Młody chłopak prosi i pomoc.

napisał/a: errr 2014-10-31 08:44
GoodFella, masz poważny problem. Oboje zachowujecie się jak gówniarze, do tego Ty wszystko nadinterpretujesz, dopowiadasz, strasznie bierzesz do siebie i nie potrafisz zapanować nad własną kobitą.
Nie chcesz iść do psychologa to chociaż poczytaj to:
http://www.rozwinacskrzydla.pl/rozwinac_skrzydla_e-book.pdf
może Cię olśni i się ogarniesz choćby na tyle by zakończyć ten związek.
napisał/a: enhunter 2014-10-31 09:13
errr, bez przesady. Ma problem może z trzymaniem emocj na wodzy. Płacz, czy to, że nie mógł się powstrzymać od przeprosin i zawsze do niej latał, ale to nie znaczy, że nadinterpretował jej zachowania.
Gdyby mi laska tak pyskowała, to w tył zwrot i do widzenia. c'est la vie. Brak szacunku czy zaufania = nieudany związek.
napisał/a: KokosowaNutka 2014-10-31 09:22
GoodFella, wiesz co, byles tutaj rok temu z dokladnie taka sama historia, dostales kilka rad i co? I gow*o. Zamiast wyciagnac wnioski to calutenki rok dalej dawales sie kopac tej dziewczynie w tylek. Od tamtego czasu nic sie nie zmienilo, wpadasz tu znowu i placzesz, ze nie wiesz co sie dzieje, ze juz nie mozesz, ze dziewczyna robi z Toba co chce, ze Cie nie szanuje, jak tak mozna bla bla. A wiesz co, jak jestes takim frajerem i sie dajesz to mozna. Mocne slowa ale moze cos do Ciebie dotrze!! Ile jeszcze musisz lat zmarnowac zeby zrozumiec, ze to co tworzycie to nie jest zaden zwiazek tylko emocjonalne sado-maso? Wiem, ze jest to cholernie trudne ale musisz sie z tej relacji uwolnic i znalezc sobie kogos kto Cie doceni i prawdziwie pokocha. Ta dziewczyna moze i cos tam do Ciebie czuje ale prawdziwa milosc to nie jest. Chcesz z kims takim isc dalej przez zycie? Nie szkoda Ci czasu? Ile masz lat?
napisał/a: dr preszer 2014-10-31 10:39
GoodFella napisal(a):Włamałą się na moje konto na fb, poprzez pocztę bo znała hasło do niej i wszystko przeczytała!?Po tym co zrobiła powiedziała, że przeprasza ale nie żałuje tego co zrobiła bo zna prawde.


Trzeba było porosić o hasła abyś mogł też sobie poczytać. Jestem ciekawy jej reakcji :)

GoodFella napisal(a):.Chociaż wiem że nie byłaby w stanie mnie zdradzić.


No to teraz rozwaliłeś system kolego :). Laska mierzy Cię własną miarą, pewnie myśli, że imprezujesz tak samo z laskami jak ona z kolesiami. Stad ta cała zazdrość i sprawdzanie. Koleżanka ? Sprawdź czy ta koleżanka nie ma pisorka. Poza tym ciekawe ca to wygrała ten voucher na bar :).

GoodFella napisal(a):Czuję się jak gówno , uwierzcie, nie wiem co mam ze sobą zrobić....czuję się jakby spotkała kogos z kim jej lepiej, za moimi plecami i odstawiła mnie na zawsze


Heh, wreszcie jakieś trafne spostrzeżenie.

GoodFella napisal(a):.Po prostu piszę co czuję...wiele razy myślałem o skończeniu tego całego mojego gównianego życia, ale nie mam odwagi...boje sie że coś się nie uda i zostane kaleką, że przez moją smierć zabiję tate który jest po dwóch zawałach i dostanie kolejny...


No i masz odpowiedź dlaczego ona Cię traktuje jak szmatę. Bo sam nie masz szacunku do siebie. Dobrze, że tego nie zrobiłeś bo najwięcej krzywdy byś wyrządził rodzinie. Laska nawet by nie zapłakała za Tobą. Tobie po takiej akcji byłoby wszystko jedno bo byś ładnie gnił 2 m pod ziemią. Jedyne co mogę Ci poradzić to szybko zapisać się do psychologa albo psychiatry bo jak przez taki drobiazg już chcesz się zabijać to co będzie jak faktycznie będą jakieś problemy ?

