Czy ten związek się rozpada?

napisał/a: anonim8 2014-11-26 01:56
Witam wszystkich.

Na początku może powiem że jestem bliżej 30 jak dalej tak jak moja partnerka.
Mam pewien dylemat związany z moją luba. Wydaje mi się, że po ponad 10 latach związku ta miłość wygasa bynajmniej z jej strony i zamiast być jej miłością zaczynam być zabezpieczeniem spokoju do czasu ( nie wiem jak to ująć). Opiszę nasz związek i problem jaki według mnie jest.
Jak już wspomniałem jesteśmy ze sobą ponad 10 lat. Poznaliśmy się w dość młodym wieku i można powiedzieć, że odbiłem ją chłopakowi, który nie był jej wart i raczej by ją zniszczył niż poprowadził w dobrym kierunku. Byłem osobą bardzo zaborcza i zazdrosną jednak jakiś czas temu zdałem sobie sprawę, że taki nie mogę być bo to nie tędy droga. Jak każdy związek mieliśmy swoje wzloty i upadki jednak nigdy nie zdradziliśmy siebie ( bynajmniej ona jest moją jedną jedyną ), a z jej strony myślę, że wygląda to tak samo. Obydwoje nadal mieszkamy z rodzicami (polskie realia), ja obecnie nie mam pracy ale dorabiam zajmując się tym czym się pasjonuje - nie są to pieniądze, które pozwoliły by mi się w pełni usamodzielnić, moja kochana pracuje ale na określony czas i już wiadomo, że nie będzie miała tej pracy. Mieszkamy blisko siebie więc praktycznie spotykamy się codziennie i tak od ponad 10 lat. Ostatnio moja dziewczyna nabrała chęci do samo rozwoju i zapisała się do fundacji oraz tworzy grupę kabaretową... I tutaj zaczynają się komplikacje. Na początku tworzyła ta grupę z 2 chłopakami i lekko mnie to bolało ale z rozmów wynikało, że wszystko jest OK. Obecnie jeden chłopak zrezygnował więc znaleźli innego na jego miejsce. Na poprzedniego i tak się wkurzała bo nie miał czasu, bo nic nie robił itd, itp. Ten nowy pokazał się z 2 razy na próbie, coś tam przygotował i już kilka spotkań ominął, a moja luba nawet tego nie skomentuje. Ja nie ingeruje w te ich próby nawet nie znam ich, chcę aby nie czuła się kontrolowana. Dzisiaj oznajmiła mi ona, że zaprosił ją i tego drugiego na piwo aby się raz spotkali i wypili jego zdrowie bo miał urodziny. Lekko się wkurzyłem, bo coraz więcej ona zaczyna poświęcać czasu temu kabaretowi, a coraz mniej mi, a do tego oznajmia mi, że wyskoczą sobie raz na piwko. Oczywiście nie byłem dłużny i powiedziałem, że spoko to ja sobie też skoczę z koleżankami na piwko, a ona oczywiście się oburzyła ( nie wiem czy interpretować to tak, że patrzy na mnie przez pryzmat swojej osoby i co ona ma w głowie czy się cieszyć ). Warto podkreślić, że nasz związek zawsze był zamknięty i spotykaliśmy się tylko ze sobą i swoimi znajomymi, których obydwoje znaliśmy. Wydaje mi się, że moja wybranka ma coś do tego gościa, a mnie ma po to by wpaść sobie do mnie odpocząć, pokochać się, poleżeć pooglądać TV itd. Nie wiem czy on ma coś do niej ale ewidętnie ona się zmienia i oddala odemnie. Cholernie kocham tą dziewczynę, ale nie chciał bym aby mnie oszukiwała bo jak by to wyszło naprawdę czuł bym się fatalnie. Może i jestem przewrażliwony bo zawsze trzymaliśmy się na krótko ale czuję, że coś się złego dzieje. Zależy mi na niej ale nie chciał bym ciągnąć jej na sile by była ze mną....
W sumie nie wiem czego oczekuje od was ale miło by było gdybyście mi powiedzieli swój punkt widzenia w oparciu o moją wypowiedź i może mi poradzili co dalej...
Dodam może jeszcze, że nie odciąłem się od znajomych ( w większości są to mężczyźni i nadal spotykam się z nimi aby pogadać skoczyć do MC Donalda czy pogrzebać przy samochodach )
Warto również podkreślić, że okazuję jej miłość, przytulam, chodzimy razem na basen, latem biegaliśmy, a ona okazuje mi miłość prawie tylko wtedy gdy się kochamy, tak spontanicznie to nigdy się nawet nie przytuli do mnie na przywitanie.
napisał/a: DonDon 2014-11-26 08:52
anonim8 napisal(a):Warto podkreślić, że nasz związek zawsze był zamknięty i spotykaliśmy się tylko ze sobą i swoimi znajomymi, których obydwoje znaliśmy.


