pomóżcie uratować związek

napisał/a: zatracona123 2015-04-17 15:34
Jestem ze swoim chłopakiem od ponad pół roku,początki były ciężkie gdyż zerwalam dla niego z poprzednim chłopakiem, bo uważałam ze to ten jedyny. Do dziś tak sądzę i jestem w nim bardzo zzakochana, nigdy do nikogo nic takiego nie czułam. Mieszkaliśmy razem przez dwa miesiące, myślałam ze dobrze bylo nam razem. X byl czuły i opiekuńczy wiedziałam, ze mnie kocha. Jednak gdy wróciliśmy do rodzinnego miasta, kazdy do swojego domu nagle cos sie zmienilo. Zaczęliśmy sie częściej kłócić, nie widzialam tej iskry do mnie z jego strony. Pare razy mi powiedział zebym z nim zerwala,ze na mnie nie zasługuje. Jednak ja go zbyt mocno kocham,nie wyobrażam sobie zycia bez niego. Ostatnio pogodzilismy sie,przeprosił mnie, tłumaczył ze chcial mieć trochę spokoju, wyznal ze mnie kocha. Przeczytalm jego wiadomości i podczad gdy byliśmy pokłóceni rozmawial z najlepszym przyjacielem o tym,ze ma mnie dosc, ze chcialby wyjechac beze mnie. JeszcJeszcze wyznal, ze sni mu sie byla.

Jestem bardzo zmieszana,nie wiem co mam probic. Proszę zarówno mężczyzn jak i kobiety o opinie, co mam zrobić. Pozdrawiam
napisał/a: Valkiria_ 2015-04-17 15:46
A cóż tu jest do zrobienia. Facet ma cię dosyć i mówi o tym wprost do przyjaciela, w dodatku myśli o swojej eks, ogólnie dość mocna kaszana i nie wiem co by mnie zmusiło do walki o kogoś takiego. Szanuj się dziewczyno, bo jak sama tego nie zrobisz to nie zrobi tego za Ciebie nikt.
Gość ewidentnie jest z tobą "bo tak". Jesteś dla niego swoistego rodzaju zapchajdziurą w jego oczekiwaniu na tę jedyną. Love forever tu nie widzę.
napisał/a: zatracona123 2015-04-17 16:20
Może masz racje, tylko ze gdy nie jesteśmy pokłóceni to jest wszystko w porządku i ciężko mi uwierzyć w to,ze jestem zapchajdziura, bo duzo razem przeszliśmy...
A czemu chce walczyć? Bo kocham, kocham kazda wade oraz zaletę, nie wyobrażam sobie tego,ze możemy nie być razem. Boję sie,ze ze mna zerwie i sobie nie poradze z uczuciem.
napisał/a: Valkiria_ 2015-04-17 17:06
Jak jest prawdziwa miłość to nie ma żadnego strachu dziewczyno... Uwierz. Kochasz i po prostu czujesz wewnątrz siebie spokój i absolutną pewność tej drugiej osoby. A nie targanie emocjami.
"dużo razem przeszliśmy". Czyli co? Konkrety. Bo to co napisałaś to mega pusty i nic nie znaczący przykład.
Ja tez uważam ze dużo przeszliśmy z mężem. Przez "dużo przeszliśmy" rozumiem, że przeszliśmy razem przez moją stratę pracy i ogromne problemy finansowe, jego operację i moją chorobę, z którą się borykam, a która wiąże się z ogromnym przyrostem masy ciała.
napisał/a: 1121 2015-04-17 18:05
zatracona123, nie zmusisz nikogo do miłości. Rób swoje. A jak będzie chciał odejść to go nie zatrzymuj. Będzie ciężko, ale dasz radę.
napisał/a: muslina 2015-04-17 18:05
Trochę to głupio zabrzmi, ale mnie się udalo "odzyskać" faceta. Historie może ciut się różnią i nie wiem czy to jest dobra rada, od razu mówię. Ale może Cię to coś niecoś zainspiruje, a może zadziałać całkiem odwrotnie i zrobisz z siebie tylko murzyna matrymonialnego :(


Miałam ze swoim chłopakiem taki problem, że wyjechał na jakiś czas za granicę. Po powrocie był bardzo dziwny, nieobecny, a po jakiejś kłótni wyznał że nie wie czy mnie jeszcze kocha. Ja załamana, kryzys, tragedia i tak dalej i tak dalej. Ale jakoś postanowiłam zawalczyć i byłam dla niego supermiła, uczynna, ciężko to tak opisać w paru słowach- nie nadskakiwałam mu, po prostu zero wypominania na jakikolwiek temat, pomoc we wszystkim czym się dało i nie ciągnęłam tego tematu. Trwało to chwilę, z miesiąc. W drugim miesiącu robiłam podobnie, ale czasem w żartach cośtam mówiłam że 'no, zrobilibyśmy cośtam/pojechalibyśmy gdzieśtam no ale nie kochasz mnie". Ale zawsze to było w formie takiego żartu, na który on do pewnego czasu nie odpowiadał w ogóle.

