jego brak zdecydowania a czas...

napisał/a: laica28 2015-11-11 19:40
hej.
Piszę do Was po raz pierwszy. Mam taką potrzebę ducha aby móc porozmawiać z kimś, zupelnie obiektywnym, może bardziej doświadczonym życiowo niż ja.
A piszę, gdyż mam dziś okropny nastrój i chyba nie poradzę sobie samodzielnie z ich opanowaniem.

Mam 29 lat. Mój chłopak 32. Jesteśmy razem ze sobą od 4 lat, mieszkamy od dwóch. Niestety, na tzw.kocią łapę,ponieważ mój luby wiecznie mówi,że i na zaręczyny przyjdzie czas...
Wiem,że taki problem jak mój to,być może,wcale nie problem. Ale ta,która choć raz przeżyła niepewność co do dnia następnego wie, że życie w zawieszeniu do najłatwiejszych nie należy.
Oczywiście głównym tematem nie jest tu sam fakt, że mój luby nie spieszy się z deklaracjami. Istotnym jest dla mnie fakt, że dziś dosyć wyraźnie odkryłam, że... że chyba mnie nie potrzebuje.
Gdy rozpoczynam temat zaręczyn i ew.ślubu, za jakiś czas on mówi że każdy go oto pyta i zaczyna go to drażnić, bo przymusem go tylko zniechęcam. Dodam, że nie sądze aby próba porozmawiania z nim na ten temat byla jakimś przymusem. Poza tym nie mam wpływu na to,że rodzina i znajomi pytają go kiedy zaręczyny itd.
Całkiem niedawno odkryłam, że odświeżył znajomość -a właściwie-próbuje z dziewczyną, w której był niegdyś zauroczony, z którą spędził fajny wyjazd i pewnie gdyby ona była zainteresowa nim wówczas, on nie związałby się ze mną. A ich znajomość trwała równolegle z naszą. Tyle że kilka miesięcy później zdecydowaliśmy się zostać parą. Teraz -po tych 3-4 latach braku kontaktu z nią, on proponuje jej że moga wyskoczyć wspólnie na kawę, że cieszy się na spotkanie, itd. Panna ochoczo nastawiona orzekła, że ok i będą w kontakcie co do godziny spotkania. Ona ma dziecko i wychowuje je samotnie. On - nie jestem pewna czy jego zauroczenie nie powróci gdy się spotkają... O całej sytuacji dowiedziałam się,jak to zwykle bywa,przypadkowo. Przyznał się jednak że faktycznie jest z nią umówiony i nie widzi w tym nic złego. Oczywiście zarzuca mi, że nie mam do niego zaufania itd., że jestem zazdrosna. Jestem,przyznaje. Ale tłumacze mu że po pierwsze nie wiem nadal na czym stoję, a po drugie nie tak dawno (może z 2 mies.temu) skasował wszystkie wiadomości do jakiś dziewczyn na FB, bo poszukiwał jakiejś dziewuchy z zagranicy z którą się poznał na dworcu kolejowym podczas służbowego wyjazdu.
Całość wygląda kiepsko. Nie wiem już jak mam z nim rozmawiać. No bo co?zabronić? Prosiłam go by nie odswieżał tej znajomości,ale on uważa że ja panikuje. No i naprawde już nie wiem co robię źle, że on tak reaguje na zaręczyny,jak reaguje:( Niby chce ze mną mieć dzieci i dom,bo czasem wpsomina :"gdy zbudujemy dom to..."albo"nasze dzieci beda robily to i to",ale czynów brak.
Prosze bardziej doświadczone kobiety o poradę. Tylko sorry - opcja pt. daj sobie z nim spokój, jakoś mi nie pomoże. Pozdrawiam!

[ Dodano: 2015-11-11, 20:02 ]
proszę o odp.
napisał/a: e-Lena 2015-11-11 21:45
No to tak...jeżeli wszystko jest dokładnie tak jak piszesz, to sytuacja - jak dla mnie - nie wygląda dobrze. Rozumiałabym jego rozterki, gdyby miał 24 lata, ale on ma 32. Fakt, że "mężczyźni dojrzewają wolniej" niestety tutaj go nie ratuje, ponieważ kiedy facet jest zakochany zwykle się nie waha. Ba! Częściej to mężczyźni wiedzą "od pierwszej chwili", że dana kobieta będzie jego żoną. WSZYSCY żonaci/zaręczeni mężczyźni z mojego otoczenia zadeklarowali/określili się po 3-6 miesiącach od poznania, śluby odbywały się maksymalnie 1,5 roku po pierwszym spotkaniu. Tyle z mojego podwórka.

