Dziwna sytuacja z "koleżanką"

napisał/a: XardasLord 2015-04-16 08:38
Witam wszystkich serdecznie,

Na wstępie chciałem się przedstawić, nazywam się Paweł i mam 24 lata. Chciałem Wam opisać moją historię związaną ze mną i moją koleżanką. Postanowiłem się tym podzielić z Wami, gdyż jest mi z tym wszystkim bardzo ciężko i chciałem się Was doradzić co teraz robić, ponieważ się męczę tym bardzo przez ostatnie dni. No ale do rzeczy. Od razu na wstępie zaznaczę, że pewnie będzie to dość długi post, bo chcę jak najdokładniej opisać relacje między nami i tą historię, abyście jak najdokładniej ją poznali. A więc zaczynam.

Wszystko zaczęło się jak byłem na 3 roku studiów. Wtedy zacząłem rozmawiać z koleżanką z roku. Mimo, że od samego początku była ona ze mną na jednym roku to dopiero na tym 3 roku zaczęliśmy rozmawiać ze sobą. Bardzo szybko się zaprzyjaźniliśmy i polubiliśmy. Po zakończeniu praktycznie każdego dnia na uczelni dalej utrzmywaliśmy kontakt przez sms i facebooka. Wiedziałem już wcześniej, że ona ma chłopaka, ale odkąd on skończył studia i pojechał do siebie do domu to jakoś ta koleżanka moja odnoszę wrażenie że przestała utrzymywać z nim taki dobry kontakt (on wyjechał do domu jak my byliśmy gdzieś na drugim roku). No więc my sobie każdego dnia fajnie rozmawialiśmy. Co bardzo ważne mam z nią zawsze świetne tematy do rozmów, nigdy się nie nudziliśmy i zawsze miło spędzaliśmy czas. Zanaczę, że przez ten okres uznawałem ją za dobrą koleżankę i takie stosunki z nią utrzymywałem.

Gdzieś po około kilku miesiącach, gdy na studiach już praktycznie zajęć nie mieliśmy (bo był ostatni semestr i przygotowania do pracy inżynierskiej) my dalej sobie rozmawialiśmy i częściej się spotykaliśmy. Zawsze bardzo miło spędzony czas. Praktycznie od rana do późnego wieczora byliśmy cały czas w kontacie. Jeździliśmy sobie do zoo, do kina, itd. W tym też momencie doszedłem do wniosku, że ona mi się zaczyna bardzo podobać. Rozmawiając z nią próbowałem dać do zrozumienia że mi się podoba, ona zawsze się uśmiechała, była miła, ale na tym się kończyło. Mieliśmy taki zwyczaj, że na spotkaniach zawsze sobie dawaliśmy jakiś prezencik, typu batonik, jakiś rysunek własnoręcznie wykonany, itp.

I tak to się ciągnęło jakiś czas, coraz bardziej się do niej przywiązując i ona w sumie do mnie też z tego co pisała. Moment kulminacyjny stał się teraz na Święta Wielkanocne. Ona mieszka 200km ode mnie, tylko że cały ten czas mieszkała w akademiku. Święta to był już taki okres, że musiała zrezygnować z mieszkania tutaj w akademiku, bo na studiach zajęć już nie ma i trzeba pisać pracę inżynierską. Dzień przed jej wyjazdem spotkaliśmy się tak 'ostatni raz' przed jej wyjazdem, lecz ona zaznaczała że jeszcze się na pewno spotkamy nie jeden raz. No więc jak to zawsze bywa, spotkanie minęło bardzo szybko, lecz było na nim jak zawsze bardzo fajnie, no ciężko to opisać po prostu czuje że w jej obecności czuję się taki "spełniony" i z taką dziewczyną chciałbym być w przyszłości, mimo że między nami do niczego nie dochodziło. A więc po tym ostatnim spotkaniu, gdy wychodziłem już od niej poczułem taki smutek, wiedząc że nie będę się z nią widzieć przez jakiś dłuższy czas.

