odszedł trudny zwiazek problemy :(

napisał/a: angel98090 2015-01-30 10:51
Witam. Wczoraj rozstalam sie z chlopakiem po 8 miesiacach znajomosci. Jestem 2 lata starsza od niego (22,24). Nie moge sie z tym pogodzic sad sprawa wyglada nastepujaco, ze moj byly chlopak przyjmijmy K choruje na astme oskrzelowa, musi strasznie uwazac, zeby nie zlapac jakiego wirusa. Kiedys zarazil sie ode mnie jak bylam przeziebiona i mnie przeszlo a on byl w szpitalu 3 tyg na zastrzykach, dusil sie sad Oprocz tego ma bardzo powaznie chorych rodzicow mama sprawy wewnetrzne lekarze nie daja jej wiekszych szans na jakies dluzsze zycie, czeka ja operacja ale lekarz powiedzial, ze to moze ja usmiercic albo przedluzyc zycie o kilka lat ale w cierpieniu. Teraz jakos funkcjonuje bo jest po 2 powaznych operacjach. Tata K natomiast jest chory na chorobe psychiczna. Ma dwoch braci jednej chory takze na stme a drugi na odmiane choroby ktora ma jego ojciec problemy z nauka itd. U mnie sytuacja jest rowniez trudna. Moj tata zmarl jak mialam 12 lat, mama ma 60 lat jest na emeryturze. Ja tez mam jakies problemy ze zdrowiem (zespol policystycznych jajnikow, niedowaga). Obydwojgu nam sie nie przelewa jesli chodzi o sprawy finansowe. No i zmierzajac do sedna sprawy chlopak rozstal sie ze mnie, bo powiedzial, ze mnie kocha i nie chce zebym cierpiala w przyszlosci, zebym mu wypominala, ze w przyszlosci jakby zachorowal bede robic za nas dwoje a moje zycie bedzie sie krecic wokol lozka szpitalnego. Ja chcialam zebysmy wyjechali za granice, ale on sie boi ze cos mu sie tam stanie jesli chodzi o astme i tam beda problemy z ubezpieczeniem, ze sami we dwojke sobie nie poradzimy, a ja nie podolam zajac se wszystkim i jeszcze w przyszlosci jakbysmy mieli dzieci, bo nie mam tez 100% zdrowia. Nie wiem co mam ze soba zrobic nie spie nie jem ciagle placze wczoraj jak sie widzielismy ostatni raz tak plakalam nie moglam przestac sad strasznie go pokochalam, to byl jedyny chlopak w moim zyciu do tej pory ktory sie mna interesowal pytal zawsze jak sie czuje. Ja mu powiedzialam, ze nie wyobrazam sobie zycia bez niego, czy jest chory czy nie czy z pieniedzmi czy bez wazne byleby razem, ale on powiedzial ze zniszczy mi zycie sad oprocz tego jego matka zaszantazowala go, ze jesli nie zerwie ze mna to zniszczy mi i sobie zycie bedziemy klepac biede a ona wtedy sie od niego odwroci i juz nigdy sie do niego nie odezwie ze cala jego rodzina sie odwroci do niego. Nie zdziwilabym sie, jak przyjechalismy z wakacjie z Zakopanego to nie chciala go wpuscic do domu codziennie byly awantury, ze ma sie wynosic , bo on juz ma nowa "mamusie"... Powiedzcie mi co mam zrobic co o tym myslicie sad tak mi ciezko, nigdy na nikim mi tak nie zalezalo sad czuje pustke, samotnosc, siedze w 4 scianach sama i placze...dobrze ze chodze do pracy bo inaczej bym sie zalamala calkiem sad chcialabym nam jakos pomoc zebysmy mogli byc razem alenie wiem co zrobic sad on mnie kocha, nawet wczoraj wieczorem po rozstaniu zadzwonil i powiedzial ze mnie bardzo pokochal ze z nikim nie byl tak szczesliwy, ale tak bedzie lepiej, bo nigdy nie będziemy miec od nikogo z rodziny pomocy a sami sobie nie poradzimy sad

[ Dodano: 2015-01-30, 12:40 ]
Proszę pomóżcie cos doradźcie co robic :(
napisał/a: enhunter 2015-01-30 13:45
Nie wiem dokładnie o jaką pomoc miałoby tutaj się rozchodzić, ale podejścia do tej sprawy w moim przypadku są dwie:

Optymistyczna:

Chłopak ma ciężko. Wszyscy są chorzy, więc ciężko jest skupić się na problemach innych osób. Próbuje już chyba ekstremalnych metod, by wzbudzić w Tobie jak największe zaangażowanie i zainteresowanie, byś tylko robiła wszystko by być obok niego. Dzwoniła, pisała, przychodziła i szereg innych epitetów. On tego potrzebuje jak narkotyku. Karmi się troską o niego. W głębi duszy nie ma zamiaru Ciebie zostawić, bo to jak postrzał w kolano. Z deszczu po rynnę.



