Proszę o radę

napisał/a: gimp 2010-09-29 14:48
Witajcie.
przeczytalem tu wiele bardzo sensownych wypowiedzi i postanowilem napisac o moim przypadku.
Znam sie z zona ponad 13 lat, jestesmy malzenstwem od 7. Mamy dwie coreczki (3 lata, 10 miesiecy). Generalnie dosc przyjemne zycie, dobra praca, zona nie musi pracowac, dom, ogrod, ja nie pracuje do pozna itp. W naszym zwiazku, jak w kazdym, bywaly klotnie i trudne chwile, ale to chyba normalne...
W sierpniu pojechalismy na urlop z dziecmi. Z racji problemow logistycznych z dwojka dzieci musielismy sie troche dzielic - raz jedno zostawalo z dziecmi, a drugie szlo na obiad, kolacje, po drinki, na basen itp a raz drugie. I to okazalo sie bledem...

Kilka dni po powrocie pewnym trafem przeczytalem korespondencje mojej zony z jakims obcokrajowcem. Generalnie - nie wytrzymala po powrocie i zadzwonila do hotelu, gdzie dostala na niego namiar. Nie mogla poradzic sobie z tym, ze go wiecej nie zobaczy/uslyszy. Nie mogla wytrzymac bez jego przytulenia. Dzien, w ktorym on wyjechal byl najgorszy dla niej. Wszystko jej go przypominalo.

Powiedzialem jej wprost o tym ze to widzialem. Poszla w zaparte - ze to nic nie znaczaca znajomosc, po prostu dobrze im sie rozmawialo (np. gdy ja zajmowalem sie dziecmi). Powiedziala, ze poniewaz to nic nie znaczylo, nie ma zamiaru konczyc tej znajomosci.

Niestety nie uwierzylem. Zaczalem sledzic jej komputer. Po kilku dniach on poprosil ja o zainstalowanie jednego z rzadko w Polsce spotykanych komunikatorow internetowych. Chcial ja zobaczyc. Oczywiscie zainstalowala. Ktoregos dnia spytalem, po co jej ten program - powiedziala, ze chce porozmawiac z przyjaciolka z USA. Kilka minut potem napisala do niej, zeby sobie go zainstalowala...

Powiedzialem, ze w to nie wierze. Klamala jak z nut, prosto w oczy, przysiegajac na wszystko ze z nim nie rozmawiala, ze komunikator to jej pomysl a on wogole nie poruszal tego tematu itp. Odpuscilem.

Przez kolejne dni probowali sie ze soba skontaktowac przez komunikator, ale rozmijali sie w czasie. Pisala, ze mysli o niejW koncu im sie udalo. Napisala mu, ze wyjezdza na kilka dni na wies i ze chetnie zabierze go w sercu. Potem sie zaczelo. Wspominali cudowne chwile na plazy, on wyznal, ze chcialby sie z nia spotkac, ze chce z nia byc. Napisal jej, ze ona zasluguje na lepsze zycie niz ma. Ona odpisala, ze kazdy dostaje to, na co zasluguje. Wyznala, ze czuje cos do niego, ale nie potrafi tego nazwac. On zaczal nalegac, zeby do niego przyjechala. Ja w tym czasie wrocilem z delegacji. Po drodze wszystko to sobie czytalem i zalamalem sie.

Powiedzialem jej, ze wiem o tej korespondencji. Tlumaczyla, ze naprawde do niczego nie doszlo, na plazy swietnie sie im rozmawialo. Ze zakonczy to. Ja poprosilem, zeby natychmiast skasowala ten komunikator oraz wszystkie konta mailowe, ktore zalozyla tylko do komunikacji z nim. Ze chce to zakonczyc tu i teraz. Powiedziala, ze tak nie potrafi, ze musi to wyjsc z jej strony. Zgodzilem sie, ale nie przestalem jej sledzic (nie wiem dlaczego... utracilem zaufanie).

Rzeczywiscie napisala mu maila o rozstaniu, ze nie chce ranic swojej rodziny, zeby skonczyli do siebie pisac. Okazalo sie, ze on byl zonaty, ale zona go zostawila i jest z ich corka. Napisala, ze zawsze bedzie go miec w sercu, ale nie chce tego kontynuowac.