GoodFella napisal(a): Jestem ciotą, bo nie zgrywam twardziela którego nic nie rusza?Proszę was.


Jesteś ciotą bo laska robi z Tobą co chce. Nie chodzi o zgrywanie twardziela, ale o szacunek.

GoodFella napisal(a):Siedziałem tam jeszcze parenaście minut i poszedłem w końcu, czując się chyba najgorzej upokorzonym i porzuconym w życiu.


To rodzina Ci wymarła?
napisał/a: KokosowaNutka 2014-10-31 10:48
Cholera, tego z popelnieniem samobojstwa nie doczytalam..rece opadaja.. Czlowieku idz wreszcie do specjalisty.
napisał/a: Tigana 2014-10-31 11:30
GoodFella, przeczytałam twoje posty i naprawdę mi ciebie szkoda. Jesteś bardzo wrażliwym chłopakiem i potrzebujesz dziewczyny, która to doceni, a nie takiej, jaką masz teraz, która twoją wrażliwość i lęk przed samotnościa wykorzystuje. Przez ten czas dałeś swojej dziewczynie jasny sygnał- jakkolwiek beznadziejnie się nie zachowa, jeszcze ją na koniec przeprosisz bo nie chcesz być sam.
Z tego co o niej piszesz, jest tylko kwestią czasu, kiedy zacznie CIe zdradzać, bo cię nie szanuje jako faceta. Jeżeli nie chcesz skończyć jako samobójca, zerwij z tą laską i to zupełnie ograniczając kontakty.

