Związek BDSM: nieposzanowanie potrzeb?

napisał/a: Dysnomia 2014-11-15 00:23
Witam

Na wstępie stwierdzę, że związek nie jest w pełnym znaczeniu BDSM. Jest w nim dużo uczuciowości (romantyczności) i nie opiera się na sexie. Panuje w nim bardziej uległość ze strony partnera niż czystej chęci poniżania i fizycznego upokorzenia. Chodzi bardziej o podporządkowanie.

Przechodząc do problemu. Dziś doszło między mną i moim moim uległym partnerem do braku (moim zdaniem) poszanowania moich potrzeb. Partner wie, że lubię z nim spędzać z nim sporo czasu. Czas ku temu jest głównie w weekendy z uwagi, że ja pracuję na etacie w standardowych godzinach od rana do popołudnia, On zaś pracuje na "grafik", czyli raz od rana do popołudnia, raz od popołudnia do późnego wieczora (22), tak że wtedy widzimy się tylko podczas nocy, którą w większości trzeba przespać. Wie o tym, ponieważ zawsze ustalamy "dni wolne" przy ustawianiu grafika tak aby część sobót i niedziele miał wolne.

Dziś pomimo informacji, że bardzo "tęsknię i będę tęskniła jutro" wziął dodatkowy dzień pracujący w niedzielę, co ustalaliśmy że zawsze będzie miał wolne. Po pytaniu od szefów "kto jest chętny jutro (niedziela) przyjść do pracy". Nie skonsultował tego faktu ze mną, nie wziął też innego dnia wolnego (odbioru godzin).

Dowiedziałam się o tym dopiero godzinę temu. Twierdzi, że robi to po to by więcej zarobić. Z mojego punktu widzenia, co kilka razy mu zaznaczałam, gdy pracujemy razem w standardowym wymiarze godzin, starcza od pierwszego do pierwszego i zostaje trochę oszczędności. Zaznaczyłam mu, że dla mnie ważniejsze jest bezpieczeństwo oraz wspólnie spędzony czas niż większa ilość pieniędzy, których tak na prawdę nie potrzebuję. Sprawa zakończyła się awanturą i robieniem mi na przekór o czym wspomniał podczas sprzeczki, między innymi nie odpowiadając mi na pytanie jak pracuje w poniedziałek i środę (dzień ważny dla mnie z potrzebą zagwarantowania bezpieczeństwa). Poprosiłam go o napisanie maila w sprawie odbioru w ten dzień, aby zapewnił mi bezpieczeństwo. Nie podjął żadnych działań w tym kierunku.

Nadmienię tutaj, że partner ma problemy z silną nerwicą, uczęszcza na terapię, jednak historia tego stanu sięga dzieciństwa. Na tle tej nerwicy zdarzają się inne kłótnie, które czasami potrafią wyniknąć z błahego powodu lub po powrocie z pracy - jest mu tam źle z jego opinii, jednak tylko praca we dwójkę pozwala żyć w miarę stabilnie finansowo.

Co doradzacie mi w tej sytuacji? Czy to co się dzieje jest brakiem poszanowania mnie? Co powinnam spróbować zrobić?
napisał/a: dr preszer 2014-11-15 01:43
Nie możesz raz mu odpuścić ? Może faktycznie mu zależy na większej kasie bo coś chce Ci kupić. Moim zdaniem przesadzasz i możesz doprowadzić, że koleś będzie uciekał w pracę. Może porozmawiaj z nim na spokojnie. Pewnie wiesz co do niego trafi najlepiej.
napisał/a: KokosowaNutka 2014-11-15 08:44
Fakt, ze partner nie umie/nie chce przedstawic swojego zdania i robi to co Ty sobie wymyslisz nie czyni z waszej relacji zwiazku BDSM

Co do problemu-rozmowa, rozmowa, rozmowa. Macie dzis oboje wolne, tak? To wykorzystajcie ten dzien na rozmowe w cztery oczy. Tylko spokojnie, bez nerwow i postarajcie zrozumiec siebie wzajemnie. Robienie sobie na zlosc i wymuszanie czegos na partnerze niczego nie da a tylko pogorszy sytuacje.
napisał/a: Annie 2014-11-15 08:46
O co Ci chodzi z tym zapewnianiem bezpieczeństwa?
napisał/a: KokosowaNutka 2014-11-15 08:47
Annie napisal(a):O co Ci chodzi z tym zapewnianiem bezpieczeństwa?

Tez mnie to zaciekawilo :P
napisał/a: Annie 2014-11-15 08:48
p.s,

z Twojego opisu wynika, że to nie związek BDSM, tylko facet jest zwykłym pantoflem.
napisał/a: Dysnomia 2014-11-15 08:48
Problem w tym, że nie da się również dziś z nim rozmawiać. Nie potrafi odpowiedzieć na proste pytania, czy mnie kocha. Jest całkowicie oschły uczuciowo. Wie też, że prezenty/rzeczy materialne nie sprawiają mi przyjemności. Często gdy o coś prosiłam w niedalekiej przeszłości było "później", "zaraz", które w dużej części nie były realizowane. Rozumiem, że może ma to podłoże w tendencji do zwlekania, która występuje w nerwicy.