Realistyczna:

Życie jest tylko jedno, a masz człowieka upośledzonego poglądowo, bo zamiast walczyć i korzystać, starać się o lepsze życie, to woli wejść do nory, zostawić wszystko i zrobić z siebie cierpiętnika.
Zwiążecie się, może nawet wydacie potomstwo, które również jest narażone na życie nie dość że w niekorzystnych warunkach to jeszcze w ciągłym ruchu od lekarza do lekarza.
Jak mawiał Friedrich Nietzsche - "słabi zginą". Jesteś u wschodu swojego życia, i decyzje, które podejmiesz teraz ukształtują całą Twoją przyszłość. Osobiście na Twoim miejscu miałbym czyste sumienie, bo to nie Ty go zostawiasz w chorobie, tylko on Ciebie, zaakceptowałbym to (a w głębi duszy byłbym nawet wdzięczny) i ułożyłbym sobie życie bez kotwicy u nogi.
Jeżeli on faktycznie ma takie podejście, to pociągnąłby Ciebie na dno i Wasze życie pomimo tego, że bylibyście obok siebie to w cale nie byłoby szczęśliwe. Trzeba być trochę egoistą, bo nikt za Ciebie życia nie przeżyje.


Wybierz sobie sama.
napisał/a: angel98090 2015-01-30 14:07
On mówi dokladnie tak jak Ty w tej drugiej wersji. Tym bardziej, ze u niego byla taka sytuacja z jego rodzicami ze ojciec w pewnym momencie pociągnął ich na dno i gdyby nie matka to byłby koniec ale teraz przeplscila to kosztem swojego zdrowia i powiedziała mu ze ona nie dopuści żeby popełnił jej blad i zniszczył komuś i sobie życie tak jak kiedys jego ojciec zniszczył jej. Niby to wszystko się kupy trzyma ale tak mi go szkoda nie chce żeby byl sam i cierpiał :( chyba mam za miękkie serce.......ciezko mi strasznie się z tym pogodzić tym bardziej ze sama zostaje w ciężkiej sytuacji bo ja tez potrzebuje ciepła opieki zainteresowania troski a on w sumie byl jedynym chłopakiem jak do tej pory który mi to okazywał i zauwazylam ze bardzo duży wpływ miało to ze oboje jesteśmy w trudnej sytuacji nie ma nic ale mógłby oddać mi wszystko co ma a jednak widzę ze osoba zamozniejsza, której sie lepiej wiedzie ogólnie w zyciu inaczej podchodzi do pewnych spraw bardziej olewajaco. Każdy z moich wcześniejszych chłopaków miał pieniadze rodzinę i żaden sie mną nie intetesowal no może poza seksem a jak tylko dowiedział sie ze mam trudna sytuacje to się zawijal :( ale wracając do sedna to masz racje druga opcja jest bardzo smutna ale realistyczna...
napisał/a: enhunter 2015-01-30 14:22
To nie jest tak, że osoby zamożniejsze inaczej postrzegają pewne sprawy.

