Toksyczna miłość?

napisał/a: miky 2015-08-05 12:55
Witam wszystkich. Piszę aby przedstawić wam moją sytuację i abyście obiektywnie to wszystko oceniły.

Poznaliśmy się w sierpniu 2 lata temu. Od razu cudownie nam się ze sobą pisało, mieliśmy wspólne tematy, czekałam z utęsknieniem każdego dnia na nową wiadomość od niego. Przyznam szczerze, że bardzo szybko to wszystko się rozwijało, bo jeszcze zanim 1 raz się spotkaliśmy (poznaliśmy się przez internet) już padały czułe słówka itp. Jak się spotkaliśmy było w sumie tylko lepiej, czułam coś, ale nie chciałam tak szybko wchodzić z związek, ponieważ 4 miesiąc wcześniej skończył się mój poprzedni. Ja dla niego z kolei byłam pierwszą dziewczyną. Ale on tak się starał, to uczucie tak mocno się rozwijało że po niespełna miesiącu od naszego poznania byliśmy już razem. Gdy go poznałam był bardzo zagubionym chłopakiem, mało pewnym siebie, z psychologiem, ma trudną przeszłość rodzinną. No i tak nasz związek się toczył, dość burzliwie że tak powiem. Było mnóstwo cudownych chwil ale mnóstwo ogromnych kłótni. Zdaję sobie sprawę, że większość z nich była spowodowana moim zachowaniem, ponieważ byłam osobą, która często wymagała zapewnień o jego wielkiej miłości itp itd. O to i o mój brak zaufania najczęściej się kłóciliśmy, ale po chwili znowu kochaliśmy się na zabój. Przez te 2 lata On ogromnie się zmienił. Ja zresztą też, przestałam być taka zaborcza, przestałam zadawać pytania czy tylko ja, czy tylko ze mną chce itp, tylko cieszyłam się jak mówił to sam od siebie. Niby to doceniał, moje zmiany, ale ciągle było mu mało. On za to stał się ogromnie pewny siebie. Zawsze tłumaczyłam to sobie na plus, że to dobrze, że jest stanowczy, że jest taki męski ale teraz, kiedy już nie jesteśmy razem widzę że stał się wręcz zaborczy. Bałam się mieć gorszy humor, bo bałam się że bedzie kłótnia i mnie zostawi, bałam się zwracać mu uwagę że np źle się czuję z czymś z związku bo też bałam się reakcji. Bardzo liczą się dla niego pieniądze, chociaż mówił że nie przekłada ich nad wartości takie jak miłość czy rodzina, jednak pragnie być milionerem. Powtarzał też, że jest najlepszy i wszyscy ludzie są gorsi od niego, bo czemu niby to on ma uważać się za gorszego. Albo kiedyś jak oglądaliśmy reportaż o jednym z największych morderców, przyznał że ten człowiek mu imponuje tym, że nie odczuwał uczuć. Od kilku lat też bierze codziennie psychotropy, ale do psycholog od ponad roku nie chodzi, keidyś nawet zaproponowałam żebyśmy wspólnie poszli, ale on twierdził że to ja powinnam iść bo ja mam problem ze sobą. Zmienił się bardzo, ale zawsze tłumaczyłam to, że na plus.

Ponad tydzień temu kiedy się pokłóciliśmy, powiedział że daje mi ostatnią szansę i ze jak coś zepsuję to że mam sobie radzić sama, ale zapewniał też że mnie kocha, ale że nie wie czy to przetrwa. Jakoś 3 dni po tym stwierdził, że u niego sie wypaliło, że nie wierzy że ja się zmienię i że nie chce już tego związku. Potem spotkaliśmy się aby to wyjaśnić i powiedział że daje mi miesiąc czasu przyjaźni abym pokazała moje zmiany, zaznaczając też, że jeśli zerwiemy on nie chce żadnego kontaktu utrzymywać. Ja postanowiłam, ze przez ten miesiąc zrobię wszystko aby mu pokazać ile dla mnie znaczy, bo jeśli przez cały związek on wiele razy siedział ze mną, tłumaczył mi jak miałam problem ze swoimi myślami to teraz ja muszę się wykazać. I tak robiłam dopóki nie zobaczyłam że ma konto na portalu randkowym, na którym właśnie kiedyś się poznaliśmy. Zapytałam go po co mu, to powiedział że żeby poznawać ludzi oraz że chce się ze mną przyjaźnić, nagle już nie chce zrywać kontaktu..

Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Tzn niby wiem, niby dostrzegam jaki on był w tym związku i jak teraz gra ale moja miłość do neigo nie pozwala mi myśleć o nim źle. Cały czas mam przed oczami jednak te wszystkie cudowne chwile i cały czas mam nutkę walki w sobie o to wszystko, mimo że widzę że to raczej sensu nie ma..
I nie umiem poradzić sobie z myślą, że już nigdy nie będziemy razem.

Czy według was mozliwe jest kochać jedną osobą przez całe życie mimo że od dawna się z nią nie jest? Mam wrażenie, że nawet jeśli kogoś poznam to będę myśleć o nim, że jest moją jedyną miłością, jest to w ogóle możliwe, że nie pokocham nigdy nikogo tak mocno jak jego?
A moze zmieni się i znów kiedyś będziemy razem... :(
Napiszcie proszę co o tym wszystkim myślicie..
napisał/a: errr 2015-08-06 10:48
miky napisal(a):A moze zmieni się i
lepiej, żeby tego nie robił bo to całkiem normalny chłopak :) coś tam ma do przepracowania ale pewnie nie więcej niż Ty.
Przejdzie Ci, poboli i przestanie:)