Jednak w sytuacji, gdy jest ryzyko pobicia (sprawa karna z bandziorami)w dniu, który Mu wskazałam jako ważny i jako żeby tam odebrał godziny i mi towarzyszył to powinien moim zdaniem pomimo chęci kupienia czegoś postawić priorytet na tym dniu i mi towarzyszyć. Zaznaczyłam wczoraj, że bardzo się boję tego dnia We dwójkę będzie mi się prościej bronić niż samej jako kobieta. Dodam tu z historii, że rodzina osób oskarżonych już raz groziła mi, więc sytuacja ataku jest realna.

Po prośbie usłyszałam "było ten dzień wymienić gdy układaliśmy grafik na ten miesiąc, a teraz godziny pracy już są ustalone". Zaskakujące w tej sytuacji jest to, że ktoś mógł wziąć wolne na niedzielę (stąd zapewne potrzeba aby ktoś zastąpił), zaś On zwrócić się z prośbą do szefostwa o zwolnienie kilku godzin lub 1 dnia nie może. Zrozumiałabym, gdyby On zapytał i dostałby odpowiedź w stylu "nie". No ale On po prostu stwierdził, że nie wyśle zapytania, za to w inne dni miał czas na rozmowy z koleżankami na tematy prywatne niezwiązane z pracą przez mail służbowy. Jednocześnie twierdzi, że nie lubi tych osób i wypowiadając się o przy mnie o nich wulgarnie a gdy go jedna z tych osób mijała zareagował furią. Przerasta mnie ta sytuacja. Albo się kogoś lubi i rozmawia o sprawach codziennych, albo się unika, przynajmniej ja tak robię...
Wyjaśnił, że to element psychoterapii.

Czasami były też sytuacje, że inna osoba z pracy stwierdziła, że nie przyjdzie i zależnie od stanu spraw odpowiadałam Mu na pytania czy może w danym dniu wziąć dodatkowe godziny lub dzień (czasem "tak" czasem "nie" z uzasadnieniem). Faktem jest, że raz nie odpowiedziałam bo zwyczajnie telefon zawiesił się i nie odbierał nic przez kilka godzin. Oczywiście sytuację wtedy Mu wyjaśniłam, że telefon się powiesił - sytuacja jest Mu znana, ponieważ czasami tak jest również z jego telefonem. Wtedy nie miałabym Mu za złe tego, że poszedł dodatkowo w ten dzień.

[ Dodano: 2014-11-15, 08:56 ]
Annie napisal(a):p.s,

z Twojego opisu wynika, że to nie związek BDSM, tylko facet jest zwykłym pantoflem.


Mogę prosić o doprecyzowanie i rozwinięcie - nie rozumiem przywołanego pojęcia.
napisał/a: Rooda666 2014-11-15 09:01
Dysnomia, moim zdaniem trochę przereagowujesz. Porozmawiaj z nim na spokojnie i spróbujcie wypośrodkować Twoje
Dysnomia napisal(a):Z mojego punktu widzenia, co kilka razy mu zaznaczałam, gdy pracujemy razem w standardowym wymiarze godzin, starcza od pierwszego do pierwszego i zostaje trochę oszczędności. Zaznaczyłam mu, że dla mnie ważniejsze jest bezpieczeństwo oraz wspólnie spędzony czas niż większa ilość pieniędzy, których tak na prawdę nie potrzebuję

i jego
Dysnomia napisal(a): Twierdzi, że robi to po to by więcej zarobić.


Dysnomia napisal(a):Co doradzacie mi w tej sytuacji?
rozmawiać z nim. Spokojnie, bez nerwów i ze zrozumieniem, bez nastawienia "to brak poszanowania moich potrzeb". On też ma potrzeby, pamiętaj o tym.

Dysnomia napisal(a):Czy to co się dzieje jest brakiem poszanowania mnie?
to zależy od jego motywacji, absolutnie nie przesądzałabym niczego po jednej (!) takiej sytuacji.

Dysnomia napisal(a):Co powinnam spróbować zrobić?
porozmawiać i zrozumieć.

KokosowaNutka napisal(a):Fakt, ze partner nie umie/nie chce przedstawic swojego zdania i robi to co Ty sobie wymyslisz nie czyni z waszej relacji zwiazku BDSM
ale BDSM jest modne ;)

Dysnomia, ja tam u Was nie widzę żadnego BDSM, a zwykły związek (z przewagą po stronie kobiety) z dość poważnymi problemami w komunikacji. Wydaje mi się, że jego niedzielna praca to Wasz najmniejszy problem w tym momencie i tylko wierzchołek góry lodowej. Mieszanie BDSM do tak niestabilnej relacji (o ile faktycznie jest tam BDSM) to niezbyt rozsądne posunięcie.

