Czy to koniec?

napisał/a: Mrc465 2014-07-19 09:36
Witam. Sam zastanawiam się czy dobrze robię pisząc tutaj, ale być może potrzebuję się komuś "wygadać", dobrej rady. Kiedyś też tu szukałem pomocy i ją znalazłem ;). Ale do rzeczy.

Jestem/byłem w związku z dziewczyną przez prawie 4 lata. Starałem się być dla niej jak najlepszym chłopakiem, robić dla niej dużo(prawie wszystko). Dla mnie ona jest tą jedyną, mimo że się czepia o wszystko i dużo jej nie pasuje.. Nawet kiedyś znalazła sobie "innego" o czym sama mi nie powiedziała, tylko ja musiałem ją "docisnąć" żeby powiedziała. Oczywiście po tygodniu chciała wrócić i się od razu jej wybaczyłem. Od tego momentu minęły 3 lata i uważałem, że jest super między nami. Już nie zwracałem uwagi na jej niektóre "akcje" m. in. z marca tamtego roku: Mamy z kolegą dobrze prosperującą stronę, moja dziewczyna założyła sobie na niej konto jako inna dziewczyna(pomysł jej +przyjaciółki) i po prostu zaczęła ze mną "flirtować" i to dosyć poważnie. Jej nachalność zaczęła być podejrzana i po prostu zauważyłem że IP mojej "adoratorki" zgadza się z IP mojej dziewczyny. Oczywiście nie udało jej się złapać mnie "w pułapkę" ponieważ jestem jest strasznie wierny, nawet koledzy mówią że jestem dziwny bo jak jesteśmy w "męskim" gronie to nie oglądam się za innymi(ponoć bardzo atrakcyjnymi) kobietami. Po prostu ona jest u mnie na pierwszym miejscu.

Oczywiście można zauważyć, że brak zaufania i szczerości z jej strony mógł się przyczynić do problemów. Nawet po tej akcji ze zdradą ja ufam jej bezgranicznie i nie mam przed nią żadnych "tajemnic".

Przez te niecałe 4 lata żyliśmy ze sobą i było nam dobrze, jednak ostatnio coś zaczęło się psuć.
Jak wiadomo nikt nie jest idealny. Nie zawsze były kwiaty, czasami uważałem, że jest za dużo przytulania całowania i ogólnie tej "słodkości", czasami też nie miałem czasu na spotkania na tygodniu(niedzielę czy weekend zawsze spędzaliśmy razem). Mnie też czasami zdarza się mieć zły humor i wtedy królują u mnie argumenty typu "bo nie", "bo tak" itp. Jednak nie krzyczę ani nie używam siły. Tak się złożyło, że ten zły humor przypadł w dzień gdy mieliśmy wyjechać na jakiś festyn( 28 czerwca, ja wtedy nie miałem humoru i jej grzecznie powiedziałem, że nie mam ochoty jechać i użyłem argumentu "bo nie". I od tego się zaczęło 0 pisania, 0 spotkań. Jednak mój upór doprowadził do tego że się spotkaliśmy, wtedy dowiedziałem się że przez te 4 lata nie była ze mną szczęśliwa(zawsze pisała/mówiła co innego), że ona pójdzie na studia do innego miasta(problem opisany niżej) i ona nie wie czy to jest miłość czy przyzwyczajenie. Kazała mi nie pisać/dzwonić, jednak mi czasami było zbyt ciężko i czasami złamałem ten zakaz. Jednak dostałem szansę na poprawę. Moja radość z tej szansy nie trwała zbyt długo. Wyjechałem do Gdańska na dwa dni załatwiać formalności i razem chcieliśmy do siebie zadzwonić. Miałem zadzwonić o godzinie 21, czekam, czekam i nic. Następnego dnia zapytałem dlaczego nawet nie dała znaku życia i nie odbierała to powiedziała, że była z przyjaciółką nad wodą i jej się nie chciało.

