MAM ROMANS...

napisał/a: Lia_ 2014-03-15 16:45
Witajcie,
jesteśmy z mężem 4 lata po ślubie i mamy 2,5 letnią córeczkę. Między nami bywało różnie- jak to w małżeństwie ale ogólnie nasz związek określiłabym jako dobry.
Problemem stała się praca mojego męża- dostał awans i mało czasu zostawało mu dla nas.
W grudniu przydrzył mi się wypadek na nartach- w efekcie musiałam mieć zoperowane kolano a później żmudna rehabilitacja. I właśnie wtedy to się wydarzyło...Mój fizjoterapeuta okazał się niezwykle przystojnym, czarującym mężczyzną. Rehabilitacja sprawiała mi dużo bólu ale był przy tym tak delikatny, za każdym razem gdy mnie dotykał przechodziły mnie dreszcze. Starałam się nad tym panować- mam męża i dziecko ale to było silniejsze ode mnie- po prostu się zauroczyłam. Pewnego dnia zdarzyło się tak, że mój mąż który miał po mnie przyjechać oczywiście wypadło mu coś w pracy i miałam problem z powrotem (przez kolano nie mogłam prowadzić sama samochodu), akurat on kończył też pracę i zaproponował że zamiast zamawiać taksówkę- odwiezie mnie do domu. Zgodziłam się, później w ramach rewanżu zaprosiłam go na kawę, coraz więcej rozmawialiśmy, swietnie się dogadywaliśmy, spotykaliśmy się po rehabilitacji w kawiarniach- nawet nie wiem kiedy wylądowaliśmy w łóżku.
Miałam potem ogromne wyrzuty sumienia, miotałam się, nie wiedziałam co dalej, opuściłam kilka dni zabiegów...ale po tym czego doznałam, mój mąż nigdy nie był dla mniie aż tak czuły jak on, chociaż chciałam z tym skończyć to tęsknota za jego bliskością była silniejsza. Zaczęliśmy się regularnie spotykać, za każdym razem nie mogłam się tego doczekać, cały dzień dłużył mi się niemiłosiernie..
Mój mąż niczego się nie domyślał, był tak pochłonięty pracą i zmęczony kiedy wracał, że nic nie zauważał.
Ale nie można tak dalej żyć, na 2 fronty, w końcu się wyda a ja nie wiem co robić...Boję się odejść od męża, boję się że może mi odebrać dziecko, nie chce go ranić, gdy się dowie o tym wszystkim może się nie pozbierać...a z drugiej strony nie potrafię z nim zerwać, wierzcie mi wiele razy próbowałam i przegrywałam w walce z samą sobą...
Proszę, nie piszcie tu jakiś negatywnych komentarzy, jak to zyczycie mi wszystkiego najgorszego i żeby mąż jak najszybciej się dowiedział- nie jestem dumna z tego co się dzieje ale nie umiem sobie z tym poradzić...Nie wiem jak mu o tym powiedzieć i czy jestem gotowa na całkowitą rewolucję w życiu...
napisał/a: errr 2014-03-15 16:56
Lia_ napisal(a):Proszę, nie piszcie tu jakiś negatywnych komentarzy
a co mamy Ci napisać?

jeśli tylko nie wiesz jak powiedzieć mężowi, że go zdradzasz to może wystarczy że pokaż mu ten wątek. Nie będziesz musiała gadać.
Co do gotowości na rewolucje, męża pytałaś czy jest gotowy zostać rogaczem? :)
kogo obchodzi Twoja gotowość? tylko Ciebie.
Dlatego nic nie zrobisz. Założyłaś wątek, wyżaliłaś się i będziesz TAK żyć dalej.
Bo nie jesteś gotowa...
napisał/a: Rooda666 2014-03-15 17:29
errr napisal(a):Lia_ napisał/a:
Proszę, nie piszcie tu jakiś negatywnych komentarzy
a co mamy Ci napisać?
głaskać po główce i pocieszać, że na pewno mąż sobie zasłużył, a ona nie zrobiła nic złego, bo przecież każdemu zdarzają się chwile słabości i to nie jej wina, że wylądowała z innym facetem w łóżku. I w ogóle mąż ją zaniedbywał, a fizjoterapeuta był taki czuły... swoją drogą ciekawe, dla ilu swoich pacjentek już taki "czuły" bywał? Może to taki podwyższony standard usług? Nowa metoda terapii?

errr napisal(a):kogo obchodzi Twoja gotowość?
nobody cares... Zabawne, że gotowość na rozłożenie nóżek była, tylko brak gotowości na wzięcie odpowiedzialności za to, co się między nimi działo.