Swoją drogą przezabawnie wygląda, jak - podobno - Pani pisze o uległym z wielkiej litery
napisał/a: Dysnomia 2014-11-15 09:13
Piszę z dużej litery, ponieważ jest jedyną ważną osobą dla mnie.
Jeżeli chodzi o rozmowy, rozmawiać nie chce. Nie potrafi odpowiedzieć na pytanie czy Mu zależy na mnie czy nie. Powiedział tylko, że na złość mi nie spędzi w ogóle niedzieli ani poniedziałku ze mną i dopiero w poniedziałek mi odpowie czy Mu zależy czy nie, czy kocha czy nie.

Moim zdaniem woli obarczyć mnie nerwami niż jakąkolwiek interakcją.

To co jest pewne, jeżeli swoje groźby spełni uznam związek za czas przeszły, bo po co więcej cierpieć z powodu partnera. W związku uczuciowym nie robi się chyba nic "na złość" / "na przekór".

Jednak trudno mi zakończyć znajomość która trwa od 4 lat i związek który trwa około 1.5 roku.
napisał/a: Rooda666 2014-11-15 09:19
Dysnomia napisal(a):Piszę z dużej litery, ponieważ jest jedyną ważną osobą dla mnie.
tego nie neguję, po prostu zabawnie wygląda to w opisie relacji w klimatach.

Dysnomia napisal(a): Powiedział tylko, że na złość mi nie spędzi w ogóle niedzieli ani poniedziałku ze mną i dopiero w poniedziałek mi odpowie czy Mu zależy czy nie, czy kocha czy nie.
no to poczekaj do poniedziałku.

Dysnomia napisal(a):To co jest pewne, jeżeli swoje groźby spełni uznam związek za czas przeszły, bo po co więcej cierpieć z powodu partnera. W związku uczuciowym nie robi się chyba nic "na złość" / "na przekór".
poważnie po JEDNEJ takiej akcji chcesz kończyć związek? Serio?
Czy już wcześniej były jakieś dziwne sytuacje, o których tu nie piszesz?
napisał/a: Dysnomia 2014-11-15 09:27
Rooda, co do dużej litery - tak samo On o mnie pisał "moja PanI" i rozumiem, że w klimatach jest to normalne, że o "subie" pisze się z małej litery, jednak jestem na forum o zwykłej tematyce związkowej.

Co do przeszlości była nawet sytuacja zdrady (udowodnionej), jednak dostał po pewnym czasie drugą szansę, póki co jest/był (bo nie znam statusu związku) mi wierny. O wielu rzeczach nie chciał rozmawiać, wolał realizować je gdzie indziej często podczas mojej nieobecności. więcej jednak powiedzieć nie mogę.

Podobne sytuacje miały w przeszłości miejsce jednak nie chodziło tam o niedziele (ani czas pracy). Jednak wtedy czułam się równie uwłaczająco łącznie z mówieniem do mnie przez zęby z oczami pełnymi nienawiści z jego strony. Stąd myśli o zakończeniu związku. Jednak załamię się gdy zakończę związek i będę musiała żyć sama. Jest dla mnie wszystkim tym, co było w stanie wprawić mnie w optymizm i w miarę dobry nastrój. Dziś płaczę od rana i On nie interesuje się tym. Płakałam też wczoraj.
napisał/a: Rooda666 2014-11-15 10:17
Dysnomia napisal(a):rozumiem, że w klimatach jest to normalne, że o "subie" pisze się z małej litery, jednak jestem na forum o zwykłej tematyce związkowej.
wiesz, nie przyczepiałabym się tak do tego, gdybyś tak nie podkreślała klimatycznego kontekstu Waszej relacji. Ale luz, każdy robi jak mu wygodnie.

Dysnomia napisal(a): Jednak wtedy czułam się równie uwłaczająco łącznie z mówieniem do mnie przez zęby z oczami pełnymi nienawiści z jego strony.
jaki był tego powód? Wyjaśniliście to sobie? Jak to tłumaczył?

Dysnomia napisal(a):Jednak załamię się gdy zakończę związek i będę musiała żyć sama.
ze strachu przed samotnością wolisz tkwić w niesatysfakcjonującym Cię związku?

Dysnomia napisal(a):Jest dla mnie wszystkim tym, co było w stanie wprawić mnie w optymizm i w miarę dobry nastrój.
to nie jest zbyt zdrowe podejście, zdajesz sobie z tego sprawę?

Dysnomia, tak szczerze - interesujesz się tym, co i dlaczego się stało, chcesz to wyjaśnić, czy skupiasz się przede wszystkim na tym, że czujesz się zawiedziona, zraniona i ignorowana? W Twoich postach widzę raczej podkreślanie stanu Twoich uczuć i tego, jak zraniona się czujesz, a nie chęć wyjaśnienia sytuacji i zrozumienia, o co chodzi Twojemu partnerowi.