Sekret-zdradzilam milosc swojego zycia.

napisał/a: Nadiya1 2012-05-30 20:09
dr preszer napisal(a):Takich osób się nie zdradza.

O tym samym z początku pomyślałam jak przeczytałam całą historię... Kochasz Swojego nad życie... hmmm... jakby tak było to nie doszłoby do zdrady. Gdy się kogoś bardzo kocha to cały czas ma się tą osobę w głowie, myśli się o niej i tylko o niej. Sama żyłam i żyję ze Swoim na odległość. Może nie jest to wiele bo ponad 100 km. Bywał taki czas, ze widzieliśmy się raz na 2-3 miesiące ale daliśmy radę. Czekaliśmy na siebie z utęsknieniem. Żadnemu nawet przez myśl zdrada nie przeszła bo akurat "miało się chęć"

kwiatlotosu napisal(a):Nie wiem co doradzić...Chyba wybrałabym pierwszą opcję i wyciągnęła wnioski na przyszłość.

I żyć z tym do końca życia? Ja bym nie potrafiła
napisał/a: voice02 2012-05-30 21:54
Mavs napisal(a):
voice02 napisal(a):lordmm Jestem pod wielkim wrażeniem, że nigdy nie zdradziłeś


Hmm to już trzeba być pod wrażeniem, gdy ktoś przestrzega podstawowych zasad panujących w związku?



Uściślę, jestem pod wrażeniem tego, że z dumą obwieszcza światu, że ma zasady, które są zasadami powszechnie uznawanymi za podstawowe. I które większość ludzi szanuje i uważa za święte. Niektórzy je łamią, ale tylko niektórzy (np. zrobiła to moja żona, zrobiłem też ja), ale większość ludzi jednak jest pod tym względem uczciwa. Innymi słowy to normalne, ale że taplamy się w błocie, bo każdy z tu piszących zdradził bądź został zdradzony, to fakt wierności partnerowi wydaje się być tak rzadki jak woda na Saharze.
Nie odbieram lordowi jego cnoty. Bardzo go szanuję. Ale znam dziesiątki osób tak cnotliwych, a żadna nie mówi "nigdy nie zdradziłem"...

allaboutyou4 odradzam jeszcze raz wyspowiadanie się twojemu facetowi z tego, co zrobiłaś. Tak jak napisał Sorrow, to będzie tylko chwilowa ulga, a wielce prawdopodobne, ze jeszcze większa zgryzota niż ta obecnie. W dodatku nie tylko twoja, ale i jego. Jeśli ci naprawdę zależy, nie mów. Żeby było jasne, nie pochwalam tego co zrobiłaś i nie rozgrzeszam, nie docierają do mnie twoje tłumaczenia, pomimo tego, że szczerze ci współczuję twojej traumy z dzieciństwa. Czasem nie ma wyjścia i trzeba powiedzieć, ale w tym wypadku nie ma absolutnie takiej konieczności. Zrobisz jak uważasz, ale skoro ten facet jest dla ciebie wszystkim, to wyjawiając mu to, będziesz żałowała jeszcze bardziej. Odpuść.
napisał/a: lordmm 2012-05-31 00:28
Twój romantyzm może robić wrażenie voice. Widzę, że tak rogaty jak i ja :D Ja też wyznaję te same zasady co i Ty, nie zmieniło mi się nic, ludzie się nie zmieniają, z tym, że staram się pokazać na prostych przykładach dlaczego i jak to się dzieje. To nie jest żadna wielka filozofia, ale proste rzeczy, jesteśmy najgłupszym gatunkiem, który żyje na tym świecie i przeciętny przepalony papierosami człowiek przegrywa na kajaku z byle rzeczką cierpiąc ze zmęczenia kilka dni po tym a to wcale nie była bystra woda. Matka natura jest mocna, a w nas jest natura, są osobniki męskie i żeńskie i one się różnią bardzo, są stworzone do innych czynności z natury. W nowoczesnym świecie te predyspozycje naturalne się zacierają, mieszkamy w cywilizowanym świecie, faceci nie polują tylko zarabiają na swoje rodziny (pieniądze w końcu odzwierciedlają jakieś tam zasoby naturalne, choć majstersztyk polega na tym, że jakby chcieć całą światową kasę zamienić z powrotem na złoto, po odpowiednich przelicznikach, to nie wystarczyło by tego złota :) ). Za to dostają od rodzin po tyłku i tracą je, z drugiej strony kobiety się w swoich naturalnych rolach nudzą jeśli siedzą w domu, ludzie nie są stworzeni do wierności. Pomijam kolejne nurty i trendy stworzone przez ludzi, w końcu mamy rozumy więc wymyślamy różne rzeczy, czyli feminizm. Ja jestem przeciwnikiem zasady ze facet zarabia a kobieta siedzi w domu z dzieckiem, ale tak to wyglada w wiekszosci przypadkow. Ludzie charuja dla innych, babrają się w wyścigu szczurów. Wierność stworzyła kultura i religia, czyli ludzkie wymysły, różne na całym świecie głównie z uwarunkowań geograficznych. Na pieniądzach znają się tak naprawdę nieliczni, oni trzymają to wszystko w ryzach, a reszta ciuła, gania się, tonie w tym bagnie cywilizacyjnym...

