Kariera, zawód, przyszłość a związek

napisał/a: Pawelek12 2014-10-26 23:00
Witam serdecznie. Jest to tutaj moja pierwsza wypowiedź, a zarazem temat, w którym się rozpiszę i mam taką nadzieję, że ktoś znajdzie czas, aby się wypowiedzieć i zrozumieć moją sytuację. Nie musi być to odpowiedź na pytanie "co lepsze", bo temat jest dosyć ciężki, lecz sama wypowiedź kogoś być może i by pomogła. Przedstawię się, mam na imię Paweł, obecnie mam 19 lat i jestem w 4 klasie technikum. Niedawno z moją dziewczyną wybił już nam rok, jak jesteśmy razem. Wiadomo, pojawiały się sprzeczki, czasami było gorzej, ale ogólnie jestem bardzo zadowolony. Ona dosyć spokojna dziewczyna, z lekkimi humorkami, które da się znieść, nie paląca, nie pijąca, nie chodząca na żadne imprezy, typ dziewczyny, który mi bardzo odpowiada. Studentka kierunku matematycznego, mądra dziewczyna. Nie będę dalej się rozpisywał, po prostu dziewczyna na jaką czekałem. Jest to mój drugi związek, pierwszy był krótki i okazał się wielką pomyłką. Teraz kolej na mnie. Jak sugeruje temat, głównie dotyczy mojej przyszłości, kariery. Moją pasją są służby mundurowe. Od zawsze chciałem służyć w wojsku albo w policji, aż w końcu 3 lata temu zdecydowałem sie na policję i do tego dążę. Zainteresowanie tą służbą jest bardzo duże, na tyle, aby dowiadywać się również i poznawać ją od wewnątrz. Również mam w rodzinie osobę, już na emeryturze, ale która jest w stanie mi dużo pomóc, jeśli chodzi o rekrutację, a jest ona w maju 2015 roku, czyli zaraz po maturce. Od początku technikum ta myśl mnie motywuje najbardziej, aby dołączyć do tej formacji na tyle, że zacząłem chodzić na siłownie oraz na sztuki walki. Dziewczyna wiedziała o tym, że to mnie interesuje, lecz od niedawna pojawił się pewien problem. Otóż nic nie wiedziała, że w policji jest przymusowe szkolenie zawodowe, które trwa 6 miesięcy (weekendy są wolne). Biorąc pod uwagę to, że widzimy się w zasadzie codziennie dla niej to byłby problem. Do tego, jej mamy kolega to policjant, który zostawił żonę po x latach dla młodszej. Tutaj dochodzi problem nt. opinii o policjantach. Mówi się różnie, że mają zrytą psychikę, że to babiarze, łapówkarze, że biją żony, stają się ogólnie inni niż byli, zimni, niewrażliwi, zdradzają po pracy i co tylko, choć ja się takimi rzeczami jak zdrada brzydzę i raczej łatwą osobą do zmanipulowania nie jestem. Kiedyś sama chciała być policjantką, ale z tego zrezygnowała, parę miesięcy temu powiedziała, że musiałaby się zastanowić czy chciałaby być z policjantem i wiązać z nim przyszłość. Obecnie stwierdziła jasno, jak ja idę do policji to jest papa. Do tego powiedziała, że jeśli tak uważam, że chce dalej tam iść, to nie wie czy może być ze mną, bo nie czuje się pewna, że tego nie zrobię (czyli nie złożę papierów) i nie ma poczucia bezpieczeństwa w tym związku, na co odpowiedziałem, że jeszcze się zastanowię. Zrobiło mi się przykro z tego powodu, zwłaszcza, że to moje zainteresowanie i nie rozumie tego. Idę też do policji ze względu na nią między innymi, praca w policji pomoże mi uzbierać pieniądze na mieszkanie, które mam okazje kupić dosłownie za grosze, bo mam je w spadku, a wystarczy, że spłacę część cioci (do zrobienia w 5 lat oszczędzania). Gdybym miał iść teraz na studia, to bym musiał te 5 lat pracować, a więc życie ułożone by było dopiero po 30stce. Mam okazję to wcześniej zrobić wstępując do policji. Zresztą, nie chodzi tutaj nawet o pieniądze. Dla mnie policja to marzenie, wiem, że niektórym po tym co słyszą/widzą po policjantach wydaje się, że to jest dosyć płytkie(?) lub 'głupie', lecz gdyby ktoś się interesował, to do policji łatwo wcale nie jest się dostać obecnie. Streszczając, sam nie wiem co robić już. Dziewczynę naprawdę szczerze kocham, mamy małe plany co do przyszłości, z jej rodzicami również mam dobry kontakt, oni mnie lubią a ja ich, jestem u niej w zasadzie codziennie, ciągle razem spędzamy czas. Z drugiej strony, mam do wyboru swoją karierę, przyszłość, którą ona nie potrafi zaakceptować. Nie widzę siebie nigdzie indziej w przyszłości niż właśnie tam. Sam nie wiem co robić, jestem w rozterce. Był ktoś może kiedyś w podobnej sytuacji do mojej, że musiał wybierać zawód, gdzie miał taki wybór? Lub może jakoś specyficznie podgadać moją dziewczynę? Choć czasami jest wybuchowa (rzadko się zdarza) i argumenty nie trafiają niestety do niej, to może trzeba jakoś inaczej. Sam już nie wiem, prosiłbym o wypowiedź kogoś jak widzi tą sytuację z obu stron.