Wczoraj zadzwoniłem do niej i zapytałem dlaczego tak się zachowuję i w odpowiedzi dostałem wiadomość, że "Przepraszam, ale według mnie to nie ma sensu, ja nie wiem czy Cię kocham, ale czuję, że to na pewno przyzwyczajenie. może jesli nie będziemy razem, zrozumiem, że jednak Cię kocham i chcę być z Tobą, ale teraz nie chcę. Nie mam siły, widzę, ze się starasz, ale nie mam ochoty pisać z Tobą. Chcę utrzymywać kontakt, nie chcę, żebyś się nie odzywał, chcę się przyjaźnić. Mozemy się spotykać, rozmawiać ze sobą, ale ja nie potrafię teraz być z Tobą normalnie. Strasznie mnie odrzuca od Ciebie, zranileś mnie, okropnie cierpiałam i teraz jest mi ciężko nawet odpisać Ci na smsy, ja mi piszesz, ze tęsknisz, bo ja nie czuję, że tęsknie, ze nie mogę się doczekać aż Cię zobaczę, jest mi to obojętne po prostu. Wierzę, że kiedyś spotkam kogoś, kto doceni mnie od samego początku, a nie dopiero jak będzie mnie tracił, tak jak Ty to zrozzumiałeś."

Oczywiście wg mnie gdybym wiedział wcześniej że jest nieszczęśliwa i że cierpi robiłbym wszystko, poruszyłbym niebo i ziemię aby było lepiej. Niestety o tym dowiedziałem się dopiero teraz, gdzie wg niej jest za późno. Teraz też mam dać jej trochę czasu bez "odzywania się" żeby to przemyslała,

Mieliśmy w planie pójść razem do Gdańska(oboje jesteśmy z Zamościa), ona była tym faktem strasznie podekscytowana(wspólne życie, więcej czasu razem itp) i nie chciała słyszeć o innym mieście. Jednak decyzja jej się zmieniła i trafiła do Rzeszowa(wyniki matur nie pozwoliły na Gdańsk). Nawet zaproponowałem jej, że pójdę do pracy i zdobędę kasę na jej studia zaoczne w Gdańsku. Propozycje odrzuciła. Oczywiście była to dla mnie smutna decyzja, ale przy dzisiejszym rozwoju techniki nie jest to rozłąka nie do przeżycia. Może ona chce żebym rzucił swój wymarzony kierunek(jest tylko w Gdańsku) i poszedł za nią do Rzeszowa i dlatego tak robi?

Jednak nie daje mi spokoju jedno. Według niej zalety Gdańska to: "Ja, dosyć dobre wizje na przyszłość zawodową". Zalety Rzeszowa:" Bo rodzice będą szczęśliwi, bo nie stracę przyjaciół(?!), bo tak"
Oczywiście akceptuję tą decyzję i nie zmuszam jej do niczego.


Ja dalej ją kocham, od dwóch tygodni nic nie jem, schudłem prawie 10 kg, nie mam na nic ochoty, wymioty, depresja odwołałem bardzo ważne zawody bo po prostu nie miałem siły na nic. Jak już wspomniałem jestem gotowy zrobić dla niej wszystko. Ogólnie wydaje mi się, że ta przyjaciółka podsuwa jej te pomysły, bo wiem że ona jest bardzo przeciw nam.

Podsumowując- nie wiem co mam z tym zrobić. Co zrobić jak ona "zrozumie że mnie kocha i zechce wrócić". Ja zapewne od razu się zgodzę(nie wiem czy to dobrze), ale z drugiej strony nie chciałbym przeżywać kolejny raz takiego czegoś. Co mam robić? Czy ona wróci czy jest dla nas szansa?