Dobra do rzeczy, moje mowienie o tym ze nie zdradzilem nie bylo manifestacja mojej filozofii zycia, ale tez przykladem, skupiles sie na tym, a nie na tym co bylo napisane tuz po tych slowach, a to bylo trescia owego zdania. Było to proste pokazanie jak łatwym i jak prostym jest chodzic na imprezy i nawet i chlac na umor a nic sie nie stanie, bo juz nie raz mialo sie dziac i to poteznie, ale zawsze pozostawalem wierny. Raz powiedzialem dziewczynie ze ja niby zdradzilem, ale powiedzialem to niedoswiadczony w szoku po tym jak ona mnie zrobiła w balona i walczylem i pisalem wiersze itd i między innymi dlatego zniknęła i już się nie odzywa do mnie ku mojej wielkiej uciesze :D

Wszystko zależy na ile chłop jest ogarniety i na ile ma doswiadczenie z kobietami. Chodzi o to ze jak mu powie ze odchodzi bo sie odkochala itd, to doswiadczony facet nie zrobi nic tylko spyta grzecznie czy pomoc Szanownej Panience sie spakowac, natomiast ktos kto nie ma jeszcze na koncie tej lekcji moze walczyc, dociekac itd, a wtedy dowie sie o wszystkim i mamy goscia tu :)

Ja bym i tak nie mowil i najlepiej na Twoim miejscu wyjechal zniknal zmienil kraj, cokolwiek. Widac, ze znajdziesz sobie faceta bez problemu a po takiej lekcji mozesz byc dla niego dobra partnerka. Wtedy sie okaze czy sie zmienilas czy cokolwiek dojrzalas. Jak zostaniesz z nim to to w jakis sposob wyjdzie, Ty bedziesz inna juz, nie bedzie tej beztroski u Ciebie (zależy na ile jesteś wyrachowana), wszystko sie pozmienia, bedziesz nieszczesliwa, pojawi sie bliskosc, iskietka, motylki itd i znow bedzie problem. Wasz związek dobiegł końca. Odejdź od niego i zniknij.

Powiedz może tylko na ile on jest doświadczony, bo jak jesteś jego pierwszą "miłością", bo tak się niby też zdarza, a jeszcze nie przeżył zdrady, to może się nie umieć zachować i wtedy może mu się pochrzanić pod kopułą i będzie się miotał...
napisał/a: kwiatlotosu2 2012-05-31 09:34
lordmm napisal(a):
Twój facet poznaje nową dziewczynę na imprezie, na której jest bez Ciebie, bierze od niej numer telefonu i następnego dnia udają się na kawę żeby porozmawiać. - rozumiem, że nie masz nic przeciwko temu, bo przecież nie można rezygnować ze znajomości jak się jest w związku.