To mnie troche uspokoilo. Nie powiedzialem, ze wiem o tej korespondencji. Bylem pewien, ze on sie odezwie. No i odezwal sie jakby nigdy nic. Ze chce ja zobaczyc. Odpisala, ze ona nie moze zyc tak w rozdarciu, ze oszaleje i zeby przestal. On odpisal, zeby nie konczyla znajomosci, Ze bedzie w Polsce i chce ja zobaczyc. Ona, ze to niemozliwe. Mowi, ze musi odinstalowac komunikator bo maz (ja) sie dopytuje o co chodzi. I ze skasuje ostatecznie konta, zostawiajac tylko jedno, swoje stare, ktore ja znam. On podaje jej numer telefonu, niestety chyba ten numer sie jej kasuje (tego nie wiem). Zegnaja sie - do zobaczenia. Ona wysyla mu jeszcze jednego maila zeby podal swoj numer na wszelki wypadek.

Po chwili wysyla do mnie sms zebym sie nie martwil, ze w ten sposob musiala zrobic (podejrzewala, ze podgladam jej korespondencje na komunikatorze) i ze w ten sposob to konczy, ze wiecej sie do niego nie odezwie.

Przepraszam, ze tak chaotycznie, ale od kilku tygodni jestem klebkiem nerwow. Wiem, ze zawalilem, ze ja sledzilem. Nigdy wczesniej tego nie robilem. Chcialem, wygarniajac twarde dowody, pomoc jej to zakonczyc. Nie wiem, co teraz o tym myslec. Kocham ja bardzo, chce odzyskac to zaufanie ale jest mi bardzo ciezko. Chcialem, zeby to zakonczyla jednorazowo, na zawsze. Nie potrafila, zrobila to po swojemu, tylko dla mnie to nie bardzo wyglada na zakonczenie. Nie wyobrazam sobie z drugiej strony, zeby zostawila mnie z dziecmi albo zabrala dzieci. Przynajmniej nie potrafie. Moze mnie zdradzila, moze nie - wedlug mnie tak wynika z korespondencji. Chce byc z nia dalej ale mi tego nie ulatwia. Ja sam sobie tego tez nie ulatwiam inwigilujac ja dalej. Prosze o pomoc. Jak to odczytujecie? Co byscie zrobili??
napisał/a: Magdalena32 2010-09-29 15:15
ja na Twoim miejscu poważnie zastanowiłbym się nad zakończeniem związku z kilku powodów:
- do zakończenia (prawdopodobnie zakończenia bo to powinno być krótkie cięcie a nie zbieranie jeszcze jakiś numerów od niego) była zmuszona a to powinno wyjść od niej gdyby zależało jej na rodzinie.
- sam ten ich związek narodził się wtedy kiedy Ty byłeś z nią na wakacjach, na których była również z dziećmi więc żaden romans nie powinien mieć wtedy miejsca bo ten czas miał być zarezerwowany dla rodziny a nie nowo poznanego przyjaciela!
- okłamywanie Ciebie, Ty wiesz ona udaje że o niczym nie wie kiedy przedstawiasz dowody ona okopuje się na nowych pozycjach i znowu oszukuje i tak robić będzie ciągle bo jak widać kłamać to ona lubi.

