Nie wiem już co myśleć

napisał/a: oksymoron 2015-04-23 20:34
Chyba nigdy nie zrozumiem logiki kobiet. Przerasta mnie to, więc mam nadzieje że może Panie z tego forum coś podpowiedzą.

Jestem z K prawie pół roku, wydawało mi się, że wszystko między nami dosłownie kwitnie.
Przez ten czas pokłóciliśmy się może 2 razy i to o jakąś pierdołę, zawsze cieszyliśmy się spędzając ze sobą czas i było nam dobrze. Ona mówiła, że dobrze się przy mnie czuje, widziałem po niej że tak było. Kiedyś nawet usłyszałem od niej że nigdy w życiu nie czuła się taka bezpieczna jak przy mnie. Zawsze mieliśmy o czym rozmawiać. K jest trochę zamknięta w sobie i cicha, ale nigdy nie zdażała nam się krępująca cisza. Zdarzało nam się milczeć ale nigdy nie było to niekomfortowe, zawsze było o czym się odezwać, pośmiać. Światopoglądowo też raczej się dogadywaliśmy, może z małymi różnicami ale nic nie do pogodzenia. W łóżku idealnie dopasowani, bardzo dobrze się ze sobą czuliśmy, jeszcze miesiąc temu, kiedy się spotkaliśmy spędziliśmy w łóżku pół dnia i uprawialismy sex 7 razy. Nic nie świadczyłoby o tym, że ma być źle. Dopiero co słyszałem od niej, że jest ze mną szczęśliwa i wszystko jest cudownie. I tu właśnie zastanawia mnie logika kobiet. Co się dzieje w umyśle kobiety, że nagle stwierdza "jest dobrze - to idealna chwila, żeby przestało Ci zależeć".
Nic się nie wydarzyło, po prostu któregoś dnia przyjechałem do niej a jej nie szczególnie chciało się ze mną rozmawiać, głównie ja mówiłem przez 2 godziny a ona sobie potakiwała. Potem nie widzieliśmy się przez 2 tygodnie, nie dała po sobie w żaden sposób poznać żeby odczuwała potrzebę spędzenia ze mną jakiegoś czasu. Umówiliśmy się, żeby się spotkać ale na godzine przed spotkaniem zadzwoniła, żeby dać znać, że jeśli się jak zazwyczaj widzimy na następny dzień to tego dnia jej sie nie chce, ma inne plany na wieczór. Wkurzyłem się, bo czekałem na nią 3 godziny na mieście i się rozłączyłem. Nie odzywaliśmy się do siebie przez 4 dni. W końcu sam się odezwałem. Czułem że nie powinienem, bo coś jest nie do końca w porządku z jej strony i to jej powinno teraz zależeć ale poczułem też że zależy mi na nas bardziej niż na udowodnieniu jej kto ma rację w tym, że jest zły. Schowałem więc dumę w buty i się odezwałem, niby wszystko spoko. Dziś udalo nam się spotkać - pierwszy raz od świąt jeśli nie liczyć krótkiego 30 minutowego epizodu, żeby się ze sobą pogodzić, w trakcie któego prawie sie nie odzywała i znowu kiedy przestawałem mówić zapadała cisza. Myślałem, że nie ma sensu tworzyć problemów na wyrost, dziś się spotkamy i będzie dobrze. Skoczyliśmy do teatru, więc w miejsce w którym nie szczególnie można ze sobą porozmawiać, myślałem że po wyjściu spędzimy razem wieczór, ale okazało się że nie. Spotkaliśmy się pierwszy raz od 3 tygodni i K nie czuje potrzeby spędzenia ze mna więcej niż kilku cichych godzin, bo znów woli przejść się wieczorem na siłownię na którą chodzi codziennie, niż poświęcić kilka godzin dla nas.
