Psująca się relacja. Co zrobić :/

napisał/a: takisobie12 2015-01-28 13:05
Witajcie.

Chciałem zacząć od tego, że poznaliśmy się 3 miesiące temu, od samego początku zagrało.
Ja 2 lata bez poważnego (dłuższego niż 1 mc ) związku, ona 6 mcy po zakończeniu 7 letniego związku.

Na początku był dosłownie wybuch, nie wiem, czy miałem tak w jakimkolwiek związku do tej pory. Mnóstwo czułości, zaczęliśmy coraz więcej czasu spędzać ze sobą, uczucie kwitło, w końcu zamieszkaliśmy razem.
Na początku było super, mnóstwo namiętności, przytulania, czułości, milion tematów do rozmowy, zawsze znaleźliśmy wspólny temat i język.
Z czasem nasze wieczory wyglądały na oglądaniu filmu czy muzyki, odwracała się do mnie plecami i kazała mocno przytulać. Tak spaliśmy całą noc. W zasadzie wszystkie kolejne. Nigdzie praktycznie nie wychodziliśmy, bo pogoda jej przeszkadzała, w niedzielę wstałem czasami o 8 zrobiłem śniadanie, obudziłem ją zjadla i dalej spać do 15.. Później zrobiłem obiad, wieczorem do kościoła i spać...
Przestaliśmy ze sobą prawie w ogóle rozmawiać, jedynie o tym co zjeść, co kupić, co obejrzeć...
Kiedyś była sytuacja, że brała z suszarki na naczynia jakiś kubek i zbiły się 2 miski, które były na kubku.
Ja, z natury niestety choleryk, krzyknąłem uważaj, czemu nie ściągnęłaś tych misek? Nic więcej nie powiedziałem...

Niestety też jestem chorobliwie zazdrosny, 2 moje poprzednie 5 letnie związki zakończyły się zdradą....
Dopóki było mocne zaangażowanie z jej strony, byłem spokojny, a później sprawdziłem jej komórkę i się do tego przyznałem...... Zdarzyło mi się to raz, o 1 za dużo... Mam świadomość jaki obraz mnie możecie sobie przez to wyobrazić.

Ona niedawno kupiła mieszkanie w stanie developerskim. Wspólnie staraliśmy wymyślić jak je urządzić, pomagałem jej w zakupach, żyliśmy tylko tym. Pytała, czy z nią zamieszkam, czy pojedziemy na wakacje. Teraz o nic nie pyta. Nagle zauważyłem, że się odsuwa, nie uśmiecha, nie patrzy, nie przytula.
W łóżku zniknęło wszystko, łącznie z przytulaniem, patrzeniem na siebie.
Nagle nie wytrzymałem i zapytałem: Bądź ze mną szczera. usłyszałem: Nie ma chemii, nie wyobrażam sobie związku bez chemii do faceta. Nasza była ogromna, cudowna, ale zniknęła.

Zabiło mnie to.. Zastanowiłem się kiedy mogłem jej sprawić przykrość, przeprosiłem.
Jednak kilka minut później zakończyłem związek....
Zapytała, czy napewno tego chcę, odparłem, nie, ale nie chcę być z kimś, kto będąc ze mną myślami jest gdzieś indziej i patrzy w ścianę. Pocałowaliśmy się na koniec - 1 raz od bardzo dawna i mocno wtulili. Wyszedłem...

Następnego dnia do mnie zadzwoniła, że nie mogła spać, że coś do mnie czuje, jednak za nic nie może się określic. Dodam, że oboje mamy ponad 30 lat... Poprosiła o spotkanie, zgodziłem się...
1 pocałunek poleciały mi łzy...

Widujemy się, piszemy, rozmawiamy, jednak powiedzmy poza przytulaniem, nic się nie dzieje.
Patrzy na mnie jak leżymy i pyta: coooo??
Jak gdzieś wychodzimy, łapie mnie pod rękę (wcześniej zawsze za rękę).

A nasze rozmowy? Zacznę jakiś temat kończy się za minutę.
Jednak wtula się bardzo mocno, zapewnia, że chce ze mną być, że zauważa moje zalety,że zrozumiałem błędy i ona to docenia, że nad sobą pracuję Zapewnia również, że jest jej ze mną dobrze.