a jak ona się teraz zachowuje wobec Ciebie? widać skruchę i poprawę? widać że walczy o zaufanie Twoje?
czyli według korespondencji wynika że spali ze sobą tak?
wyluzuj trochę inwigilowałeś bo miałeś do tego podstawy i jak się okazało później, dobrze zrobiłeś że ją szpiegowałeś (co innego gdyby wyszło że jest czysta, ale tu ewidentnie kręciła z innym na boku), ja bym polecał kontrolę jej skrzynek pocztowych, komunikatorów i telefonów jeszcze przez jakiś czas dla pewności, bo jak ktoś chce kończyć romans to nie bierze numeru telefonu do kochanka bo niby po co ten numer miałby być potrzebny skoro romans ma przejść do historii?
napisał/a: majka 83 2010-09-29 19:45
gimp naprawdę nie wiesz dlaczego tak się stało? To proste siedzi w domu i codziennie wykonuje te same czynnosci: małe,dzieci, kupki, zupki, pranie sprzatanie, kiedy ostatni raz byliscie gdzieś razem tylko Ty i ona? Przecież tu nawet wakacje są z dziećmi,a gdzie Wy? Nie wyobrażam sobie tego, przecież też mam małe dzieci, kiedy ta kobieta odpoczywa? Nie dziw się ,że w momencie gdy ktoś dostrzegł w niej kobietę, poczuła się znowu wyjątkowa, piekna, i zachowała s się jak pies spuszczony z łańcucha.Owszem Ty pracujesz, starasz się ale powiedzmy Ona jest niestety tym słabszym ogniwem związku.
Myślę, że to zakończyła, jednak odkryłeś całą sprawę w odpowiednim momencie i to uratowało Twoje małżeństwo. A to na wszelki wypadek? No cóż, bardzo ciężko jej to było zakończyć,jednak emocjonalnie związała się z tym człowiekiem, nie wie jeszcze co będzie,z całą pewnością będzie tęsknic, zrobiła to bo od niej tego zarządałeś, nie sama z siebie stąd ten wszelki wypadek.
Ona to zakończyła, tak myslę. ale w waszym życiu coś się musi zmienić by znowu poczuła się wyjatkowa, by miała szansę odetchnąć od codzienności i to razem z Tobą, musicie znaleźć czas dla siebie, pobyć trochę sami.Dni nie mogą być tak do siebie podobne, zrób cos!
To rutyna, powód zdrady tysiąca małżeństw, ale jednak tu do zdrady fizycznej nie doszło.
Sami powinniście dojść do tego dlaczego wogóle to się stało, to jest najważniejsze w tej chwili pytanie a nie zastanawianie się nad tym " na wszelki wypadek" bo wróci do pracy i co? znowu poczuje wolnosć?
Nie zastanawiaj się czy zakończyć związek, tylko jak się na nowo odnaleźć.
napisał/a: ~gość 2010-09-30 10:30
Majka żartujesz sobie ? Co to ma być? Dopada mnie rutyna to już sobie przygruchać jakiegoś nygusa czy innego brudasa ? Nie osłabiaj mnie. Ona ma męża i wszystkie wątpliwości powinna wyjaśniać z nim. Poza tym nie każdy ma z kim dzieci zostawić a samemu iść się bawić. Jakoś gimp pomimo, że pewnie też czuł rutynę nie znalazł sobie koleżanki.

Ehh, laski, te wasze tłumaczenia zdrad. Szkoda słów.

Gimp, jeśli dasz rade jej zaufać to masz szanse. Tylko, że to będzie wracało i niszczyło Cie od wewnątrz. Poza tym ona napisała do tego nygusa, że będzie go miała w sercu, to znaczy, że Ty spadłeś na 2 miejsce.