Nie rozumiem co się dzieje i nie wiem co mam teraz robić. Podejrzewam, że jak jej to wygarnę, to będzie odwracać kota ogonem i ja wyjdę na takiego który tworzy sztuczne problemy, ale mnie naprawdę boli fakt, że osoba która jest ze mna w związku nie czuje potrzeby spędzania ze mna czasu ani nawet odezwania się do mnie. Częśćiej dostaję smsa od orange niż od niej. Ja już nie wiem co mam do niej pisać, bo nigdy nie była specjalnie odpisująca na smsy, co akurat sobie wyjaśniliśmy i nie sważało problemów ale w momencie w którym przestała mieć dla mnie również czas, kompletnie nie wiem nawet co u niej słychać. Wydaje mi się to.. dziwne żebym będąc z kimś nie miał pojęcia co ta osoba robiła przez ostatnie tygodnie.
Mam dwie koncepcje
Albo poruszyc temat, ale podejżewam ze obróci kota ogonem
Albo przestać się w ogóle starać o nią i zobaczyć czy jej w ogóle zależy. Wiem, że większość pewnie poleci mi drugą opcję, ale zastanawia mnie co o tym w ogóle myślicie.
Proszę o pomoc
napisał/a: 1121 2015-04-23 22:19
Rozmowa. Zapytaj, dlaczego jest taka nieobecna, o czym ciągle myśli. Zapytaj, czy możesz jej pomóc. Powiedz, że chcesz z nią spędzać więcej czasu. Przestać się starać zawsze zdążysz. Może Twoja dziewczna potrzebuje wsparcia lub, co gorsze, ma jakiś problem i (szczęśliwie) będziesz w stanie jej pomóc? Do roboty.
napisał/a: errr 2015-04-24 09:36
dokładnie.
Co to za pomysł z tym "przestać się w ogóle starać"? Nie chcesz wiedzieć co jest grane?
napisał/a: claudia_m 2015-04-24 18:04
Najlepszym rozwiązaniem jest szczera rozmowa i tu rada dla Ciebie nie odpuszczaj dopóki Ci nie powie o co chodzi . Większość facetów myśli tak - zapytałem powiedziała, że nie chce gadać, nie chce jej do niczego zmuszać i koniec tematu, czasami warto pociągnąć rozmowę dalej.
napisał/a: oksymoron 2015-04-24 18:34
Dzięki wszystkim za odpowiedzi.
Udało mi się z nią wstępnie porozmawiać. Zagadnąłem ją na fb i tak jakoś od słowa do słowa trochę ją przycisnąłem, żeby mi powiedziała czy na pewno wszystko jest okey. Wiem, że fb to najgłupsza opcja na rozmowę ale innej w zasadzie nie miałem, nie ma kiedy się ze mną nawet spotkać, więc zagadnąłem chociaż w ten sposób.
No i wniosek jeden.. a raczej pytanie..kobieca logiko, skąd ty się bierzesz.. ;)
Powiedziała mi, że faktycznie od jakiegoś czasu nachodziły ją jakieś wątpliwości dotyczące nas, ale nie chciała nic mówić żebym się nie martwił :P No i tak to nie martwienie mnie wyszło, że od 3 tygodni głupieję i nie wiem co się dzieje.
Przyznała, że nadal mnie kocha i w tej kwestii nic się nie zmieniło, tylko martwi ją to, jak się niby od siebie różnimy. Faktycznie jakieś różnice mamy, ale chyba nie ma 2 identycznych osób. W większości spraw światopoglądowych zawsze wydawało mi się że mamy podobne poglądy. A już napewno zawsze szanowaliśmy odmienne, jeśli się trafiły.
Umówiliśmy się na normalną rozmowę na żywo, chociaż chyba wiem co ją gryzie. Podejrzewam, że chodzi jej o moją pasję, która dla kobiet niestety jest kompletnie niezrozumiała, ale wydaje mi się że nic w tym dziwnego, że takie rozbieżności są. W końcu ilu z nas rozumie co się do nas mówi, jak kobiety opowiadają jakich kosmetyków używają :P Nawet nie pomyślałem że to może być problem
napisał/a: errr 2015-04-24 21:34
no,
to teraz musisz się dowiedzieć co konkretnie Was dzieli.
Może faktycznie te różnice są nie do przeskoczenia choć błahe a wtedy nie zwalaj winy na kobiecą logikę tylko na logikę tej konkretnej kobiety :)
Każda z nas jest inna:)
napisał/a: oksymoron 2015-04-24 22:26
Jeśli poczułaś się urażona zarzutem wobec logiki kobiet, to przepraszam ;)