I owszem, powinieneś iść do psychologa.
napisał/a: kasiasze 2014-10-31 12:12
KokosowaNutka, i nie doczytałaś ile Autor ma lat ... A pisał.
napisał/a: KokosowaNutka 2014-10-31 13:15
No dobra, teraz doczytalam. Mlody chlopak. Jak sie zaprze i postanowi cos ze soba zrobic to beda z niego ludzie.
napisał/a: kxxx 2014-10-31 13:46
Czesc.. tu dziewczyna GoodFella (sam pokazal mi swoj wpis).
Troche sie o sobie naczytalam.. jestem swiadoma tego, ze mam wady, ale czuje sie troche niesprawiedliwie oceniona, bo niestety moj mezczyzna nie napisal obiektywnie i ze szczegolami wszystkich tych sytuacji. Gdybym przeczytala cos takiego i nie znala zdania innej strony.. owszem, wtedy pomyslalabym ze mamy do czynienia z samolubna suka okreslajac lagodnie. pisze, bo ja nie potrafie mu czegokolwiek wytlumaczyc, mnie nie chce sluchac, za kazdym razem kiedy probuje do niego dojsc rozmowa krzykiem placzem milczeniem niestety wybucha, bo nie moze tego zniesc, on chcialby zeby zawsze bylo tak samo, spokojnie, pewnie przez to, ze w domy byly ciagke wojny (ja tez nie mialam latwo i do dzis to wraca, chociaz moi rodzice sie nie rozwiedli. moj mezczyzna lubi jednak podkreslac, ze [CENZURA] wiem, ze on mial gorzej). moze was poslucha, moze zwrocice mu na cos uwage. chyba lubi tu zagladac, bo przyznajecie mu cigla racje, ze to ze mna jest cos nie tak. ma tu wspracie jakiego nigdy nie mial w domu. on jest zamkniety w sobie, nikomu nigdy nie mowil o problemach, jestem pierwsza osoba ktorej sie zwierzyl. tak, pierwsza. nigdy nie probowal nawet rodzinie, ani nikomu innemu.
Wiem, ze musze byc wyrozumiala i z czasem bylam coraz bardziej, na poczatku rzeczywiscie odwalalo mi czasem, bylam bardzo nerwowa (on sobie mnie zapisal taka w glowie i nie zauwaza zmian na lepsze).. mam to do siebie, ze potrzebuje miec 100% pewnosc, ze ktos jest dla mnie, ze mna na 100%. kiedy wyczuwam, ze cos jest nie tak, jakos inaczej.. zaczynam panikowac. no i doszukiwac sie o co chodzi, myslec.. no i potem zaczynaja sie moge pytania, katarynka. czego on nie znosi. zebyscie nie rozumieli, nie zachowuje sie jak nienormalna, po prostu nie lubie nieslownosci i unikania odpowiedzi, a on ma to do siebie, ze niestety czesto ignoruje to co do niego mowie, moje pytania, czy odpowiada z mina taka jakby mial zwymiotowac, odpowida ogolnie, wyglada to jakby nie chcial czegos powiedziec, udaje ze nie slyszy wpatrzony w komutter nawet czesto nie reaguje, jakby chcial cos ukryc. a ze jestem osoba, ktora jest przewrazliwiona i zadreczam sie ciagle myslami.. niestety nie daje mu spokoju zeby wyjasnil mi dlacego taki jest, a go to denerwuje i zaczyna sie na mnie wkurzac. bardzo sie roznimy. on najchetniej lezalby w lozku ze mna caly dzien i ogladal mecz, jednak (co mnie irytuje jak diabli!!) z kolegami bardzo chetnie wychodzi gdziekolwiek. tlumacze mu to od dlugiego czasu, ze nie mozna sie kisic w domu, ze musimy pielegnowac zwiaazek i chodzic na randki. jednak on to zlewa, jemu jest dobrze jak ja do niego przyjade i polezymy pol dnia w lozku. da sie tak cal zycie? a potem wychodzi na to, ze on jest 'moim psem', ze on nigdzie nie wychodzi, ze potrzbuje wyjsc z kumplami, on potrzebuje po prostu rozrywki. nie dziwie sie, ale dlaczego nie ze mna? dlaczego, skoro tsak bardzo tego chce i potrzebuje? troche zazdroszcze innym.. znajome pary czesto wyjezdzaja, chodza na kolacje.. dla nie to cos obcego.. rozumiem, ze takie zycie kosztuje, ale przeciez mnie by zadowolil zwykly spacer raz na 2tygodnie za free, to wiele?! Ostatnio kilka razy powtarzala sie pewna sytuacja. z racji tego, ze jak juz wspomnialam potrzebujemy pielegnowac ten zwiazek chcialam pojechac na jeden dzien do krakowa, zwykly klasyczny trip. na rynku cos sie dzieje, moza isc cos zjesc, bilet w jedna strone 5zl. zawsze to cos nowego, cos 'spontanicznego' mozna powiedziec. mowilam, ze chce jechac kilak tygodni albo miesiecy, w odpowiedzi jednak slyszalam 'na [CENZURA] mam tam jechac, tyle razy tam bylem, co tam jest do roboty, tam jest drogo'. liczac, ze za przejazd w 2 strony zaplacilby 10zl + jakas pizza na pol można liczyc 20zl..= 30zl... A musze podkreslic, ze nie bylismy nigdzie razem od dwoch lat. najdalej razem bylismy w klubie w graniczacym miescie. Ogolem do sedna.. czemu mam kuku na punkcie jego kolegow? bo daje mi powody do wkurzania sie. Kilka razy byl poruszany temat wyjazdu na mecz jego ukochanej druzyny za ktory sie placi jakies 60zl. I powiedzmy sobie szczerze.. czy to jest fair? prosilam go tyle razy i nie chce ze mna gdzies wyjechac, nawet an ejden dzien, ale na mecz z kolegami tak? jak to pwoiedzial 'bo lubi ta atmosfere'. beze mnie oczywiswcie, bo to meska sprawa (chociaz jeszcze niecale poltorej roku temu chcial ze mna jezdzic na wyjazdy, chodzic na mecze, na piwo z jego koelgami..) to sa te jego priorytety, mecz koledzy jasne, dziewczyna= po [CENZURA]..... nie wiecie jak mnie to boli. czuje sie ciagle wykluczana malymi krokami coraz bardziej daje sie to we znaki.
inna kwestia ktora chcialabym poruszyc jest jego agresja. wiem, ze jest slaby psychicznie i nie jest za to winny, ale nie moge przeciez wszxystkiego tolerowac. ciagle krzyki, czasem (a jeszcze neidawno za kazdym rqazem) rozwalal wszystkoco mial pod reka, kopal itp.. i -nie zrozumcie tego zle, nigdy by mnie nie uderzyl- niestety czsasem tez mnie poszarpal, lapal mocno za przedramiona.. po prostu nie potrafi nad soba panowac. czesto mialam tez dro czynienia z jego hisetria, placzem.. wiem, ze on reaguje tak, bo chce byc przytulony i mimo, ze niestety jestem dumna osoba czesto sie przelamywalam i porbowalam zalagodzic w ten sposob, niestety zostawalam odrzucana. podam wam przyklad wiadomosci ktore do mnie pisal. nie slucha mnie kiedy mowie mu, ze sobie nie pozwole zeby do mnie pisal w ten sposob, ze oczekuje szacunku, ze pisze jakby byl z jakiejs patologii..
'ON: [CENZURA] MAC MOZESZ COS ZROBIC DO [CENZURA] JAK CIE PROSZE !!!!!!!!!!!!!!!!!!
ZNOWU MAM ATAKI PRZEZ CIEBIE!!!!!!!!!!!!