Trzymaj się chłopie. Dasz sobie radę.
napisał/a: Manley 2010-09-30 12:15
gimp napisal(a):Ja sam sobie tego tez nie ulatwiam inwigilujac ja dalej.
Twoje zachowanie jest całkiem zrozumiałe. Może to nie wygląda "ładnie”, ale to nie jest teraz twój największy problem. Zawiodła twoje zaufanie i to się liczy. Ty, co jest oczywiste chciałbyś znać prawdę. Pewnie całej nie poznasz. To, co ci "inwigilacja" serwuje to też interpretujesz na swój sposób. Pamiętaj, że to w większości twoja wyobraźnia i miej odrobinę dystansu do tych wizji. Ale mimo wszystko lepsze to niż poleganie na prawdomówności twojej żony, bo w tej sytuacji to ona ci nie ułatwia uporania się z tym problemem kłamiąc i matacząc. Masz prawo wiedzieć. Widzę, że chciałbyś uchronić ją przed popełnieniem błędu. To niestety tak nie działa. Wiedza, że jest inwigilowana skłoni ją tylko do większej ostrożności. Nie możesz jej przecież kontrolować 24 h na dobę. Poza tym, czy chcesz żyć z niewolnikiem czy z partnerem? Ona podjęła decyzję o romansie i najwyraźniej nie liczyła się z tobą. Ty jej teraz tylko przeszkadzasz i jeśli zechce to będzie cię dalej oszukiwać.
Jeśli już masz świadomość tego, że nie ma miedzy wami zaufania i nie możesz jej nieustannie kontrolować to możesz przyjąć taką wersję, że już cię zdradziła i może jeszcze zdradzi. Wiem, to poczucie bezsilności jest nie do zniesienia i chciałbyś coś móc zrobić. I co chcesz z tym zrobić? Jeśli zechcesz wybaczyć to czy będziesz umiał zaufać? Na czym oprzesz to zaufanie? Kiedy ktoś żałuje i okazuje skruchę łatwiej jest uwierzyć, że nie powtórzy błędu. Czy tak jest w twoim przypadku? Czy ona czuje, że cię zawiodła i chce to jakoś naprawić? Czy wy w ogóle o tym rozmawiacie, czy to jest teraz tylko twój problem? Co zrobisz, jeśli ona nie żałuje i jest z tobą dla wszystkiego tylko nie z miłości? Dla wygodnego życia, dla dzieci. Jaką masz gwarancję, że to jej pierwszy romans? Czy umiesz sobie wyobrazić, że odejdziesz? Czy może pozwolisz się dalej okłamywać ? Jeśli teraz ją w jakikolwiek sposób usprawiedliwisz (np. obwiniając się o inwigilację) to jesteś pogrzebany. To jej decyzja, jej wybór. Nie bierz na siebie winy za to, co zrobiła. Nawet, jeśli po niedawnym porodzie straciła poczucie, że jest atrakcyjna, nawet jeśli się czuła zmęczona, jeśli czuła się przez ciebie zaniedbywana to miała obowiązek o tym z tobą rozmawiać. Jeśli uznała, że zauroczenie, czy zakochanie w innym mężczyźnie nie jest warte rozmowy z mężem a wybrała ukrywanie tego i oszukiwanie, to gdzie tu twoja wina? Ona ciebie nie szanowała zachowując się w taki sposób. Pomyśl czy jej czasem na to nie pozwalasz. Nie odzyskasz tego szacunku pokazując, że może tak postępować bezkarnie. Przed tobą trudne decyzje, życzę ci abyś wybrał to co będzie dobre DLA CIEBIE.
Pozdrawiam
Manley
napisał/a: nawiedzony 2010-09-30 14:29
Manley-jestem pod wrazeniem,WIELKI tekst...Musze to przeczytac jeszcze pare razy i u siebie wprowadzic w zycie...Ja jestem wdzieczny...
napisał/a: niceone 2010-09-30 15:02
gimp

do tego co napisali poprzednicy dolacze jeszcze wyszczegolnienie dwoch Twoich bledow w zachowaniu wzgledem zaistnialej sytuacji:

gimp napisal(a):...Kilka dni po powrocie pewnym trafem przeczytalem korespondencje mojej zony z jakims obcokrajowcem. Generalnie - nie wytrzymala po powrocie i zadzwonila do hotelu, gdzie dostala na niego namiar. Nie mogla poradzic sobie z tym, ze go wiecej nie zobaczy/uslyszy. Nie mogla wytrzymac bez jego przytulenia. Dzien, w ktorym on wyjechal byl najgorszy dla niej. Wszystko jej go przypominalo.

Powiedzialem jej wprost o tym ze to widzialem. Poszla w zaparte - ze to nic nie znaczaca znajomosc, po prostu dobrze im sie rozmawialo (np. gdy ja zajmowalem sie dziecmi). Powiedziala, ze poniewaz to nic nie znaczylo, nie ma zamiaru konczyc tej znajomosci...


Nie do przyjecia dla mnie jest sytuacja kiedy znajdujesz korespondencje Twojej zony do nowopoznanego faceta ktora brzmi jak by jej autorem byla swiezo zakochana nastolatka, z ktorej wynika ze ona sama szukala namiarow na niego; a ona mowi ze nie ma zamiaru tego konczyc - jak bym cos takiego uslyszal zaczal bym jej pakowac torby, bez dwoch zdan, przeciez to jak by Ci powiedziala w twarz ze jestes debilem i mozna sobie Ciebie w konia robic.


gimp napisal(a):Powiedzialem jej, ze wiem o tej korespondencji. Tlumaczyla, ze naprawde do niczego nie doszlo, na plazy swietnie sie im rozmawialo. Ze zakonczy to. Ja poprosilem, zeby natychmiast skasowala ten komunikator oraz wszystkie konta mailowe, ktore zalozyla tylko do komunikacji z nim. Ze chce to zakonczyc tu i teraz. Powiedziala, ze tak nie potrafi, ze musi to wyjsc z jej strony. Zgodzilem sie, ale nie przestalem jej sledzic (nie wiem dlaczego... utracilem zaufanie).


podobnie jak wczesniej - biedna zonka zostala zmuszona zeby przerwac piekny romans - daj jej chociaz szanse na ostatni pocalunek... blehhh... Ty sie czlowieku nie tlumacz czemu ja sprawdzales bo to oczywiste w tej sytuacji - tylko zatroszcz sie o to zeby ona nie stracila do Ciebie szacunku jako faceta. To ona ma romans, to ona zdradza, to ona jest winna - Ty mozesz jej pozwolic zostac jak potrafisz zaufac - a nie prosic by przestala Cie zdradzac...