Z góry dziękuję cierpliwym za przeczytanie i pomoc ;)
napisał/a: e-Lena 2014-07-19 10:23
Mrc465 jesteście bardzo młodzi, więc trudno się dziwić, że emocje czasami biorą górę nad zdrowym rozsądkiem. Piszesz, że robiłeś/robisz/zrobisz dla swojej dziewczyny WSZYSTKO, ale musisz mieć świadomość, że jeżeli to "wszystko" odbywa się kosztem Ciebie i Twoich potrzeb, oczekiwany efekt będzie odwrotny do zamierzonego.

napisal(a):Nawet zaproponowałem jej, że pójdę do pracy i zdobędę kasę na jej studia zaoczne w Gdańsku

Myślę, że na to powinna sobie zapracować sama. Takie szlachetne gesty nie zawsze pozostają doceniane.
Nie rezygnuj dla niej z własnych studiów i nie roztrząsaj problemu na zasadzie "a może ona oczekuje, że zrobię tak i tak", bo w swoich domysłach możesz się przeliczyć. Ona wyraźnie komunikuje Ci, że nie chce być z Tobą, że za Tobą nie tęskni i nie czuje nic, poza przywiązaniem, więc chyba można uznać, że tak właśnie jest.
napisal(a):Jak już wspomniałem jestem gotowy zrobić dla niej wszystko. Ogólnie wydaje mi się, że ta przyjaciółka podsuwa jej te pomysły, bo wiem że ona jest bardzo przeciw nam.

Może tak, a może nie. Być może przyjaciółka jest dobrą przyjaciółką i wspiera Twoją dziewczynę w decyzji, którą podjęła? Czy przyjaciółka robiła wcześniej coś co byłoby złośliwe i działało na waszą niekorzyść?

Zresztą, dziewczyna ma chyba swój własny rozum i nie działa pod wpływem sugestii osób postronnych - jeżeli tak, to z pewnością potrzebuje czasu na rozwinięcie własnej dojrzałości.
napisal(a):Co zrobić jak ona "zrozumie że mnie kocha i zechce wrócić".

Nie przyjmować
napisał/a: Mrc465 2014-07-19 10:26
napisal(a):Co zrobić jak ona "zrozumie że mnie kocha i zechce wrócić".

Nie przyjmować [/quote]

Czyli po prostu mam ją zostawić, jak zechce wrócić? Z jednej strony masz rację, ale z drugiej dla mnie to nie będzie łatwe bo ja ją kocham ;) Bo może jest sens dać jeszcze jedna ostatnią szansę?

Może i jestem zaślepiony tą miłością i chcę poznać inny punkt widzenia. Bo może akurat ona zrozumie co i jak i będzie już dobrze?;)
napisał/a: e-Lena 2014-07-19 10:41
Przecież to ona odeszła, to ona podjęła taką decyzję, to ona unika kontaktu, więc to ona powinna mieć świadomość tego, co się z tym wszystkim wiąże. Jeżeli chcesz być misiem do przytulania w kryzysowych sytuacjach, to oczywiście wszystko jest ok, ale jeśli szukasz dziewczyny "stabilnej", to raczej takie rozstania sugerują powtórki z rozrywki.
napisal(a):Bo może jest sens dać jeszcze jedna ostatnią szansę?

Ale jaką szansę? Przecież Ci napisała: "Wierzę, że kiedyś spotkam kogoś, kto doceni mnie od samego początku, a nie dopiero jak będzie mnie tracił, tak jak Ty to zrozumiałeś."
Ona już podjęła decyzję. Teraz Ty musisz to sobie przetrawić i dać czas na dojście do siebie. Po dwóch tygodniach nie oczekuj cudów.
napisal(a):Niestety nie znam punktu widzenia kobiet na jej zachowanie

Strzelam, że mieliście po 16/17 lat jak zaczęliście się spotykać, teraz macie coś koło 20, więc trudno oczekiwać nie wiadomo jak dojrzałych i odpowiedzialnych zachowań po ludziach, którzy uczą się dopiero związków
napisał/a: Mrc465 2014-07-19 10:56
Może i masz rację. Z jednej strony nie chcę cierpieć, ale z drugiej ją kocham. Chociaż pewnie takie akcje mogą się powtarzać, skoro już to raz zrobiła ;)
napisał/a: e-Lena 2014-07-19 11:10
Już sam fakt, że się wahała i że poddała w wątpliwość to, co do Ciebie czuje, powinien być dla Ciebie lampką ostrzegawczą. No, ale przecież nie zmusisz nikogo do miłości.