No i niestety to się teraz odbija. Wcześniej cały czas "rutyna", teraz pojawiła się opcja na coś nowego, więc Twoja luba chce z tej opcji skorzystać.

anonim8 napisal(a):Oczywiście nie byłem dłużny i powiedziałem, że spoko to ja sobie też skoczę z koleżankami na piwko


Takie odgrywanie jest trochę głupie. "Atakując" w ten sposób ukazujesz swoją słabość, strach, niepewność. Kobieta takie coś wyczuwa i to jeszcze bardziej dyskredytuje ją w Twoich oczach.

anonim8 napisal(a):Nie wiem czy on ma coś do niej ale ewidętnie ona się zmienia i oddala odemnie.


Zamknęliście się na otoczenie, to czemu się dziwisz, że ona potrzebuje teraz wolności?

anonim8 napisal(a):Wydaje mi się, że moja wybranka ma coś do tego gościa, a mnie ma po to by wpaść sobie do mnie odpocząć, pokochać się, poleżeć pooglądać TV

anonim8 napisal(a):Cholernie kocham tą dziewczynę, ale nie chciał bym aby mnie oszukiwała bo jak by to wyszło naprawdę czuł bym się fatalnie. Może i jestem przewrażliwony bo zawsze trzymaliśmy się na krótko ale czuję, że coś się złego dzieje. Zależy mi na niej ale nie chciał bym ciągnąć jej na sile by była ze mną....


Przeczytaj to (u mnie zmieniło myślenie o 180 stopni):
http://www.hellozdrowie.pl/psychologia/toksyczne-zwiazki/strona/1

Podsumowując.
Obawiam się, lecz nie musi tak być, że sytuacja posunęła się trochę za daleko. Co mógłbym Ci poradzić. Pewnie chciałbyś usłyszeć, że masz się teraz starać, latać z kwiatami, być na każde skinienie, dbać o swojego kwiatuszka.. ale nie. Teraz właśnie powinieneś zająć się sobą, a ograniczyć swój czas i uwagę jej poświęconą do minimum.

"Z miłością jest jak z masłem, od czasu do czasu trochę chłodu utrzymuje ją w świeżości".

Musisz pozwolić jej zachłysnąć się wolnością. Jeśli Cię szczerze kocha, to nie zrobi nic głupiego, "odetchnie" trochę od Ciebie i wróci, a Wasz związek stanie się mocniejszy, Ty dostaniesz lekcję na całe życie. Lecz jeśli uczucia nie ma.. no cóż.. właśnie dlatego masz się zająć sobą, żeby świat Ci się wtedy nie zawalił.

