Jestem z zona od 3 lat po slubie od 2.5 roku mamy dwojke synkow ktorych kochamy ponad zycie jednak w naszym malzenstwie od samego poczatku nie bylo kolorowo klocilismy sie nie okazywalem zonie uczuc ona wydaje mi sie ze byla klebkiem nerwow choc wiem ze bardzo mnie kochala i robila wszystko bym ja dostrzegl a ja bylem slepy wiem ze przez moje zachowanie moja zona stracila poczucie wlasnej wartosci przestala wierzyc w to ze jest piekna kobieta! Zdradzilem ja 2 razy raz z dziwka i raz na przypadkowej imprezie. Oczywiscie domyslala sie moich wybrykow ale ja sie nie przyznawalem wiem ze to mialo kluczowy wplyw na rozbicie psychiki mojej zony. Ona jaks sobie jednak z tym wszystkim poradzila i zaczelismy od nowa i wtedy przyznala mi sie ze rowniez mnie zdradzila tuz po tym gdy ozeklismy sobie start od poczatku. Przyznala mi sie po 4 dniach do zdrady bylem zalamany tamtego dnia rowniez przyznalem sie jej do swoich zdrad Poczulem ze trace kobiete ktora kocham ponad zycie wybaczylem jej i ona wybaczyla mi. Oprzytomnialem teraz chce dla niej zrobic wszystko pragne jej jak nigdy dotad co zrobic by tak pozostalo ? co zrobic by w naszym malzenstwie juz nigdy nie bylo zdrady?
Kocham swoja zone dopiero teraz sobie to uswiadomilem jak bardzo!
Ale Cię żona załatwiła - myślałeś, że jesteś panem sytuacji, a tu klops! Nie pozostała Ci dłużna.
Zobacz - w ostatnim zdaniu wystarczy postawić przecinek w odpowiednim miejscu, żeby całkowicie zmienić jego sens:
a) "Kocham swoja zone dopiero teraz, sobie to uswiadomilem jak bardzo!"
b) "Kocham swoja zone, dopiero teraz sobie to uswiadomilem jak bardzo!"
Kochasz swoją żonę, czy kochasz swoją żonę DOPIERO TERAZ?
Osobiście uwielbiam jak ludzie krzywdzą się nawzajem, podrzucają sobie świnie, okłamują się i mszczą się na sobie, a potem "przytomnieją", najczęściej niestety nie dlatego, że "kochają", ale dlatego, że boją się, że mogą stracić to, co zapewniało im stabilizację życiową. Kto kocha, nie zdradza. Proste.
Jak dla mnie oboje jesteście siebie warci. Tylko dzieci szkoda.
Ja tego związku nie widzę, chyba, że będzie zgoda na dzielenie się partnerami. Ty pozwolisz żonie na skoki w bok a ona Tobie. Wtedy może jakoś dotrzymacie razem, aż dzieci będą pełnoletnie. Tylko, na miłość boską, nie przyprowadzajcie kochanek/kochanków do domu :)
Czasem wlasnie tak jest, ze dopiero jak narobimy bigosu a w powietrzu wisi wizja utraty partnera uswiadamiamy sobie jak wazny on dla nas jest. Oboje nie popisaliscie sie, to prawda, ale jesli zalujecie tego co sie stalo i nadal czujecie cos do siebie to mysle, ze warto sprobowac jeszcze raz. Poza tym czasem ciezkie chwile i problemy bardzo zblizaja. Jesli sie postaracie to dacie rade.
Praca nad soba, stala pielegnacja zwiazku, szczerosc, czeste rozmowy. Moze malo odkrywcze i banalne ale prawdziwe.
!!!!( e- Lena) !!!!!! Nie Kochalem ja zawsze poprostu oprzytomnialem noza w plecy to ja nie zamawialem tylko szczerej rady kogos madrego a do nich nie nalezysz
[ Dodano: 2015-01-21, 13:27 ]
Bede pracował dziekuje za rade nie chce jej stracic !
[ Dodano: 2015-01-21, 13:33 ]
Ja tego związku nie widzę, chyba, że będzie zgoda na dzielenie się partnerami. Ty pozwolisz żonie na skoki w bok a ona Tobie. Wtedy może jakoś dotrzymacie razem, aż dzieci będą pełnoletnie. Tylko, na miłość boską, nie przyprowadzajcie kochanek/kochanków do domu :)
ze masz niepokolei w glowie to juz ci mowili co ? chyba dr. Pasztet
zamawialem tylko szczerej rady kogos madrego a do nich nie nalezysz
Wow, długo myślałeś, zanim napisałeś tę błyskotliwą wypowiedź? Trochę samokrytycyzmu jeszcze nikomu nie zaszkodziło, powinieneś wziąć pod uwagę wszystkie opinie, zamiast oczekiwać klepania po plecach i głaskania po głowie
ze masz niepokolei w glowie to juz ci mowili co ? chyba dr. Pasztet
Moja żona nie ssała obcemu facetowi pytonga ani nikt obcy się w niej/na niej nie spuszczał :D. Wychodzi na to, że największym frajerem jesteś właśnie Ty :P. Teraz nawet jej się nie dziwie, że dała innemu.
Również uważam, że to strach przed utratą stabilizacji spowodował nagłe zakochanie. Czlowiek z natury boi się poważnych zmian, które przyniosą niewiadomo jakie konsekwencje. Ale życzę szczęścia, zawsze warto spróbować.
Również uważam, że to strach przed utratą stabilizacji spowodował nagłe zakochanie. Czlowiek z natury boi się poważnych zmian, które przyniosą niewiadomo jakie konsekwencje. Ale życzę szczęścia, zawsze warto spróbować.
Oczywiście, że strach powoduje zakochanie.
A strata kogoś idzie o krok dalej i powoduje nie dość, że jeszcze większe, wręcz fanatyczne zakochanie w osobie straconej to jeszcze idealizowanie jej na każdym punkcie.
Drogi autorze tematu.
Gdyby tak zależało Ci na żonie, jak zależy po zdradzie, to nie pukałbyś się z innymi.
Dziękuję, dobranoc.