Przed Tobą czas na ogranięcie sytuacji, przecierpienie, przegadanie tematu i wyciągnięcie konstruktywnych wniosków. Będzie bolało, będzie kusiło do odnowienia kontaktu, ale pomyśl, że przed Tobą studia, nowe miasto, nowe wyzwania i nowe problemy, z którymi jakoś będziesz musiał sobie poradzić. W taki sposób:
napisal(a):od dwóch tygodni nic nie jem, schudłem prawie 10 kg, nie mam na nic ochoty, wymioty, depresja odwołałem bardzo ważne zawody bo po prostu nie miałem siły na nic.
nie tylko niczego nie zmienisz, ale wręcz sobie zaszkodzisz.

Jak emocje opadną będziesz miał szansę na zastanowienie się co w Twojej relacji nie grało, o co miała pretensje Twoja dziewczyna i czy zarzuty były słuszne i/lub czego będziesz oczekiwał od kobiet w niedalekiej przyszłości. Na razie, na świeżo, będzie to trudne.
napisał/a: Mrc465 2014-07-19 11:24
Chociaż teraz czytając to co ona napisała to można wywnioskować że cały czas będę opcją zapasową. Nawet fakt że chce się spotykać, rozmawiać, ale nie potrafi być razem daje do myślenia, że chyba bawi się moimi uczuciami. Bo jak inaczej nazwać to, że po kilku miesiącach może wróci, jak zrozumie że kocha.. chyba takie rzeczy czuje się od razu
napisał/a: Valkiria_ 2014-07-19 12:06
Recepta na każdy problem w związku - rozstanie...? Wywal na zbity pysk i nie przyjmuj z powrotem...???

O ile w wielu przypadkach jestem w stanie się skłonić do takiego rozwiązania jak rozejść się i dać sobie spokój i szanse na lepsze życie przy kimś innym (jak próby nawiązania dialogu nie pomagają a problemy nie mijają) to nie bardzo mi się to widzi w tym wypadku.

Zakładając, że poznali się jak mieli po naście lat, byli razem, a teraz kamień milowy w postaci - skończyliśmy beztroskę idziemy na studia - to ja się nie dziwię że pojawiają się różnego rodzaju problemy.

Przede wszystkim dziewczynie się mógł włączyć tryb niezłej rozkminy. Jej partner się dostał na wymarzone studia w wymarzonym mieście, ona nie. Może się czuć przez to gorsza Zaproponował, że zapracuje na jej studia - mogłaby się zgodzić, ale jak im się nie poukłada to co ją czeka? Powrót do domu z podkulonym ogonem i rok czy dwa lata studiów na marne. Skąd wiadomo, że nie myśli w taki sposób? Skąd wiadomo, że nie towarzyszy jej cała kupa obaw - o przyszłość, o to, czy ten związek jest na pewno TYM, czy warto przewartościowywać całe swoje życie, zostawiać rodzinę i przyjaciół ryzykując uzależnienie się - w mniejszym lub większym stopniu - od autora???
Autor nie traci wiele - wygrywa swoje marzenia. Ona? Musiałaby zaryzykować, zostawić wszystko, a nie jest pewna czy to ma sens. Może w jakimś tam stopniu "testuje" autora, może głupio to wychodzi - faktycznie, ale kto nie zrobił żadnej głupoty w życiu? A autor tak na wejściu kładzie na szali związek i szuka utwierdzenia go w tym... I co przerażające - otrzymuje to utwierdzenie. Nie bądźmy bardziej papiescy od papieża...
napisał/a: Mrc465 2014-07-19 13:19
Ja jej nie zmusza żeby szła ze.mną do jednego miasta. Jak już wspominałem nie stanowi to problemu przy dzisiejszej technologii(samoloty/internet). Nie każę jej też zostawiać rodziny/przyjaciół. Poza tym nie kłade związku na szali, zależy mi na niej, a te studia nie są problemem nie do przejścia. A prawdziwej miłości kilometry nie przeszkodzą.