U mnie też się nie przelewa, ale potrafię gospodarować to w odpowiedni sposób i raczej mi nie brakuje na życie. Sam jestem nieuleczalnie chory na ZZSK, gdzie za kilka lat mogę poruszać się na wózku, to na przekór życiu, chorobie, ludziom o słabiej wierze zacząłem robić wszystko na co mam ochotę. Biegnę półmaraton w tym roku, oszczędzam i zwiedzam świat, studiuję dalej, pomimo, że mój kierunek studiów wiąże się raczej z ruchem i bardziej odpowiednią opcją byłby np. programista, ale mam to gdzieś. Ból był już okrutny, w nocy z boku na bok przekręcałem się 45 sekund, a do toalety rano szedłem 2 minuty. Lekarze mówili, że mam zaawansowane zmiany, a tydzień temu stwierdzili, że znakomicie wyglądam i zakres ruchu mam nawet nad przeciętnie dobry więc muszą powtórzyć badania, by aby na pewno potwierdzić, czy ja to mam, bo to aż dziwne, zwłaszcza, że czuję się jak młody Bóg i kompletnie NIC mnie nie boli.
Tak więc nie ważne co Ci powiedzą trzeba dążyć do tego, by swoje życie przeżyć tak jak się chce, a nie gadać w koło jaki to będzie ze mnie zły chłopak, mąż czy ojciec, bo ofiarę losu ludzie robią sami z siebie. Na Twoim miejscu bym odpuścił. On swoimi wyrzutami sumienia zniszczy życie nie dość, że sobie to jeszcze Tobie. Znajdziesz to szczęście, a on w końcu zrozumie, że nie warto teraz się poddawać, bo czasu nie cofnie.

a tak na marginesie, to charakter każdy ma odmienny, więc zależy czego szukasz. On zakłada, że będziesz musiała się nim opiekować, inni tj. np. ja - szlag mnie jasny trafia, jak ktoś mi mówi, że by chętnie mi pomógł, że to, ze tamto, ze się zaopiekuje. Trzeba umieć samemu walczyć, i przede wszystkim nie czekać na pomoc, tylko w sytuacji przymusu umieć o nią poprosić. Twój chłopak z góry zaklada, że jej będzie potrzebował. Wbrew pozorom możesz mu nawet pomóc, bo gdy zostanie sam to nauczy się trochę samodzielności, a wtedy będziesz jego partnerką a nie deską ratunkową.
napisał/a: e-Lena 2015-01-30 16:09
angel98090 napisal(a):strasznie go pokochalam, to byl jedyny chlopak w moim zyciu do tej pory ktory sie mna interesowal pytal zawsze jak sie czuje

Pokochałaś go dlatego, że pytał Cię jak się czujesz?

Oczywiście to bardzo miłe z jego strony, że nie chce być dla Ciebie ciężarem, ale prawda jest taka, że gdyby mu naprawdę zależało i gdyby poważnie do tego wszystkiego podchodził, to wziąłby się w garść (ale jest jeszcze na to za młody) - przynajmniej na tyle, na ile pozwalałoby mu zdrowie. Poza tym, z tego co wiem, astma nie jest przypadłością wykluczającą człowieka z życia społecznego, więc może po prostu przeraża go ciężar odpowiedzialność, dorosłość i - co za tym idzie - Ty sama, bo chyba oczekujesz od niego zbyt wiele jak na jego 22 lata (samodzielność, wyjazd za granicę, bycie dla Ciebie "partnerem")

Po przeczytaniu Twojego posta mam dziwne wrażenie, że trochę za bardzo bujasz w obłokach i masz mocno "nastoletnie" podejście do związków, ale oczywiście mogę się mylić. W życiu nie zawsze powinno się podchodzić do problemów na zasadzie "jakoś to będzie".
napisał/a: angel98090 2015-01-30 17:03
Nie dlatego przeciez to oczywiste po prostu napisałam co mi przychodzilo do głowy. Ale i tak byś sie zdziwila choc moze Ty masz większe szczęście do mężczyzn ale malo którego to interesuje ja nie spotkałam takiego którego by to interesowało który w ogóle by sie interesował moim zdrowiem samopoczuciem czy czymkolwiek. Liczylo sie tylko ciagle gadanie o seksie a jak pytalam co masz mi do zaoferowania i mówiłam o swojej sytuacji jak mi pomożesz skro chcesz być ze mna to byla cisza i za chwile kolesia nie bylo i to nie byl odosobniony przypadek tylko kilka. Wracając do głównego tematu. Jak oczekuje zbyt wiele jak sama mam niecale 24 lata wiec niewiele więcej niż on i sama nie jestem na to gotowa bo nigdy za granica nie byłam języka dobrze nie znam tylko ze ja nie mam wyjścia w Polsce będę robic za grosze i niczego nigdy nie odloze bo będę ledwo zyc od 1 do 1 a mama nic nie zapewni bo co mi zapewni 60-letnia emerytka bez oszczędności ? Nie mam nic dosłownie zyje z wypłaty i renty po ojcu a moja mama ledwo wierze koniec z końcem z emerytury. Zyje dniem dzisiejszym bo ja w swojej sytuacji nawet marzyć nie mogę bo realia sa jakie sa i nie stać mnie nawę na głupi wyjazd nad morze na wakacje. Ale teraz tak się utwierdzam w przekonaniu ze rzeczywiście masz z jednym racje on sie boi o siebie ze sam nie ma ze go dopadnie choroba a uwierz mi jego astma jest trudna bo koleżanka tez ma astmę i normalnie funkcjonowała i funkcjonuje biorąc leki a on byl wielokrotnie hospitalizowany widziałam z co najmniej 50 jego kart pobytu w szpitalu w ciagu tylko 2 lat dusil sie dosłownie 3 razy podawali mu adrenalinę byl na granicy zycia i śmierci i chyba rzeczywiście w jego sytuacji jeszcze jakby polaczyc moja tragiczna sytuacje i to ze jego rodzina moglaby sie odwrócić ja praktycznie mogę poeiedzuec ze rodziny nie mam bo nie mam nikogo poza matka to chyba kiepski scenariusz można napisać naszemu związkowi...chyba dobrze się stało jak sie stalo....:(
napisał/a: e-Lena 2015-01-30 17:33
Na facetów się nie trafia. Facetów się wybiera.

