co zrobic by wrocila do mnie zona

napisał/a: plavatar 2013-09-02 15:33
Witam - opiszę swój problem
29 lipca wieczorem dostaję telefon . Dzwoni Marysia i pyta się czy wiem gdzie jest moja żona . Po czym wpada w histerie i krzyczy ze ma romans z Bartkiem jej chlopakiem. Wysyla mi ich ostatnie rozmowy na czacie . Po tym jak to przeczytalem wpadlem w szal . Zona wrocila do domu i ja spakowalem do jej rodziców. Zaczela klamac ze to tylko przyjaciel , nic z nim nie zrobila nie zdradzila mnie tylko sie z nim raz pocalowala z jezyczkiem tego samego dnia . Nie uwierzylem jej gdyz okazalo sie ze wczesniej chodzila caly czas biegac i plywac ( oczywiscie byla to wymowka zeby sie z nim spotykac) . Bartek byl moim przyjacielem - gdziekolwiek wychodzilem z domu z zona zawsze on sie pojawial
Zaczalem myslec i wszystko zbierac do kupy . Przypomniala mis sie sytuacja jakis tydzien przed wyrzuceniem zony . Zona skonczyla prace o 22 ,ja bylem z naszym dzieckiem u znajomych , namawialem ja ze jak wroci z pracy zabiore ja na fajerwerki z synkiem. Ona stwierdzila ze jest strasznie zmeczona i nigdzie nie pojdzie. Jest godz 22:20 cos mnie wzielo i dzwonie do niej ze za chwilke bedziemy w domu i jak nie chce jechac to posiedzimy rrazem ,zeby nie wypominala ze my bylismy ona nie. Wpadam do domku zona odstrzelona i mowi ze wlasnie bartek dzwonil i chce z nami wypic piwko. mowie ok dzwonie do niego ,godzi sie na piwko i zjawia sie 1 minute po telefonie - istny koszmar

Teraz opisze sie co dzialo sie po .

Zona mieszka u rodzicow nie odzywa sie mijaja 2 tygodnie , bo jak rozmawialismy konczylo sie klotnia . Ide do niej , a ona pierwsze co mowi ze nie zerwie kontaktu z bartkiem bo to jej przyjaciel, nigdy sie z nim nie kochala zna go ponad 10 lat ze mna jest 7 i to on ma wieksze prawa do niej niz ja. Mowi mi ze sie z nim nie spotyka ale beda sobie pisac. Daje mi szanse ze mam sie starac ale puki co ze mna nie zamieszka .

Ja podbudowany staram sie , spotykam, jestem mily ,wymyslam wycieczki ,chce sie nauczyc z nia mile spedzac czas, a tu znowu strzal , kumpel doniosl ze od czasu rozstania caly czas spotyka sie z bartkiem


Nie wytrzymalem poszedlem do jej rodzicow by wyjawic prawde, byli w szoku bo nic nie wiedzeli . Zona zapisala sie do psychologa w koncu urwala z nim kontakt. Mowi swoim rodzxicom ze chce isc na terapie malzenska , ze chce wszystko naprawic . A najgorsze w tym wszsystkim ze mi mowi co innego , ze mnie nie kocha i nie chce ze mna zyc

Co zrobic ? pomozcie - pogodzic sie z tym i dac jej odejsc, czy walczyc ?. Jestesmy 6 lat po slubie mamy 5 letniego synka
napisał/a: Valkiria_ 2013-09-02 15:50
Odejdź.
plavatar napisal(a):zna go ponad 10 lat ze mna jest 7 i to on ma wieksze prawa do niej niz ja.

plavatar napisal(a): nie zerwie kontaktu z bartkiem bo to jej przyjaciel,

plavatar napisal(a):Daje mi szanse ze mam sie starac ale puki co ze mna nie zamieszka .

plavatar napisal(a):kumpel doniosl ze od czasu rozstania caly czas spotyka sie z bartkiem

napisal(a):mi mowi co innego , ze mnie nie kocha i nie chce ze mna zyc


Za mało argumentów?
Rozwód z orzeczeniem o winie. o JEJ winie, rzecz jasna. Masz jak w kieszeni. Masz wydruki rozmów z czata, niech dziewczyna (czy już eks...) tego Bartka idzie Ci za świadka.

