Trochę mojej historii, nieśmiałość życiowa?

napisał/a: soczekcappy 2014-07-08 21:33
Witam. Na początku może coś o mnie, i o problemie. Mam 19 lat, nigdy nie miałem dziewczyny. Czemu tak jest? Chyba tak, że nigdy nie miałem pewności siebie, nie wiedziałem jak 'poruszyć' dalej temat. Przeżyłem już może z 5 takich zauroczeń (zakochań?), że nie mogłem myśleć o niczym innym, tylko o tej dziewczynie. Pierwsze dwa to była podstawówka, pierwszy raz zacząłem dostrzegać 'coś' kobietach a właściwie dziewczynkach. Pierwsze motyle w brzuchu. W 4 czy tam 5 klasie wysłałem jakiś miłosny wierszyk do koleżanki esemesem, to były czasy ;D.
Następne 'przygody miłosne', to były wielkie paraliże w gimnazjum i liceum. Mam na myśli paraliże, bo chodzi mi o to że nie mogłem przestać myśleć o obiekcie westchnień, ale nie chciałem się odzywać, gdyż najbardziej to bałem się chyba odrzucenia. Byłem niczym Wokulski, zakochany byłem bardziej w wyobrażeniu. Nic nie robiłem tylko wyobrażałem sobie jakby to było cudownie z nią, itp... Jednak największymi moimi sukcesami to było napisanie do dziewczyny raz na 3 tygodnie coś beznadziejnego typu "hej co tam", i taka rozmowa która trwała może 5 minut. Zawsze po czymś takim czułem się świetnie przez jakiś czas, wyobrażałem sobie coraz to kolejne historie, ale i tak nic z tego nigdy nie wyszło. Nawet na randce nigdy nie byłem... Ogólnie to ten okres był dla mnie trudny... Nigdy nie miałem problemu z nawiązywaniem znajomości, czy rozmową. Jestem bardzo towarzyską osobą. No ale jak w grę wchodziła osoba w której się zabujałem to nie mogłem nic zrobić. Nie chciałem wyjść na natręta, itp. Nie mogłem pojąć jak inni koledzy zdobywają dziewczyny. I to w takim tempie.
Muszę powiedzieć, że przez te wszystkie lata nauczyłem się paru rzeczy, co do dziewczyn. Uświadomiłem sobie przede wszystkim, że jak nie ta to inna. Bardzo mi to pomagało, bo byłem przekonany że kiedyś znajdzie się ta odpowiednia osoba, a ja mogłem się skupić na innych rzeczach. Pomimo tego że ciężko było się odkochać w poprzednich.
I parę miesięcy temu zaczęło się jakby na nowo. Dostrzegłem w szkole ciekawą dziewczynę wo rok młodszej klasie, myślałem o niej przez parę dni, ale przyszedł tam jakiś długi weekend, to całkowicie zapomniałem. I tak jakoś miesiąc temu, czy półtorej znowu mi się przypomniała. Znalazłem tam jakiś pretekst i napisałem do niej na fb. Rozmawiało się nam bardzo dobrze, Chyba z 2 godziny pisaliśmy. Następna rozmowa która była jakieś 2 tyg później, również była dobra. Tyle tematów obgadaliśmy. Spytałem się czy by się ze mną nie umówiła, to powiedziała że możemy gdzieś iść. Tylko termin to było to fatalne "kiedyś". Przeprowadziliśmy parę rozmów rozdzielonych długimi okresami czasu (2 tygodnie, 3). Nawet ona raz do mnie napisała. Za każdym razem dobrze się nam pisało. Poczułem nawet, że może być odrobinkę zainteresowana. Wziąłem od niej numer, w celu umówienia się na spotkanie. 2 dni później zadzwoniłem (co było strasznym przeżyciem, bo zawsze się pisało SMS, ale chciałem być oryginalny ;P), ale ona nie miała czasu gadać. I od tamtej pory to my nie rozmawialiśmy, nie pisaliśmy itp. Tylko jej wysłałem smsa, czyby nie wpadła do nas na grilla z koleżankami. To był taki osiedlowy grill można rzec, każdy mógł wpaść. Powiedziała że by wpadła, tylko spyta się koleżanek. Miałem nadzieję że zobaczymy się, ale nie pojawiły się. Jak spytałem się czy będą, to otrzymałem w odpowiedzi, że żadnej się nie chce iść. No ale dobra, następnego dnia był jakiś festyn czy coś takiego, i wysłałem jej SMS, czy jest na nim. Nie odpisała mi na niego. I od tamtego dnia (niedziela), nie widziałem jej dostępnej na FB. Mam teorię, że ten sms, ukazał mnie jako natręta, przez co wyłączyła dla mnie czat na twarzoksiążce ;p (pojawiały się jej lajki gdzieś tam, a nie widziałem żeby była dostępna). Jak sądzicie, co teraz zrobić? Myślałem że po prostu poczekam. Jeśli bym coś do niej napisał to już w ogóle tragedia by była (a wykonał telefon to jestem pewien że nie odbierze)...
Tak jak mówiłem, wyznaję zasadę, że jak nie ta to inna, ale chciałbym chociaż spróbować.