Pisze to z autopsji, niestety ja zauważyłem to za późno, dodatkowo u mnie potoczyło się tym drugim torem, lecz dzięki temu, że robiłem coś dla siebie, teraz funkcjonuje, świat mi się nie zawalił.
napisał/a: anonim8 2014-11-26 12:09
Dzięki za tak fajną odpowiedź. Co do artykułu, który mi wysłałeś to ciekawy jednak nie do końca się pokrywa. Swojej pannie "zwróciłem wolność" jakoś po 7 latach związku gdy sytuacje były naprawdę burzliwe i potrafiła sobie pojechać do koleżanki na całą noc, nie odbierać telefonów i mieć mnie kompletnie w dupie - wtedy fixowałem ale zdałem też sobie sprawę, że bez sensu. Mamy wspólnych znajomych, grupa kiedyś spora jednak przez decyzje co niektórych po prostu się rozpadła i zostało nas ledwie 4 - są to znajomi, których ona do pewnego czasu nie krytykowała i świetnie się z nimi bawiła, obecnie tak jak by ich moja luba na boczny tor oddstawiała. Moi kumple, z którymi znam się od dziecka zawsze byli przez nią krytykowani ale cóż, każdy z nich troszkę inne ma poglądy na wszystko. W sumie można powiedzieć, że ja i moja partnerka jesteśmy lekko toksyczni - źle budowaliśmy fundamenty związku. Osobiście ufam jej dopuki nie wypije bo wtedy po prostu zachowuje się nieodpowiednio. Dziwi mnie jednak fakt, że skoro miała tą wolność po 7 latach to kolejne lata tą wolność jej nasilają i tak jak by chciała łapczywie więcej jej czuć kosztem naszego czasu i naszych relacji nie przejmując się tym, że mi jest przykro. Wiem, że jestem miągwa i mięki jak na faceta, ale kiedyś byłem naprawdę silny i pewny swoich wartości - role się odwróciły. Chciałem ostatnio zakańczać nasz związek i gdy rozmawialiśmy o tym ona płakała więc pomyślałem, że jest jeszcze nadzieja na zbudowanie czegoś więc odpuściłem sobie te rozstanie i postanowiłem, że dam nam jeszcze szanse, a ona znowu zmiana frontu i tak jak by miała moje zdanie w dupie, a ja oczekuje tylko tego by jednak respektowała moje zdanie. Jeśli całe życie byliśmy związkiem zamkniętym na to by w pojedynkę spotykać się z inną płucią to dlaczego ona nagle to zmienia i ma w dupie moje zdanie. Nie chciał bym marnować tych lat budowanych wspólnie bo myślę, że uzupełniany się i to w życiu i w wiedzy i w łóżku ale czy warto ciągnąć to dalej skoro ona zmienia zasady o 180°, zasady, które były fundamentem naszego związku?
napisał/a: enhunter 2014-11-26 12:13
Nie pomyślałeś, że może po 10 latach bycia razem i tkwienia ciągle w niezmiennym, ona próbuje teraz cokolwiek w Tobie ruszyć do tego, byś polazł do Yes'a Apartu czy innego świecącego sklepu i klęknął przed nią?

Zaręczyć się to jeszcze nie brać ślub, a jednak coś daje. Po 10 latach to już warto o jakąś decyzję. Skoro nie chcesz się hajtać to daj jej wolność, a skoro po 10 latach nadal ją kochasz, to byłbym skory na stwierdzenie, że to jest jednak ta Twoja jedyna.
napisał/a: anonim8 2014-11-26 12:18
Nie napisałem tego na początku ale jesteśmy zaręczeni - ślubu puli co nie planujemy bo wychodzimy z założenia, że jednak wypadało by mieszkać na swoim i mieć stabilna sytuację zanim zainwestuje się w wesele.
napisał/a: enhunter 2014-11-26 12:34
A to już zmienia postać rzeczy.
Może zacznij z nią na ten temat rozmowy. Cywilny nie musi skończyć się weselem, a na wesele przyjdzie czas po kościelnym.

