Pogubiłem się w tym wszystkim...

napisał/a: tybdo 2015-09-04 08:29
Cześć!
Wiele razy starałem się pomóc Wam na tym forum, teraz piszę z innego konta. Liczę, że tym razem mi trochę pomożecie.

Chciałem Wam opowiedzieć moją historię i podzielić się nią bo praktycznie jestem już bezsilny, zmęczony i nie myślę racjonalnie. Będzie to kawałek tekstu, więc pewnie większości z Was nie będzie się tego chciało czytać...
Zaczynając od początku, w wieku 16 lat związałem się z dziewczyną z którą spędziłem kolejne 11 lat w związku. Przez 11 lat nie widziałem świata poza nią. Związek się rozpadł bo zostałem zdradzony - 2 razy z czego raz przebaczyłem, historia się powtórzyła. Teraz moja była jest w związku z facetem dla którego mnie zostawiła - jest szczęśliwa, może to głupie, ale nie mam do niej żadnej pretensji. Być może między nami się wypaliło, może popełniliśmy gdzieś błędy, to nieważne, zdarza się najlepszym związkom, ja uważam, że ten nasz był najlepszy mimo wszystko .

Przez kawał czasu odreagowywałem, w różny sposób, picie, imprezy, dziewczyny. Po jakimś roku przerwy spotkałem dziewczynę, która na nowo mnie zainteresowała. Niestety cholerny pech chciał, że chwilę wcześniej zacząłem prace w innym mieście. Szalałem za nią i jeździłem do niej prawie co tydzień,kawał drogi. Ona niestety nie przejawiała jakiejś dużej chęci odwiedzenia mnie, co mnie bardzo przygniatało. W roku odwiedziła mnie ze 4 razy pomimo tego, że nie miała pracy i za dużo obowiązków, niestety nie odmawiała sobie niczego innego. Ale jak się widzieliśmy to było super i wcale nie myślałem o tym.
Przyszedł ten jeden weekend, kiedy ona oświadczyła mi, że wyjeżdża na trzydniową imprezę i nie chciałaby żebym ja tam z nią był i widział ją w takim stanie - z resztą było już za późno żebym to ogarnął.
Pomyślałem, ok, nie widzę w tym nic złego ale coś we mnie jakby pękło. Naprawdę uwierzcie mi coś się zesrało. Zacząłem myśleć, "kurcze stary, po raz kolejny robisz ten sam błąd, dla dziewczyny, latasz, robisz wszystko, stajesz na głowie". No i się zaczęło, przestałem ją odwiedzać tak często, zacząłem wychodzić z kumplami(wcześniej oczywiście też to robiłem, ale nie tak intensywnie) i szukać odskoczni. Poza tym, że zaniedbałem przez to pracę, siebie i wszystko po kolei, byłem mega szczęśliwy. No i oczywiście po którymś wyjściu poznałem dziewczynę... Spotykałem się z nią jednocześnie spotykając się w niektóre weekendy z drugą. Między mną a nową dziewczyną do niczego nie doszło ale wiem do czego to zmierza, cały czas utrzymujemy kontakt. Zaczęło mnie to wszystko zjadać, dusić i jednego dnia wsiadłem w pociąg i pojechałem, żeby jej powiedzieć, że nie wytrzymam takiego czegoś dłużej i musimy się rozstać, chciałem być fair. Większość facetów pewnie powie, że jestem głupi itp. ale byłem po kiedyś po tej drugiej stronie i wiem, że lepiej znać prawdę. No więc powiedziałem jej jak sytuacja wygląda, dlaczego nie jestem szczęśliwy i że musimy się rozstać.
Po kilku godzinach rozmowy, płaczu, doszliśmy do wniosku, że może warto spróbować jeszcze raz, dać sobie jeszcze trochę czasu.
Być może zrobiłem błąd ale się zgodziłem, bo jednak coś do niej czułem.
I wróciłem znowu do punktu wyjścia. Mogę przerwać kontakt z nowopoznaną dziewczyną, ale powiem Wam szczerze, nie chce.
Praktycznie nie wiem co robić dalej, jestem psychicznie wykończony i moje myślenie bazuje tylko na jakiś zasranych chwilowych emocjach, których nie potrafię opanować, chyba pierwszy raz w życiu wpakowałem się w coś czego nie mogę ogarnąć. Chyba po raz pierwszy zachowałem się jak egoista
napisał/a: e-Lena 2015-09-04 11:19
Właśnie dlatego uważam, że związki na odległość są kiepską formą budowania relacji damsko-męskich. Żeby się udało niezbędne jest zaangażowanie OBU stron i świadomość, że jest to sytuacja TYMCZASOWA, czyli na zasadzie: "za trzy miesiące/pół roku przeprowadzasz się do mnie/ja do Ciebie/szukamy wspólnie mieszkania i żyjemy razem. U Ciebie tybdo były (są?) dwie osoby żyjące po swojemu bez wspólnej płaszczyzny porozumienia
tybdo napisal(a):Przyszedł ten jeden weekend, kiedy ona oświadczyła mi, że wyjeżdża na trzydniową imprezę i nie chciałaby żebym ja tam z nią był i widział ją w takim stanie
Bardzo słaby argument, fatalnie świadczący o dziewczynie. No, ale może jestem staroświecka