Do czego zmierzam, cierpliwie, krok po kroczku- po jakimś czasie na takie żarciki zaczął odpowiadać że wcale tak nie twierdzi że mnie nie kocha, aż ostatecznie usłyszałam to wyczekiwane, ponownie "Kocham Cię" i bardzo poważną rozmowę, wyznania i tak dalej, że przechodził po prostu kryzys związany z brakiem pracy, że miał jazdy w rodzinie, jednocześne obronę dyplomu, kradzież na dużą kwotę i inne takie i skumulowało się to na mnie trochę i naszym związku i zamiast o tym porozmawiać to jakoś tak właśnie wychodziło.

Nieświadomie o tym wszystkim go w tym wspierałam i choć od tej pory minęło sporo czasu, nauczyliśmy się ze sobą rozmawiać, wierzyć w siebie i jest niesamowicie zaje**ście :) I nie usłyszałam już nigdy więcej że ma mnie dość czy jest niepewny naszego związku, a raz na jakiś czas wspomina o oświadczynach :)
napisał/a: zatracona123 2015-04-17 18:42
Wiesz co z mojej strony na pewno to jest prawdziwe uczucie, a ze strony X myślę ze tez,tylko troche sie pogubil.
Pisząc, ze duzo przeszlismy mam na mysli wspólne mieszkanie, później osobne, strate jego pracy ktora zostawil dla mnie aby ze mna wrócić do rodzinnego miasta. Teraz nie ma żadnej, ja pracuje moze tez to go meczy. Nie chce sie tak łatwo poddawac i go zostawiać bo wiem ze zranilabym nas obojga, chce spróbować za wszelką cene ratować to, bo naprawdę nigdy w zyciu z nikim nie bylam tak szczęśliwa, nikt nie dal mi tyle uczucia.

Wiem,ze nikogo nie zmusze do miłośći ale moge tą miłość obudzic na nowo dlatego spróbuję tak jak mówi muslina. Dziekuje Ci dalas mi jakas nadzieję na lepsze jutro. Jesli bd chcial odejsc to odejdzie a jesli naprawdę mnie kocha to to doceni. muslina powiedz mi jak na początku zachowywał sie Twoj chłopak, gdy zaczęłas stosować swoją 'metode'?
napisał/a: minorekk00 2015-04-17 19:02
Czytając Twoją notkę, zrozumiałam to tylko na jeden sposób. Jeśli chłopak naprawdę kocha i mu zależy, to nie mówiłby Ci ani koledze, że chce od Ciebie odpocząć. Bo to pierwszy krok do zerwania. Ewidentnie wieje mi zdradą. Po powrocie naszła go melancholia nagle i zaczął myśleć o byłej? Prawdopodobne jest to, że się do niego odezwała i zaczął rozmyślać, którą dziewczynę woli. Pół roku to bardzo mało na poznanie się
napisał/a: muslina 2015-04-17 19:04
w sumie bardzo różnie. Na początku był bardzo wyobcowany, traktował mnie jak jakąś kumpelę. Sypialiśmy razem, ale nawet seks był jakiś taki.. obcy. Mimo to zawsze po mówiłam mu że go kocham, nawet jeśli naprawdę mi było smutno że mi nie odpowiedział. Było tak bardziej na dystans, ale spotykaliśmy się, rozmawialiśmy, żartowaliśmy... Ja go nieraz przytuliłam, pocałowałam, starałam się pokazać mu że jest dla mnie bardzo ważny i żeby o tym nie zapominał.

Gdy zerwałam z poprzednim chłopakiem nagabywał mnie jeszcze kilka miesięcy pretensjami "jak mogłam zerwać i czego nie wrócę", tak jakby tym niby miał mnie przekonać żebym wróciła. To nie jest dobra droga. Dużo lepiej działa ta milsza

No powodzenia życzę :) Może to chwilowy kryzys, może Cię kocha i tak naprawdę nigdy nie przestał, po prostu coś się mu skumulowało, coś nie poszło i nie umie jakoś sobie z tym poradzić? Czasem trudno nazwać swoje emocje i odbija się to na najbliższych.
napisał/a: minorekk00 2015-04-17 19:11
Gdy mój ze mną zerwał, ja 3 tygodnie ryczałam, przeżywałam i zastanawiałam się o co mu chodzi?? Po 3 tyg ciszy z mojej strony, wrócił do mnie i powiedział, że zrobił dla nas przerwę dzięki, której będziemy się mniej kłócili. Tylko dla mnie drobne sprzeczki nie były nawet kłotniami, a jego to wykańczało psychicznie. Może Twojego chłopaka też coś trapi, coś mu się może nie podoba w waszym związku