JA: Nie bedziesz nic na mnie wymuszal. Grozba placzem czy twoimi atakami.

ON: KROLEWNO [CENZURA]!!!!!!!!!!!
W [CENZURA] TO MAM
PAKUJ WSZYSTKO CO MASZ MOJEGO
[CENZURA] TO JAK MNIE POTRAKOTOWALAS
ZNAJDZ SE INNEGO SZMACIARZA, OBY CI SIE ZNALAZL KTOS KTO NA TO POZWOLI
wiem ze nic cie nie rusza
nie masz serca
jak moi rodzice
jak moj tata
po tych dniach to wiem i dzis tylko to powtierdzilas
ja tylko poprosilem
a wczorajszy telefon w ogole na ciebie nie zrobil wrazenia ty zimna
JA: Ty sie zachwoujesz jak krolewna. Zamiast wzuac aprawy w swoje rece proaisz o cos dziewczyne. Nie mam nic twojego. Nie przyjezdzaj bo przegiales. Tak naprawde sie [CENZURA] bo nie zrobilam w twojemu.
Byle na latwizne.. twoja dewiza
Chviales napisac zimna su.ko?
ON: [CENZURA] sie odemnie
nic cie nie obchodze i wiecej juz mi tego nie dasz do zrozumienia
zachowujesz sie jakbys kogos miala na boku i na sile cchiala sie mnie pozbyc
[CENZURA] ci do tego co chcialem napisac
pakuj te rzeczy'
.....mam nadzieje, ze wypowiecie sie na ten temat.
jakie rzeczy najczesciej mnie irytuja? 'przyjedziesz? bo musze jedzenie zrobic' 'przyjedziesz? bo musze zjesc.' (ma diete i doceniam, staram sie byc wyrozumiala, ze sie jej trzyma, ale bez przesady moze sobie to normalnie rozplanowac, brac jedzenie ze soba, albo ja mu moge zrobic.......a slysze caly czas to samo.. ) niechetnie do mnie jezdzi, woli swoje lozko. zawsze ma szybki dostep do wynikow online (ktore sprawdza co 5min), meczu no i w tle leci ejgo muzyka, wkurza go kiedy tylko wlacze jedna pisoenke jaka lubie ja. pie.rd.oly, ale wiecie, takich rzeczy jest mnostwo, zbiera sie zbiera i potem wychodzi. co jeszce mnie irytuje? jego odpisywanie. nie robi przez caly dzien przeciez czegos co zajmowaloby 2 rece. ze man zawsze moze swobodnie popisac, wie, ze ja zawsze szybko mu odpisze. a on? on jak odpisze po 20min, to jest swieto. odpisuje jak chce. co godzine, dwie, albo przez pol dnia. chyba, ze jest zly, to wcale. albo w ten sposob jak powyzej wkleilam.
nie jest tak pieknie, jak to napisal, prawda?
a teraz odniose sie tylko do tego ostatniego tekstu ktory napisal, pokaze wam, ze punkt widzenia zalezy od punktu patrzenia..
jesli chodzi o meska posiadowke na ognisku.. udalo mi sie znalezc zasieg po kilkusiedzieciu h podrozy i naprawde sie stesknilam, liczylam, ze on tez. ja rozumiem, ze cos robil, ale myslalam, ze bedzie sie cieszyl, ze dojechalam, ze w ogole mozemy w koncu porozmawiac. myslalam, ze bedzie na to tak samo czekal jak ja. jednak bardzo sie zawiodlam kiedy widzialam w jaki sposob odpisuje i jak CZESTO. jakby to po nim splynelo. wczesniej mowil, ze tam pojdzie, ale ze nie bedzie pil bo nie ma ochoty. wiec pomyslalam 'co, wiec jednak swietuje wolnosc?' troche tak wygladalo. bylam bardzo zla i.. smutna.
'przesz ten cly czas nie wychodzilismy na zdne imprezy.' poprawka- byl w klubie i na licznych wypadach/posiadowkach alkoholowych z kolegami :) (jesli o mnie chodzi bylam raz w barze z kolezanka i raz na jednej posiadowce w domu ze znajomymi). ale ok.
tak. wlamalam sie na jego konto. bylo mi strasznie glupio, ale prawdopodobie zrobilabym to drugi raz zeby miec pewnosc, ze mozemy do siebie wrocic. (bo juz kiedys przeczytalam za jego zgoda rzeczy ktorych do dzis nie moge zapomniec, ale wybacylam mu i nie wypominam. za bolesny temat. nie chce pamietac) pytal po tym o moje haslo. nie dalam mu. powiedzialam, ze jmu udostepnie moje konto jak sie spotkamy. (czesto grozil mi ze napisze do jakiegos mojego znajomego, ze on ma dosc, ze ktos mnie ciagle gdzies zaprasza [ani razu nie przyjelam zaproszenia, zeby nei bylo]. a jednak nie chcialam znowu najesc sie wstydu, bo juz raz napisal do jednego kolegi... poza tym ja po tym jednorazowym wystepku tez juz nie mialam dostepu do ejgo konta. nawet nie probowalam).