Nigdzie nie napisales czy ona czuje sie winna, czy rozumie ze robila zle, ze Cie ranila.. bo w tej chwili to po prostu przerwales jej piekny romans w ksiazkowym stylu... a bez poczucia winy, checi poprawy, zrozumienia zla jakie wyrzadza - dobrze miedzy Wami nigdy nie bedzie...

a jeszcze to:
majka 83 napisal(a):gimp naprawdę nie wiesz dlaczego tak się stało? To proste siedzi w domu i codziennie wykonuje te same czynnosci: małe,dzieci, kupki, zupki, pranie sprzatanie, kiedy ostatni raz byliscie gdzieś razem tylko Ty i ona? Przecież tu nawet wakacje są z dziećmi,a gdzie Wy? Nie wyobrażam sobie tego, przecież też mam małe dzieci, kiedy ta kobieta odpoczywa? Nie dziw się ,że w momencie gdy ktoś dostrzegł w niej kobietę, poczuła się znowu wyjątkowa, piekna, i zachowała s się jak pies spuszczony z łańcucha.


uwielbiam taki sposob myslenia... Wy kobiety potrzebujecie stalej adoracji, komplementow, czulosci, czestych odmian, zaskakiwania kwiatami, kolacjami itp... a jak przez jakis czas robi sie wam za nudno i za malo komplementow... szukacie ich u innych... bo Wam przez mysl nie przejdzie ze Wy mozecie tez wykazac incjatywe, ze Wy czasem tez mozecie zadbac o to czego Wam brakuje i przy okazji rozbudzic takie potrzeby w partnerze... ja nie wiem ze Wam sie wydaje ze Wasz maz powinien byc idealem we wszystkich sferach, dbac o dobrobyt, o namietnosc w zwiazku i roznorodnosc w lozku... Lepiej sie zastanowic czy ktorejkolwiek z Was nalezy sie taki ideal... bo wymagania macie spore a same nie potraficie nawet byc wierne jak sie tylko nadarzy okazja... (Uogolnienie w tej wypowiedzi jest celowe i naturalnie nie uwazam ze kazda kobieta jest zla i zdradza, nie mniej to czesto spotykana postawa "zdradzilam bo brakowalo mi: ...")
napisał/a: nawiedzony 2010-09-30 15:51
Nie zalezy im na tym,poniewaz ja to niedawno zastosowalem,wlacznie z dawaniem kwiatow,ktorych przez lata nie dawalem w ogole...i co? Dalej zona musi wychodzic,ma za zle ze ja sprawdzilem raz na kwartal i ciagle powraca do przeszlosci,mieszajac w to nawet co zlego zrobili jej tesciowie(w sumie nic,a wiele pomogli)...Najwiekszym zlem w emnie jest to,ze wciaz ja sprawdzam(bardzo rzadko),wszystkiego zabraniam(wyjsc co tydzien,w dodatku przekraczajacych polnoc,czesto znacznie)...i w zasadzie przez ostatnie pol roku nie ma nic innego do zarzucenia...We wszystkim innym staralem sie jak nigdy...i nawet tego nie odczula,wyzywa od chamow(a ja ja z braku sil,kiedy wychodzi od dziwek ).
Nie mam sil na rozwod,bo ja kocham.Nie mam sil byc z nia,bo wciaz chce sama wychodzic na noce.Sam juz nie wiem czego chce....Puscilbym wolno,pod warunkiem ze wzialbym corke,ale nie chce oddac,wiec i ja strace...Nie daje rady byc dobry i bywam zly.Zly nie chce byc,bo nie lubie,nie chce i tez nie daje rady...
Nie sprawdzalbym,gdyby zastosowala sie do cywilizowanych regul-wyjscie max raz na tydzien z powrotem do polnocy,a nie 3 razy w tygodniu i wyjscie niemal o polnocy.Wtedy nie sprawdzalbym w ogole(tez byc moze bylbym naiwny,ale bym odpuscil),a tak ciagle mam podstawy do sprawdzania...i fatalnie sie z tym czuje,bo nie chce tego robic,a wiem ze powinienem.To z kolei rozwla malzenstwo do konca...
napisał/a: gimp 2010-10-01 09:06
Dziękuję wszystkim za wypowiedzi. Za te bardzo ostre i te lagodniejsze. Dalo mi to duzo do myslenia.
Glowa podpowiada mi, ze mnie zdradzila, ale serce - ze tylko sie zauroczyla i rzeczywiscie poza bardzo intymnymi rozmowami do kontaktu fizycznego nie doszlo. Chce w to wierzyc.
Okazala mi ogromna skruche. Pokazuje mi na kazdym kroku, ze to ja jestem tym jedynym. Ze popelnila ogromny blad. Coz, jest tak emocjonalna osoba, ze nie potrafila tego skonczyc ot tak sobie, jak ja tego pragnalem.
Faktycznie jej zycie od czasu urodzenia drugiej corki stalo sie ciezsze. Wyrzeczenia kariery, poswiecenie w domu. Ale nie bylo az ta, ze ja zaniedbywalem. Wczesnie wracalem do domu, zajmowalem sie dziecmi. Jesli gdzies wychodzilem - z reguly z nia (nie jestem typem imprezowicza za specjalnie). Moze jednak za malo sie staralem. Macie oczywiscie racje - to nie powod do zdrady. Gdyby tak bylo, ja zrobilbym to juz dawno. Chodzenie do pracy, stres na moim stanowisku, ciagle myslenie o kolejnym dniu to nie jest dla mnie przyjemnosc ani odskocznia od dzieci. Gdyby nie wzgledy finansowe, sam wolalbym byc w domu z dziecmi.

