muszę z kimś pogadać, bo trochę sypie mi się związek

napisał/a: nowyuzytkownik 2015-10-05 21:05
Cześć, to mój pierwszy post, generalnie nigdy nie korzystam z tego typu forów, ale teraz mam chęć pogadania z innymi na temat mojego problemu.

Zacznę od tego że jestem z dziewczyną, którą znam od wielu lat, zawsze się przyjaźniliśmy, aż zaczęliśmy być parą około rok temu. Rok był najlepszym rokiem w życiu, zrobiliśmy razem mnóstwo rzeczy, zwiedziliśmy kawał Europy, spędzaliśmy ten czas jak najlepsi przyjaciele i wyrosło nam poważne uczucie. Zakochałem się, ze wzajemnością. Wcześniej byłem raz zakochany gdy byłem z dziewczyną ponad 5 lat, ale rozeszliśmy się z jej inicjatywy. Myślę że ten fakt ma tu bardzo istotne znaczenie bo wewnątrz siebie czuję jakąś blokadę, ale o tym zaraz.

Generalnie problem polega na tym, że z obecną dziewczyną się oddalamy od siebie. Rzecz ta zaczęła się dziać po wakacjach, gdzie oboje pojechaliśmy osobno i nie widzieliśmy się prawie 3 tygodnie. Przez ten czas mieliśmy silą rzeczy bardzo utrudniony kontakt, jednak codziennie pisaliśmy do siebie. Ale coś się zmieniło. Żadna zdrada nie wchodzi w grę, jestem przekonany o tym. Ale po powrocie myślałem że będzie inaczej, a jest… jałowo. Niby są uczucia, ale jakieś wybrakowane. Sam nie odczuwam nawet ochoty żeby się spotkać, zaczęliśmy się sprzeczać o pierdoły, pojawił się problem pracy, że codziennie praktycznie się mijamy, plany na przyszłość też mamy różne plany na przyszłość, ja chcę wyjechać, a ona doszła do wniosku że nie chce zostawić swoich znajomych z którymi była na wakacjach, bo wreszcie ma prawdziwe przyjaciółki. Ostatnio też pojawił się istotny problem z wiarą, że jestem osobą niewierzącą, a ona co niedzielę chodzi do kościoła. Jednak nigdy nam to nie przeszkadzało, a ostatnio zaczęło. Seks który zawsze był bardzo ekscytujący, potrafiliśmy się kochać kilka razy dziennie i nie było dnia byśmy nie spali ze sobą, teraz jest jakiś taki nudny, oklepany, i nie zależy nam obojgu na intymności, a kiedyś byłem gotów dać sobie rękę uciąć że to nas nie będzie dotyczyć… Nie chce mi się do niej dzwonić, pisać, jestem strasznie zrezygnowany. Ale dziewczynę kocham ponad życie, nie wyobrażam sobie jej stracić, a wiem że robię wszystko by tak było.

Generalnie boję się dalej zaangażować, boję się starać, bo raz za wszelką cenę chciałem ratować związek a zostałem wystawiony przez dziewczynę. Obawiam się że teraz też tak może się stać.

Chciałem zapytać kogoś z zewnątrz, bezstronną osobę która może przeżyła podobny problem. Co zrobić, co zmienić, jak to zrobić, bo czuję jak się to sypie a nie mogę nad tym zapanować...
napisał/a: Jaah 2015-10-05 21:35
A rozmawiałeś z nią o tym?

Mówisz, że było zawsze pięknie, ładnie, że przez całe wakacje codziennie rozmawialiście, seks codziennie wcześniej, wspólne plany, etc. Może tego wszystkiego po prostu było za dużo i znudziliście się tym?
Widzisz, ona poznała przyjaciółki i zmieniła plany na przyszłość z Tobą. To może świadczyć o tym, że po prostu wypala ją związek. Miałem niedawno podobną sytuację.

Apropos tego ucinania ręki. Daj sobie spokój
https://www.youtube.com/watch?v=mmcGb_p7gIU
napisał/a: Rooda666 2015-10-05 21:37
Jaah napisal(a):Apropos tego ucinania ręki. Daj sobie spokój
napisał/a: krasnolud1 2015-10-06 09:56
nowyuzytkownik, niby znacie sie długo ale roczny związek to za krótko żeby się wypalić. Z boku to tylko mogę powiedzieć rozmawiaj z kobietą. Zwiazek to niekończący się kompromis. Jak nie widzi problemu to nie trać czasu
napisał/a: nowyuzytkownik 2015-10-06 12:15
Nie rozmawialiśmy o tym, kiedyś zacząłem temat, że coś się zmieniło między nami po tych wakacjach ale zostało to skwitowane tym żebyśmy nie stwarzali sobie problemów bo nic się nie zmieniło. a jednak dalej mam takie poczucie, że coś w tym wszystkim nie gra. Mimo że ona dalej jest ciepła, czuła, martwi się i interesuje się moją osobą, zabiega o spotkania, itd. Ja też jej nie chcę ograniczać w tym co robi.

Mówicie "porozmawiaj z nią". I co mam jej powiedzieć? że moja poprzednia mnie wydymała po kilku latach i teraz mam problem ze sobą? Nie widzę sensu w takiej gadce...