Coraz mniej osób decyduje się na śluby konkordatowe.
napisał/a: errr 2014-11-26 13:07
anonim8 napisal(a): Ja nie ingeruje w te ich próby nawet nie znam ich
Twoja dziewczyna tworzy kabaret a Ty nawet nie wiesz z kim?
nie interesuje Cię to?
nie zaprosiła Cię nigdy na próbę czy przedstawienie?
nie chciałeś nigdy sam z siebie iść popatrzeć jak im idzie? z kim Twoja dziewczyna spędza czas?
tu nie chodzi nawet o to, że to są mężczyźni, dziwi mnie, że zlałeś jej zainteresowania sikiem prostym.
anonim8 napisal(a):Dzisiaj oznajmiła mi ona, że zaprosił ją i tego drugiego na piwo aby się raz spotkali i wypili jego zdrowie bo miał urodziny. Lekko się wkurzyłem, bo coraz więcej ona zaczyna poświęcać czasu temu kabaretowi, a coraz mniej mi, a do tego oznajmia mi, że wyskoczą sobie raz na piwko.
a pytała Ciebie czy byś nie poszedł z nimi?
może sam jej to zaproponuj. Będzie świetna okazja, żeby wreszcie poznać ludzi z którymi Twoja kobieta spędza tyle czasu.
anonim8 napisal(a):a ona oczywiście się oburzyła ( nie wiem czy interpretować to tak, że patrzy na mnie przez pryzmat swojej osoby i co ona ma w głowie czy się cieszyć )
pewnie się oburzyła bo zachowałeś się jak gówniarz :) na złość to się robi dziewczynce w piaskownicy a nie kobiecie z którą jesteś od dziesięciu lat.
anonim8 napisal(a):Warto podkreślić, że nasz związek zawsze był zamknięty i spotykaliśmy się tylko ze sobą i swoimi znajomymi, których obydwoje znaliśmy.
dlaczego więc nie chcesz poznać jej znajomych z kabaretu? co stoi na przeszkodzie aby to byli również Twoi znajomi?
anonim8 napisal(a): Może i jestem przewrażliwony bo zawsze trzymaliśmy się na krótko ale czuję, że coś się złego dzieje.
dzieje się, dzieje. Przestałeś się interesować tą dziewczyną, jej hobby, jej znajomymi. Ona też ma Cię w d.? zerwaliście więź, teraz to już jest tylko kwestia czasu kiedy ktoś zaoferuje jej (i Tobie) więcej niż Wy sobie dajecie.
anonim8 napisal(a):tak spontanicznie to nigdy się nawet nie przytuli do mnie na przywitanie.

temu to akurat najłatwiej zaradzić - sam się przytulaj na powitanie, robiąc to gadaj jak bardzo lubisz to robić, jak fajnie pachnie, jak świetnie wygląda, jaka jest zimna/ciepła, itp itd chłopie, taaaakie pole do popisu, wystarczy chcieć:)
anonim8 napisal(a):Dziwi mnie jednak fakt, że skoro miała tą wolność po 7 latach to kolejne lata tą wolność jej nasilają i tak jak by chciała łapczywie więcej jej czuć kosztem naszego czasu i naszych relacji nie przejmując się tym, że mi jest przykro
powiedziałeś jej to? i co ona na to?
anonim8 napisal(a):a ona znowu zmiana frontu i tak jak by miała moje zdanie w ***, a ja oczekuje tylko tego by jednak respektowała moje zdanie.
możesz podać jakiś przykład?

Nie potrzeba Wam ślubu, Wy już jesteście jak stare małżeństwo. Pamiętaj, że Twoja dziewczyna nie jest Twoją własnością, myśli samodzielnie, czuje samodzielnie i codziennie odbiera bodźce z zewnątrz, bodźce które mogą ją zafascynować.
Dlatego trzeba ją każdego dnia rozkochiwać w sobie na nowo.
I odwrotnie.
Pogadaj z nią o tym, jak Cię zleje to postaw sprawę na ostrzu noża. Jak nie zadziała to będziesz już wiedział co dalej zrobić z tym związkiem:)