angel98090 napisal(a):jak pytalam co masz mi do zaoferowania i mówiłam o swojej sytuacji jak mi pomożesz skro chcesz być ze mna to byla cisza i za chwile kolesia nie bylo

Bo oczekujesz od facetów opieki i umiejętności rozwiązywania problemów, a to są TWOJE problemy. Wcześnie straciłaś ojca, ok, ale nie możesz wchodzić w związek z kimś po to, żeby poprawić własną sytuację, bo nikt tego nie udźwignie. Zwłaszcza 20-latek bez stabilizacji i z własnymi problemami.

Jakby mnie facet zapytał na dzień dobry co mam mu do zaoferowania i jak mogę mu pomóc, skoro chcę z nim być, to dałabym mu wizytówki do konkretnych ekspertów i poszła w siną dal. Zdrowy związek to nie relacja opiekun-pacjent. Myślę, że sama masz wiele spraw do przepracowania.
napisal(a):mama nic nie zapewni bo co mi zapewni 60-letnia emerytka bez oszczędności ?

Masz 24 lata, Twoja mama nie musi Ci niczego zapewniać, bo nie ma takiego obowiązku
Uporządkuj najpierw swój własny świat, a dopiero później oczekuj od innych bezwzględnego wsparcia, bo na samych roszczeniach daleko nie ujedziesz.
napisał/a: angel98090 2015-01-30 19:09
To w takim razie od czego jest zwiazek ? Chyba od tego żeby sobie pomagać? Wybacz ale sa trzy wyjscia albo sa rodzice którzy pomogą na starcie młodej osobie moje koleżanki maja np. auta kupione przez rodziców jeżdżą na wakacje za pieniadze rodziców edukacja oplacona przez rodziców itd.. Druga opcja jest taka ze jest zamożniejszy chłopak który pomoże w trudnej sytuacji a trzecia opcja to znajomości od groma żeby się dostać do dobrej pracy z której jest sie w stanie utrzymac w tym chorym kraju bez pomocy rodziców rodzin czy chłopaka. Zejdź kobieto na ziemie. Może Ty znasz 5 jezykow obcych masz doświadczenie w wielu pracach i skonczylas kilka kierunkw studiów i nie musiałaś korzystać z niczyjej pomocy na żadnym etapie swojego zycia oczywiście sama to sobie wszystko opłaciłaś studia kursy albo wyjazdy za granice żeby podszkolić język i nie masz z niczym problemu jesteś kobieta sukcesu. Ale niestety czasy sa jake sa i nie ma tak kolorowo nie każdy ma latwy start a osobie biednej jest trudno bo gdzie by sie nie ruszyla to ja nie stać na nic nawet na dokształcanie bez znajomości z praca tez jest bardzo ciezko bo teraz każdy każdego bierze z polecenia tym bardziej jak jest sie z mniejszego miasta chyba ze jesteś w stanie sie czyms wyróżnić wiedzą umiejętnościami ponadprzeciętnymi a te nie każdy posiada. Ja pracuje obecnie w pracy gdzie stawka wynosi 5zl/h... Utrzymalabys sie z tego zaplacila za czynsz rachunki czesne za studia jedzenie środki chemiczne itp itd bez niczyjej pomocy????? Wiesz dlaczego oczekuje od mężczyzny wsparcia i nie mam tu na myśli finansowego? Bo straciłam mlodo ojca i brakuje mi troski zainteresowania. Takie braki z dzieciństwa. Nie potrzebuje faceta który przyjdzie mnie zalać ze tak brzydko powie na odczepnego Kocham Cie a za chwile sie zawinie do innej jak to teraz uwielbiają mężczyźni robic. Albo jeszcze lepiej będzie chcial zyc X lat na"kocia lape" wyspać sie na wszystkie możliwe sposoby może i zrobić dzieciaka potem ślub dla ratowania znudzonego związku i zaraz rozwod i w tył zwrot do innej bo juz mu sie znudzilam
napisał/a: e-Lena 2015-01-30 19:34
napisal(a):Wiesz dlaczego oczekuje od mężczyzny wsparcia i nie mam tu na myśli finansowego? Bo straciłam mlodo ojca i brakuje mi troski zainteresowania.