Ciekawi mnie jednak dlaczego zaangażowałeś się w taką dziwną relację? Jak w związku jest się tylko dawcą trudno oczekiwać, że będzie się miało nieoganiczone pokłady energii i miłości. Związek to ciągła wymiana na zasadzie "daję-dostaję" i "kocham-jestem kochany". Pojechałeś do dziewczyny z zamiarem zakończenia relacji, a wystarczyło się popłakać, żebyś zmienił zdanie. Dlaczego? Czy ona jest świadoma tego, że wasza relacja nie spełniała Twoich oczekiwań? Że chciałbyś widzieć, że ona chce z Tobą być i budować coś więcej niż koleżeńską znajomość przez internet i telefon? Rozmawialiście w ogóle o tym jak widzicie się w przyszłości? W ogóle rozmawialiście o czymkolwiek?

Czy ta "nowa" dziewczyna jest dobrym materiałem na partnerkę? Widzisz tu potencjał do stworzenia czegoś więcej, niż tylko chwilowej relacji łóżkowej czy zemsty na tamtej drugiej za brak zaangażowania?

[ Dodano: 2015-09-04, 11:31 ]
Właśnie przeczytałam Twój post z działu "Antykoncepcja", rozpoczynający się od: "Wyjechaliśmy z moim facetem na weekend poza miasto (...)" i kończący na: "Będę bardzo wdzięczna". Rozumiem, że rządzi obecnie progenderyzm, ale nie mogę nie zapytać - jakiej naprawdę jesteś płci?
napisał/a: tybdo 2015-09-04 11:45
e-Lena napisal(a):
tybdo napisal(a):Przyszedł ten jeden weekend, kiedy ona oświadczyła mi, że wyjeżdża na trzydniową imprezę i nie chciałaby żebym ja tam z nią był i widział ją w takim stanie
Bardzo słaby argument, fatalnie świadczący o dziewczynie. No, ale może jestem staroświecka

Wiesz co no, zabronić wyjazdu nie można, jedyne co mnie bolało to, że woli tak naprawdę zabawę. I nie mówię o tym jedynym weekendzie, tylko patrze na to globalnie.

e-Lena napisal(a): Ciekawi mnie jednak dlaczego zaangażowałeś się w taką dziwną relację?

Powiem szczerze, myślałem, że to ogarnę, przerosło mnie to.

e-Lena napisal(a): Jak w związku jest się tylko dawcą trudno oczekiwać, że będzie się miało nieoganiczone pokłady energii i miłości. Związek to ciągła wymiana na zasadzie "daję-dostaję" i "kocham-jestem kochany". Pojechałeś do dziewczyny z zamiarem zakończenia relacji, a wystarczyło się popłakać, żebyś zmienił zdanie. Dlaczego?