[ Dodano: 2014-11-26, 13:13 ]
DonDon napisal(a):Teraz właśnie powinieneś zająć się sobą, a ograniczyć swój czas i uwagę jej poświęconą do minimum.


przecież to najkrótsza droga do rozpadu każdego związku, nie tylko tego będącego w kryzysie.
napisał/a: DonDon 2014-11-26 13:18
anonim8 napisal(a):Dziwi mnie jednak fakt, że skoro miała tą wolność po 7 latach to kolejne lata tą wolność


Widzę, że jednak nie zbyt dokładnie przeczytałeś ten artykuł, a mianowicie jego początek traktujący o nieostrości niektórych pojęć. Wolność dla Ciebie i dla niej może mieć zupełnie inne znaczenie.

Z tym zerwaniem ja bym się wstrzymał. Nie ma co palić za sobą mostów. Chce się z nimi spotkać? I tak się spotka, czy tego chcesz czy nie, a jeśli będziesz na niej coś wymuszał, to zrobi Ci na złość. Jedyna rada, szczerze z nią porozmawiać, pokazać granicę, powiedzieć co Ci się nie podoba, ale nie zmuszać jej do zmian. Ona musi chcieć się zmienić. Może właśnie nadszedł ten moment, kiedy decyduje co chce robić dalej ze swoim życiem. Czy chce być z Tobą, czy jednak nie jest to to czego w głębi duszy pragnie. Chyba lepiej pocierpieć teraz, niż po kolejnych 10-15 latach małżeństwa - bo 10-15 lat temu wymusiłeś na niej decyzję.

errr napisal(a):przecież to najkrótsza droga do rozpadu każdego związku, nie tylko tego będącego w kryzysie.


Dziewczyna wyraźnie chce od niego "odpocząć", a Ty każesz mu za nią latać.. Brawo, to najkrótsza droga, żeby zaczęła nim rzygać. Skoro z nią rozmawiał i nic się nie zmienia, to po co ma eksploatować jeszcze swoje siły?
napisał/a: errr 2014-11-26 13:29
DonDon napisal(a):a Ty każesz mu za nią latać..
nie karzę mu za nią latać tylko proponuję się nią chociaż troszkę zainteresować. Autor już w tej chwili robi to co mu radzisz i dlatego ten związek wygląda tak jak wygląda.
napisał/a: anonim8 2014-11-26 14:06
napisal(a):Twoja dziewczyna tworzy kabaret a Ty nawet nie wiesz z kim?
nie interesuje Cię to?
nie zaprosiła Cię nigdy na próbę czy przedstawienie?
nie chciałeś nigdy sam z siebie iść popatrzeć jak im idzie? z kim Twoja dziewczyna spędza czas?
tu nie chodzi nawet o to, że to są mężczyźni, dziwi mnie, że zlałeś jej zainteresowania sikiem prostym.


Cóż nie ukrywam, że kiedyś poszedł bym na takie coś ze względu na mój temperament i to że chciałem mieć wszystko pod kontrolą, ale przez to właśnie były kłutnie, że ją kontroluję. Obecnie staram się tego nie robić (już jakieś 3 lata) Daje jej wolną rękę nie narzucam się na się, a ona niezbyt jest skora do tego by mnie zaprosić...
Jednego z tych chłopaków poznałem, a raczej ona nas zapoznała jak przyjechałem po nią na próbę, przywitaliśmy się i poszedł w swoją stronę, a my odjechaliśmy. Interesuje się jak im to idzie i czy pracują nad czymś - pytam ją o to co było jak było. Przedstawień jeszcze nie mają gdyż cały czas tworzą skecze i chodzą na kółko kabaretowe od niedawna.

napisal(a):a pytała Ciebie czy byś nie poszedł z nimi?
może sam jej to zaproponuj. Będzie świetna okazja, żeby wreszcie poznać ludzi z którymi Twoja kobieta spędza tyle czasu.