Ja zapraszam go praktycznie za kazdym razem kiedy ide gdzies z moim towarzystem..:) oczywiscie nigdy sie nie godzi. ach, tak. ostatnio poszedl. na 1,5h bo -i tu sprostuje- bo mu sie nie chcialo, a nie, ze nei mogl jak napisal. ale mniejsza o to. i stal tam jak wryty z kamienna twarza. (to ta impreza kiedy stracilam zasieg)
poprawka... fakt spalam caly dzien. ale na 8 rano poszlam na zajecia, w domu bylam o 11, i od uczelni do kiedy nie poszlam spac (czyli okolo12) pisalam do niego, dzwonilam po kilka jak nie kilkanascie razy. bez odzewu. jak wstalam (o 18) dalej nic. pisalam, dzownilam. cisza. odpisal laskawie ok 21;30. wierzcie komu chcecie.. mam swoje wady, ale nawet jak jestem zla nie umiem nie odpisywac. i nie focham sie o takie pierd.oly tydzien jak on. I - przprosialam go. napisalam mu ze go rpzepraszam, ze jak na zlosc stracilam zasieg, ale nie moglam nic z tym zrobic (chodzilam troche po klubie i szukalam tego zasiegu, no ale coz..) i ze mi przykro, ze mi nie wierzy, ze stracilam ten zasieg. i nieprawda ze nie chcialam sie spotkac- pytalam o spotkanie, ale zignorowal. liczyl, ze przyjade jesli mnie oleje na caly dzien. bez przesady to nie byl powod do takiego zachowania..
Czesc rozmowy ktora wam wkleilam pochodzi z dnia przed tym jak napisal mi 'moja ostatnia prosba. przyjedz'. oprocz tej rozmowy ktora wam wkleilam nalsuchalam sie tez innych rzeczy. zadzwonil. plakal, krzyczal, nie dal mi dojsc do slowa, przeklinal.. ogolem histeria.. i na koniec odpowiedzial 'nie odzywaj sie juz do mnie!!!'. i sie rozlaczyl. napislam mu po tym tylko 'twoja dezycja. powodzenia'. no i nie odezwal sie do wieczora nastepnego dnia. napisal twedy wlasnie 'moja osttania prosba. przyjedz'. ja naprawde uwazam, ze to malo meskie. dlaczego ja musze zawsze przyjezdzac? jesli chcial porozmawiac (i niewazne czy on zawalil czy ja) powinien przyjechac, bo tak normalny facet robi. zaaczal sie oburzac i wkurzac jak zawsze czyli w ten agresywny sposob, ze ja go obrazam itp itd. i napisal w koncu 'pakuj moje rzeczy'. przyjechal. napisal, ze mam zejsc na dol. zeszlam (po5 min, nie po 15.. podkoloryzowuje jak zawse...). siedzail na barierce, plakal, glowe mial skierowana w dol, opieral czolo rekoma. nic nie mowil, czasem powiedzail cos pod nosem niezrozumialego. bylo bardzo zimno.. naprawde. prosilam go 5 razy zeby wszedl do gory. cisza. potem zeby chociaz wszedl na klatke. cisza. mowie 'nie to nie' poszlam twarda. zatrzymalam sie na klatce, zapytalam jeszcze 2 razy z odleglosci 15metrow. dalej nic. powiedzialam 'widzisz ty sie nigdy nie zmienisz..' weszlam na gore. usiadlam w pokoju. zadzwonilam do niego. nie odebral. no i wtedy stwierdzilam, ze musze byc twarda, nie bede wiecznei robic tych samych bledow, powtarzac sie, prosic i robic to co on sobie zyczy. napisalam mu 'to nie. narazie'. nie odezwal sie juz, skasowal facebooka. wyslal tylko mi wiadomosc ta ktora wkleil teraz. dodam jeszcze, ze twierdzi, ze moja rodzina stracila obiektywnosc po tym kiedy przestala we wszystkim go popierac.. a tak naprawde on ma z tym problem. ja sie staram to zwalczac.
mam nadzieje, ze objasnilo wam to troche sytuacje. nie jestem taka osoba jaka sobie wyobrazalicie. mam swoje zasady, jestem fair, jestem oddana, ale mam wady, ktore w polaczeniu z jego wadami... sami wiecie. nigdy w zyciu bym nikogo nie zradzila. jestem przewrazliwiona na punkcie zdrady, oszukiwania (poniewaz moj byly ciagle mnie oklamywal), jestem bardzo zazdrosna.. naprawde nie jestem zla dziewczyna, ani on zlym chlopakiem.. po prostu mamy za soba troche przykrosci.. nie mielismy cudownego dziecinstwa.. bedac ze soba pomagamy sobie, ale i szkodzimy.. kocham, ale chyba to nie wystarcza w zwiazku.
napisał/a: KokosowaNutka 2014-10-31 14:43
O Boziu..