PS. Wiem, że jestem jeszcze młody i zapewne będzie "masz jeszcze czas na związki", ale naprawdę, gdybym z nią nie był teraz zapewne trochę moja psychika by podupadła, stałbym się bardziej wrażliwszy na co pozwolić sobie w maju niestety nie mogę.
napisał/a: Dominnik91 2014-10-26 23:18
Sam musisz odpowiedzieć sobie co wolisz.Uważam że moja przyszłość,plany są ważniejsze
napisał/a: Pawelek12 2014-10-27 00:26
Tak, tylko tutaj mamy sytuację, w której chciałbym zjeść ciastko i je mieć nadal. Być może coś tutaj da się zrobić no i bardziej mi chodziło o kogoś podobne przeżycia, co kto wybrał lub jakąś konkretną wypowiedź na tą sytuację obiektywną.
napisał/a: enhunter 2014-10-27 02:04
Jakoś specjalnie nie miałem podobnej sytuacji... ALE wiem, że gdybym miał wgląd w przyszłość pewnych rzeczy w przeszłości bym nie zrobił. Czyli nic odkrywczego.

Sprawa wyglądała tak, że ze względu na związek nie wyjechałem na 3 miesiące z kraju do pracy na wakacje. Teraz żałuję. Pracy nie miałem, nie zarobiłem tyle ile chciałem, a związek i tak się rozsypał.

Jaki jest z tego morał - biorąc pod uwagę Twój wiek i (nie chcę być demotywatorem) zazwyczaj związki w tym wieku nie są tymi do końca naszych dni ja bym robił to co chcę robić.
Inna bajka jest taka, że kobieta powinna Ciebie wspierać w swoich planach, bo masz ambicje, wiesz co chcesz w życiu robić, a ona swoim widzi mi się podcina Ci skrzydła.
Zacytuję Ci fragment piosenki "'m tired of being what you want me to be". Skoro dziewczyna nie zgadza się na realizację Twoich marzeń to znaczy, że nie jest to dziewczyna dla Ciebie. Nie możesz dawać się kierować tak jak ona sobie ustali, bo jak przyjdzie dzień, w którym to ona zadecyduje, że ma coś zrobić to nie sądzę, by jakoś specjalnie dbała o Twoje zdanie (jeżeli teraz ulegniesz)
Nigdy nie rezygnuj ze swoich planów zawodowych, życiowych i tym podobnych, tylko dlatego, że komuś się to nie podoba. Jak nie zrobisz tego teraz, to już możesz nie mieć okazji nigdy, a to Ty jesteś mężczyzną i musisz mieć jaja, umieć potrafić postawić na swoim, zwłaszcza, że nie jest to jakiś głupi pomysł, tylko dość dorosłe myślenie jak u 19sto latka.
Daje stówkę, że jeżeli pójdziesz i zrobisz to co chcesz, to ona Ciebie nie zostawi, a mówi tylko tak teraz, żeby spróbować Ciebie przekonać.
Partner ma Ciebie wspierać, a nie ograniczać. Tyle w tym temacie.
napisał/a: Valkiria_ 2014-10-27 06:25
Ja bym nie opuszczała życiowych planów z powodu kaprysu (inaczej nie da się tego nazwać...) twojej dziewczyny. Bo nie ma żadnych logicznych podstaw ku tym jej abstrakcyjnym twierdzeniom. Jakby miała gorsze przejścia z nauczycielem albo prawnikiem, czy lekarzem to też groziłaby rozstaniem bo nie i koniec? W mojej opinii to się niebezpiecznie zbliża do układania Ci życia.
To jest twoje marzenie. Dąż do niego i nie rezygnuj. Twoja dziewczyna albo zrozumie że jesteś wolną jednostką mogąca o sobie decydować, albo w ogóle cie nie kocha.