Na chwile obecna postanowilem dac jej ostatnia szanse. Pokaze jej, jak bardzo mi na niej zalezy. Sprobujemy znalezc jakas odskocznie, robic wiecej razem. Ona juz doskonale wie, jak ja sie czuje. Osiwialem, trzesa mi sie rece. Nie moge jesc. Jestem wrakiem. Stara sie to teraz naprawic, ale jak bedzie dalej - to juz ona zadecyduje. Jezeli ten stres bedzie sie ciagnac, moj organizm tego po prostu nie wytrzyma. Od miesiaca zyje na krawedzi. Ona juz zdaje sobie z tego sprawe. Mam nadzieje, ze jej sie uda, bo musi to przewalczyc sama z soba. Jestem pewien, ze mnie kocha i moze po tym wstrzasie zdala sobie sprawe z tego, jak bardzo. Bo ja na pewno. Nie potrafie bez niej zyc. Nie potrafie tak zyc.

Zobaczymy, co bedzie za miesiac, dwa. Dam Wam znac jesli bedzie ok. Jesli nie bedzie, tez sie postaram...
Dziekuje.
napisał/a: Magdalena32 2010-10-01 09:25
odsłaniając się zbyt szybko (czyli robiąc dla niej wszystko) popełniasz jeden wielki błąd bo dajesz jej do zrozumienia że cokolwiek ona zrobi Ty i tak jej wybaczysz i będziesz biegał wokół niej a to nie tak ma wyglądać! to ona musi "biegać" koło Ciebie, to ona zaryzykowała wasz związek dla jakiegoś faceta z zagranicy i to ona musi się teraz namęczyć!
poza tym jej działanie jest pewnie powodowane tym że postawiłeś warunek a ona mając tamtego zbyt daleko przystała na Twoje warunki ale szansa odnowienia kontaktu z nim lub poznanie innego faceta jest realne, nawet bardzo i dlatego musisz trzymać się swojego czyli nie dawać z siebie wszystkiego, to ona ma teraz walczyć nie Ty, bo to nie Ty zaryzykowałeś związkiem a ona!
napisał/a: majka 83 2010-10-01 11:23
dr preszer napisal(a):Majka żartujesz sobie ? Co to ma być? Dopada mnie rutyna to już sobie przygruchać jakiegoś nygusa czy innego brudasa ? Nie osłabiaj mnie. Ona ma męża i wszystkie wątpliwości powinna wyjaśniać z nim. Poza tym nie każdy ma z kim dzieci zostawić a samemu iść się bawić. Jakoś gimp pomimo, że pewnie też czuł rutynę nie znalazł sobie koleżanki.

