Toksyczny związek?

napisał/a: neo777 2016-01-26 17:00
Witam serdecznie.
Mam 29 lat. W związku od sierpnia 2015. Swoją kobietę poznałem w pracy. Pracowaliśmy razem od roku, ale nigdy nie mieliśmy ze sobą styczności, dopiero w sierpniu zaczęliśmy przed pracą rozmawiać i bardzo nam się to spodobało. Do tego stopnia, że zaprosiłem ją na spotkanie poza pracą do kawiarni. Było rewelacyjnie, spędziliśmy tam całe popołudnie, rozmowa tak się toczyła na każdy temat, że nie chcieliśmy się rozstać tamtego wieczoru. To była sobota. Potem w poniedziałek i następne dni spotykaliśmy się rano w pracy ale każde z nas podświadomie chciało spotykać się także po pracy i tym razem to ona zaprosiła mnie i tak się wszystko zaczęło. Każdego dnia spędzaliśmy wspólne wieczory na osiedlu, na spacerach itp. Ona zawsze lubiła wypić piwko a ja niestety ze względów zdrowotnych nie mogłem, ale jej to nie przeszkadzało. Dogadywaliśmy się praktycznie bez słów. Niecodzienna sprawa. Po dwóch tygodniach zaprosiła mnie do siebie, przeczuwała bowiem, że nie traktuje jej jak koleżanki, ale że chciałbym żebyśmy stworzyli trwalszą relację. Podczas spotkania u niej pytała mnie o moje poprzednie związki, powiedziałem jej wszystko o sobie, długo rozmawialiśmy, oznajmiłem jej, że szukam kobiety i że ona mi się bardzo podoba nie tylko fizycznie, ale samo nasze porozumienie jest dobrym prognostykiem. Z kolei ona (lat 24), opowiedziała mi o swoich związkach. Mówiła, że miała 15 facetów. Coś mi nie grało bo w tym wieku taka liczba to dla mnie lekki szok, no ale byłem nią zafascynowany i nie zwracałem na to uwagi. Powiedziała wtedy, że mam jej obiecać, że się w niej nie zakocham. Odparłem, że nie mogę obiecać, bo to nie ode mnie zależne, ale miłość nie wybiera. Wtedy usiadła obok mnie i skończyło się to seksem. Następnego dnia mieliśmy jakiegoś kaca moralnego, ale ciągnęło nas do siebie, i zaczęliśmy spotykać się jeszcze częściej i tym razem zawsze u niej. Seks był co prawda kwestią dominującą, ale po dwóch tygodniach powiedziałem jej, że chciałbym żeby była moją kobietą bo nią się zainteresowałem i jej chcę poświęcać swój czas. Potrzebowała czas do namysłu i po krótkich przemyśleniach się zgodziła. To była sielanka. Wspaniałe wieczory razem, całe weekendy, całe noce. Super czas, super porozumienie i te same poglądy na wiele spraw. Zakochałem się do szaleństwa. Ona mówiła, że także. Zawsze planowaliśmy nasze spotkania już na kilka dni do przodu, widywaliśmy się zaś każdego dnia, tylko robiliśmy to w różnych miejscach. Raz jakaś knajpka, potem dom itp. Czekałem na nią zawsze rano na przystanku w drodze do pracy. Pewnego razu gdy wysiadałem z tramwaju ona czekała już na mnie i zanim zdążyłem się z nią przywitać oznajmiła, że "dziś się nie widzimy, jutro zresztą też". Takim grzmiącym tonem. Zapytałem o co chodzi a ona na to, że ma inne plany i chce się spotkać z kolegą a następnego dnia z koleżankami na piwo. Zapytałem jaki kolega itp bo nic mi nie było wiadomo na ten temat, oznajmiła, że ma wielu kolegów i będzie im poświęcała czas. Nie spodobało mi się to więc zapytałem czy chciałaby gdybym ja nagle wyjechał z takim tekstem, że mam wiele koleżanek i zamierzam im poświęcać czas. Temat od razu