I powiem Ci jedno - czego jestem absolutnie pewna. Jeśli zrezygnujesz z tego zawodu i marzenia z powodu jej przymusu, to jej tego nie wybaczysz... I będzie Cię to jeść od środka.
napisał/a: e-Lena 2014-10-27 08:26
Pawelek12 napisal(a):Obecnie stwierdziła jasno, jak ja idę do policji to jest papa. Do tego powiedziała, że jeśli tak uważam, że chce dalej tam iść, to nie wie czy może być ze mną, bo nie czuje się pewna, że tego nie zrobię (czyli nie złożę papierów) i nie ma poczucia bezpieczeństwa w tym związku

Ona nie ma poczucia bezpieczeństwa? A co z Twoim bezpieczeństwem?

Szkoda, że Twoja dziewczyna nie ocenia Cię przez pryzmat tego, kim jesteś, ale tego jaki zawód (w przyszłości!!!) chcesz uprawiać. Zaleciało od niej płycizną.

Absolutnie nie rezygnuj ze swoich planów, zwłaszcza pod wpływem szantażu. Nie jesteście małżeństwem z trójką dzieci, a Ty nie zastanawiasz się czy nie przeprowadzić się za pracą na drugi koniec świata. Chcesz po prostu wybrać zawód.
napisał/a: Dominnik91 2014-10-27 09:53
Postaraj się z nią porozmawiać,jak kocha to poczeka
napisał/a: stokrotka211 2014-10-27 13:37
Wiesz u mnie była podobna sytuacja. Mój mąż wymarzył sobie, a wtedy byliśmy jeszcze parą, że zostanie instruktorem nauki jazdy. O instruktorach też jest opinia, że zaliczają laski itp. Ogólnie ciężko mi było się z tym pogodzić, nawet na tym forum są posty z moimi łzami, co mam zrobić w tej sytuacji. Bo byłam strasznie zazdrosna i widziałam przed oczami jak zalicza panny na tylnim siedzeniu w samochodzie. Tak zaborcza zazdrość:) ale nie zabroniłam mojemu facetowi iść na kurs, nie szantażowałam go i nie kazałam wybierać, bo wiedziałam, ze zrezygnuje ale nigdy mi tego nie wybaczy. Bardzo dużo o tym rozmawialiśmy i mnie cały czas zapewniał, że mnie kocha itp i poszedł. Nie powiem było mi ciężko, ale jeździłam z nim na egzaminy i go wspierałam. I jak zdał testy nawet poszliśmy to uczcić. Oczywiście poszedł do pracy w tym zawodzie i nie raz go widziałam w L z dziewczynami ale udawało mi się to przełknąć i nie robić mu w domu awantur :) Teraz jesteśmy małżeństwem i mamy cudownego synka, nie wiem co by było jakbym nie pozwoliła mu wtedy iść na kurs, czy nie miałby do mnie żalu i mnie nie zostawił. Twoja dziewczyna mimo wszystko powinna stać za Tobą murem. W tym przypadku nie widzę dla Was przyszłości niestety bo w najlepszym wypadku Twoja dziewczyna jeszcze nie jest dojrzała do poważnego związku, skoro tak stawia sprawę. Dodam, że mój mąż nie pracuje już na instruktorze bo jednak to nie był dla Niego wymarzony raj , więc nigdy nie wiadomo co nam los przyniesie:)
napisał/a: Dominnik91 2014-10-27 13:52
Policjant,Instruktor jazdy ?

