak byłem w lo, startowałem w olimpiadach gograficznych i na pierwszym etapie trzeba było napisac pracę, m.in. opis lasu, czy przpowadzanie trasy rowerowej, czy tez projekt rezerwatu...to było super fajne...spędzalem wtedy wiele czasu analizując gleby, dzrewa, fitocenozy itp. teraz pracuje w zupełnie innym zawodzie...

pisz...sa wogóle grzyby? bo jak przyleciałem na wrzesień to tylko da znalazłem maslaczki, teraz powinien byc wysyp opieńki miodowej...zawsze jest przed Dniem Zmarłych u mnie na dolnym sląsku...ale jeszcze nie dostałem potwierdzonej info... jak dostane to wsiadam w samolot i przylatuje....kiedyś potraiłem uzbierać cały bagażnik grzybów z mamą...i moim pieskiem ale on popełnł wkrótce potem somobójstwo....

to czekam, i pewnie nie ja jeden na tym forum na opis tego co robisz...i lasu i wogole..żadko się zdarza taka ciekawa dziewczyna...

a o twoim chłopaku pogadamy później bo jest sorry, ale nudny...takie wyrzuty to moga robić dziewczyny podczas tych dni...kiedy to ja uciekam do poziemnego schornu z kumplami...powinien sobie tabliczke przyczepić: "uwaga, gryzę, nie zblizać rąk do klatki". Kicek, ty masz super charakter i cos jest tajemniczego w tobie co chce poznać, pozatym... chłopak powinien być taki ciapkowaty, wesoły, a nie natarczywy jak giez...czy komar...aż zdenerwować się mozna czytając o tym jakie on ma żale..... jeszcze nie dorósło dziecko do posiadania dziewczyny...pozatym facet powinien podbudowywać laskę a nie na odwrót, no chyba że w moim wypadku gdy chcę sie podbudoac pytam się moich dziewczyn wtedy: "jestem sexi?"... "Kochanieuuuueuuueee czyyyuuu uuu wawaważaszzszzzz żem jesttttemememem pijjjjannny????" i oczekuje odpwiedzi: jestes sexi, i trzeźwy jak cholera! kocham Cie" to mi wystarcza....do funkcjonowania...w drodze powrotnej z pubu, kiedy to laska siłą zabiera mnie od kumpli, bo nie mogła sie mnie doczekać...to przyszła, zapakowała w auto...i do domciu....ku rozpaczy kumpli...ehhhh...ale przywyklismy do tego....hehehehe