zmieniła na inny i ten dzień był pierwszym kiedy się pokłóciliśmy. Wieczorem jechałem do kolegi a ona napisała smsa, że odwołała spotkanie i chce widzieć się ze mną. Ja głupi od razu odwołałem spotkanie z kumplem i pojechałem do niej, ale myślę, że powinienem podjąć inną decyzję, bo postąpiła niesłusznie. Następnego dnia też nie poszła nigdzie z koleżankami tylko była ze mną. Rano chciałem ją zawsze na przystanku pocałować, przytulić, ale ona uciekała i mnie odpychała, mówić, że blokuję jej przestrzeń. Dziwiło mnie to, przecież to normalne, była moją kobietą. Zepchnąłem to jednak w głąb siebie. Moja dziewczyna lubi alkohol, uwielbia imprezy co weekend, poza tym jest narcystyczna. Kocha swój wygląd. Owszem, jest mega atrakcyjna, ale rozdmuchała to do maksimum. Stąd od zawsze lubiła pokazywać swoje wdzięki na imprezach, tam też podrywała facetów, była z każdym przez trochę czasu i szukała nowego. Tak mijało jej życie. Podobno to ja miałem być pierwszym na poważnie. Uwierzyłem w to. Nie chciałem żeby chodziła na imprezy i robiła to co dotychczas, bo byłem zazdrosny i wydaje mi się, że mając chłopaka powinna była zrezygnować z wychodzenia na parkiet by faceci ją macali. Ja nie mogę pić bo choruję i już na samym początku powiedziałem jej, że nie chodzę do klubów bo to nie jest miejsce dla mnie, mogę iść do pubu posiedzieć przy soku dla towarzystwa ale klub mi nie leży. Ona zgodziła się i powiedziała, że zrezygnuje z imprez klubowych dla dobra naszego związku i mojego spokoju umysłu. Wobec czego spotykaliśmy się na domówkach z jej znajomymi. Niestety banda alkoholików którzy piją do urwania filmu i nie mają umiaru. Bywałem tam bo robiłem to dla niej. Dla niej siedziałem do 3 w nocy na domówce w weekend podczas gdy musiałem wstawać o 6 rano do pracy. Prosiła mnie o to bym z nią chodził więc się godziłem. Takich wypadów nie było może zbyt wiele bo najczęściej spędzaliśmy czas razem, ale ona zawsze piła piwo sama. Stopniowo zaczęło coś się psuć, jakoś od końca października. Ja zakochany po uszy, pisaliśmy ze sobą całe dni smsy, tematy się nigdy nie kończyły, ale ona coraz częściej robiła bezpodstawne fochy. Miała swoje humorki, swoje gierki. Podchodziłem do niej na ulicy gdy mieliśmy się spotkać a ona odsuwała się na bok i gdy pytałem ją co się dzieje to odpowiadała po chamsku, tak jakbym to ja był temu winien. Wtedy nie można było się z nią w ogóle porozumieć bo była opryskliwa. Po jakimś czasie jej mijało, ale regularnie co dwa tygodnie lub tydzień była kłótnia o nic. Wtedy ona mnie obrażała licznymi epitetami a ja się broniłem i gdy to robiłem to mnie oskarżała że źle postępuję. Że nie powinienem odpierać jej ataków, ale raczej starać się ją ugłaskać. Stopniowo coraz częściej padały teksty, że idzie z kolegą do kina lub na imprezę. Mówiłem jej, że te tematy dawno obgadaliśmy i że tak być nie powinno. Wtedy zmieniała temat i odmawiała spotkań, ale pisali do niej non stop jacyś goście, jej dawni partnerzy i niestety dowiedziałem się, że spotykała się też z kobietą na seks. Ja nawet na to przymknąłem oko, bo nie robiła tego od kiedy byliśmy w związku, ale tamta dziewczyna non stop do niej wypisywała smsy że ją kocha. Byłem lekko zszokowany bo jestem