Dziecka nie stracisz. Nie ma takiej możliwości. Przy rozwodzie z jej winy będziesz mieć nieograniczone kontakty,a jeśli by próbowała coś ugrać, to badanie w RODK przed sądem dowiedzie, jakie dziecko ma z Tobą relacje. Wstań, otrzep się z upadku i walcz. Ale nie o tą sucz. O DZIECKO!!! Bo dzieciaczka NIE WOLNO Ci zostawić!!!

To jest zmora naszych czasów... Konsumpcyjny styl życia, carpe diem, żyj tak jak Ci wygodnie- bez poświęceń dla drugiej osoby, bez kompromisów. Bo po co.
Wartości takie jak rodzina, miłość, wspólne zgodne życie- odchodzą do lamusa.
Przykre, ale prawdziwe...

Dlatego proszę Cię, nie rób z siebie jelenia bez godności, starając się o względy kobiety, która Cię zdradziła- a jest TWOJĄ żoną i matką TWOJEGO dziecka.
Zdrada to jest coś nie do wybaczenia. Gwałt zadany na związku- na zaufaniu przede wszystkim. 6 lat to nie jest jeszcze aż taki okres, po którym nie można sobie świata odbudować na nowo- puzel, po puzlu- może z kim innym...
napisał/a: ~gość 2013-09-02 18:17
Bratanek to nie jest trochę za blisko na zdradzanie ?!
napisał/a: errr 2013-09-02 19:21
ja bym walczyła.
Ślubowaliście.
Może próbuj rozmawiać ale bez płaszczenia sie?
Dobrze robisz, że żądasz zerwania kontaktu.
napisał/a: Valkiria_ 2013-09-02 19:28
A czy nie będzie tak, że NAWET JEŚLI małżonka do niego wróci, to podskórnie pozostanie to co się wydarzyło i będzie się jątrzyć i zatruwać życie??? On już nigdy nie zaufa. Zawsze będzie się bał, czy ona znów czegoś nie zrobi. Co to za życie? Niechby mieli kolejnego dzidziola. Tak na dobrą sprawę nie będzie pewny, czy to jego.
Między nimi nigdy nie będzie już szczęśliwego małżeńskiego pożycia. Za wiele złego się wydarzyło. Fundamenty legły w gruzach. Takie małżeństwo, w którym kobieta stawia priorytety w taki sposób:
plavatar napisal(a):ona pierwsze co mowi ze nie zerwie kontaktu z bartkiem bo to jej przyjaciel, nigdy sie z nim nie kochala zna go ponad 10 lat ze mna jest 7 i to on ma wieksze prawa do niej niz ja.


nie ma najmniejszej racji bytu.

Facet sobie może jeszcze ułożyć życie. Może być fenomenalnym ojcem dla swojego dziecka, ale nie musi się męczyć jako mąż jego matki. Z powodu "bo ślubowaliście". Jakby siedzieli na konkubinacie to również byłby taki głos? Żeby walczyć i ratować?

Osobiście, moim zdaniem uważam- że choćby ślubu udzielał mi papież Franciszek, to gdyby partner mnie zdradził- i nawet nie wyraził potem żadnej skruchy, tylko mnie upadlał, że nie kocha i że nie zerwie z kochanką kontaktu bo ona ma większe prawo do niego niż ja- na zbity pysk bym wywaliła.
napisał/a: errr 2013-09-02 19:37
Valkiria_ napisal(a):A czy nie będzie tak, że NAWET JEŚLI małżonka do niego wróci, to podskórnie pozostanie to co się wydarzyło i będzie się jątrzyć i zatruwać życie??? On już nigdy nie zaufa. Zawsze będzie się bał, czy ona znów czegoś nie zrobi. Co to za życie? Niechby mieli kolejnego dzidziola. Tak na dobrą sprawę nie będzie pewny, czy to jego.
Między nimi nigdy nie będzie już szczęśliwego małżeńskiego pożycia. Za wiele złego się wydarzyło. Fundamenty legły w gruzach.
moderuje tutaj taki jeden sorrow.
poszukaj sobie jego wątku w zdradach czy innym temacie. Poczytaj, można się od niego wiele nauczyć.
I nie pisz co będzie bo tego nie wiesz.
Nie znasz ani jej ani jego,
nie wiesz ile prawdy jest w tekscie który przeczytałaś.
Bierzesz ślub kościelny?
wiesz jak brzmi przysięga małżeńska?
rozumiesz ją?
i mimo to wypisujesz takie rzeczy?
weź cywilny:) łatwiej Wam będzie za rok o rozwód;)
napisał/a: Valkiria_ 2013-09-02 19:50
Owszem. Wiem jak brzmi przysięga małżeńska. A nawet- co może Cię zaszokuje- rozumiem ją doskonale. I dla mnie jest ona wyznacznikiem wszystkiego, co łączy dwoje ludzi.
Jest tam coś o wierności ;) Przed Bogiem się ślubuje. Miłość, wierność, uczciwość małżeńską.
Jeśli małżonek złamie swoją przysięgę i przez swoją zdradę i brak lojalności, zamieni małżeństwo w groteskę, to ja mam całe życie być odpowiedzialna za swoją przysięgę
Wolne żarty.