No i największym problemem nie jest romans, nie jest zdrada, nie jest rozwalenie małżeństwa... tylko to, że się wyda i - ojej! - trzeba będzie ponieść konsekwencje.

napisał/a: Valkiria_ 2014-03-15 18:06
Ten fizjoterapeuta to na NFZ???

Takie kobiety stąpają po ziemi chyba tylko po to, żeby mężczyźni mieli rozeznanie "dobra kobieta- zla kobieta". Mąż wypruwa sobie żyły w pracy, żeby zapewnić ukochanej córce i małżonce dobrobyt, a jaśnie pani małżonka montuje na nogi wrotki żeby latwiej się rozjeżdżały... Kosmos. To w obecnych czasach kwintesencja "slubuje ci milość, wierność oraz ze cię nie opuszczę aż do śmierci".

Cholera jasna jakie to wszystko cholernie smutne, a jakie usprawiedliwianie siebie jest cholernie proste. Masz w ogóle poczucie, ze rozwaliłaś swój związek? Swoje malzenstwo? Ze rozwalasz dziecku dom... Z kochającym tatą. Bo mialas dreszcze jak cię dotykal inny... Niedobrze mi sie robi...
napisał/a: Lia_ 2014-03-15 19:26
Mam poczucie, że to co się dzieje jest złe i nie może się dalej ciągnąć...gdyby nic mnie to nie obchodziło to chyba nie zastanawiałabym się nad niczym tylko ciągnęła to wszystko dalej tak jak jest...Ale męczę się z tym, chcę to rozwiązać tylko nie wiem jak bo chyba każde wyjście będzie złe...
Nie wiem jak powiedzieć...jak się mówi takie rzeczy...przyjdzie z pracy a ja jak gdyby nigdy nic zapytam się "cześć jak ci minął dzień, wiesz co mam romans, chcesz kawy czy herbaty?" Boję się jego reakcji, jak się po tym pozbiera, to wszystkim nam wywróci życie...Wiem, że to wina tego co zrobiłam i nie chcę się usprawiedliwiać ale czasu już nie cofnę to się wydarzyło i nie umiem sobie z tym poradzić teraz...
Myślicie, że jestem jakaś pusz.czalska ale to nieprawda...Wcześniej pewnie zareagowałabym dokładnie tak jak Wy i nigdy nie podejrzewałabym siebie o zdolność do zdrady. Ale kiedy poznałam Jego...przecież też byliście zakochani, wiecie jak to jest, że wtedy liczy się tylko tak jedna osoba i nic więcej...próbowałam z tym walczyć ale niestety to było silniejsze ode mnie, a teraz nie potrafię tego zakończyć chociaż mam ogromne wyrzuty sumienia i wcale nie oczekuję "pogłaskania po główce".
napisal(a):ciekawe, dla ilu swoich pacjentek już taki "czuły" bywał?

Nie wiem dla ilu ale to nie jest chyba aż tak istotne- czy kiedy poznajecie mężczyznę albo kobietę robicie zawsze dokładną analizę przeszłośći i poprzednich partenrów? To co było kiedyś nie ma fundamentalnnego znaczenia...
Najgorsze jest to, że mój mąż przez to że ciągle spędza czas w pracy przy biurku ma bóle kręgosłupa i szyi i powiedział, że zapisze się do mojego fizjoterapeuty na kilka zabiegów bo skoro ja go tak chwaliłam i tak szybko wyleczył moje kolano to jemu też może pomoże...to już będzie jakaś kompletnie idiotyczna sytuacja, a jak się wszystko wyda to nie wyobrażam sobie jak będzie się czuł upokorzony...

Słuchajcie jestem świadoma, że mogę robić dziecku rodzinę. Dlatego nie wiem jak o tym wszystkim powiedzieć mężowi, jak najlepiej wyjść z tej sytuacji chociaż chyba nie ma dobrego wyjścia...
napisał/a: Rooda666 2014-03-15 20:12
Lia_ napisal(a):.przecież też byliście zakochani, wiecie jak to jest, że wtedy liczy się tylko tak jedna osoba i nic więcej
umm... nie uważasz, że bycie mężatką trochę jednak zmienia sytuację i już nie jest to takie proste?