konserwatystą w tym względzie. Dodatkowo moja kobieta powiedziała mi, że w przeszłości zdradzała swoich partnerów gdy się jej nudzili lub gdy nie spełniali jej łóżkowych potrzeb. Coraz bardziej miałem negatywny obraz jej osoby. Zapewniała mnie, że mnie kocha i że nie potrzebuje innego bo zaspokajam ją pod każdym względem. Niemniej zawsze od tamtego czasu docinała mi tekstami typu: "ciesz się, że masz taką kobietę jak ja, bo żadna nie jest tak atrakcyjna, doceń to, że uprawiamy taki seks na jaki masz ochotę, bo nigdzie takiej już nie dostaniesz". Odpowiadałem jej, że stać mnie też na inne kobiety i żeby nie wpadała w samozachwyt, poza tym takie teksty są niewłaściwe. Wg mnie wulgarne i chamskie. Niemniej patrzyłem przez różowe okulary. Od grudnia kłótnie praktycznie co 4 dni, zawsze mnie czymś prowokowała, obojętnie czym, byle mnie sprowokować. Potem dwa dni ciszy i pisała smsa domagając się żebym ją przeprosił mimo, że ja nie miałem za co bo nie wszczynałem awantur. Ale robiłem to, przepraszałem za niektóre słowa, i ona wtedy też mnie przepraszała. W święta bożonarodzeniowe kupiłem jej drogi prezent o którym marzyła, drogi perfum. Dałem jej, ucieszyła się, ale dodała, że z innej kolekcji jest lepszy i na przyszłość mam zapamiętać. Zaczęliśmy się kłócić i to i wyszedłem bo poczułem się jak śmieć. Przeprosiła mnie następnego dnia. Ale od tej pory jest coraz gorzej. Rano ukrywa nasz związek, nie pozwala się dotykać, całować w pracy itp. Odwraca się na ulicy czy żadna koleżanka z pracy nas razem nie widzi. To mnie boli więc jej o tym powiedziałem, tym bardziej, że sama mówiła mi ostatnio, że mam być dla niej czuły także rano. Gdy to robię to ona ucieka i nawet w pracy nie mogę mówić do niej czule bo ktoś usłyszy. Nie pozwoliłem na takie traktowanie siebie, powiedziałem jej co o tym sądzę. Powiedziała że postara się to zmienić. Ja dla niej robię wszystko, interesuje się jej stanem zdrowia, biorę wolne by z nią iść do lekarza, wszystko, a ona mówi, ze nie widzi mojego zaangażowania, że nie widzi, że ją kocham. A przecież robię dla niej to wszystko, zawsze ją zapewniam o swojej miłości itp.
Moja kobieta się upija do utraty świadomości, potem całuje się ze swoimi koleżankami, rozbierają się, wskakuje mojemu kumplowi na szyję, tuli się do niego. Mi to nie pasuje, otwarcie jej mówię o tym a ona na to, że to jest jej życie i jak mi się nie podoba to mam sobie szukać innej, niepijącej i nieimprezującej. Gdy powiedziałem jej że pije za dużo, że może pić, ale mniej i z głową to popłakała się i kazała mi spadać bo nie ma ochoty na mnie patrzeć. Chce jej dobra. Ona myśli że ja ją atakuję.
W poniedziałek sprawa przybrała końcowy obrót. Przyszła do mnie wieczorem, cały dzień było super, a jak weszła do mnie to zaczęła być chamska i wredna. Zaczęła mnie obrażać, wyzywać. Zaczęliśmy się kłócić, wyszła, odprowadziłem ją do domu, ale całą drogę się zemną kłóciła. Poza tym jej koleżanki do laski które dają na lewo i prawo i obawiam się, że moja kobieta też taka była i po prostu nie nadaje się na związek bo szuka już nowych przygód. Dla niej przygodny seks to nic wielkiego, robiła to z kolegami pod wpływem chwili i alkoholu, dla mnie podobno chciała się zmienić.