To na przyszłość wypowiadaj się precyzyjniej, bo sądziłam, że piszesz o starych znajomościach, a nie o nowo poznanej na imprezie lasce To zmienia postać rzeczy.

Jurni napisal(a):I żyć z tym do końca życia? Ja bym nie potrafiła

Ja wiem, że za swoją głupotę trzeba płacić, ale przecież to logiczne, że jeśli dziewczyna powie mu o wszystkim, to nie będzie chciał jej znać. I nie ma co tu liczyć, że wybaczy, zapomni.

voice02 napisal(a):to będzie tylko chwilowa ulga, a wielce prawdopodobne, ze jeszcze większa zgryzota niż ta obecnie.

Popieram.
napisał/a: postmortem69 2012-05-31 09:57
allaboutyou4 napisal(a):Wizyte z psychologiem zamowilam na nastepny piatek.

Czy mogę zapytać po co? Piszesz: "bo chcę się zmienić, bo chcę zrozumieć".
Skoro chcesz się zmienić to się zmieniaj, po co Ci jest do tego psycholog? Czy psycholog Cię zmieni? Myslisz, ze da Ci instrukcję, ze powie Ci coś czego nie wiesz? A jak Ci powie, że to ma niewielki związek z Twoją przeszłością, że taki masz po prostu charakter, ze jeszcze nie dojrzałaś, że mylisz miłość z wdzięcznością za zainteresowanie i pomoc, uwierzysz mu?
sorrow napisał:
napisal(a):Myślę, że trochę za bardzo się usprawiedliwiasz własną przeszłością. Nie trzeba mieć traumatycznych przeżyć w życiu, żeby popełnić niewyobrażalną głupotę.

I ja się z nim zgadzam. Ty nie, więc jak chcesz się zgodzić z psychologiem? Jesteś dorosłą kobietą, nie nastolatka, znasz wartości moralne, wiesz co jest dobre, a co złe, masz "sumienie", umiesz rozsądnie myśleć, przynajmniej "post factum", więc czemu nagle zwalasz wszystko na "ciemną stronę"?
Którą masz wybrać opcję? Zdecydowanie drugą, tylko z naciskiem na "już", a nie "niedługo".
Nie jesteście małżeństwem z długoletnim stażem, nie macie zobowiazań, nie macie dzieci, wspólnych majątków, nawet widzieliście się niewiele razy, to jeszcze nie jest "związek", a przynajmniej nie taki, za który trzeba by było oddać wszystko. Zwłaszcza, że moim zdaniem, to co do niego czujesz, to nie miłość, to nawet nie zakochanie, tylko "wdzięczność". Chcesz się zmienić, zmień się dla siebie. On do tej pory nie zmotywował Cię do zmiany. Tylko zeby się zmieniać trzeba to robić od początku do porządku: oczyścić atmosferę wokół siebie, rozliczyć się z przeszłością, zostawić ją za sobą i pójść do przodu już jako czysta odnowiona osoba. Zawsze kiedy popełniamy błąd mówimy, że to poraz ostatni, że już nigdy tego nie zrobimy. Ale to tylko "słomiany ogień". Decyzję o zmianie podejmuje się dopiero wtedy, kiedy emocje opadną i kiedy jest się zdecydowanym zrobić to dla siebie: zmienianie się dla innych, pod ich wpływem i ze względu na nich, jest najgorszym i najmniej trwałym powodem do zmian.
A chłopakowi daj szansę na podjęcie decyzji co ma zrobić dalej, a nie czekaj, aż przyjedzie do Ciebie. Niech ma wybór. Piszesz, że nie kieruje Tobą egoizm: 1 i 3 opcja to właśnie jego przejaw: w 1 bedzie zył w nieświadomosci bo TY tak chcesz, w trzeciej przyjedzie do Ciebie tylko po to, żeby się dowiedzieć, że nie miał po co przyjeżdżać i też dlatego, że TY tak chcesz. Tylko w 2 może podjąć świadomą decyzję "bo ON sam tak chce". Poza tym, dla Ciebie to tez bedzie szczery i porządny początek prawdziwych zmian - wzięcie odpowiedzialności za własne czyny i zmierzenie się z konsekwencjami. Chcesz, żeby "świat" uwierzył w Twoją chęć zmiany, udowodnij to, ale zaznaczam, zrób to SAMA dla SIEBIE.