pisz...nie marudź!
napisał/a: szonga 2008-10-28 21:08
No więc,
Las w którym mieszkam jest wiosną żółto- zielony, latem zielony, jesienią żółto - czerwono - fioletowo - zielony, a zimą biało - czarny. Czasami go lubię, ale czasem mnie dobija to odludzie, bo są momenty, kiedy całowałabym po stopach tego, który raczy się zjawić (mam z kim pogadać), a czasami mam ochotę poszczuć psem tych, którzy przyjeżdżają. Mieszkam w budynku, który ma powierzchnię prawie 2,5 tyś m2 i jest otoczony pięknym parkiem z fontanną i małym jeziorkiem, w którym niestety pływać nie można. Najbardziej w tym lesie boję się dzików, które są tak bezczelne, że podchodzą praktycznie pod samo wejście. Dużo dębów tutaj rośnie. Ptaki lubię, bo jest ich od groma i fajnie ćwierkają - tylko kukułka mnie okukuje jak jestem bez kasy w kieszeni i jej też nie lubię i ona mnie chyba też, bo czasami robi to nagminnie. A poza tym, to mój pies ma przynajmniej zajęcie, bo za nimi biega jak oszalały. Co do grzybów - w parku we wrześniu było od groma borowików i kani - całe skrzynki grzybów w promieniu 15 m. Podgrzybki też były, ale teraz to są same jakieś takie grzyby, których nie znam. Czerwonych nie ma, więc nie mogę wykwintnej zupy ugotować. Aha i jest dużo zaskrońców - nienawidzę ich ale nie wchodzę im w drogę.
Ostatnio była robiona inwentaryzacja drzew w parku i się okazało, że mamy nawet dąb błotny i wiele innych drzew, które są mało spotykane, ale nie znam łaciny więc nie będę się wychylała.
Jak już wspomniałam, mieszkam w potężnym budynku - 5 kondygnacji. Lubię ten budynek - ogromna przestrzeń, latem w nocy skrzypią podłogi - jest takie wrażenie jakby ktoś chodził. Często na skutek przeciągów odnosi się wrażenie, że ktoś drzwi otwiera i nie wiadomo do końca, czy to fakt, czy złudzenie.
Przy wietrznej pogodzie często brakuje prądu - automatycznie wtedy nie ma wody (pompa się wyłącza). Siada telefon stacjonarny i standardowo nie ma zasięgu w komórce. Rób co chcesz - musisz sobie radzić. Mam TV i internet, ale tylko wtedy gdy jest ładna pogoda.
Wieczorami jest strasznie, bo ciemno, dlatego mieszkam z psem - mieszaniec owczarka z nie wiem kim, trochę mu uszy nie stoją, ale i tak go kocham najbardziej na świecie. Wzięłam go od dzieci na giełdzie - miał mieszkać w schronisku, a teraz żyje jak panicz. Czasami sobie myślę, że on ma lepiej niż dzieci w Afryce, ale jak się dostaje od czasu do czasu resztki karkówki czy golonki, to trudno nie być zmanierowanym psem. Jak jest niedobry, to go straszę tym schroniskiem i na jakiś czas mam spokój :))) Jak pies może popełnić samobójstwo? Wbiegł pod auto?

W ogólnym rozrachunku bardzo lubię to miejsce, bo pozwala uciec od hałasu. Gdyby nie to, że jestem w pracy można by sobie pomyśleć: relaks, relaks relaks. Jak mój obecny facet pierwszy raz tu przyjechał stwierdził, że można tu przemyśleć całe swoje życie. A ja jak pierwszy raz się tutaj obudziłam, byłam zszokowana faktem, że można się tak wyspać. Dla kogoś, kto jest przyzwyczajony do gwaru miejskiego, ta cisza, spokój jest nie do zniesienia, ale po tygodniu człowiek przyzwyczaja się i do lasu i do potężnych murów.


To tyle na ten moment - idę się pogapić ślepo w TV ...

Ps. Jak ja bym chciała żeby mój facet mówił do mnie "kicek" - ehhh
napisał/a: sorrow 2008-10-28 22:14
szonga, to jest potencjalnie trudny związek, bo tak bardzo się różnicie od siebie. Związek przeciwieństw może byc trwały tylko pod pewnymi warunkami. Po pierwsze akceptacja odmienności drugiego człowieka i "korzystanie" z jego cech, których sami nie mamy. Druga sprawa to podejście właśnie do miłości. Zauważ, że każde z was ma inne pojęcie na temat czego oczekuje od drugiej osoby, a jednocześnie macie odmienne podejścia na temat jak obdarzać miłością tego drugiego. Odruchowo ludzie obdarzają drugą osobę tym, czego sami chcieliby doświadczać. Jeśli są w miarę podobni do siebie, to działa bardzo dobrze. Jeśli są inni, to związek zaczyna przypominać ciąg nieporozumień.

Ty mu okazujesz miłość, on nie zauważa. On ci daje znaki miłości, które ty interpretujesz zupełnie odwrotnie. Wezmę jako przykład to "kocham cię". Dla ciebie to poważne słowo, więc się z tym nie spieszysz, a mówisz tylko w szczególnych sytuacjach. Od niego oczekiwałaybyś tego samego, bo wtedy byś wiedziała, że mówi to na poważnie. On z kolei plecie o tym kilka razy dziennie, ale to do ciebie nie trafia, bo myślisz, że nic to słowo dla niego nie znaczy. Już rozumiesz? Każde z was odruchowo obdarza drugiego tym, czego oczekuje. Jak więc rozwiązać tą sytuację? Jak zwykle... skupiając się nie na sobie, ale na tym drugim. Powinnaś mu mówić często, że go kochasz... wiesz jak się będzie cieszył? On z kolei powinien się trochę opanowac z wyznaniami i obdarzać cię tym słowem w szczególnych sytuacjach... wtedy ty będziesz szczęśliwa. Spotkajcie się kiedyś i niech każde z was napisze na kartce co dla niego oznacza okazywanie miłości. Zamieńcie się potem kartkami i już nic prostszego - każde z was będzie miało w ręku czarno na białym jak temu drugiemu sprawiać radość :).

