Proszę o radę

napisał/a: Manley 2011-07-07 16:26
gimp napisal(a):Tylko wewnętrznie sobie z tym słabo radzę.

Bo to jest rana, która łatwo się nie goi. Ale tylko ty możesz coś z tym zrobić. Piszesz, że "wybaczyłeś". Jeśli ten cudzysłów oznacza, że nadal jesteś pełen gniewu i złości , to może warto się zastanowić czego byś potrzebował żeby wybaczyć naprawdę? Nie dla ulżenia żonie lecz dla siebie, by nie nieść tego ciężaru. Dla mnie bardzo ważne było poczucie że "odzyskałem" kontrolę nad swoim życiem. Przez to choćby, że miałem prawdziwe dane do podejmowania decyzji. I świadomość, że mogę odejść w każdej chwili, nie do pomyślenia dla mnie wcześniej. I to, że moje oczekiwania wobeć żony były źle ulokowane bo sporo z nich muszę zaspokoić sam . Jeśli poważnie myślisz, że wam się może udać to powinieneś przedefiniować siebie w tym związku. A może siebie w ogóle ? Zadbaj o siebie. Spróbuj odnaleźć w sobie odpowiedzi na ważne pytania: Czego chcesz? Nie dla żony czy dzieci. Dla siebie. Odpowiedzialność za innych jest ważna, ale teraz myślę nie powinieneś unikać podjęcia odpowiedzialności za siebie. Terapia pomoże ci (mam nadzieję) zrozumieć co w tobie siedzi. Nie zdziw się jak będą to rzeczy, których się nie spodziewałeś... Twój świat już nigdy nie będzie taki jak był. Jeśli będziesz usilnie starał się utrzymywać to co było w niezmienionej formie tylko się nacierpisz, a problemy wrócą szybciej niż myślisz.
Powodzenia!
Manley
napisał/a: Magulka 2011-07-08 00:46
lordmm napisal(a):Nie da się wybaczyć. Teraz już sam o tym wiesz, że się nie da, bo z dnia na dzień zżera Cię coraz bardziej, a jak w końcu znów to zrobi
Pewne jest tylko to, że umrzemy A tak na serio, to pewne jest jednie to, że już nigdy nie będzie tak jak było przed tym zdarzeniem, co wcale nie oznacza, że od razu trzeba skreślić wszystko i uciec.
lordmm napisal(a):Kobiety działają tak, że już na zawsze będziesz dla niej tym niżej niż każdy kolejny nowy...
Jestem kobietą i naprawę wcale tak nie uważam, więc błagam Cię lordmm daruj sobie te wyssane z palca teorie.
Nigdzie nie wyczytałam, że między żoną a kochasiem było coś więcej poza flirtem. Nie spędzali ze sobą namiętnych nocy, rozkosznych poranków i dni w miłosnych uniesieniach. Gimp, żona poważnie nadwyrężyła Twoje zaufanie, ale nie daj się zwariować. Spróbuj porozmawiać z Nią o tym jak się wtedy czułeś, jak się na Niej zawiodłeś i daj Jej wyraźnie do zrozumienia, że utraciłeś do Niej zaufanie. Ona musi to wiedzieć, bo być może dalej żyje w bajce i myśli, że jest królewną, której wszystko wolno. Twój świat nie kończy się na żonie. Tak jak napisał Manley, musisz odnaleźć równowagę.
gimp napisal(a):Tylko z różnych przyczyn to ja będę musiał wyjść za drzwi
Miałeś te drzwi Jej tylko pokazać Pokazać, że nie zamierzasz znosić Jej wyskoków, że masz honor i nie pozwolisz się tak traktować.
napisał/a: gimp 2014-07-25 11:35
Witam Was po kilkuletniej przerwie....

chcialbym podzielic sie z Wami kolejnymi losami mojego przypadku...

Nie wybaczylem nigdy. Racje mieli ci, co to przewidzieli. Udalo mi sie na dluzszy czas zapomniec, przynajmniej czesciowo. Troche sie wyleczylem, ale o tym za chwile.

Najwiekszy blad, jaki zrobilem, to ze wzialem czesc winy za zdrade na siebie.