No i kolejnego dnia wyjechała do siebie do domu na święta. Cały czas utrzymywaliśmy oczywiście miły kontakt. Zaczęliśmy rozmawiać o tym naszym ostatnim spotkaniu i ona mi powiedziała, że tak jakoś smutno się jej bardzo zrobiło, gdy wychodziłem od niej. Że się przywiązała do spotkań ze mną i tego miło spędzanego czasu przy wspólnych rozmowach, spacerkach i żartach. Wtedy też postanowiłem jej napisać prawdę i zwierzyć się z moich uczuć. Napisałem jej obszerną wiadomość mówiąc o tym, że przez ostatnie kilka tygodni bardzo się do niej przywiązałem i że mi się bardzo spodobała i że żałuję, że wcześniej jej o tym nie powiedziałem, bo być może miałbym jakieś szanse u niej. I zadałem jej pytanie czy gdybym wyznał jej to wcześniej to czy mielibyśmy jakieś szanse, że się związać. Ona mi odpowiedziała na to w taki sposób, że bardzo mnie również polubiła, super się ze mną rozmawia i że nie wie co ma mi odpowiedzieć bo jest w trudnej sytuacji i teraz ma mętlik w głowie. Spytałem o co chodzi, a ona mi się zwierzyła, że ma problem z chłopakiem bo mimo że są 2 lata to ma wrażenie że nic ich nie łączy. Powiedziała też, że po świętach miała w planach jechać do niego, bo chciała z nim zamieszkać, by być może coś poprawiło się między nimi, ale powiedziała też że raczej nie widzi tego w różowych barwach, tego związku między ją a chłopakiem. Ja się bardzo zesmuciłem wtedy. Powiedziała, że musi to przemyśleć wszystko, bo teraz nie ma pojęcia co robić. Powiedziałem, żeby przemyślała i jutro spytam się ją o to co wymyśliła.

Nadszedł kolejny dzień i spytałem ją o decyzję. Ona powiedziała, że chyba pojedzie jednak, bo nie ma innego wyjścia. Ja jej powiedziałem, że ma, że może zostać w domu np. To ona że w domu ma ciężko sytuację i po prostu nie może zostać. Musi pojechać, a że nie ma gdzie mieszkać to jedzie do "chłopaka". Chłopak mieszka jakieś 60km ode mnie. To ja zagrałem w otwarte karty, że skoro ma być nieszczęśliwa z nim to może ze mną zamieszkać, ona powiedziała że i tutaj cytuję: "może i by chciała ze mną mieszkać, ale ciężko jej zacząć coś nowego, tkwiąc w czymś starym". Napisałem do niej, że jak głupek się angażuje niepotrzebnie bo i tak nie mam szans, a ona że nie prawda, pocieszała mnie. No i tak jakoś w takich smutnych relacjach przestaliśmy pisać ze sobą kilka dni. Były to bardzo trudne momenty dla mnie, cały czas zerkałem na telefon, co chwile spoglądając na takie prezenty od niej przypominała mi się ona. Nie mogłem zapomnieć, aż w końcu ona 3 dni po tym "rozstaniu" napisała do mnie sms, że ona praktycznie płacze cały czas, że nie potrafi ze mną nie mieć kontaktu, że za bardzo się przywiązała do mnie. Napisała, że wybrałem zły moment w jej życiu, bo wszystko wali się jej na głowę, a spotkania ze mną były jedynym bardzo miłym aspektem w jej życiu, który pozwalał jej zapominać o jej problemach z chłopakiem, rodziną, itd. Ja jej napisałem, że bardzo żałuje że tak zdecydowała ale że też nie potrafię bez kontaktu z nią żyć. Ona napisała, że te kilka dni to było ciągle myślenie o mnie, itd.

Zaczęliśmy po tym wszystkim na początku tak spokojnie pisać ze sobą znowu. Minął tydzień, wszystko mniej więcej wróciło do relacji jak dawniej, dalej jest miło tylko że tutaj jest problem. Ciągle mam świadomość, że ona mieszka z chłopakiem i między nami może nic nie być. A mimo to każdego dnia znów coraz bardziej się przywiązuję do niej i jeszcze mocniejsze emocje mam związane z nią. Cały czas siedzę na telefonie. Wiem że źle robię, ale to jest silniejsze ode mnie, to co czuję do niej. Ale nie mogę z nią być... Ona mi ciągle pisze, że nudzi się ciągle, chodzi sama na spacery... Ja nic nie piszę o jej chłopaku bo nie chcę znów się kłócić, ale powoli nie daję rady i chcę napisać o tym, że po co tam mieszka skoro nic ją nie łączy z nim. Dziś ona przyjeżdża tutaj na uczelnie i chce się ze mną spotkać. Zgodziłem się, bo też chcę ją widzieć. Znowu będzie miło spędzony czas i tyle pewnie. A ja się przywiążę jeszcze bardziej i będę robił sobie nadzieje.