A tak poza tym, to twój chłopak ma problem z zazdrością i emocjami. Nie czuje się pewnie w związku. Tu pomóc wam mogą jedynie rozmowy. On sam musi znaleźć siły n awalkę ze swoimi przypałościami. Bez tego przykre momenty będą się zdarzały zawsze w waszym związku. Spróbujcie pogadać zamiast w stylu "czego ja chcę" bardziej "co zrobić, żeby nam było dobrze". Ty jesteś oazą spokoju i to w tobie widzę osobę, która mogłaby takimi rozmowami pokierować. Masz w tym względzie nad nim przewagę.
napisał/a: No Good 2008-10-28 22:51
ja miałem taki własnie las - zbudowany z samych ebów bezszyułkowych - no przepiekny, po ni ma podszycia, tylko paprocie do 190cm nawet i wysokie dęby...i jak słońce sie przbijało to fajnie oswietlało pajeczyny albo krzyrzaka, lub te bardziej majestatyczne tygrzyka...

z regóły to same monokultury sosny sadzonej w latach 70tych, często tam przyjezdżam...i albo jezdżę rowerem, albo spaceruje...znam kazdy zułek, kazda dziuple, wiem gdzie mieszka lis, gdzie dziki - to fakt te to sa perfidne, miałem koleżankę ze wsi...ugotowała kiedyś jej mama ziemniaki..i wystawiła gar na zewnatrz aby szybciej wystygł, wraca po niego po 10 min, a tu na progu rozłozony masywny dzik....a reszta sobie z tego gara zrobiła uczte, oczywiscie pies, który miałbyc obronny...dołaczył sie do dzików...potem tez kilka razy spały tak pod progiem...

Szonga - masz super fajnie... wiec czym się przejmujesz, wiesz ile chłopaków chciało by do Ciebie przyjeżdżać...bez robienia o to fochów, chodzic sobie na grzyby, jagody...jezyny...biegac jeździc rowerami...ogniska ze znajomymi...supcio.

Nie wiem o co mu chodzi...ale jakbym był twoim owcarkiem to bym mu dał do zrozumienia żeby dał ci spokój...raz a porzadnie...

O co wogóle chodzi, zamiast radosnie przychodzić, kazdego dnia wnosić usmiech...i cieszyć się...to szuka problemów, dziury w całym, czy on ma wiele kompleksów? ehh... Dziewczyna jestes super, to od razu widac po tym jak piszesz i co robisz, jak opisujesz rzeczy...jejku...nie wiem o co mu chodzi, ale zachowuje sie jak zdewociała baba... No jak ja bym był dziewczyną, to bym sie zdenerwował...bo co z tego, ze jest miły itd. takich jak on jest tysiace..ale wazne że musi być facetem...nie podróbka, facet to facet..mozna na nim polegac, nie robi scen... jest pewny siebie, niezalezny..imponuje lasce...no i musi byc sexi...tez..chyba...no i mieć gadane...i takie ciapkowate oczka, że jak cos zbroi i narozrabia i zdnerwuje swoją dziewczynę, o jak na nią spojrzy ciapkowatymi oczkami to jej od razu przejdzie zlośc...to jest najlepsza startegi i technika...stosuję ja od 5 lat... a często rozrabiam...i wkurzam...ehhh co zrobię...czasami tak bywa....wtedy mówie: Ciapek, to nie ja...nie-e...Łuki potwierdzi...opkasz?" i po sprawie...chociaz wiadomo...że to ja...a Łuki zawsze potwierdzi, że nie ja...ale co zrobi taka dziewczyna? jak ja opkam..?