Co mam zrobić...

Potrafię być sam, mimo to chciałbym z nią.
Zastanawiam się czasami, czy chcę być z osobą, która przypomina emocjonalnego wampira, tylko brać a totalnie poza samą obecnością nic z tego nie mam, nie czuję, nie otrzymuję. Poza tym wg mnie szczerość powinna być podstawą w związku, a nie ukrywanie obaw i problemów, bo mi sprawi przykrość....
Ta sytuacja sprawiła mi większą..

Zapisałem się do psychologa, będę walczył z zazdrością, ona z kolei też zamierza się zapisać, żeby walczyć z brakiem okazywania uczuć, ponoć nigdy się nie zaangażowała do końca w żaden związek...
Czy uda się to uratować? Nie wiem, chciałbym znowu czuć z jej strony to co wcześniej....
Sytuacja jest o tyle ciężka, że chciałbym ją gdzieś zabrać, ale jest zima, ciągle marudzi na temperaturę i pogodę:P
Spacer nie, bo za zimno, do lokalu nie, bo po co.
Nawet jak fast food to w aucie....
A gdy realizuje swoje pasje ,spotyka się z koleżanką, to nawet -30 stopni pewnie by nie przeszkodziło.

Wiem, że emocjami nie da się sterować, że nawet jak mi ktoś doradzi, to zrobię swoje, czasem sprzecznie z moimi założeniami.

Co ona stara się wg Was udowodnić, poco wróciła......
Nie wiem co do mnie czuje, zapytałem, czy przyzwyczajenie, odparła, że za szybko na to, żeby to było przyzwyczajeniem.
Na 100% sprawiłem jej dużo przykrości, tym bardziej, że jej ex też był strasznie zazdrosny, ale ponoć mi to jeszcze lepiej wychodzi :D
Ona na zwykłe pytanie o jej znajomego, skąd znasz "Mateusza" gotuje się, wyzywa mnie od czubów, że powinienem się leczyć itp. Dodam, że zawsze jest mega opanowana i nie da się jej wyprowadzić z równowagi...
A ja po prostu zapytałem "skąd znasz Mateusza".
Później mi wyjawiła, że to jakiś stary znajomy, który jej nie chciał a ona tak.....
Może mu się nagle zmieniło ? :P

Proszę Was o radę, może ktoś z Was był w podobnej sytuacji.
Wiem, że powinienem to zakończyć, nie mam problemu z kobietami, natomiast nie potrafię przestać o niej myśleć, skupić się na pracy, normalnie żyć.

Pozdrawiam
T.
napisał/a: e-Lena 2015-01-28 16:28
Dziwna sytuacja, ja nawet na podstawie tak długiego posta nie jestem w stanie się do niego ustosunkować. Może po prostu rzuciłeś za dużo ogólników, które tak naprawdę niewiele mówią o tym, co się właściwie między Wami wydarzyło. Zerwaliście ze sobą, ale jesteście razem, ona właściwie nie wie czy Cię kocha bo nie czuje chemii, ale za Tobą biega, Ty niby nie jesteś zazdrosny, ale jednak jesteś, chcesz z nią być, ale w sumie to nie chcesz. Nie wiem co jest Twoim podstawowym problemem i o co Ci naprawdę chodzi. Serio

Ale ogóle macie niezły staż emocjonalny jak na 3 miesiące.
napisał/a: takisobie12 2015-01-28 16:38
Moim podstawowym problemem jest to, dlaczego ona chciała wrócić :)

Skoro dzień wcześniej wyraźnie powiedziała mi, że nie wyobraża sobie bycia z kimś do kogo nie czuje chemii.
A następnego dnia dzwoni, mówi że popełniła błąd, że tęskni za mną i chce spróbować to naprawiać..

Póki co z jej naprawiania, jest tylko wymaganie ode mnie.
Jak zapytałem, czy zastanowiła się nad sobą, co wg niej po części zawiniło, to mówi mi, że nie miała czasu się na tym zastanowić.
Temat w miarę świeży, bo z ostatniej soboty.
Wiem, że związku nie da się naprawić, co prawda u nas nie było zdrady, nie było kłótni.
Było natomiast za dużo nas w swoim życiu.
W poniedziałek 2 raz od 3 mcy spotkałem się ze znajomymi... Wystarczyła mi godzina, od razu poczułem się inaczej.