Przez jakis czas ukladalo sie raz lepiej, raz gorzej. Przestalem ja sledzic - chyba dla oszczedzenia wlasnych nerwow - czego oczy nie widza, tego duszy nie zal. Nie wiem, co robi obecnie, nie mam podejrzen, zyjemy dalej.

Dzieci troche podrosly, teoretycznie powinnismy miec wiecej czasu dla siebie. Ale zona wrocila do pracy i tego czasu od dawna brakuje. Raczej jestesmy obok siebie niz razem, choc bywaja wyjatki - ale to tylko wyjatki. Stalem sie takim zimnym facetem. Nie potrafie okazywac uczuc, dusze w sobie zal choc to juz tyle lat... Wiem, ze ona tego nie akceptuje.

W miedzyczasie probowalem sie uleczyc - przekroczylem pewna granice i zaplacilem za seks. Musze przyznac, ze poczatkowo mialem wyrzuty sumienia, ale to minelo. I poczulem sie lepiej. Nie na zasadzie zemsty, ale bardziej, ze ja tez juz nie bylem swiety.

Ostatnie miesiace to glownie klotnie i nerwowki, strasznie ja ja denerwuje moja oschloscia i brakiem okazywania uczuc i ciagle mamy awantury. Ale ja juz nie potrafie okazywac uczuc - jej. Kocham moje dzieci najbardziej na swiecie i boje sie sytuacji, w ktorej musielibysmy zyc osobno a na dzieci mialbym tylko czas do podzialu z zona.

Kilka miesiecy temu, zupelnie przypadkowo poznalem pewna dziewczyne. Dlugo rozmawialismy. I stalo sie cos, co mozna porownac do wyjecia zawleczki z granatu. Moje uczucie eksplodowalo, pierwszy raz po tylu latach.... Za stary jestem, zeby nie miec dystansu do pierwszej fazy zwiazku, poznawania sie, czulosci, tych motyli w brzuchu o ktorym pisza niektorzy. Ale ja sie prawde mowiac pierwszy raz w zyciu poczulem jak mezczyzna, poczulem, ze jestem potrzebny, kochany...

Ona wie, ze mam zone i dzieci. Wie, ze mamy ciezkie relacje. Nie zmusza mnie do podjecia zadnych decyzji, chociaz wiem, ze nie bedzie czekac wiecznie.

Ten zwiazek jest absolutnie niesamowity. Gdy pierwszy raz z nia rozmawialem, od razu zdalem sobie sprawe, ze wpadlem po uszy. To byl bardzo silny strzal, w zyciu czegos takiego nie przezylem.

Zdalem sobie sprawe, ze poza przywiazaniem, wieloma wspolnymi latami razem, wspomnieniami, przyjaciolmi i oczywiscie dziecmi, niewiele z perspektywy uczuc wiaze mnie z zona. Nie czuje milosci do niej i dopiero teraz sie tak naprawde sie zorientowalem.

Mielismy ostatnio rozmowe, dosc trudna. Wynika z niej (jesli dobrze odczytuje), ze zona darzy mnie jednak uczuciem. A moze po prostu boi sie zmiany... Nie wiem.

Wiem, ze jestem pewnie draniem w oczach wielu z Was.

Strasznie martwie sie o dzieci.

Jestem targany niesamowitymi uczuciami. Nie wiem, co robic.

To chyba tyle poki co z mojej strony...
napisał/a: e-Lena 2014-07-25 16:49
Skoro już poczułeś się jak mężczyzna, to wytrwaj w swojej postawie i podejmij decyzję - albo zostajesz, albo odchodzisz. Życie na pół gwizdka - jedną nogą w małżeństwie, drugą z kochanką na pewno nie poprawi Twojej sytuacji.
napisal(a):Kocham moje dzieci najbardziej na swiecie i boje sie sytuacji, w ktorej musielibysmy zyc osobno a na dzieci mialbym tylko czas do podzialu z zona.
Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że dążysz do sytuacji, której tak bardzo się obawiasz?