Wypowiedz drugiej strony duzo wnosi do tematu i ukazuje sprawe z innej perspektywy co moze pomoc lepiej dostrzec problem i sprobowac cos zaradzic (o ile ten wpis to zaden fake..).

Takie moje luzne pomysly/spostrzezenia:

1) Nadal podtrzymuje pomysl z udaniem sie do specjalisty. GoodFell nie umiesz panowac nad swoimi emocjami. Nie potrafisz we wlasciwy sposob wyladowac agresji (rzucanie przedmiotami i niepohamowane wyzwiska to nie jest dobry sposob na rozladowanie negatywnych emocji). Poza tym drzemie w Tobie olbrzymie poczucie niesprawiedliwosci, czujesz sie gorszy od innych, niedoceniony, bardziej niz pozostali ludzie doswiadczony przez los i dlatego nie jestes w stanie trzezwo spojrzec na siebie i otoczenie. Masz wrazenie, ze wszyscy sa przeciwko Tobie, ze nikomu na Tobie nie zalezy, ze wszyscy maja Cie gdzies. Takie uczucia+agresja to wybuchowa mieszanka. Byle jaka blahostka urasta do rangi katastrofy bo jestes bardzo przewrazliwiony a o wybuch gniewu wtedy nie trudno.. Nie mowie tego zlosliwie ale chlopie idz do tego specjalisty wreszcie! Doczytalam, ze masz zle wspomnienia ale uwierz, ze sa takze super mili, profesjonalni i pozytywnie nastawieni ludzie, ktorzy moga Ci pomoc. Poszukaj w internecie, popytaj ludzi. Sprobuj choc.
Tak sobie tez mysle, ze moze nieglupim pomyslem jest wspolne pojscie do specjalisty.