hmm.. nie wydaje mi się, żeby to było nie do przeskoczenia. Mamy bardzo podobny system wartości, o czym świadczy np ze jako dzieciaki obydwoje byliśmy w harcerstwie.
Może jakaś taka istotniejsza różnica to to, że ja jestem wierzący a ona nie, ale nikt nikogo nie próbuje nawrócić więc byłby to rozdmuchany problem.
Tym co nas faktycznie dzieli jest chyba to, że nie potrafi zrozumieć mojej pasji do szermierk pojedynkowei i przynależności do organizacji kierujacej się kodeksem honorowym.
Choć w sumie uważam, że to dla prawie każdej kobiety będzie abstrakcyjna idea, przy czym nie jest to coś co wpływało by na bezpośrednie relacje ze mną i nią, jej przecież na ostre szpady wyzywał nie będę bo się pokłuciliśmy :P

W każdym razie w niedzielę pewnie się coś niecoś wyjaśni ale żadne inne istotne różnice nawet mi nie przychodzą do głowy, zwłaszcza że zawsze byliśmy raczej zgodni i świetnie się dogadywaliśmy.

[ Dodano: 2015-04-27, 01:58 ]
Dziś porozmawialiśmy. Nic kompletnie nie rozumiem, ale to już chyba norma.
K odeszła ode mnie.
Byliśmy dziś w operze, potem odwiozłem ją do domu, chyba 2 godziny siedzieliśmy w samochodzie pod jej blokiem. Powiedziała mi, że nadal mnie kocha i jestem najlepszym facetem jakiego w życiu poznała, na którym zawsze mogła polegać i przy którym czuła się najbezpieczniej na świecie, ale "zbyt dużo nas dzieli".
Trochę dziwne, bo miesiąc temu, kiedy wróciliśmy z tygodniowej podróży stopem do hiszpanii powiedziała mi, że mamy straszne szczęście, że udało nam się poznać i jeszcze tak do siebie pasujemy, tyle mamy wspólnego.
Kto zrozumie tą logikę.... Najpierw zaczęła opowiadać jak nie pasujemy do siebie bo nie mamy wspólnych zainteresowań. Wymieniłem jej z 10 i przypomniałem, że przecież jeszcze miesiąc temu byliśmy szczęśliwi razem a potem przestaliśmy się bez powodu spotykać, rozmawiać, nagle po prostu zniknęła. Stwierdziła, że nie może być ze mną bo nie potrafi dać mi tyle ile otrzymuje ode mnie i źle jej z tym. Dodam tylko, że nigdy nie czułem się przez nią trzymany na dystans a rozbieżności polegały na pierdołach typu "czy trzymać się za rękę w miejscu publicznym".
Nie udało mi się jej przekonać.. Dziewczyna twierdzi że mnie kocha, ale najwyraźniej przestraszyła się, że związek jest na serio, choć w dniu w którym spytałem ją czy ze mną będzie sama spytała czy zależy mi na niej na serio, bo nie chce więcej przelotnych związków. Dlaczego tyle kobiet jest takich niezdecydowanych a kiedy uroi sobie w głowie problem, są tak uparte.. Nie wiem czy walczyć o nią jeszcze.. w zasadzie nie wiem jak .. Zawsze wydawało mi się, że wszystko jest kwestią tego zeby się kochać i być szczęśliwym a różnice między ludźmi się docierają. Chyba nie ma lepszego dowodu na to że było dobrze, że po całym tygodniu spędzonym razem po powrocie kolejne dwa dni spędziliśmy ze sobą tak się do siebie zbliżyliśmy a ja słuchałem o tym, jaka jest szczęśliwa i jak dobrze że się mamy. Po czym bez konkretnego powodu wyszedł klops. Nie wiem jak o nią walczyć.. Nawet kiedy dziś siedzieliśmy w samochodzie i rozmawialiśmy o nas potrafiliśmy się śmiać i cieszyć.. Udało mi się ją pocałować, cały czas trzymała mnie kurczowo za rękę.. ale zdania nie zmieniła.. jak do takiej dotrzeć..

