Czas leczy rany?

napisał/a: Manley 2014-05-14 16:41
Synowie wyrośli, relacje się polepszyły , naturalnie są konflikty ale wydają się zwyczajne, takie jak się zdarzają w każdej rodzinie. Dla tego choćby warto było wtedy zostać,
Reszta legnie w gruzach niebawem,
Żona mam wrażenie przyłapana na kłamstwie szuka teraz szybko jakiegoś listka figowego żeby przerzucić na mnie winę. Teraz wersja jest taka, że mamy za dużo kredytów i ja jej o tym nie informowałem, więc szuka oparcia w "koledze" . A, że w tajemnicy przede mną , no cóż to przecież moja wina bo ja nie powinienem jej inwigilować. Kredyty podpisywaliśmy wspólnie więc traktuje taki argument jako próbę zrobienia ze mnie winnego rozpadu związku.
Wydawało by się że nawet jeśli pojawiają się problemy to wypadałoby o nich rozmawiać i próbować je wspólnie rozwiązać. A pani tupie nóżką i odwraca się na pięcie i mówi że ona nie będzie się tłumaczyć,,,,
Próbowałem weryfikować jej opowieści o spotkaniach z ostatnich tygodni i część okazała się kłamstwem. A ona teraz próbuje zacierać ślady, ale ja już nie mam ochoty dalej się w to bawić .

Rozdział zamknięty, pozostały tylko formalności.
Oczywiście jeśli będzie chciała to załatwić w cywilizowany sposób.
pozdrawiam
Manley
napisał/a: Valkiria_ 2014-05-14 17:31
Jakby co mam namiary na świetnych prawników w Krk...
napisał/a: Manley 2014-05-14 19:48
Dziękuję za propozycję ale ja jestem na starych "piastowskich" ziemiach zachodnich . Chyba że to nie ma znaczenia.
Pozdrawiam
Manley
napisał/a: mariaelena 2014-06-15 22:39
Witaj, Manley,
zajrzałam na forum pierwszy raz od długiego czasu i oczom nie wierzę... Twoja historia ma kolejny odcinek.
Wiesz, już nawet nie będę się odnosić do Twojej sytuacji, bo i co tu można powiedzieć... 22 lata razem, tyle ciężkich przejść za Wami, wydawałoby, że gorzej już nie będzie...
No i powiedz teraz Manley, czy czas leczy rany... jak to jest...
Pozdrawiam serdecznie
Mariaelena
napisał/a: Manley 2014-06-16 07:45
Mariaelena,
to doświadczenie sprzed 4 lat zmieniło mnie na tyle, że dziś przechodzę przez ten proces w ekspresowym chciałoby się rzec tempie. Naturalnie zawód kolejny boli, ale nic nie dzieje się ze mną złego. Zostały blizny i pewnie nie bez znaczenia będą te doświadczenia dla przyszłych lat. Ale nie mam poczucia klęski, czuję się silny jak nigdy, praktyczne sprawy bardziej mnie zaprzątają niż zastanawianie się nad przeszłością. Nie analizuję już, czy nie przyczyniłem się to obecnej sytuacji, nie szukam winy w sobie. Patrzę w lustro bez wstydu i chodzę z podniesioną głową.
Czuję ulgę. Powoli otwieram się na nowe perspektywy. Formalności będą mnie jeszcze kosztować sporo nerwów, ale uwolnienie się od niej jest warte każdej ceny.

W moim przypadku czas leczy rany. A może to po prostu doświadczenie? Kiedy raz trzeba odbudowywać świat z kawałków, kolejny raz nie jest już tak druzgocącym doświadczeniem. Już wiesz, że to może się wydarzyć i wiesz, że cię to nie złamie.

ps. zdjęcie obrączki nie bolało emocjonalnie , tylko musiałem użyć porządnych obcęg .....


Pozdrawiam

Manley
napisał/a: Manley 2018-06-20 16:59
Nie wiem właściwie czy to dobre miejsce by o tym pisać, ale zmagam się z czymś co mnie chyba przerasta, a tu kilka życzliwych osób kiedyś spotkałem...
Otóż mam dziewczynę od kilku miesięcy. Żyjemy razem, rozumiemy się świetnie, dzieciaki dogadują się fantastycznie , jednym słowem wszystko gra. Jedyny problem, który mi doskwiera to jej stały kontakt z byłym...
Byli ze sobą rok. Rozstali się według niej polubownie stwierdziwszy, że jednak szukają czegoś innego. A, że się nadal lubią i pomagali sobie w potrzebie to kontakt trwa do dziś. Moja pani mówi, że jest to sporadyczny kontakt , SMS raz na klika dni, a czasem telefon. Jednocześnie regularnie sprawdza jego treningi w sieci, żeby wiedzieć czy u niego jest wszystko ok. I pewnie nie miałbym z tym problemu gdyby nie to, że rozstali się miesiąc przed naszym poznaniem. Coś mi w głowie szepcze, że to za mało żeby się pożegnać. Za mało żeby nie tęsknić. Że ta troska o niego jest zagrożeniem dla naszego bycia razem. Wiem, że moja przeszłość się tu odzywa i wyobraźnia podpowiada obrazy, których normalnie bym nie widział. Z drugiej strony nie chcę jej mówić jak ma postępować. Jej mąż odciął ją od wszystkich znajomych i przyjaciół i awanturował się o każdy telefon. Staram się zrozumieć , że rezygnując z kontaktu z byłym czułaby się znowu kontrolowana i jej demony by się obudziły.
No i mamy pat. Mnie to przeszkadza , ona to wie, kontakt trwa dalej, a ja się miotam.
Manley