Zabiliśmy to co piękne leżeniem w mieszkaniu na łóżku i odzywaniu się jak ktoś czegoś potrzebował.....
Nie wiem, czy się łudzić, czy odejść...
napisał/a: e-Lena 2015-01-28 16:48
napisal(a):Moim podstawowym problemem jest to, dlaczego ona chciała wrócić

No na to pytanie raczej nikt Ci tu nie odpowie, skoro ani Ty, ani nawet ona sama tego nie wie

No, ale jak się chemia kończy po trzech miesiącach znajomości i jest Wam tak dobrze, że oboje musicie iść na swoje terapie, to raczej średnio wróży na przyszłość, toczącą się przez długie lata, prawda?

Jak dla mnie podjąłeś już decyzję. Wydźwięk Twojego drugiego posta jest jednoznaczny.
napisał/a: asyszo 2015-01-28 16:51
Z całą pewnością powinniście postarać się określić to, co czujecie do siebie, jak postrzegacie Waszą relacje/związek, zrobić plany na przyszłość. Nie zapominajmy o tym, że każda para powinna się "rozwijać", nie powinniśmy przez większość czasu wracać do tego co było, tylko iść do przodu...Z Twojego pierwszego posta wynika, że jesteś bardzo wrażliwy, a ona? Co możesz powiedzieć na ten temat? Czy macie wspólne pasje?
napisał/a: takisobie12 2015-01-28 17:01
Masz rację, decyzję podjąłem...

Przez większość tej relacji angażowałem się w 80% ona może w 20%.
Dla zachowania zdrowego związku potrzeba 50 na 50..

Nadal jest to samo.
Terapia to moje samodzielne zastanowienie nad momentami, gdy przez kilka minut chodziło mi po głowie, żeby ją skontrolować... Takie myśli pojawiają się w mojej głowie, gdy ktoś się ode mnie odsuwa, a to zachowanie pomaga odsuwać jeszcze bardziej..
Nie mam zamiaru nadal tak żyć, bo to męczy mnie, w dodatku kogoś..

Chcę szczerze porozmawiać, ona milczy lub omija wypowiedź, bo to trudny temat.
No jasne, że trudny, takie jest życie. Po to pojawiają się problemy w związkach, żeby je wspólnie rozwiązywać. A nasz problem wg mnie jest drobną pierdołą w porównaniu do nie wiem: kochanek na boku, nieślubnych dzieci z inną, a mimo to jak 2 ludzi chce to i takie związki da się naprawić.
Nie chcę przerabiać tego po raz kolejny, nawet jeśli się to uda naprawić, gdy pojawią się dzieci, kredyty, choroby itp.
Że zamknie się w sobie i będzie w ciszy czekała na cud...
Najlepiej w postaci wysokiego bruneta :)
Porozmawiam z nią, poczekam na krok z jej strony odnośnie szczerej rozmowy, jej zaangażowania.
Jeśli sie to nie pojawi, po prostu pocierpię ile trzeba ale odejdę.
napisał/a: e-Lena 2015-01-28 17:03
asyszo napisal(a):Z całą pewnością powinniście postarać się określić to, co czujecie do siebie, jak postrzegacie Waszą relacje/związek, zrobić plany na przyszłość

Powiedz mi w jaki sposób osoba, która nie wie co czuje ("Nie ma chemii, nie wyobrażam sobie związku bez chemii do faceta") ma określić co czuje? Jakie plany na przyszłość mają robić osoby, które po 3 miesiącach gapią się w ściany, bo już nie mają o czym ze sobą rozmawiać? W jaki sposób można odbudować coś, co nigdy nie było zbudowane? Rozumiem, gdyby byli małżeństwem z 15-letnim stażem, ale oni dopiero co się poznali. Znam pary, które po wielu latach bycia ze sobą ciągle czują chemię. Tutaj coś jest mocno nie tak. I po jednej, i po drugiej stronie.
takisobie12 napisal(a):Następnego dnia do mnie zadzwoniła, że nie mogła spać, że coś do mnie czuje, jednak za nic nie może się określic.