lordmm wiem, że to nie miejsce, ale postaram się krótko i konkretnie:
im więcje piszesz tym bardziej stajesz się nielogiczny i niekonsekwentny. Piszesz:
napisal(a):Dziwi a zarazem cieszy mnie, że nie pojawił się tu żaden komentarz w stylu "jakbyś kochała to byś nie zdradziła". Dobrze, że obecni tu ludzie już wiedzą o tym, że to nie od miłości zależy czy zdradzamy a od zasad jakimi się kierujemy w życiu. Wiek też nie gra roli. Wiek to też najczęstsza wymówka kobiet, usprawiedliwianie się, że młoda, że może nie wyszalała się itd. To wszystko bzdury. Taka już przypadłość ludzi, że nie umiemy się przyznać do błędów, wszystko i wszyscy są winni najpierw.

pomijając, że nieuważnie czytasz, to parę linijek dalej sam udowadniasz, że jednak w pewnym stopniu nie wierzysz w to co piszesz:
napisal(a):Jeśli wiesz, że potrzebowałaś, żeby ktoś Cię przytulił, a nie potrzebowałaś żeby to właśnie ON Cię przytulił, to znaczy, że nie jest dla Ciebie aż tak wyjątkowy za jakiego go masz.

Poza tym:
napisal(a):Jeśli z nim zostaniesz, zdradzisz go kiedyś. Zdradzisz go dlatego, że jesteś tak bardzo pewna, że tego nie zrobisz.

A chwilę dlaej wymagasz, żeby jednak tego była pewna:
napisal(a):Dopóki nie zrozumiesz tego, że zdrada jest jak najbardziej normalną rzeczą, praktycznie każda kobieta to zrobi prędzej czy później, dopóty nie będziesz gotowa na szczerą deklarację "nie zdradzę".

lordmm marnujesz swój czas i talent, na coś, w co sam (teoretycznie) nie wierzysz. Twierdzisz, że każdy kiedyś zdradzi, że taka jest nasza natura, że jest to nieuchronne, a mimo wszystko próbujesz zmieniać ludzi, zmieniać ich naturę, udowadniać, że zachowując czujność, zasady da sie tę naturę "oszukać". Nie uważasz, że to bezsensu? Jak ja mam Ci uwierzyć, że da się żyć z dala od zdrady, skoro nieuchronnie i tak mnie to czeka, bo taka jest kolej rzeczy, bo tak już zostaliśmy "zaprogramowani".
napisał/a: Nadiya1 2012-05-31 10:09
napisal(a):Ja wiem, że za swoją głupotę trzeba płacić, ale przecież to logiczne, że jeśli dziewczyna powie mu o wszystkim, to nie będzie chciał jej znać. I nie ma co tu liczyć, że wybaczy, zapomni.

A jeśli on kocha ją tak samo jak ona jego (choć patrząc na tą zdradę nie wiem czy można powiedzieć, że go kocha całą sobą skoro... no sorrki za wyrażenie... dała innemu) to może i jemu zależy na tym związku i wybaczy?
Ja co prawda należę do tych, co by nie wybaczyły no ale są ludzie i ludziska...
napisał/a: kwiatlotosu2 2012-05-31 10:19
napisal(a):A jeśli on kocha ją tak samo jak ona jego (choć patrząc na tą zdradę nie wiem czy można powiedzieć, że go kocha całą sobą skoro... no sorrki za wyrażenie... dała innemu) to może i jemu zależy na tym związku i wybaczy?