Wybaczyłeś swojej żonie, więc wziąłeś (przynajmniej w teorii) na klatę wszelkie konsekwencje takiej decyzji. Odwracanie teraz kota ogonem - bo akurat wpadła Ci w oko inna kobieta - jest słabe. Fajnie, że walczyłeś o to, żeby odbudować swój związek, ale do "normalnego" życia po zdradzie potrzeba dwóch elementów - skruchy i ciężkiej pracy osoby zdradzającej oraz umiejętności przyjęcia owoców tej pracy przez osobę zdradzaną. Udawanie, że jest ok, kiedy w sercu tkwi kołek brzozowy jest gwoździem do trumny bez względu na to która ze stron stara się bardziej.

Twoja żona faktycznie walczyła o odbudowę Waszych relacji? Jeżeli tak, Twoim obowiązkiem - skoro wybaczyłeś i twierdziłeś, że kochasz - było ogarnięcie wewnętrznego rozdarcia, bo dobrowolnie dałeś drugą szansę. Jeżeli nie, Twoja obecność w tym małżeństwie od początku była bez sensu i teraz jest czas na zastanowienie się czego właściwie chcesz od życia, siebie, swojej żony i swojej kochanki. Stan obecny nie potrwa długo - ktoś się w końcu dowie co się święci i będzie lament
napisał/a: Valkiria_ 2014-07-25 17:09
Kolejny bohater... Który ogarnął sens życia jak znalazł kochankę... Żona popełniła jeden błąd. Który zdecydowałeś się wybaczyć. Zrobiłeś jej dwójkę dzieci... A teraz, po eksploatacji, znajdujesz młodą kochanice bo krew zawrzała. A wcześniej jeszcze, żeby spuścic trochę pary, poszedles na dzi#wki. Albo wybaczasz albo jesteś psychopata który się zneca nad drugim człowiekiem. W twoim przypadku jednak to drugie.
napisał/a: errr 2014-07-28 16:38
gimp, zal mi Ciebie.
Zachowałeś sie i zachowujesz jak... gimbus.
napisał/a: gimp 2015-01-11 02:34
Witajcie :)
Postanowiłem poczekać z odpowiedzią, żeby z całej sytuacji mieć podgląd raczej z perspektywy niż z emocjonalnego środka. Bardzo okazało się to wartościowe.

Żona mnie zdradziła - no wiadomo, suka, zostaw ją, a może to moja wina, że nie dbałem? Nie wybaczaj, to koniec itp. Tak, byłem bliski końca. Dosłownego. Po 4 latach od opisywanego przypadku od tego końca dzieliło mnie ze 4 cm zimnej lufy. Ale jakoś nie wyszło.
Lekarstwo było tak proste i zarazem poniżające (szczególnie dla komentujących tu kobiet). Tak wiem. Chuj, skurwiel, ruchacz, bezwartościowy samiec.

I tak i nie. Wiem, że taki odwet jest podły, nie w takich kategoriach go planowałem. Może raczej oko za oko? Nie, nie mam satysfakcji, ale jakoś osiągnąlem spokój. Wróciłem jednak. Mamy terapię. Bardziej dla dzieci, ale nie tylko. Coś tam się tli, mimo że nie wybaczyłem, śmierć mi patrzyła w oczy z bardzo bliska, leczę się na depresję, jestem skomplikowany jak cholera. Ale żyję, mam dwojkę super dzieci, a co z tego będzie... się zobaczy.

Trzymajcie się, wiem że jestem gimbusem/lamusem/zdrajcą, ale łatwo tak mówić, gdy, jak to mój przyjaciel zawsze przywołuje - w dupie byliście i gówno widzieliście.
Bez urazy - pozdrawiam Was :*
napisał/a: Annie 2015-01-11 11:26
gimp, nie jesteś dobrym człowiekiem. Sam pisałeś,że Twoja żona się zauroczyła i nie miałeś żadnych dowodów fizycznej zdrady!
Nie wiedziałeś, czy Cię zdradziła!
Ale na dziwki się wybrałeś i kochankę znalazłeś - w odwecie za coś co nie wiesz, czy się stało.

Dobrze Val Ci napisała.

