Odeszła po 7 latach. Jak odzyskać

napisał/a: thekedzior 2015-06-03 02:13
Cześć
Wiem że wiele tu takich wątków ale proszę o radę w tej konkretnej sytuacji. Najlepiej kobiety lub ogarniętych facetów.

Byliśmy razem 7 lat. Poznaliśmy się gdy ona miała 16 lat a ja 19. Na samym początku nasz związek miał charakter jak każdy inny. Randki, spacery i wygłupianie się. Jednak od samego początku bardzo się kochaliśmy, miłością najprawdziwszą i żarliwą. Przez lata następowały zmiany. Ja zacząłem pracować, ona jeszcze kończyła studia. Jeszcze w wieku 19 lat, kiedy jej rodzice ściągneli do siebie chorą babcie, poprosiłem rodziców, żeby zamieszkała z nami. Zgodzili się moi rodzice i ona. Mieszkaliśmy z moimi rodzicami jakieś 3 lata. Cały czas bardzo się kochając i dbając o siebie nawzajem. Po 3 latach wspólnego mieszkania wyprowadziliśmy sie do mieszkania, które odziedziczyła. To nie było nic wielkiego, zapuszczone mieszkanie w starej kamienicy ale byliśmy szczęśliwi. Ja w tym czasie podjąłem drugą pracę. Dalej się kochaliśmy i to bardzo i stawialiśmy czoła wszelkim trudnościom. Po jakimś czasie ze względów finansowych musieliśmy wrócić do moich rodziców a tamto mieszkanie wynająć. Popadłem w depresje. Praca która nie daje mi wystarczająco dużo pieniędzy, żeby nas utrzymać. Niedokończone studia, które cały czas siedzą mi w głowie. Nie miałem na nic ochoty. Ona czasami chciała wyciągnąć mnie na spacer a ja w tym czasie grałem w gry komputerowe, bo tylko tak potrafiłem na chwilę odciąć się od rzeczywistości. Ona w tym czasie pracowała na stażu przez rok. Zarabiała 1000 zł w porywach. Później podjęła pracę w tym fachu przez kolejny rok zarabiając dokładnie tyle samo. Ale ja teraz zmieniłem pracę, na dobrze płatną. Zacząłem wychodzić z depresji i obiecywalem jej, że pojedziemy na piękne wakacje, że nasze problemy właśnie się skończyły. Myliłem się. Mieliśmy z zespołem zaplanowany wyjazd na kaszuby, żeby trochę zabalować. Na jedną noc. Ona odmówiła wyjazdu ze mną, powiedziała, że ma pracę i po prostu nie może. Poprosiłem ją, żeby puściła mnie samego, bo miał to być ostatni weekend przed pierwszym dniem nowej wspaniałej pracy. Kiedy wróciłem z wyjazdu, nie było jej rzeczy. Zabrała absolutnie wszystko co należało do niej. Nie zostawiła nawet spinki do włosów. Zmieniła hasła na FB i poczty. Na gorąco nie chciała mówić co się stało. Dopiero następnego dnia po bezsennej nocy spotkaliśmy się. Ona płakała ale mówiła, że już w ogóle mnie nie kocha. Upierała się przy tym. Po dwóch dniach spotkaliśmy się ponownie. Również oboje płakaliśmy ale bylismy w stanie dogadać się co do powodu rozstania. Mówiła, że nie poświęcałem jej uwagi, że siedziałem po pracy przed komputerem albo grałem na gitarze. Z jednej strony miała rację. Nie widzieliśmy się do następnego weekendu. W niedzielę rano wysłałem jej wiadomość, że musimy się spotkać i omówić nasze zaległości finansowe. Ja miałem na siebie internet w jej mieszkaniu i spłacam meble. Byłem pogodzony z myśla, że to już koniec i nic tego nie naprawi. Kiedy wsiadłem do samochodu ubrany w najlepsze ciuchy jakie mam, chciałem zachować się jak gentleman i nic jej nie wyrzygiwać. Ale kiedy ją zobaczyłem, znowu serce mi zadrgało, znowu poczułem że muszę ją odzyskac bo nie mogę bez niej żyć. Po miło spędzonym spacerze i szczerej rozmowie, zgodziła się na to abyśmy się widywali. Powiedziałem że pomoże mi to przetrwać ten trudny okres w życiu. Nowa praca koniec studiów. Zgodziła się, widziała, że ja się zmieniłem i jestem gotowy na wszystko. W poniedziałek umówiliśmy się na przejażdżkę rowerową. Próbowałem ją podejść aby powiedziała, że jeszcze coś do mnie czuje ale odpowiadała, że nic poza szacunkiem. Zgodziła się na jazdę rowerową w czwartek połączoną z piknikiem. Powiedziała, że dobrze spędza ze mną czas i żałuje, że wcześniej się tak nie dogadywaliśmy. Teraz przed piknikiem, dużo smsujemy. Mówimy o tym jak spędzamy dzień i o planach na najbliższy czas. Podrzuciłem jej nawet do pracy jej ulubionego batonika, co jej się spodobało. Teraz zostaje mi wizja tego, że jedziemy na piknik a poźniej też zgodziła się ze mną widywać, abym mógł przejść przez ten ciężki czas. Dalej zarzeka się, że mnie nie kocha. Mówi, że narastało to w niej od 2 miesięcy. Piszę jej piękne wiersze codziennie ale wydaje się być na nie odporna. Chociaż wiem, że pyta się koleżanek co o tym wszystkim sądzić.