Bo mnie zdziwiła, że jej tak zależy. Oczekiwałem raczej szybkiej piłki. Podziękowania sobie za wspólne chwile. Złamała mnie przyznaję się do tego. Spędzam z nią weekend i ona zachowuje się tak jakby się nic nie stało.

e-Lena napisal(a):Czy ona jest świadoma tego, że wasza relacja nie spełniała Twoich oczekiwań? Że chciałbyś widzieć, że ona chce z Tobą być i budować coś więcej niż koleżeńską znajomość przez internet i telefon? Rozmawialiście w ogóle o tym jak widzicie się w przyszłości? W ogóle rozmawialiście o czymkolwiek?

Powiedziałem jej wszystko, ona widzi u Nas świetlana wspólną przyszłość. Ja kiedyś widziałem i zwątpiłem. Problem polega na tym, że od tego czy to się uda zależy tyle czynników, że trudno to przewidzieć. Kiedyś chciałem zaryzykować, zaryzykowałem, było bardzo sympatycznie. Troszkę się zawiodłem. Najgorsze jest to, że pomimo tego, że powiedziałem jej całą prawdę ona dalej się nie poddaje, to jest przerażające.Być może ten jedyny raz w życiu jestem strasznym egoistą, ale nie mam zamiaru się ograniczać...

e-Lena napisal(a):Czy ta "nowa" dziewczyna jest dobrym materiałem na partnerkę? Widzisz tu potencjał do stworzenia czegoś więcej, niż tylko chwilowej relacji łóżkowej czy zemsty na tamtej drugiej za brak zaangażowania?

Powiem, że to pytania zahacza mocno o egoistyczne podejście :) tego to już w ogóle nie mogę stwierdzić. Gada się dobrze, ona wydaje się mną mocno zaintrygowana, co dodatkowo mnie kręci - nie ukrywam.

[ Dodano: 2015-09-04, 11:52 ]
e-Lena napisal(a):
Właśnie przeczytałam Twój post z działu "Antykoncepcja", rozpoczynający się od: "Wyjechaliśmy z moim facetem na weekend poza miasto (...)" i kończący na: "Będę bardzo wdzięczna". Rozumiem, że rządzi obecnie progenderyzm, ale nie mogę nie zapytać - jakiej naprawdę jesteś płci?


Jesteś bardzo spostrzegawcza.
HAHA, to był post skopiowany od mojej dziewczyny :) Nawet nie wie, że tutaj go wkleiłem. Z czystego lenistwa nie chciałem tego przeprawiać. Kiedyś miałem tutaj konto i się mocno udzielałem, jeszcze kiedy miałem w głowie poukładane ładnie, ale zapomniałem namiarów i korzystam z takiego "lipnego". Od czasu do czas klękne i szukam pomocy
napisał/a: e-Lena 2015-09-04 12:14
tybdo napisal(a):Wiesz co no, zabronić wyjazdu nie można, jedyne co mnie bolało to, że woli tak naprawdę zabawę. I nie mówię o tym jedynym weekendzie, tylko patrze na to globalnie.

Zabolało Cię, że woli zabawę? Nie zabolało Cię, że chciała uchlać na trzy dni ("nie chciałabym, żebyś widział mnie w takim stanie") i bawić się bez Ciebie?
tybdo napisal(a):Oczekiwałem raczej szybkiej piłki. Podziękowania sobie za wspólne chwile.
Nie jest tak, Tybdo, że masz jakiś "typ idealny" związków, coś, co sobie w głowie planujesz i realizujesz to punkt po punkcie z hurra-optymizmem, a kiedy druga strona w ten plan nie chce się wpasować, schodzi z Ciebie powietrze i pojawia się refleksja w postaci "no cóż, po prostu nie wyszło, przejdę nad tym do porządku dziennego"? Brzmisz jakbyś błyskawicznie się do czegoś zapalał i równie szybko wypalał, bez większej refleksji nad tym, co się wydarzyło.
tybdo napisal(a):Najgorsze jest to, że pomimo tego, że powiedziałem jej całą prawdę ona dalej się nie poddaje, to jest przerażające.
No przecież narzekałeś, że ona się nie angażuje w tę relację. Właśnie się zaangażowała, ale Tobie to nieodpowiada Wróżę wam świetlaną przyszłość. Bycie z kimś "na próbę" i wbrew samemu sobie - doskonały plan na życie
tybdo napisal(a):Powiem, że to pytania zahacza mocno o egoistyczne podejście :) tego to już w ogóle nie mogę stwierdzić. Gada się dobrze, ona wydaje się mną mocno zaintrygowana, co dodatkowo mnie kręci - nie ukrywam.
A jakie ma być? Altruistyczne? Rozumiem racjonalizm w podejściu do potencjalnych kandydatek na żonę, ale na Boga - albo Ci się podoba, albo nie. Powiem więcej - albo laska Cię jara, myślisz o niej kiedy ubierasz skarpety i robisz sobie herbatę i chcesz ją lepiej poznać, albo przyjmujesz postawę zimnej ryby i zmuszasz się do bycia z kimś tylko dlatego, że dobrze Ci się z nim "gada" i "wydaje się być mocno zaintrygowany, co dodatkowo Cię kręci".