[ Dodano: 2015-04-27, 02:10 ]
I jak w ogóle zrozumieć logikę "kocham Cię i jestem z tobą szczęśliwa, ale nasz związek nie ma sensu" ;/
napisał/a: kinga5551 2015-04-27 14:59
Brak tu logiki, brak... niestety
napisał/a: errr 2015-04-27 17:00
głupcze... nie
- kocham cie i jestem z tobą jakaś tam...
tylko nie wiem jak ci mam powiedzieć, że spotykam się z innym a gadka o niedopasowaniu zawsze fajnie pasuje i ułatwia sprawę.
No chyba, że to kobita z mega jajami i faktycznie zostawiła Cię bo do siebie nie pasujecie, tylko gdyby tak było, to zrobiłaby to już dawno. Czyli ta opcja odpada.

Widzisz,
dobrze, że wyjaśniłeś sprawę:)
napisał/a: oksymoron 2015-04-28 01:32
errr napisal(a):głupcze... nie
- kocham cie i jestem z tobą jakaś tam...
tylko nie wiem jak ci mam powiedzieć, że spotykam się z innym a gadka o niedopasowaniu zawsze fajnie pasuje i ułatwia sprawę.
No chyba, że to kobita z mega jajami i faktycznie zostawiła Cię bo do siebie nie pasujecie, tylko gdyby tak było, to zrobiłaby to już dawno. Czyli ta opcja odpada.

Widzisz,
dobrze, że wyjaśniłeś sprawę:)


Co do opcji spotykania się z kimś to raczej wątpię. Dużo jej ostatnio mogę zarzucić, w pierwszej kolejności wymieniając zostawienie mnie totalnie na lodzie, ale wykluczam taką możliwość, że zaczęła mnie zdradzać po czym zostawiła.
Co do babeczki z jajami, K się za taką zawsze uważała, chociaż zdolność podejmowania trudnych decyzji nie wyklucza że mogą być one głupie. Nie wyklucza niezdecydowania życiowego.
Jakoś mi się to wszystko ułożyło w głowie i myślę, że ona się nas po prostu przestraszyła. Bo zbliżyliśmy się do siebie na tyle, że nie można by już powiedzieć że jeszcze się sprawdzamy. Wprost trzeba by było przyznać, że to już ten etap związku, kiedy musimy zaakceptować ewentualność, że druga osoba może stać się naszym partnerem życiowym. A na to mimo wszystko nie była chyba gotowa.. Zaczęła panikować i szukać pretekstu przed samą sobą, żeby odejść bo w przeciwnym razie trzeba by było podjąć ryzyko i wgryźć się w związek głębiej. Miała jakieś wątpliwości to zamiast je rozwiać w czasie szczerej rozmowy potraktowała je jako wygodną wymówkę.. Chyba nie zostaje inna opcja jak całkiem ją odpuścić.. Może jeszcze sama zrozumie, że jej rozwiązanie jest niczym innym jak ucieczką,
napisał/a: claudia_m 2015-04-28 03:34
To zwykłe wymówki nic więcej...z takiego powodu nikt nie rezygnuje ze związku.
napisał/a: Hecate 2015-04-28 13:11
errr napisal(a):głupcze... nie
- kocham cie i jestem z tobą jakaś tam...
tylko nie wiem jak ci mam powiedzieć, że spotykam się z innym

Tez uwazam, ze zdradza/poznala kogos dla kogo stracila glowe.