Jesteś żałosnym małym człowieczkiem i tchórzem na dodatek. Zapewne żonka nic nie wie o kochance i wypadzie na k***y? Nie posądzałabym Cię o taką szczerość. Za małe masz do tego jaja.
napisał/a: enhunter 2015-01-11 11:26
A powiedziałeś żonie o odwecie?
napisał/a: dr preszer 2015-01-11 13:25
A u mnie masz plusa. Po cholerę się bawić w ratowanie czegoś czego już nie ma. Od razu atomówką zdezynfekować grunt i budować nowe :). Tylko nie oszukuj nowej laskie. Starą flądrę pogoń, ustaw widzenia z dziećmi i korzystaj z życia. Żonie nic nie mów o kochance bo tak Cię oskubie, że zostaniesz w skarpetkach. Powiedz jej o tym po rozwodzie. Przynajmniej jej mina będzie miodem na Twoje zniszczone serce :). Powodzenia.
napisał/a: Annie 2015-01-11 14:00
dr preszer, czyli jesteś propagatorem kłamstwa i krętactwa? Ciekawa jest Twoja podwójna moralność. Kobiety za takie postępowanie bezwzględnie linczujesz, natomiast mężczyzn do tego namawiasz.

Przypominam, że autor nie miał ani cienia dowodu, jakoby doszło między jego żoną i nowo poznanym mężczyzną zaszło cokolwiek innego poza rozmowami.

Poruszyło mnie to, co napisałeś, gdyż uważałam, że jesteś na prawdę wartościowym człowiekiem, który potrafi zrozumieć, wybaczyć i walczyć o kobietę, którą kochał. Pomyślałam, że Twoja żona jest prawdziwą szczęściarą, iż trafiła na kogoś takiego jak Ty. Pomyślałam, że takich ludzi powinno być więcej.

Tymczasem po 4 latach odsłoniłeś swoje prawdziwe oblicze. Dziwkarza, kłamcy i lowelasa. To przykre.

A jeśli przyszedłeś na forum powiedzieć nam, użytkownikom, że w d*pie byliśmy i gówno widzieliśmy, to ja zacytuję samą siebie "Żegnam ozięble i z grymasem na twarzy. Drzwi są tam"
napisał/a: dr preszer 2015-01-11 16:20
Annie napisal(a):dr preszer, czyli jesteś propagatorem kłamstwa i krętactwa? Ciekawa jest Twoja podwójna moralność. Kobiety za takie postępowanie bezwzględnie linczujesz, natomiast mężczyzn do tego namawiasz.


Męska solidarność :)

Annie napisal(a):Przypominam, że autor nie miał ani cienia dowodu, jakoby doszło między jego żoną i nowo poznanym mężczyzną zaszło cokolwiek innego poza rozmowami.


Zaufanie zostało nadszarpnięta poza możliwość naprawy. To mi wystarczy. Co prawda ja bym zerwał bo nie chciałoby mi się kisić z popsutym towarem, ale to co zrobił auto też złe nie jest. Szkoda tylko dzieci.

Annie napisal(a):Poruszyło mnie to, co napisałeś, gdyż uważałam, że jesteś na prawdę wartościowym człowiekiem, który potrafi zrozumieć, wybaczyć i walczyć o kobietę, którą kochał. Pomyślałam, że Twoja żona jest prawdziwą szczęściarą, iż trafiła na kogoś takiego jak Ty. Pomyślałam, że takich ludzi powinno być więcej.


Ehh kobiety. Kali zabrać krowę, dobzie, Kalemu zabrać krowę źle :). To żona zaczęła. Nie zapominaj.

Annie napisal(a): Tymczasem po 4 latach odsłoniłeś swoje prawdziwe oblicze. Dziwkarza, kłamcy i lowelasa. To przykre.


Oj tam, wreszcie jest szczęśliwy :)

Annie napisal(a):A jeśli przyszedłeś na forum powiedzieć nam, użytkownikom, że w d*pie byliśmy i gówno widzieliśmy, to ja zacytuję samą siebie "Żegnam ozięble i z grymasem na twarzy. Drzwi są tam"


Co do zimna to chyba nie muszę przypominać, że taki mamy klimat