Czy można aż tak bardzo kochać drugą osobę, by wybaczyć jej zdradę i całe to upokorzenie?
Nawet jeśli by się tak zdarzyło, że wybaczyłby jej, to ten związek i tak pewnie długo nie potrwa.
napisał/a: Nadiya1 2012-05-31 10:26
kwiatlotosu napisal(a):Czy można aż tak bardzo kochać drugą osobę, by wybaczyć jej zdradę i całe to upokorzenie?

Zdarzają się przypadki. Moja kuzynka np. Wie, że mąż ją zdradza, wie nawet z kim. Kocha go, nie pozwala mu odejść, każdy nocny wypad traktuje jak wypad na jakąś imprezkę, a wie przecież do kogo idzie
napisał/a: kwiatlotosu2 2012-05-31 10:29
Jurni napisal(a):Zdarzają się przypadki. Moja kuzynka np. Wie, że mąż ją zdradza, wie nawet z kim. Kocha go, nie pozwala mu odejść, każdy nocny wypad traktuje jak wypad na jakąś imprezkę, a wie przecież do kogo idzie

Chora relacja
napisał/a: Nadiya1 2012-05-31 10:31
kwiatlotosu napisal(a):Chora relacja

Uważam podobnie bo co innego wybaczyć zdradę i ta druga osoba już nigdy więcej tego nie zrobi, a co innego wiedzieć, że ktoś zdradza, cały czas to robi, wie się na wet z kim, a nic z tym się nie robi. Patologia... No i jeszcze mają synka
napisał/a: postmortem69 2012-05-31 11:20
Jurni napisal(a):Uważam podobnie bo co innego wybaczyć zdradę i ta druga osoba już nigdy więcej tego nie zrobi, a co innego wiedzieć, że ktoś zdradza, cały czas to robi, wie się na wet z kim, a nic z tym się nie robi. Patologia... No i jeszcze mają synka

A tam od razu patologia. Może jest tak, właśnie dlatego, że mają synka, albo on utrzymuje i dba o rodzinę, może ona nie lubi seksu, albo nie tak często jak on chce i jest jej to na rękę, może oprócz zdrad to świetny mąż i ojciec...powodów może być wiele. Od chociażby jak sama napisałaś miłość - głupia, naiwna, ale zawsze miłość.
napisał/a: Nadiya1 2012-05-31 11:35
postmortem69 napisal(a):może oprócz zdrad to świetny mąż i ojciec...powodów może być wiele.

Taaa Biorąc pod uwagę fakt, że nie tylko zdradza ale i pije, kasy z roboty do domu nie przynosi bo woli przechlać, żonę bije czego byłam świadkiem, wyzywa ją od ku**w, dzi*ek i tym podobnych to rzeczywiście cudowny mąż Utrzymuje ich moja ciotka czyli matka tej mojej kuzynki... one po prostu na takie coś sobie pozwoliły i niestety tak juz pewnie zostanie. Caly czas będą go bronić, a wiadomo co jest. "Wyjechał w delegację", taaa... a widziałam go u tej drugiej :/

postmortem69 napisal(a):Od chociażby jak sama napisałaś miłość - głupia, naiwna, ale zawsze miłość.

No miłośc i to niestety naprawdę ślepa. Ja bym takiego raz a dobrze za drzwi wyrzuciła. No ale to nie temat o zdradzie w mojej rodzinie ale autorki...

Wracając do tematu... Ja jestem za tym aby powiedzieć prawdę. W końcu lepsza gorzka prawda niż słodkie kłamstwo. Nie mówiąc nic ukochanemu autorka będzie męczyć się wyrzutami sumienia do końca swojego życia. A wg mnie lepiej powiedzieć wcześniej i mieć nutkę nadziei na wybaczenie niż później i wcale tej szansy nie mieć...