Ja rozumiem być ze sobą na dobre i na złe. Jak nie ma kasy, chodzić na zakupy z kalkulatorem, robić loterię, które rachunki w tym miesiącu zapłacimy i zamiast szynki kupować parówki. Ja rozumiem, być przy kimś jak skała-gdy zdarzy się choroba, wypadek. I rozumiem przez ten cały czas kochać drugą osobę i obdarzać ją szacunkiem.

Ale nie rozumiem, że mam walczyć o coś, o co ukochana/y przestała walczyć. Co druga strona skazała na klęskę. Mimo przysięgi.
Życie się ma jedno i nie warto go marnować z powodu błędu w wyborze naszego "na dobre i na złe". Bo niestety ale w cholerę często my dla kogoś tym "na dobre i na złe" nie jesteśmy.

[ Dodano: 2013-09-02, 20:05 ]
Poczytałam posty sorrow. Jakoś do JEGO wątku się niestety nie dokopałam (jakby ktoś uraczył linkiem byłabym wdzięczna), ale czytałam to co pisał zdradzanym osobom.
Zawsze podkreśla, że zdrada jest czymś co ZAWSZE będzie dudnić w głowie. Jeśli zdecydujemy się wybaczyć i wrócić.
No i co tu kryć- taka prawda. To naturalny mechanizm.

Dodam jeszcze, że facet jest totalnie fenomenalną osobowością... Czapki z głów dla niego.
Może będę mieć okazję poczytać posty sorrow "na lajfie", w obecnych dyskusjach.

I jeszcze jedno- raczej nie zauważyłam, żeby sorrow doradzał walkę w przypadkach beznadziejnych- kiedy partner nie dość, że zdradził, to jeszcze się odwrócił od nas.
Zdradę może i można wybaczyć- nie wiem, ja nie potrafiłam...- ale gdy druga osoba żałuje tego co zrobiła i chce to naprawić. Bo sami w pojedynkę cudów nie zdziałamy... Jedna osoba nie naprawi związku. Ze zgliszczy nie wybuduje ponownie wspólnego domu.
napisał/a: plavatar 2013-09-02 20:15
Najgorsze jest z tego wszystkiego , ze aska ma chustawki nastroju raz jest mega mila niby cos chce naprawic . Mówie jej że możemy normalnie ze sobą życ. naprawic wszystko co sie zatracilo , rozkochac sie w sobie na nowo , a potem pójść na terapię małżeńskią . Widze w jej oczach radosc , ze to sie jej bardzo spodobalo . Po chwili jakichs 10 minutach pytam sie jej co o tym sądzi . Ona podchodzi do swojego telefonu , ze niby jakis super kawal ma , czyta cos i odpowiada ze chce sobie wziasc stancje i ukrócić nasze widzenia do 2 tyg krótkich . Nie wiem co sie z nia dzieje . zabrala dziecko i w ogóle o nim nie mysli . Raz daje nadzieje , a potem wszystko pali