Ehh, laski, te wasze tłumaczenia zdrad. Szkoda słów.

Gimp, jeśli dasz rade jej zaufać to masz szanse. Tylko, że to będzie wracało i niszczyło Cie od wewnątrz. Poza tym ona napisała do tego nygusa, że będzie go miała w sercu, to znaczy, że Ty spadłeś na 2 miejsce.

Trzymaj się chłopie. Dasz sobie radę.


Doktorze juz wyjaśniam to jest.. post, nie widać?

Niestety zaznaczyłam ,że ona jest tym słabszym ogniwem w związku, bo to ona się zauroczyła i flirtowała, bo to raczej jeszcze etap flirtu, na szczęście przerwany przez męża.
Starałam się znaleźć przyczynę dlaczego młoda żona i mama tak łatwo uległa wakacyjnemu podrywaczowi i odpowiedź jest jedna rutyna i niskie poczucie wartości,praktycznie oprócz opieki nad dzieckim nie ma własnego życia, cztery ściany,samotność, nuda, ona się tym dowartościowywała, jego słowa sprawiały jej przyjemność, działały jek narkotyk i powrót do rzeczywistości ( domu po wakacjach) spowodowalo gwałtowny efekt "odstawienia" to tłumaczy jej poszukiwania kontaktu z tamtym facetem.
Fakt powinna o tym rozmawiać z mężem, ale być może nie zdawała sobie sprawy jak to daleko w niej zaszło dopiero " morza szum..", kobieca psychika jest bardzo skomplikowana.
Masz tu wybitnie do czynienia z zauroczeniem, które jest jak szampan, zaszumi w głowie i wywietrzeje, gdybys mial do czynienia z romansem i zakochaniem żona by tego nie tylko nie zakończyla ale też diametralnie zmieniła swoje zachowanie w stosunku do Ciebie, byłaby zimna i podła a ty byś słyszał stek oskarżeń.
To co sie stało jest jednak berdzo poważnym ostrzeżeniem ,że w związku zaczyna się źle dziać i nie myśl kategoriami ,że Ty nie uległeś szumowi morza, po prostu jesteś tu silniejszym ogniwem.
Dobrze ,że wybaczyłeś że dałeś żonie szansę,mysle też ,że wspaniale potrafisz wyciągać wnioski, tu nie chodzi o to żeby zonę karać i wypominać bo podobno nie należy wybaczać od razu, ale o to by wspólnie pracować nad związkiem a jeżeli chcecie tego oboje to z pewnościa Wam się uda, szczera rozmowa to jest podstawa wszystkiego, rozmawiajcie o Was.
Drodzy panowie, rozumiem Wasze oburzenie ale pomyslcie,że mamy do czynienia z rodziną i jeżeli jest szansa by ta rodzina była razem a w tym wypadku wybitnie jest, to należy autora wspierać nie " uświadamiać"
Gimp. przechodzisz depresje, potrzebujesz teraz duzo , dużo jej milosci powiedz jej o tym,nie duś tego w sobie, poszukaj pomocy psychologa i dla siebie i dla żony ( też ma swoje demony) to Wam może pomoc przejść przez to wszystko i nie bój się ona Cię nie zostawi, przecież tu wybrała Ciebie, uwierz w to.
I nie usprawiedliwiam tego co sie stało, bo na to usprawiedliwienia nie ma, ale drodzy panowie nie tylko istnieją barwy białe i czarne są jeszcze inne kolory, dlatego nie należy każdy przypadek na forum rozpatrywać odrębnie a nie do każdego postu wrzucać garść stereotypów ( oczywiscie nie dotyczy to wszystkich panów)
napisał/a: ~gość 2010-10-01 15:24
Majko, zdrada jest zdradą i nie ma co tu rozpatrywać. Co do słabego ogniwa to one są wymieniane a nie naprawiane, bo przez swoje właściwości (które są do kitu) osłabiają całość.

Gimp, dałeś szanse, twardy jesteś (albo głupi). Jak już ją dałeś to niech będzie ona pierwszą i ostatnią. Jak coś odwinie to kopa w tyłek i wypad z hukiem. Szanuj się !!