"Mocno zaintrygowana"? Co to w ogóle za określenie? Tybdo. Tak na poważnie - czego w ogóle oczekujesz? Czego chcesz od życia? Jak ma wyglądać Twój związek? Naprawdę zakochałeś się w którejkolwiek z tych dwóch dziewczyn czy spędzasz z nimi czas, bo fajnie kogoś mieć, nawet jeżeli nie ma tu większych emocji? Bo brzmisz jakbyś ciągle tęsknie wypatrywał swojej pierwszej miłości i na siłę układał sobie życie, żeby pokazać jej, że też potrafisz?
napisał/a: tybdo 2015-09-04 12:56
e-Lena napisal(a):Nie jest tak, Tybdo, że masz jakiś "typ idealny" związków, coś, co sobie w głowie planujesz i realizujesz to punkt po punkcie z hurra-optymizmem, a kiedy druga strona w ten plan nie chce się wpasować, schodzi z Ciebie powietrze i pojawia się refleksja w postaci "no cóż, po prostu nie wyszło, przejdę nad tym do porządku dziennego"? Brzmisz jakbyś błyskawicznie się do czegoś zapalał i równie szybko wypalał, bez większej refleksji nad tym, co się wydarzyło.


Ja już straciłem naprawdę sporo zdrowia nad wypracowywaniem pewnych kompromisów. Dochodzi tutaj kwestia dystansu, który jest na dłuższą metę bardzo trudny do ogarnięcia i wymaga kompromisów z obu stron. To nie trwało tydzień, dwa, to się ciągnie już długo. Jestem pomimo tego, że może się wydawać, bardzo cierpliwy Nawet sam sobie się dziwie, że się krótko mówiąc poddałem...

e-Lena napisal(a):No przecież narzekałeś, że ona się nie angażuje w tę relację. Właśnie się zaangażowała, ale Tobie to nieodpowiada Wróżę wam świetlaną przyszłość. Bycie z kimś "na próbę" i wbrew samemu sobie - doskonały plan na życie

Ona się zaangażowała, czy po prostu przywiązała? Przechodziłem podobną sytuację będąc po drugiej stronie i wiem, że czasem w sytuacjach podbramkowych przestajesz myśleć logicznie. Zgodziłem się na próbę, sam nie wiem dlaczego ale pewnie dlatego, że sam nie wiem czego chce. Ona zna całą prawdę i jest świadoma, że przepieprzyła pewne rzeczy, bo się bała, nie wiedziała itp. itd. Ja nie szukam dla siebie usprawiedliwienia ale dlaczego nie może być tak, że ja się boję, nie wiem itd. Napiszesz pewnie, że się doszukuję logiki gdzie nie powinienem ale trochę prawdy w tym jest.

e-Lena napisal(a): A jakie ma być? Altruistyczne? Rozumiem racjonalizm w podejściu do potencjalnych kandydatek na żonę, ale na Boga - albo Ci się podoba, albo nie. Powiem więcej - albo laska Cię jara, myślisz o niej kiedy ubierasz skarpety i robisz sobie herbatę i chcesz ją lepiej poznać, albo przyjmujesz postawę zimnej ryby i zmuszasz się do bycia z kimś tylko dlatego, że dobrze Ci się z nim "gada" i "wydaje się być mocno zaintrygowany, co dodatkowo Cię kręci".