Niech sobie kobieta poukłada wszystko w głowie, bo najwyraźniej pół roku to dla niej za mało, żeby zamknąć swój 7-letni związek, niech nie robi cyrków, bo nie ma już 17 lat i niech się nie zmusza do uczuć, których nie chce lub których nie potrzebuje. Ale niech to robi sama, bez Ciebie i bez oczekiwania, że będziesz na nią czekał z otwartymi ramionami.
A Ty, takisobie12, idź na tę terapię, pozbieraj się do kupy i nie rzutuj na partnerki emocji, które wiązały się z poprzednimi związkami, bo sytuacja będzie się powtarzać jak w błędnym kole. Poza tym jesteś niekonsekwentny i być może sam z własnej woli pakujesz się w takie dziwne relacje.
napisał/a: dr preszer 2015-01-29 10:45
takisobie12 napisal(a):Moim podstawowym problemem jest to, dlaczego ona chciała wrócić :)


Koło zapasowe, bez tego nie pojedziesz :). Aktualnie robisz za coś takiego. Ona albo pracuje nad nowym misiem albo faktycznie Mateuszowi się odmieniło. Laski są proste a ich tok myślenia nie odbiegają zbytnio od tego u świnki morskiej. Grzebnij głębiej a na pewno znajdziesz ciekawe rzeczy.
napisał/a: Annie 2015-01-29 17:14
dr napisal(a):Laski są proste a ich tok myślenia nie odbiegają zbytnio od tego u świnki morskiej.


Preszer, znowu obrażasz użytkowniczki tego forum!
napisał/a: enhunter 2015-01-29 17:37
Annie napisal(a):
dr napisal(a):Laski są proste a ich tok myślenia nie odbiegają zbytnio od tego u świnki morskiej.


Preszer, znowu obrażasz użytkowniczki tego forum!


Z drugiej strony szanowne użytkowniczki tego forum powinny już na tyle znać preszera, żeby to lekceważyć i olewać, zamiast tego naburmuszają się jak takifugu i prezentują sobą oburzenie, z którego niestety się śmiejemy. Ignorancja jest lepszą bronią.

btw, preszer użył słowa "laski" a nie "kobiety" czy "dziewczyny". Określenie "laska" jak dla mnie dotyczy się tej części kobiet, których wyraz twarzy jest nieskażony myślą. Biorąc to do siebie - chcąc nie chcąc uwłaczacie same sobie.

Nie chcę się bawić w jego adwokata, ale wydaje mi się, że nie chodziło tutaj o ogół. Jeżeli się mylę, to wyprowadźcie mnie z błędu.
napisał/a: Annie 2015-01-29 19:45
enhunter napisal(a):btw, preszer użył słowa "laski" a nie "kobiety" czy "dziewczyny". Określenie "laska" jak dla mnie dotyczy się tej części kobiet, których wyraz twarzy jest nieskażony myślą. Biorąc to do siebie - chcąc nie chcąc uwłaczacie same sobie.


O przepraszam, ja jestem wysoka i bardzo szczupła i nie najbrzydsza do tego i baaardzo często słyszę w związku z tym, że jestem laską. Bynajmniej nie dla tego, że w mych oczach próżno by szukać inteligencji :)
napisał/a: dr preszer 2015-01-29 20:24
enhunter napisal(a):Z drugiej strony szanowne użytkowniczki tego forum powinny już na tyle znać preszera, żeby to lekceważyć i olewać, zamiast tego naburmuszają się jak takifugu i prezentują sobą oburzenie, z którego niestety się śmiejemy. Ignorancja jest lepszą bronią.


Bo trafiam w sedno :). Nie ma co dorabiać ideologi

enhunter napisal(a):Nie chcę się bawić w jego adwokata, ale wydaje mi się, że nie chodziło tutaj o ogół. Jeżeli się mylę, to wyprowadźcie mnie z błędu.


Większą część ich populacji. Wyjątki tylko potwierdzają regułę.

Annie napisal(a):O przepraszam, ja jestem wysoka i bardzo szczupła i nie najbrzydsza do tego i baaardzo często słyszę w związku z tym, że jestem laską. Bynajmniej nie dla tego, że w mych oczach próżno by szukać inteligencji :)


Zdjęcie albo nie było tematu :)