2) Czy wy w ogole rozmawiacie? ROZMAWIACIE. Nie mowie o klotniach, o wyzwiskach, obelgach, o krzykach, wytykaniu sobie roznych spraw. Nie chodzi tu tez o taka rozmowe gdzie skupiacie sie na tym kto wygra a kto przegra, kto przeforsuje swoje zdanie a kto nie, kto przekrzyczy drugiego. Chodzi mi o spokojne przedstawienie swoich zali i smutkow, tego jak sie czujecie i co wam lezy na sercu+chociaz sprobowanie zrozumiec te druga osobe, wczuc sie w jej sytuacje, tak zeby nie koncentrowac sie tylko na JA i MOJE ale wziac ten problem ogolnie i skupic sie na tym co bedzie dobre dla waszego zwiazku.
Odpowiedzcie sobie sami na pytanie jak wygladaja wasze rozmowy.

3) Slyszeliscie o czyms takim jak kompromis? Sprobujcie sie jakos dogadac. Rzadko sie zdarza zeby dwoje ludzi w zwiazku lubilo dokladnie takie same rzeczy. Czasem trzeba zrobic cos na co moze nie ma sie az takiej ochoty zeby zrobic radosc partnerowi. Przeciez raz mozna polezec u niego w domu a raz pojsc z jej znajomymi do baru. Raz mozna posluchac takiej muzyki a innym razem innej. W jeden weekend mozna zostac w domu i nic nie robic a w inny pojechac na wycieczke. Spadnie komus korona z glowy?

4) Postarajcie sie oboje popatrzec na siebie samych troche krytycznie-co robie zle, co moze ranic druga osobe, moze sie pomylilem/pomylilam, itp itd. Mam wrazenie, ze widzicie tylko swoje racje i nie dopusczacie mysli, ze mozecie sie mylic, za to partner wszystko robi nie tak. To chore. Za stan waszego zwiazku jestescie odpowiedzialni OBOJE i pracujecie caly czas na to zeby predzej czy pozniej wyladowac w wariatkowie albo sie pozabijac.

5) Oboje deklarujecie, ze sie kochacie. No to zrobcie cos z waszym zwiazkiem! Jesli jest milosc to ja wierze, ze mozna jeszcze wszystko poukladac. Tylko czy wystarczy wam checi, samozaparcia, sily do wyzbycia sie wzajemnych uprzedzen i zalu?
napisał/a: Valkiria_ 2014-10-31 15:11
Stawia to znak zapytania czy takie forum nadaje się w ogóle do czegokolwiek, gdy zwykle jedna strona pisze problem, my się produkujemy a tu wychodzą takie kosmiczne kwiatki... a to tylko jeden przykład. Rzadko kiedy mamy okazję się zapoznać ze stanowiskiem tej drugiej strony.

Wyobrazilam sobie dziewczynę jako typową glupiutka trzpiotke nastolatke która jest zapatrzona w siebie egoistka nie potrafiaca zrozumieć bagażu jaki chłopak dźwiga i ciesząca się z tego że ma psa do znecania się a po lekturze tego postu obraz mi się zmienił o 180 stopni... Autor tematu nie dał się nam tu poznać od swojej wulgarnej strony a i tę swoją agresję i napady złości mocno zdewaluowal w całej historii...


Jedyna odpowiedź - znaleźć DOBREGO psychologa
napisał/a: KokosowaNutka 2014-10-31 15:15
Valkiria_ napisal(a):Stawia to znak zapytania czy takie forum nadaje się w ogóle do czegokolwiek, gdy zwykle jedna strona pisze problem, my się produkujemy a tu wychodzą takie kosmiczne kwiatki... a to tylko jeden przykład. Rzadko kiedy mamy okazję się zapoznać ze stanowiskiem tej drugiej strony.

Tez mam takie odczucia..