ok może to źle określiłem, oczywiście, że mnie jara od pierwszej sekundy kiedy ją poznałem. Jeżeli wchodzimy w tematy typu czy ona jest odpowiednia, czy będzie mi z nią dobrze to skąd takie rzeczy mam wiedzieć? Byłem długi czas w związku i dałbym sobie ręce i jaja uciąć, że to jest ta jedyna - jeżeli się z nią parokrotnie spotkałem to znaczy, że mnie rajcuje - jeżeli by tak nie było dawno urwałbym kontakt. To, że nie poszło to "dalej" to tylko dlatego, że trzymam to w ryzach. Uwierz mi gdybym był sam, dawno bym już w to wchodził...

e-Lena napisal(a):"Mocno zaintrygowana"? Co to w ogóle za określenie? Tybdo. Tak na poważnie - czego w ogóle oczekujesz? Czego chcesz od życia? Jak ma wyglądać Twój związek? Naprawdę zakochałeś się w którejkolwiek z tych dwóch dziewczyn czy spędzasz z nimi czas, bo fajnie kogoś mieć, nawet jeżeli nie ma tu większych emocji? Bo brzmisz jakbyś ciągle tęsknie wypatrywał swojej pierwszej miłości i na siłę układał sobie życie, żeby pokazać jej, że też potrafisz?


Zakochałem się w mojej dziewczynie, ale się poddałem i mi przestało zależeć. Sytuacja która przytoczyłem o tej trzydniowej imprezie to było tylko przelanie czary goryczy, moment w którym zwątpiłem. Jeżeli chodzi moją pierwszą miłość, to ja z nią jestem w bardzo dobrych relacjach przyjacielskich, daleko nam do udowadniania sobie :) Każde z nas chciałoby żebyśmy byli szczęśliwi i nie mam nic nikomu do udowadniania.
napisał/a: e-Lena 2015-09-04 13:09
tybdo napisal(a):Zakochałem się w mojej dziewczynie, ale się poddałem i mi przestało zależeć. Sytuacja która przytoczyłem o tej trzydniowej imprezie to było tylko przelanie czary goryczy, moment w którym zwątpiłem.

napisal(a):Już straciłem naprawdę sporo zdrowia nad wypracowywaniem pewnych kompromisów. Dochodzi tutaj kwestia dystansu, który jest na dłuższą metę bardzo trudny do ogarnięcia i wymaga kompromisów z obu stron.

napisal(a):Oczywiście, że mnie jara od pierwszej sekundy kiedy ją poznałem.(...) To, że nie poszło to "dalej" to tylko dlatego, że trzymam to w ryzach. Uwierz mi gdybym był sam, dawno bym już w to wchodził...

napisal(a):Jeżeli chodzi moją pierwszą miłość, to ja z nią jestem w bardzo dobrych relacjach przyjacielskich, daleko nam do udowadniania sobie :) Każde z nas chciałoby żebyśmy byli szczęśliwi i nie mam nic nikomu do udowadniania.

No to skoro wszystko jest tu jasne i wiesz co jak wygląda (lub jak powinno wyglądać) to...jakiego rodzaju wsparcia oczekujesz?
napisał/a: tybdo 2015-09-04 13:11
No co robić dalej i jak z tego wybrnąć...
napisał/a: e-Lena 2015-09-04 13:13
A jak Ci się wydaje?
napisał/a: tybdo 2015-09-04 13:15
Ale ty jestes :P No jakbym wiedział to bym tutaj nie pytał :P Tyle razy to analizuje, że się gubię. Już chyba sam siebie zaczynam oszukiwać
napisał/a: e-Lena 2015-09-04 13:54
Dobrze. To może odwróćmy sytuację:

Kurczę, Tybdo, poznałam całkiem spoko gościa. Słuchaj, gadka-szmatka, rach-ciach i ani się spostrzegłam, a już byłam z nim w związku. Wprawdzie dopiero co znalazłam fajną robotę w innym mieście, ale mówię - co tam, tyle osób żyje na odległość, więc co za problem, będziemy się odwiedzać. No ale trochę lipa, bo ja tu naginam do niego co tydzień, a ten nic, wpadł ze cztery razy i tyle go widziałam. Wkurzyłam się na maksa, bo ja się zaangażowałam, a on chyba niekoniecznie i jeszcze mi później wyjeżdża z tekstem, że jedzie sobie na imprezę na trzy dni i nie chce, żebym go w takim stanie oglądała. No i słuchaj, to już było kombo, koniec historii. Ubrałam się, umalowałam i jadę do gościa, żeby zakończyć relację, bo w ogóle, w międzyczasie, na disko-baletach, poznałam całkiem fajnego innego, co jest mną mocno zaintrygowany. No i mówię mu, słuchaj, że to koniec, że mnie to wkurza i że już nie chcę z nim być. Przygotowałam się na piękne zakończenie, że mówię mu co i jak, podajemy sobie ręce i życzymy wszystkiego dobrego, a ten, rozumiesz, typowy facet. Jak się nie rozryczy, jak nie naopowiada o świetlanej przyszłości, jak nie pozamiata. Co miałam zrobić? Gość chce ze mną być, to przecież go nie zostawię, bo mam dobre serce i odrobinę współczucia dla każdego. Ale kurczę, Tybdo. Ten drugi gość jest taki spoko...gadka się klei, jest na miejscu i - powiem Ci tak zupełnie szczerze - że gdyby nie tamten pierwszy, to już z tym drugim byłabym na pewno. Nie zależy mi na tamtym, no ale zgodziłam się być z nim w związku, to przecież się teraz nie wycofam, w końcu nie jestem jakaś z kamienia, co nie?
Tybdo, doradź mi, co mam uczynić? Powiedz mi, jak chłop chłopu, co robię nie tak?
napisał/a: tybdo 2015-09-04 14:12
No tak, rozumiem.
Ale powiedz mi jak to zrobić, żeby ona to zrozumiała?
Próbowałem już dwukrotnie, w sumie co mi się dziwić jak nigdy w życiu przed czymś takim nie stałem...
napisał/a: e-Lena 2015-09-04 14:25
No ale co ona ma tu rozumieć? Jej emocje są jej emocjami i nie możesz oczekiwać, że Cię zrozumie, skoro już podwójnie ją skrzywdziłeś. Może będzie płakać, może będzie się na Ciebie wściekać, może wyzwie Cię od najgorszych, a może odwróci się na pięcie, pokazując Ci wcześniej środkowy palec. Nie wiesz jak się zachowa, bo nie masz na to wpływu, bez względu na to jak elegancko chciałbyś to wszystko rozegrać. Byłeś zdradzony, więc wiesz jakie to uczucie. Napisałeś wyżej, że ze względu na Twoje smutne doświadczenie chcesz być wobec tej dziewczyny fair, ale jednocześnie na imprezie flirtujesz otwarcie z inną, więc - jakby nie patrzeć, zrobiłeś to samo, co Twoja pierwsza miłość w stosunku do Ciebie. Żeby nie było za sztywno, udajesz, że wszystko jest ok i że jesteś dla niej księciem z bajki, chociaż tak naprawdę już się wypaliłeś, znudziłeś i nie wstydzisz się powiedzieć głośno, że nie chcesz z nią być, bo to wszystko, co działo się miedzy wami do tej pory, po prostu Cię wymęczyło.

Masz problem z asertywnością? Poczuciem własnej wartości? Braniem odpowiedzialności za swoje decyzje? Co jest nie tak, że nie chcesz powiedzieć dziewczynie wprost: "przepraszam, ale nie chcę już z tobą być i nie chcę udawać, że jestem z tobą szczęśliwy, bo nie chcę krzywdzić ani ciebie, ani samego siebie"? Naprawdę uważasz, że to co robisz w tej chwili jest w porządku w stosunku do Ciebie, dziewczyny z którą tworzysz atrapę relacji i tej trzeciej, która nie wiadomo jaką rolę tutaj odgrywa?