Opowiadała mi historie swoich zdrad, tego jak naśmiewała się ze swoich byłych kiedy za nią biegali i rozpaczali gdy ich zdradzała. Dla niej to powód do dumy, powiedziałem jej o tym otwarcie, że kobieta nie może chwalić się czymś takim, to powód do wstydu a nie chluby. Po tym zerwała ze mną kontakt, zablokowała mój numer a ja niestety rozpaczam. Zakochałem się w niej i nie umiem tego ogarnąć. Ostatnimi czasy coraz częściej mówiła, że mogę zostać jej kumplem i wtedy na pewno nie będzie kłótni między nami, że możemy uprawiać seks a potem jak za sobą zatęsknimy to może coś z tego wyjdzie. Dla mnie to chore jest. Jak ja mogę być kumplem kobiety którą kocham? to szalone. Nie ogarniam. Czy ze mną jest coś nie tak? pomóżcie mi. Kocham ją mimo tego, że traktuje mnie jak śmiecia i robi ze swojego życia coś niewłaściwego. Pozdrawiam. Sorki za chaotyczność, ale nie mogę zebrać myśli.
napisał/a: KokosowaNutka 2016-01-26 17:55
Na moje oko to klasyczna borderka. Uciekaj poki mozesz i nie dawaj wciagac sie w jej gierki. Bedzie bolec, ale lepiej tak niz jakby Ci miala psyche zryc.
napisał/a: Valkiria_ 2016-01-26 18:09
Naprawdę wygląd jest dla ciebie tak ważny że jesteś w stanie odrzec się z godności byle mieć wizualną laske?
Nie ogarniam. Ona ma równo nakopane pod kopułą, a ty chyba tak samo skoro się na to godzisz...
Ona cię niszczy człowieku. Wyniszcza psychicznie.
napisał/a: muslina 2016-01-26 20:09
Uciekaj gdzie pieprz rośnie od takiej bo jak nie dzisiaj, to za miesiąc, rok, dwa czy pięć będziesz strzępkiem nerwów z alkoholiczką na utrzymaniu, dzieciakiem i porożem do Marsa.

W ogóle - mój eks też ciągle podkreślał że powinnam być wdzięczna że on mnie kocha, bo nikt mnie nie będzie raczej chciał i nikt ze mną nie wytrzyma. Efekt? Nie mogłam wytrzymać sama ze sobą, samoocenę miałam kilometr poniżej poziomu morza i naprawdę do tej pory pomimo kolejnego, szczęśliwego i już dość długiego związku mam czasem gdzieś z tyłu głowy wahanie "jak długo ze mną wytrzyma?". Niby się takich rzeczy nie słucha, a jednak zostaje.

Zatem uciekaj zanim Ci zniszczy psychikę i życie, bo zakochałeś się w chwilowej pięknej lasce, a nie życiowej partnerce. A "wspólne poglądy" rozjeżdżają się widzę Wam coraz bardziej, bo raczej Twoim hobby nie jest flirtowanie z kim się da, chlanie gdzie i kiedy się da i pomiatanie ludźmi.
napisał/a: bro1 2016-01-27 02:23
Padłam :)
Kumpel to kumpel - jest do kolegowania się ,a nie do uprawiania seksu.
Kochanek - jest do seksu.
Nazywajmy rzeczy po imieniu.
Zakochałeś się w dziwce alkoholiczce :D Badania zrób, czy czegoś od tej "piękności" nie załapałeś. Kto wie co wcześniej miała w ustach czy w sobie.
Odkochaj się, poszukaj normalnej dziewczyny. Chyba, że masz skłonności masochistyczne i kręci cię takie traktowanie. Wtedy lataj za nią dalej, ale nie płacz, że jesteś nieszczęśliwy.
napisał/a: Roma 2016-01-29 14:08
Sam fakt mówienia ci jak traktowała wcześniejszych facetów powinien dać ci do myślenia. Niestety wiem to z doświadczenia że miłość zaslepia. Mnie zaslepiła na wiele lat. Daj sobie spokój z tą kobietą, nie zasługuje na twoje łzy. Nie wiem tak to już jest, że im bardziej ma cię ktoś gdzieś , chcesz go zdobyć. Tylko czy warto? Za taką cenę myślę, że nie. Potem zabolałoby bardziej. Dobrze że szybko się skończyło. Jeszcze cię nie zdążyła zniszczyć.