Cóż zbyt wcześnie wypaliłem z tym, że w takim razie ja skocze sobie gdzieś z koleżankami...

napisal(a):dlaczego więc nie chcesz poznać jej znajomych z kabaretu? co stoi na przeszkodzie aby to byli również Twoi znajomi?


Jak już wspomniałem każde moje zainteresowanie i chęć pójścia z nią odbierane jest jako próba kontroli.

napisal(a):dzieje się, dzieje. Przestałeś się interesować tą dziewczyną, jej hobby, jej znajomymi. Ona też ma Cię w d.? zerwaliście więź, teraz to już jest tylko kwestia czasu kiedy ktoś zaoferuje jej (i Tobie) więcej niż Wy sobie dajecie.


Interesuje się jej hobby sam jej czasem pomysł podsunę, zresztą jak ona wypaliła z tym, że chciała by to robić sam podsunąłem jej ogłoszenie gdzie szukali kandydata do kabaretu.

napisal(a):temu to akurat najłatwiej zaradzić - sam się przytulaj na powitanie, robiąc to gadaj jak bardzo lubisz to robić, jak fajnie pachnie, jak świetnie wygląda, jaka jest zimna/ciepła, itp itd chłopie, taaaakie pole do popisu, wystarczy chcieć:)


Tak też właśnie robię i miło by było gdyby było to również z jej strony częstym gestem.

napisal(a):powiedziałeś jej to? i co ona na to?


Wydaje mi się, że ona każde moje próby wgłębienia się w jej spotkania ze znajomymi z kabaretu odbiera raczej jako atak na jej wolność bynajmniej ona to tak przedstawia.

napisal(a):możesz podać jakiś przykład?


Gdy ostatnio rozmawiałem z nią, że mało mi się to podoba, że tyle poświęca się swojej pasji i że ciężko mi to znieść i nie chcę jej ograniczać i dlatego chciałem się rozejść, ona płakała. Jednak wszystko to na nic bo swojego nastawienia nie zmienia i tak jak już wspomniałem najpierw spotkania kabaretu teraz skoczy na piwko, co dalej?

napisal(a):Dlatego trzeba ją każdego dnia rozkochiwać w sobie na nowo.
I odwrotnie.
Pogadaj z nią o tym, jak Cię zleje to postaw sprawę na ostrzu noża. Jak nie zadziała to będziesz już wiedział co dalej zrobić z tym związkiem:)


Staram się dla niej codziennie, jeżdżę po nią gdy kończy spotkania kabaretu, gotuje jej czasem jakieś dobre danie, którego codziennie nie jada, dbam o to by miała zapewniony jakiś standard życia, na wakacje zabrałem ją na tydzień nad morze gdzie całkiem miło spędziliśmy czas.

Uważam, że rozmowa jest podstawą dlatego też gdy coś mnie boli rozmawiam z nią o tym i mówię jak ja odczuwam i co sądzę.

napisal(a):Z tym zerwaniem ja bym się wstrzymał. Nie ma co palić za sobą mostów. Chce się z nimi spotkać? I tak się spotka, czy tego chcesz czy nie, a jeśli będziesz na niej coś wymuszał, to zrobi Ci na złość. Jedyna rada, szczerze z nią porozmawiać, pokazać granicę, powiedzieć co Ci się nie podoba, ale nie zmuszać jej do zmian. Ona musi chcieć się zmienić. Może właśnie nadszedł ten moment, kiedy decyduje co chce robić dalej ze swoim życiem. Czy chce być z Tobą, czy jednak nie jest to to czego w głębi duszy pragnie. Chyba lepiej pocierpieć teraz, niż po kolejnych 10-15 latach małżeństwa - bo 10-15 lat temu wymusiłeś na niej decyzję.


No właśnie cały czas rozmawiam, nie chcę być nachalny i mówić, że ma być tak i tak bo już kiedyś tak robiłem i to dobrych rezultatów nie przynosiło. Sam ten kabaret ja uważam za jej widzimisię - niech się pobawi. Ona jednak mówi o bardziej ambitnych celach, że może kiedyś będzie się z tego utrzymywać... nie rozumiem jej punktu widzenia ale wstrzymuję się od komentarza aby nie powiedzieć jej, że nic z tego nie będzie miała czy coś i że śmieszy mnie to.