[ Dodano: 2013-09-02, 20:20 ]
Mówi mi ze to przeze mnie bo ja wyrzucilem z domu . Przeprosilem ja za swoje bledy wiem ze nie bylem dobrym mezem . Aska ma charakter przywódcy . jak postawi na swoim musi tak byc . Obwinia mnie i mowi ze to tylko jej przyjaciel , oklamuje najblizszych . Nie rozumie tego , okazalo sie ze w ogole jej nie znam. Uwielbia flirt i dobrze sie z tym czuje . Mowi mi ze na to wszystko zasluzylem i to byl jej plan . Ze specjalnie znalazla sobie przyjaciela aby robic z nim to czego ze mna nie miala . Ja sie staram a ona odwraca kota ogonem -
napisał/a: errr 2013-09-02 20:26
Valkiria_, związek przedmałżeński a małżeństwo to dwie totalnie różne sprawy:) serio;)
wracając do tematu
nie wiemy komu żona autora mówi prawdę - mężowi czy rodzicom;)
napisał/a: plavatar 2013-09-02 20:27
gosciu ma 23 lata , zona 28 a ja 31. Jest totalnym zerem , drobnym pijaczkiem i hazardzista. Mowi jej to co chce uslyszec. Ma takie same zdanie, zmanipulowal ja i on decyduje o tym co ma zrobic. Nawet sie nie przejal ze zniszczyl zycie mojego synka , brnie dalej a ona mowi ze ja neka ! nic nie rozumie - nie wiem co siedzi w jej glowie , po tym co mi mowi obawiam sie ze ma problemy z glowa i potrzebuje leczenia. A najgorsze ze bartek byl moim przyjacielem

[ Dodano: 2013-09-02, 20:33 ]
Nastepne idzie do swojego ojca na kolanach - tato pomóż jak to wszystko naprwic . Mi mowi ze mnie nienawidzi brzydzi sie mna i nawet mnie nie dotknie po tym wszystkim co jej zrobilem . Nie wiem o co chodzi? zaczela biegac jakies 7 miesiecy bo zobaczyla siostre ze schudla ( mieszka w holandii ) i jej kompletnie odbilo
napisał/a: Valkiria_ 2013-09-02 20:33
errr napisal(a):związek przedmałżeński a małżeństwo to dwie totalnie różne sprawy:) serio;)


Nie neguję tego faktu. Ja sobie zdaję sprawę, że małżeństwo aby było dobre i zgodne, to jest orka na ugorze. Staram się psychicznie na to przygotować. I wydaje mi się, że jestem mocno ugodową osobą, która wiele jest w stanie wybaczyć, równie wiele jest w stanie przemilczeć.

Ale bezapelacyjnie... Zdrada to mord na związku. Przedmałżeńskim, partnerskim, narzeczeńskim, małżeńskim- na każdym. To nie jest wyznacznik, że w związku coś się źle działo... Bo jak się źle dzieje- siadamy, gadamy. A jak to nie pomoże- idziemy się wygadać do specjalisty. A nie iść na lewiznę.. Bo tak łatwiej, bo emocje, adrenalinka.

Gardzę ludźmi którzy zdradzają. Może- a nawet nie może... z pewnością dlatego, że sama zostałam zdradzona, najlepsze, że przez każdego mojego partnera (w porażającej liczbie trzech...). Jeden zdradzał przez cały związek- ale byłam zbyt młoda i naiwna, żeby to zobaczyć, a jak się połapałam- odeszłam. Drugi zdradził mnie z moją przyjaciółką po kilku latach związku. Ominę fakt, że kilka dni wcześniej patrząc mi w oczy mówił "Kochanie jestem z Tobą szczęśliwy, jesteś dla mnie wszystkim co najważniejsze"- bo czułam, że coś nie gra, a zawsze stawiam na rozmowę i komunikację...
Trzeci- zdradził mnie, tyle, że ze swoją przyjaciółką. O której mówił "moja siostrzyczka"...

Szczerze? Gdyby obecny partner,a przyszły mąż, zdradził mnie...to ja bym całkowicie straciła wiarę w miłość, ludzi, instytucję małżeństwa i w to, że jakiekolwiek jeszcze wartości na tym świecie istnieją i są respektowane...
napisał/a: plavatar 2013-09-02 20:36
a najgorsze ze ja bardzo kocham . Zawsze bylem wierny . Wecznie klocilismy sie o ********, w nerwach jak jej cos powiedzialem - nie potrafila odpuscic , zawsze to wypominala mimo ze ze 100 razy przepraszalem ja za to . boje sie do niej odezwac , bo to niszczy wszystko .

[ Dodano: 2013-09-02, 20:40 ]
u rodzicow ma hi live . Oni wychowuja teraz juz 7 dziecko moje , a ona nie zdaje sobie sprawy z sytuacji . Mowie jej rozwod ona sie wydziera , a po godzinie dzwoni z placzem i przeprosinami !