Mówisz że może mieć obawy co będzie jak nam nie wyjdzie-na pewno nie zmarnuje tych kilku lat bo można się przenieść. I nie chce jej od siebie uzależniać, ale chyba trzeba wspierać swoją drugą połówkę, czyż nie? Może i masz rację z tym że teraz waży się jej życie, ale czy to musi skutkować zakończeniem związku?

Nawet jeżeli te studia są jakimś problemem czy jak to nazwałaś "kamieniem milowym" to wydaje mi się że problemy trzeba rozwiązywać razem, mówić sobie o wszystkich wątpliwościach. Ale w życiu będą poważniejsze problemy niż ten. I co wtedy będzie robić?

Masz dużo racji w swojej wypoelwiedzi jednak nie wiem jak się ustosunkujesz do tego co dalej? Porozmawiać, poczekać aż sama napisze? Dać jej szansę?
napisał/a: e-Lena 2014-07-19 13:32
Valkiria, gdyby ten wątek założyła dziewczyna, opinie byłyby pewnie bardziej kategoryczne. Myślę, że niezależnie od sytuacji przykro się słucha, kiedy partner mówi, że dla niego związek jest bez sensu, że chce się przerwy i że nie jest pewny, czy kocha. To poważne wątpliwości, które rzadko wróżą świetlaną przyszłość.

Czy sytuacja, w której dziewczyna kręci nosem i unika kontaktu, a chłopak (domyślnie) koło niej skacze jest w porządku? Może to wina dziewczyny, może chłopaka, a może niczyja wina - któreś doszło do wniosku, że coś jest nie tak i nie chce tego ciągnąć, przecież ma do tego prawo. Dziewczyna nawet nie wyjaśniła czym chłopak ją zranił, po prostu zerwała kontakt. Odwróćmy na chwilę sytuację, w końcu pisze tu Mrc465, a nie jego dziewczyna.
napisał/a: Valkiria_ 2014-07-19 13:33
Daj jej jeszcze trochę czasu a potem porozmawiaj. Powiedz ze dotarliscie do newralgicznego punktu w waszym związku w którym obydwoje musicie zdecydować i zadeklarować co dalej... Daj jasno do zrozumienia, że albo podejmie z Tobą dialog albo to już dalej nie ma sensu z uwagi na to ze chyba rozmineliscie się w swoich oczekiwaniach względem związku i drugiej osoby ergo niech się nie łudzi ze zaistnieje taka sytuacja, że za pół roku przyjmiesz ją z powrotem bo wtedy może być za późno.

[ Dodano: 2014-07-19, 13:37 ]
E-lena może się zdarzyć ze człowiek popadnie w jakiś marazm czy zapetli się w myśleniu ze zupełnie nic nie ma sensu a jego życie tkwi na rozdrożu i nie wie co ma z nim zrobić... Zdarza się. Dlaczego więc choć nie spróbować podjąć z osobą z którą bądź co bądź dzielilismy kawałek swojego życia próby kontaktu i dotarcia do niej
napisał/a: Mrc465 2014-07-19 13:42
Valkiria_ napisal(a):Daj jej jeszcze trochę czasu a potem porozmawiaj.


Ok. A co jeśli ona nie napisze, ja napiszę pierwszy i nie będzie chciała się spotkać? Naciskać czy odpuścić? Bo nawet patrząc po tym co mi napisała można dojść do wniosku że cos jednak czuje do mnie tylko, tak jak mówisz,jest zagubiona.