Problem polega jeszcze na tym, że Twój książę zrobił się kapryśny i znudzony, więc szuka wrażeń poza Waszym związkiem, co już jest sygnałem, że z tej mąki nie będzie chleba. Jeżeli po 4 latach związku on już zaczyna odświeżać stare znajomości (i nie są to tylko znajomości, jeśli z automatu wpędza Cię w poczucie winy i wmawia, że jesteś narwana i chorobliwie zazdrosna), to w jaki sposób miałby spędzić wiernie u Twojego boku całe życie? Te teksty o zazdrości to tylko pretekst do otwartych konfliktów, które dadzą mu zielone światło do zakończenia Waszej relacji na jego zasadach Gdyby szczerze Cię kochał i faktycznie chciał spotkać się z jakąś dawną koleżanką, otwarcie by z Tobą porozmawiał i rozwiał wszelkie wątpliwości, cierpliwie odpowiadając na wszystkie Twoje pytania. Może nawet trochę ucieszyłby się, że jesteś zazdrosna. Tak przynajmniej postępują dojrzali mężczyźni, którzy mają w życiu poustalane priorytety. Szczera rozmowa Z JEGO strony bardzo by się tu przydała, biorąc pod uwagę, że masz raczej powody, żeby czuć się niekomfortowo. Nie była to przecież jakaś przypadkowa koleżanka, tylko ktoś, kto był dla niego ważny i z kim nie udało mu się wcześniej stworzyć związku.

Jeżeli chcesz mu uprzykrzyć życie i wywołać w nim odrobinę dezorientacji, zajmij się sobą i zgadzaj się na wszystkie jego wyskoki. Po prostu daj mu wolną rękę, niech się umawia z kim chce. Ty rób tak samo. Tylko pytanie czy takie COŚ ma w ogóle sens? Dla mnie nie ma.

Jestem ciekawa jak układa się Wam ogólnie. Czy często się kłócicie (o co i kto pierwszy wyciąga rękę na zgodę?) czy ona ma do Ciebie o coś pretensje, czy o Ciebie zabiega (a jeżeli nie to kiedy przestał to robić?), czy macie podobne temperamenty, wspólne tematy do rozmów, czy ten facet jest Twoim pierwszym mężczyzną? Może więcej konkretów rozjaśni trochę sprawę, bo wiadomo - każdy kij ma dwa końce.
napisał/a: laica28 2015-11-11 22:06
Dzięki E-Lena za odpowiedź.

Pytałaś czy to moj pierwszy facet. Nie. Wcześniej byłam z facetem(2lata)który deklarował,że chce abym była jego żoną. Kupił pierścionek ale... nigdy do mnie nie trafił bo okaząło się,że woli wolność i...kolegę z pracy. Zostawił mnie przez telefon... Nie pytaj czy bolało. Okropnie. Byłam bardzo zakochana i czasem nadal o nim myślę a właściwie o tym,co było.

Jeżeli zaś chodzi o obecny związek, rozumiemy się bez słów. Mamy podobne temperamenty, podobne myślenie.
Nie kłocimy się często. Raczej jesteśmy zgodni. Czasem on bywa męczacy... Wie o tym. Zwykle mówi dużo o poltyce i własciwie o ekonomii i polityce może rozmawiać godzinami. Czasem mnie to nudzi. Ale nie przeszkadza mi to.

Bardzo go kocham. Bardzo.
napisał/a: e-Lena 2015-11-11 22:12
No to teraz z Twojego opisu wynika, że właściwie Wasz związek jest idealny i nic złego się tam nie dzieje. Skąd więc ten wpis? Skąd te wątpliwości? Napisałaś:
laica28 napisal(a):rozumiemy się bez słów. Mamy podobne temperamenty, podobne myślenie. Nie kłocimy się często. Raczej jesteśmy zgodni.