Ale się rozpisałem. Mam nadzieję że mi jakoś doradzicie, bo ja już sam nie wiem. Jak by coś było mało to pytajcie.
Z góry dzięki!
napisał/a: e-Lena 2014-07-08 22:31
Soczekcappy, czytając Twojego posta miałam wrażenie, że "gdzieś to już czytałam", a później sprawdziłam Twoje wcześniejsze wpisy. Np ten o dylemacie "zaprosić dziewczynę na studniówkę czy nie".

Dlaczego tak się przyczajasz za każdym razem i roztrząsasz KAŻDY gest i KAŻDE słowo, puszczając wodze fantazji? Zastanawiam się co jest teraz Twoim problemem, bo Twój wpis składa się z dwóch części - opisu Twojej osoby i historii z dziewczyną, którą chciałbyś poderwać - zależy Ci bardziej na dziewczynie czy na Twoich wewnętrznych rozterkach i przeżyciach, które przeszkadzają Ci (?) w normalnym funkcjonowaniu?

Jeżeli chodzi o drugą część Twojej wypowiedzi - trudno ocenić czy dziewczyna Cię ignoruje czy czeka na jakiś gest z Twojej strony, bo tak naprawdę nie wiadomo jak wyglądały wasze rozmowy przez internet - to, co dla Ciebie mogło być "fajną rozmową", dla niej mogło być po prostu grzecznym odpowiadaniem na Twoje pytania - zresztą z tego co piszesz, wiele wskazuje na to, że tak właśnie było. Ot, fajnie się gadało, ale nic więcej. Gdyby jej zależało na tym, żeby poznać Cię bliżej, nie miałbyś większego problemu z wyciągnięciem jej na spacer BEZ KOLEŻANEK. Dziewczyna odmawia, więc może czeka aż się w końcu znudzisz i sam się poddasz

Ach, no i jeszcze mały "P.S." - piszesz, że wyznajesz zasadę "jak nie ta to inna" i nie ma w tym nic złego, bo takie racjonalne podejście w wielu przypadkach świetnie się sprawdza, ale jeżeli chodzi o związki, musisz czuć jednak "coś więcej" i znaleźć złoty środek pomiędzy podejściem śmiertelnie poważnym a lekceważącym. Podejście "wiesz, spróbuję z Tobą, bo wydajesz się być spoko, ale w sumie i tak jesteś jedną z wielu i w razie czego zmienię cię na inną" może być przez dziewczyny intuicyjnie wyczuwalne i przeszkadzać Ci później w stworzeniu poważnej relacji z "tą jedyną", która będzie "inna niż wszystkie" Nie wiem czy wystarczająco jasno wyjaśniłam o co mi chodzi

Ale generalnie uważam, że masz jeszcze dużo czasu i to, że nie miałeś dziewczyny nie jest czymś nadzwyczajnym, więc nie powinieneś się jakoś strasznie przejmować