Obydwoje jesteśmy wykształceni. Ona każde moje dobre intencje poznania tego co ona robi przypisuje jakiemuś zaburzeniu związanemu z właśnie toksycznym związkiem, a tak wcale nie jest. Kiedyś owszem tak było ale obecnie całkowicie wyluzowałem z takimi akcjami. Daje jej żyć bo przecież wiązałem się z nią po to by być szczęśliwymi wspólnie, a nie tylko po to bym tylko ja był zadowolony.
Nie ukrywam, że wkurza mnie to, że w kabarecie siedzi około pół roku i na razie efektów nie widać - nie mają wystąpień nie robią praktycznie nic czego owocem mogła by być półroczna praca, ale zatrzymuję to dla siebie i daję jej czas, nie ograniczam i nie mówię, że ma to zostawić.

Ten związek naprawdę przeszedł wiele gorszych i lepszych chwil i uważam, że obydwoje jesteśmy już doświadczeni w budowaniu związku czy przechodzeniu przez trudne chwile.

Jednak chciałbym się wgłębić w ten jej kabaret abym wpadł sobie popatrzeć jak pracują, a ona traktuje to jako atak na jej wolność, toteż dlatego nie narzucam się i praktycznie zaprzestałem proponować to, że bym wpadł i popatrzył.
napisał/a: errr 2014-11-26 14:39
anonim8 napisal(a):
Cóż nie ukrywam, że kiedyś poszedł bym na takie coś ze względu na mój temperament i to że chciałem mieć wszystko pod kontrolą, ale przez to właśnie były kłutnie, że ją kontroluję.
ale pójście na próbę to kontrola? sam doszedłeś do takiego wniosku czy tak uważa Twoja narzeczona?
skąd w ogóle taki pogląd? skąd Ci się to wzięło? nabroiłeś coś parę lat temu?
anonim8 napisal(a):Cóż zbyt wcześnie wypaliłem z tym, że w takim razie ja skocze sobie gdzieś z koleżankami...

to może przeproś ją za to i powiedz, że chciałbyś iść z nią na to piwo. I że fajnie by było jakbyś mógł chodzić z nimi na takie nieformalne spotkania - będziecie mogli spędzić ze sobą więcej czasu, poznasz jej znajomych ( no i będziesz mógł zobaczyć jak ona Cię traktuje przy tych kolegach)
anonim8 napisal(a):Tak też właśnie robię i miło by było gdyby było to również z jej strony częstym gestem.
bardzo fajnie:) a mówiłeś jej, że też potrzebujesz przytulasków? jak ona reaguje na Twoje powitania? nie sprawiają, że chce się odwzajemnić? zero inicjatywy? walisz grochem o ścianę czy jednak coś tam lekutko drga?
anonim8 napisal(a):
Gdy ostatnio rozmawiałem z nią, że mało mi się to podoba, że tyle poświęca się swojej pasji i że ciężko mi to znieść i nie chcę jej ograniczać i dlatego chciałem się rozejść, ona płakała
a faktycznie dużo czasu poświęca tej swojej pasji czy troszkę przesadzasz? może wróć do tej rozmowy, powiedz że Twoje uczucia się nie zmieniły, chcesz coś z tym zrobić i czekasz na jakieś jej ustępstwa? bo wiesz, jak ona nic nie zrobi z czymś co Ci przeszkadza tworzyć ten związek to Wy się itak rozejdziecie bo Ty tego nie przezwyciężysz. Musicie poszukać jakiegoś rozwiązania. Ona musi wiedzieć, że sytuacja jest groźna, jeśli tak reaguje to albo nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji albo Twoje uczucia są na dalszej liście jej priorytetów.