Bez obrazy ale tu nie chodzi o zawód ale o człowieka
Pracuje jako menadżer/konsultant i też moja kobieta może mieć podejrzenia że rozmawiam przez telefon z innymi paniami :D
napisał/a: Pawelek12 2014-10-27 14:10
Dziękuję za wypowiedzi i opinie, bardzo dużo dla mnie znaczą. Macie racje, że miałbym prawdopodobnie żal za to, że nie mogłem iść ze względu na nią, ale z kolei nie chce jakoś myśleć, że skrzywdzę ją przez to i będziemy musieli się rozstać (chociaż to nie moje postanowienie o rozstaniu). Co do zawodu, akurat tak się mówi o policjantach, że im odbija i to babiarze. Potwierdza to wiele osób, które mają do czynienia ze środowiskiem policyjnym. Ale Ci ludzie muszą być słabi psychicznie lub poszli tam, bo nie mieli pracy i samo to ich zmienia, chcą się dopasować, nie wiedzą jak zachowuje się albo powinien naprawdę policjant, biorą złe przykłady. Ale mniejsza o wgłębianie się w tą pracę. Myślę, że i tak postawię na swoim, postaram się bliżej maja odbyć jeszcze jedną rozmowę. Chociaż, tak naprawdę mogę się do tej policji nie dostać i stracę dziewczynę, czyli nic mi nie zostanie. Więc będzie to szło wszystko na jedną kartę.
napisał/a: stokrotka211 2014-10-27 14:13
Dominnik91 napisal(a):Policjant,Instruktor jazdy ?

Bez obrazy ale tu nie chodzi o zawód ale o człowieka
Pracuje jako menadżer/konsultant i też moja kobieta może mieć podejrzenia że rozmawiam przez telefon z innymi paniami :D


Nie ważne o jaki zawód chodzi, ważne jak ludzie sobie ufają i w jakim stopniu są zazdrośni. Chociaż o zawód konsultanta akurat to żadna kobieta nie byłaby zazdrosna...
Chociaż dziewczynie autora nie wiadomo do końca o co chodzi, czy o rozstanie, czy o ewentualne jego zmiany itp a może wszystko na raz. Autor chciał przeżycia z życia wzięte i niekoniecznie odnoszące się tylko do policjanta.
napisał/a: dr preszer 2014-10-27 14:17
Pawelek12 napisal(a):hoć ja się takimi rzeczami jak zdrada brzydzę i raczej łatwą osobą do zmanipulowania nie jestem.


Popracuj parę lat w zawodzie, znajdź kilka nadgniłych trupów, pochodź po melinach to zobaczysz jaki z Ciebie twardziel :).

Co do całej sytuacji to innego wyjścia nie widzę jak wypowiedzenie za porozumieniem stron. Ona pewnie nie ustąpi a Ty planów nie zmienisz. Poza tym jeśli nie masz jakieś innego, konkretnego planu na siebie to lepiej idź do tej policji.

e-Lena napisal(a):Szkoda, że Twoja dziewczyna nie ocenia Cię przez pryzmat tego, kim jesteś, ale tego jaki zawód (w przyszłości!!!) chcesz uprawiać. Zaleciało od niej płycizną.


Zaleciało strachem o własną przyszłość. Oczywiście w tym konkretnym przypadku. Mąż policjant to nic dobrego. Pomijam fakt, że żonki policjantów też ładnie dają na lewo i prawo :)

Ls... napisal(a):Bo byłam strasznie zazdrosna i widziałam przed oczami jak zalicza panny na tylnim siedzeniu w samochodzie.


W takich małych autkach ciężko. Ewentualnie lodzik :)

Dominnik91 napisal(a):Bez obrazy ale tu nie chodzi o zawód ale o człowieka
Pracuje jako menadżer/konsultant i też moja kobieta może mieć podejrzenia że rozmawiam przez telefon z innymi paniami :D


Porównanie instruktora jazdy czy innego konsultanta do policjanta to jak porównywać kajak do pancernika. Jedno i drugie pływa :).