Powiedzcie mi, czy ona mogła odkochać się na amen? Czy mam w ogóle szansę na odzyskanie jej? Jeśli tak to jak dalej to ciągnąć?
Bardzo proszę o pomoc.
napisał/a: lisbeth871 2015-06-03 06:13
thekedzior napisal(a):Powiedzcie mi, czy ona mogła odkochać się na amen?

mogła...
czasem w związku przez zaniedbania partnerzy się od siebie oddalają, nie zauważając nawet kiedy.
I tak jak wspomniałeś jej słowa, narastało to w niej od dwóch miesięcy. Przyzwyczajenie, rozczarowanie, brak spontaniczności, czy nuda na co dzień sprawiły, że coś w niej pękło, a ty pochłonięty swoimi problemami, planami, niespełnionymi ambicjami nie zauważyłeś kiedy.

Nad związkiem muszą pracować dwie osoby, więc to że wasza relacja się rozpadła, nie oznacza że winny jesteś tylko ty.
Nie można tylko wymagać czy oczekiwać od drugiej strony, że zauważy że jest problem. Przede wszystkim trzeba umieć ze sobą rozmawiać, jak się go widzi, reagować.

Osobiście nie podoba mi się w jaki sposób ona zakończyła waszą relację i że teraz "pomaga ci to przetrwać". Co to ma niby znaczyć???
Od związku z takim stażem, wspólnym mieszkaniem, życiem na wspólny rachunek, oczekuje się wyjaśnień co do rozstania. I osobiście, póki nie poznałabym przyczyn jej zachowania... nie łasiłabym się tak do niej jak ty teraz.
napisał/a: thekedzior 2015-06-03 08:09
A czy kiedykolwiek będę umiał zakochać się znowu? Czy przyjdzie taki dzień, kiedy będę mógł myśleć o tej dziewczynie na chłodno? Kiedy może to nastąpić. Od rozstania minęły 2 tygodnie. Już nie płaczę, Tylko nie mogę spać. Zaczynam zdawać sobie sprawę, że to już faktycznie koniec.
napisał/a: lisbeth871 2015-06-03 13:54
thekedzior napisal(a):A czy kiedykolwiek będę umiał zakochać się znowu?

tak.

thekedzior napisal(a):Kiedy może to nastąpić.

tylko od ciebie to zależy. Od tego jak poradzisz sobie z bólem, wspomnieniami, w jaki sposób zamkniesz ten rozdział w swoim życiu.
W 2009 roku zakończył się mój ponad 5 letni związek. Po roku od rozstania związałam się z M., z moim obecnym mężem. Na tamten czas sama nie dowierzałam, że mogę kogoś pokochać równie mocno jak ex'a. Dziś powiem, że męża kocham mocniej i jest to o wiele lepszy związek niż poprzedni. Nie mówię, że poprzedni był zły, bo nie był. Za tamtego mężczyznę swego czasu oddałabym życie, ale... z perspektywy czasu cieszę się że tak się potoczyło moje życie. Jestem szczęśliwa

Wierzę, że uporasz się z tą sytuacją
napisał/a: errr 2015-06-03 14:18
thekedzior, jeśli ona już nie chce z Tobą być to wyrządzasz sobie krzywdę nalegając na spotkania.
Będziesz stawał na rzęsach i nie spał po nocach a ona będzie patrzeć na Ciebie z politowaniem a z czasem może i opowiadać o kolesiu, który ją zauroczył.

Być może jej rzeczywiście potrzebna była taka przerwa żebyś wreszcie zauważył co tracisz i da Ci szansę ale wtedy już zawsze będzie Cię mieć w garści.
napisał/a: thekedzior 2015-06-03 18:13
Bardzo wam dziękuje. To trochę mnie pociesza. Mam nadzieję, że dam radę.
napisał/a: errr 2015-06-03 18:17
Nie powinno Cię to pocieszać.
Wzbudzasz w niej litość a kobiety nie chcą być z facetami nad którymi się litują.