To bardzo egoistyczne podejście, zwłaszcza, że mężczyzna nie środkiem do zaspokajania Twoich celów i braków emocjonalnych.
Narzekasz na system i świat, a zrobiłaś cokolwiek, żeby zmienić swoją sytuację? Poza narzekaniem oczywiście i robieniem z siebie ofiary, którą nie jesteś? Dlaczego pracujesz w miejscu, w którym płacą Ci 5zł za godzinę? Dlaczego nie uczysz się języka sama? Dlaczego nie korzystasz ze stypendiów i możliwości dofinansowania studiów? Chcesz stołek prezesa, rolls royce'a, własne mieszkanie i milionów na koncie? To na to zapracuj zamiast oczekiwać, że ktoś Ci to da. Ludzie rodzą się w różnych rodzinach, ale Ty nie jesteś wcale ani lepsza, ani gorsza od innych. Wystarczy trochę się pokręcić, poczytać i posprawdzać jakie i gdzie są możliwości.

Pozwolę sobie na powtórzenie swoich wcześniejszych wypowiedzi:
"oczekujesz od facetów opieki i umiejętności rozwiązywania problemów, a to są TWOJE problemy. Wcześnie straciłaś ojca, ok, ale nie możesz wchodzić w związek z kimś po to, żeby poprawić własną sytuację, bo nikt tego nie udźwignie. Zwłaszcza 20-latek bez stabilizacji i z własnymi problemami. "

oraz

"Uporządkuj najpierw swój własny świat, a dopiero później oczekuj od innych bezwzględnego wsparcia, bo na samych roszczeniach daleko nie ujedziesz."

a na końcu zacytuję Ciebie:
napisal(a):Zejdź kobieto na ziemie.
napisał/a: angel98090 2015-01-30 19:48
Dobra dobra dzięki za rady Paniusiu....pewnie tam siedzisz przed komputerem z pazurkami hybrydowymi w kolorze czerwonym i stukasz sobie te dyrdymałki na klawiaturze wyjdź lepiej na powietrze ochłoń i rozejrzyj sie jaki jest realny świat... Stypendium mi nie przysługuje bo mam rente rodzinna i nie lape sie w kryteria jak to Pani z dziekanatu stwierdzila jestem zbyt bogata.....zenada....
napisał/a: e-Lena 2015-01-30 19:54
Nie, pisze za mnie mój służący, bo lakier mógłby się zedrzeć od klawiatury. Jest w końcu ze szczerego złota.

Reagujesz w taki sposób za każdym razem, kiedy ktoś się z Tobą nie zgadza?
napisał/a: angel98090 2015-01-30 20:10
Nie tylko gdy pisza takie przemądrzale Damy jak Ty...najpierw sama powiedz co osiągnęłaś i jakim sposobem nie zapomnij wspomnieć ilu języków obcych juz się nauczyłaś sama w domu Poliglotko a potem dopiero dawaj mi rady wyssane z palca. Myślisz ze ktos jest idiota i musisz mu pisac takie oczywiste rzeczy jak stypendium? Jak ktoś nie ma pieniędzy to pierwsze co interesuje sie takimi kwestiami.