Ale czy z jego strony wygląda i prezentuje się to dokładnie w taki sam sposób? Co podpowiada Ci intuicja?
napisał/a: laica28 2015-11-11 22:14
To pytanie do niego. Intuicja podpowiada mi, że stał się kapryśny i że nie jest dojrzały.
napisał/a: e-Lena 2015-11-11 22:32
laica28 napisal(a):To pytanie do niego

Ani ja, ani nikt inny na tym forum nie zna Twojego partnera, ani nie ma możliwości go obserwować w rozmaitych sytuacjach. Wiemy o nim tylko tyle, ile nam napiszesz, więc niestety o nim i o Twoim stosunku do niego możemy rozmawiać wyłącznie z Tobą.

Masz jednak tę przewagę, że jesteś obok niego i uczestniczysz w jego codziennych poczynaniach, stąd moje pytanie o intuicję (która - jakby nie patrzeć - ma też związek ze zdolnością obserwacji i analizy faktów), bo chyba jesteś w stanie wewnętrznie określić czy jesteś szczęśliwa, czy on o Ciebie dba i zaspokaja wszystkie Twoje podstawowe potrzeby, czyli - czy jesteś dla niego na tyle ważna, żeby chciało mu się być kimś ważnym dla Ciebie. Związek to dawanie i branie. Napisałaś, że bardzo go kochasz, ale to przecież nie wszystko, bo on musi też kochać Ciebie. Czy ta relacja daje Ci poczucie spełnienia, szczęścia, stabilności i bezpieczeństwa?
napisał/a: laica28 2015-11-11 22:41
To pytanie do niego. Intuicja podpowiada mi, że stał się kapryśny i że nie jest dojrzały.
napisał/a: e-Lena 2015-11-11 22:43
laica28 napisal(a):To pytanie do niego. Intuicja podpowiada mi, że stał się kapryśny i że nie jest dojrzały.

Aha To wiele wyjaśnia.
napisał/a: laica28 2015-11-11 23:28
wlasnie wrocilam z nim do tematu nr 1,czyli spotkania z tamta kobieta. oczywiscie od razu rozpoczal atak.ze zachowuje sie jak dziecko,ze powinnam sie leczyc na glowe i ze on ma dosyc tej durnej gadaniny i,ze...spotka sie znia. postanowil do niej pojechac,bo ma prawo. moze i ma,ale niekoniecznie tak to wyglad powinno.a ze rozmawialismy przez tel. (bo obecnie znowu go nie ma obok) to rzucil m isluchawka,krzyczac ze on wiecej ze mna rozmawiac nie chce i tel.juz o tej porze ode mnie odbierac nie bedzie.
siedze i placze. a rnao do roboty.cudownie;/
napisał/a: KokosowaNutka 2015-11-12 06:58
Pozamiatane, nawet jak z nia nic nie wyjdzie. On Cie w ogole nie szanuje. Bez szacunku nie da sie stworzyc szczesliwego zwiazku.
napisał/a: Valkiria_ 2015-11-12 07:14
Kokosowa ujęła sedno. Pierwsze co uderzyło mnie w twoim poście autorko to fakt, że on cię po prostu nie szanuje i absolutnie nie liczy się z twoimi uczuciami ani potrzebami. Zamiast szczerej rozmowy woli atakować - że panikujesz, że jesteś zazdrosna, że zmuszasz go do deklaracji...

Nie wyobrażam sobie zupełnie sytuacji, żeby w zgodnym związku dwojga kochających się ludzi (o ile tak się nie umowia sami między sobą) którakolwiek ze stron umawiala się na jakieś kawki, herbatki i to z kimś kto kiedyś coś tam dla niej znaczyl.
Twój facet ewidentnie nadal szuka tego czegoś, a ty jesteś bezpiecznym przystankiem. Szkoda, że tefitego nie dostrzegasz... Osobiście uważam, że żadna kobieta nie zasługuje na bycie "bezpieczna opcja" na wypadek jakby się nie trafiło na nic lepszego.
napisał/a: KokosowaNutka 2015-11-12 07:28
Kopnij go w tylek to tak mu szczena opadnie, ze zapomni jak sie nazywa. Moze taki wstrzas sprawi, ze zacznie Cie traktowac powaznie. Jesli nie to zrobisz sobie tylko przysluge zostawiajac go.