Generalnie jeżeli ona faktycznie robi taki mega problem z tego, że Ty chcesz poznać jej znajomych to myślę, że słusznie się niepokoisz i coś się kroi.
Nie jest próbą kontrolowania chęć poznania znajomych drugiej połówki, to normalne, jak dla mnie to nawet wymagane w związku żeby choćby wiedzieć, czy Twojej dziewczynie coś nie grozi ze strony tych facetów. Może odwróć kota ogonem i zapytaj czy ona się Ciebie wstydzi? może śmierdzisz? brzydko się ubierasz? nie dorastasz intelektualnie do poziomu kolegów? Co z Tobą jest nie tak, że robi z tego taki problem?
napisał/a: anonim8 2014-11-26 15:27
napisal(a):ale pójście na próbę to kontrola? sam doszedłeś do takiego wniosku czy tak uważa Twoja narzeczona?
skąd w ogóle taki pogląd? skąd Ci się to wzięło? nabroiłeś coś parę lat temu?


Tak dużą część byłem zaborczy dlatego też ona obraca to przeciwko mnie i odbiera to lub wmawia mi, że próbuję ją kontrolować.

napisal(a):to może przeproś ją za to i powiedz, że chciałbyś iść z nią na to piwo. I że fajnie by było jakbyś mógł chodzić z nimi na takie nieformalne spotkania - będziecie mogli spędzić ze sobą więcej czasu, poznasz jej znajomych ( no i będziesz mógł zobaczyć jak ona Cię traktuje przy tych kolegach)


Tak też zrobię.

napisal(a):bardzo fajnie:) a mówiłeś jej, że też potrzebujesz przytulasków? jak ona reaguje na Twoje powitania? nie sprawiają, że chce się odwzajemnić? zero inicjatywy? walisz grochem o ścianę czy jednak coś tam lekutko drga?


Tak mówiłem, odwzajemnia to ale bez większego ciepła. Chciałbym aby ona też wykazała się czasem taką inicjatywą.

napisal(a):a faktycznie dużo czasu poświęca tej swojej pasji czy troszkę przesadzasz?


Same te próby kabaretowe może i nie zabierają zbyt wiele czasu ale jeśli do tego dodamy działalność w fundacji, spotkanie z koleżanką za którą nie przepadam i jeszcze jakieś pierdoły to wychodzi na to że spotkanie ze mną polega na tym, że wpada położymy się pogadamy chwilkę, jakiś film zapuszczę i ona idzie sobie spać... a nie tak to powinno wyglądać. Również jej o tym mówię i jakoś sobie z tego sprawy ona nie robi.

napisal(a):Nie jest próbą kontrolowania chęć poznania znajomych drugiej połówki, to normalne, jak dla mnie to nawet wymagane w związku żeby choćby wiedzieć, czy Twojej dziewczynie coś nie grozi ze strony tych facetów. Może odwróć kota ogonem i zapytaj czy ona się Ciebie wstydzi? może śmierdzisz? brzydko się ubierasz? nie dorastasz intelektualnie do poziomu kolegów? Co z Tobą jest nie tak, że robi z tego taki problem?


Co do tego że normalna jest chęć poznania tego z kim i jak spędza dziewczyna czas to się zgadzam, a ona chyba niekoniecznie. Raczej wstydzić się mnie nie ma co bo jestem przystojny i zdaję sobie z tego sprawę, ubieram się dobrze i dbam o siebie. Intelektualnie wydaje mi się, że również nie odbiegam od jej znajomych, a raczej ich przewyższam - troszkę to brzmi jak narcyzm ale znam swoją wartość.

Podsumowując to odczuwam jej zachowania jako obracanie kota do góry ogonem i wykorzystywanie tego, że kiedyś byłem taki czy siaki, a teraz ustąpiłem więc jest dobra okazja wykorzystać moje dawne słabości do tego by móc robić co chce nie zwracając uwagi na moje uczucia.