Co ja mam robić później? Nie chcę żyć tak ciągle, że piszę sobie z nią ale nic z tego nie wyniknie. Ja się angażuje bardzo emocjonalnie i to jest problem, ale taki już jestem :( Myślałem, żeby napisać do niej jakąś konkretną wiadomość za kilka dni. Że ja tak dalej nie mogę, skoro nic między nami nie będzie to ja nie potrafię z nią pisać normalnie jak z koleżanką. Nie wiem czy to dobre wyjście. Boję się tego "rozstania". Ale te relacje mnie strasznie uzależniły i ciągle chodzą mi po głowie przeróżne myśli, co robić itd.

Proszę Was o radę. Wiem, że jestem głupi, że się tak angażuję, ale nic na to nie poradzę. Tkwię w takiej sytuacji i nie wiem co robić. Proszę o rady! Za każdą będę niezmiernie wdzięczny.
napisał/a: errr 2015-04-16 11:37
skrót dla tych, którym się nie chce czytać:
Dziewczyna narzeka na brak ognia w swoim związku ale nie widzi nic złego w rozpalaniu ognia w relacji koleżeńskiej,
wyprowadziła się do chłopaka z którym nic ją nie łączy bo chce uciec z domu,
po wyprowadzce zamiast z chłopakiem zacieśnia więzy z XardasLord przywiązując go do siebie ale nic mu nie obiecując.

Tak w skrócie to myślę, że dobrze by było się od niej odciąć i pozwolić jej dorosnąć.
Powinno Ci się w głowie zapalić już z milion czerwonych lampek, nie ważne uczucia, przyjrzyj się uważnie w co się pakujesz. W patologię.
Jeśli zostawisz wszystko tak, jak jest to zawsze będziesz tym drugim, jej facet będzie się za Wami ciągnął jak smród po gaciach, ona się od niego nie wyprowadzi bo szkoda jej będzie tych paru lat, z nim będzie sypiać a Tobie będzie pisać jak bardzo tęskni. Zakochasz się, uzależnisz od niej, złamiesz dla niej swój kręgosłup by za jakiś czas ocknąć się pogruchotanym i skrzywionym i dołączysz do grona facetów, którzy w kobietach widzą tylko zło ale będziesz w takim stanie na własne życzenie.
Myślę, że jeśli chcesz by coś z tego było to graj va bank - albo jesteś tym jednym jedynym w jej życiu albo koniec z jakimkolwiek kontaktem.
napisał/a: XardasLord 2015-04-16 12:17
Dziękuję Ci za zainteresowanie tematem. Dokładnie tak jak mówisz, im dłużej to ciągnę takim jakim jest to ja tym bardziej się przywiązuję/zakochuję i zarazem krzywdzę :/ Wiem, że to ciężkie, ale jeśli nie wyjdzie nic z tego to po prostu będę musiał zapomnieć - jedyne wyjście jak mówisz. Za daleko się wpędziłem w to, powinienem wcześniej reagować już, ale wyszedłem z założenia, że z czasem ona się też przywiąże tak jak ja i będzie dobrze, a to było najwidoczniej błędem moim, za który teraz płacę :(

[ Dodano: 2015-04-16, 23:16 ]
Ok tak więc jestem już dziś po spotkaniu z nią.

Gdy zapytałem ją wprost albo ja, albo on to ona zaskoczona z trudem mi odpowiedziała coś w stylu "Nie chce być samolubna i Cie zwodzić ale na chwile obecną nie widze szans z nami, bo musze poukładać swoje sprawy. Ogólnie jest mi ciężko, a sprawy z Tobą mi nie ułatwiają życia, bo sprawiają że mam jeszcze większy mętlik w głowie. Jest mi teraz mega przykro".
Ja jej odpowiedziałem po prostu, "Więc najlepszym wyjściem dla nas obojga będzie zakończyć teraz naszą znajomość, dzięki za te wszystkie miło spędzone chwile razem i żegnaj"
I po prostu odeszłem od niej. Było mi bardzo ciężko ale jednak udało mi się to zrobić. Ona mi później napisała sms "Kiedyś powiedziałeś, że nie pozwoliłbyś mi płakać, a jednak to zrobiłeś. Żegnaj" Na tego smsa jej już jednak nie odpisywałem nic.
napisał/a: Hanael 2015-04-17 13:21
Dobrze zrobiłeś. Dziewczyna sama nie wie czego chce. Nie zwracaj uwagi na teksty wzbudzające poczucie winy tylko kieruj się swoim dobrem. Zresztą sama Ci podpowiedziała co masz zrobić:

Oznajmiła "na chwilę obecną nie widzę szans z nami" - czyli kwestia jest jasna, Ty się źle czujesz jako kolega i ta relacja powoduje uzależnienie więc decyzja jest prosta.
napisał/a: errr 2015-04-17 16:49
napisal(a):"Kiedyś powiedziałeś, że nie pozwoliłbyś mi płakać, a jednak to zrobiłeś. Żegnaj"
dobra jest, wie jak manipulować facetem. Daleko zajdzie
napisał/a: 1121 2015-04-17 18:06
XardasLord, zniszczyłeś dziewczynie system. Gratuluję. Tak trzymaj.
napisał/a: XardasLord 2015-04-18 07:51
Nieźle, dziś w nocy dostałem od niej sms o treści: "Jak Ty mnie [CENZURA][/color:6834827c2d]"

Oczywiście brak reakcji z mojej strony :)
napisał/a: 1121 2015-04-18 09:16
XardasLord, a ostatnio taka milutka była :D Chyba nie rozumie słowa żegnaj.
napisał/a: Najgorzej 2015-04-22 12:33
Moim zdaniem powineneś ją postawić przed ultimatum. Albo zrywa z chłopakiem i zaczyna być z Toba, albo zrywacie obecną relację. Nie jesteście dalej ciągnąc tego tak jak jest. Ty cierpisz i sie angazujesz w uczucie do zajętej dziewczyny, a ona się miota, niby by chciała, ale przywiązanie, może wygoda itp. nie pozwalają jej tak łatwo odejść od obecnego chłopaka.

Chcesz dalej się z nią spotykać i rozmawiać mając swiadomość, że ona każdego dnia zasypia u boku innego? Albo wóz albo przewóz.

edit: dobra przeczytałem resztę postów ;)
Czyli jak widać tylko Cię zwodziła i wygodny był dla niej dotychczasowy układ. Faktycznie jak pisze errr mógłbyś się wciskać w jakąś patologię...

I jeszcze te smsy po tym jak się rozstaliście, totalny żal.Próba wpedzęnia w poczucie winy? Nie daj się wkręcić. Dobrze zrobiłeś, bo co niby miałeś być jej pieskiem na zawołanie, gdy ona ma kogoś innego i nie zamierza go porzucić? Widocznie bardzo jej to podbijało, że ma kogoś na orbicie, takie zapasowe koło na wszelki wypadek :) Teraz jest jej przykro, że piesek się urwał z łancucha, ale Ty nie masz co mieć wyrzutów sumienia.Dobrze, że wykaraskałeś sięz tej tokstycznej relacji.
napisał/a: XardasLord 2015-04-22 22:51
Dzięki wielkie za odpowiedź :) Rzeczywiście, czuję się teraz o wiele lepiej. Czasem w nocy zdarzy mi się przyśnić o niej jeszcze, wtedy mi smutno ale ogólnie to nie myślę w ogóle o niej, zajmuję się swoim hobby, pracą, i mało czasu wolnego mam póki co żeby zaprzątać sobie myśli nią :) Również bardzo się cieszę, że tak zrobiłem i wielkie dzięki za podtrzymywanie mnie na duchu i za takie słowa otuchy. Znajdzie się lepsza, głęboko w to wierzę.

[ Dodano: 2015-05-12, 17:31 ]
Witam Was wszystkich ponownie,

Już minął prawie miesiąc od tamtych wydarzeń i czuję się bardzo dobrze. Znalazłem zajęcie, zmieniłem pracę, mam na głowie sporo rzeczy więc wcale nie myślę już o tych wydarzeniach. Jednak co kilka dni śni mi się ona i na dodatek te sny takie 'prawdziwe' są, wszystko w nich super, a gdy się budzę to smutek spory. Mam nadzieję, że z czasem przestanę śnić o niej w końcu...