Moze on sie zmieni, dojrzeje..ehhh... jak ja bym był twoim chłopakiem, to bym się zakradał w nocy aby cie nastraszyć...albo zabierał na spacery, pokazywał roslinki...bysmy organizowali imprezy ze znajomymi...idealny spot na vampire hunting... przynosiłbym ci rano sniadanko, przytulkiwł i przytulkiwał...i byłoby ok...

zero pretensji... zero wyrzutów, no moze zazdrosny bym trochę był...ale...wlasciwie tak..ne ma bata... zaden typ nie bedzie mojego kicka na dyskotece obłapywał...chociaz nigdy jeszcze sie tak nie stało...ale na wszelki wypadek...

pozatym, jak ty uważasz że masz chłodny charakter...i że jestes skryta...to ja jestem baletnica...a moze jestem? hmmm.... Kicek, to, że on nie rozpalił tego w Tobie to nie oznacza, że tego nie masz...przy prawdziwym facecie kobieta rozkwita....dostaje kopa energetycznego, to facet jest motorem napedowym zwiazku, no może czasem się zakrztusi jak dostanie za duzo paliwa (czyt alko) ale idzie do przodu...nie moge zrozumieć tez tego, ze to sie tak szybko "wypaliło" i dostała sie codziennośc...nigdy bym nie pozwolił aby codzienność zapanowała w moim związku...to najgorsza porazka w zyciu...

nie wiem, rób jak uważasz, ale ja myslę, że oon nie jest odpowiednim facetem dla ciebie, wogóle dla jakiejkolwiek dziewczyny... albo tzreba go zreformowac...i postawic do pionu, albo puścić w zapomnienie...bo tak jak teraz jest nie mozna....to nie jest fachowe...

pozdro

tutaj przytulkuje cię, aby samotnie ci nie było w lesie:
napisał/a: szonga 2009-01-21 15:47
długo mnie tu nie było, próbowałam doprowadzić do ładu mój związek, ale się nie dało, tak więc go zostawiłam - raz na zawsze. doprowadził mnie do tego stanu, ze przestały mnie w ogóle obchodzić jego telefony i sms'y, najzwyczajniej w świecie przestałam je odbierać i czytać. ktoś powie: zimna suka !!! może i tak, ale jak można co 5 minut słuchać najpierw pretensji i wyrzutów, a na końcu tekst: jesteś wyjątkowa, tęsknię za tobą. no k... ? to jest pierwszy facet, którego to ja zostawiłam (naprawdę), a mi nie jest nawet przykro. Odczuwam tylko wewnętrzny spokój - chyba dlatego, ze zrobiłam to, co powinnam zrobić już dawno temu.
napisał/a: ~gość 2009-01-21 18:40
szonga, może to i lepiej, tylko szkoda chłopaka, bo może naprawde Cię kochał?? W każdym bądż razie życzę szczęścia
napisał/a: aneczka263 2009-01-21 19:17
szonga, uwazam ze bardzo dobrze zrobilas, nie ma sensu sie meczyc i poswiecac, ja bym nie mogla byc z takim gosciem, jak Twoj byly. Kazdy moze miec chwile slabosci, ale facet powinien byc ta mocniejsza strona w zwiazku, a nie ciapa, ktora co chwile powtarza, ze nic jej w zyciu nie wychodzi, "zaslugujesz na kogos lepszego" itp. Sam doprowadzil do rozpadu waszego zwiazku, a to, ze nie jest Ci przykro to najlepszy dowod, ze nie byliscie dla siebie! Pozdrawiam!
napisał/a: Martwy 2009-01-22 10:56
Szonga, choroba, kobieta z takim charakterem jak ty masz to spełnienie marzeń większości facetów...

Ech, moim zdaniem dobrze zrobiłaś.
napisał/a: Misia7 2009-01-23 13:11
To, że czujesz wewnętrzny spokój świadczy o tym, że dobrze zrobiłaś. Poprostu nie byliście dla siebie...