Lia_ napisal(a):Nie wiem dla ilu ale to nie jest chyba aż tak istotne- czy kiedy poznajecie mężczyznę albo kobietę robicie zawsze dokładną analizę przeszłośći i poprzednich partenrów? To co było kiedyś nie ma fundamentalnnego znaczenia...
niby nie ma znaczenia... ale jednak sporo mogłoby powiedzieć na temat jego - że tak to określę - podejścia do pacjenta i etyki zawodowej. Choć ta ostatnia raczej wiele dla niego nie znaczy, skoro się z Tobą bawi.

napisal(a): jak się wszystko wyda to nie wyobrażam sobie jak będzie się czuł upokorzony...
więc mu powiedz ZANIM będzie musiał czuć się upokorzony czymś więcej niż Twoim brakiem samokontroli.

Lia_ napisal(a):mogę robić dziecku rodzinę
już ją rozbiłaś, po prostu Twój mąż jeszcze o tym nie wie. Inna rzecz to to, czy uda się ją Wam posklejać.

Lia_ napisal(a):Dlatego nie wiem jak o tym wszystkim powiedzieć mężowi
po prostu. Szczerze, bez kręcenia, bez tłumaczenia. Powiedzieć i wziąć na klatę całą odpowiedzialność i wszystkie konsekwencje. To jedyne, co możesz w tym momencie zrobić jeżeli masz jakikolwiek honor. Kropka.
No i oczywiście - o ile w dalszym ciągu tego potrzebujesz - znaleźć innego fizjoterapeutę. Najlepiej kobietę, żeby przypadkiem nie kusiło po raz kolejny.
napisał/a: Lia_ 2014-03-15 21:43
Etyka zawodowa nie ma tu chyba znaczenia. Wiele ludzi poznało swoich przyszłych partnerów/małżonków w pracy i nie ma w tym nic złego.
Mogę przepisać się do innego fizjoterapeuty/-ki ale po pierwsze i tak byśmy się widywali bo mam opłacone już z góry zabiegi w tej klinice a po drugie nie potrafię się z nim rozstać...
Najlepiej byłoby zerwać z nim i zapomnieć o wszytkim. Ale to nie takie proste....
Chcę powiedzieć mężowi ale nie wiem jak zrobić to najdelikatniej...nie chce przez jakies nieopatrzne słowo zranic go jeszcze bardziej...a potem nie bedzie już odwrotu...
To jakiś koszmar....
napisał/a: Rooda666 2014-03-15 22:15
Lia_ napisal(a):Etyka zawodowa nie ma tu chyba znaczenia
w normalnej pracy może nie. W relacji lekarz/terapeuta - pacjent, owszem.

Lia_ napisal(a):Mogę przepisać się do innego fizjoterapeuty/-ki ale po pierwsze i tak byśmy się widywali bo mam opłacone już z góry zabiegi w tej klinice a po drugie nie potrafię się z nim rozstać...
no to wszystko jasne.

Gdyby zależało Ci na mężu, gdybyś szczerze żałowała i szczerze chciała wszystko naprawić, miałabyś głęboko w d*** opłacone z góry zabiegi, natychmiast zmieniłabyś fizjoterapeutę, zrywając z aktualnym wszelki kontakt i powiedziałabyś mężowi nie czekając ani chwili dłużej.

Kogo Ty chcesz oszukać?
napisał/a: bro1 2014-03-16 00:00
Lia - masz dwa wyjścia.
1. Zrywasz wszelki kontakt z kochankiem. Po prostu kończysz to i nie ma tu słowa: nie umiem, nie potrafię. Ratujesz rodzinę.
2. Przyznajesz się mężowi, że zdradzasz go i odchodzisz do kochanka.
Trzeciej możliwości nie ma.
Jak pomyślałaś dolnymi partiami ciała, to ponieś teraz tego konsekwencje. Nawiasem mówiąc, z tego co piszesz, nie zasługujesz na swojego męża. Facet zasuwa, żeby tobie i dziecku było dobrze, a ty odstawiasz mu takie numery. Powinien kopnąć cię w tyłek.
napisał/a: KokosowaNutka 2014-03-16 07:33
Lia_, spoko rozumiem Cie. Maz daje Ci stabilizacje, poczucie bezpieczenstwa a kochanek adrenaline i motylki w brzuchu. Tylko wiesz co-kiedys zycie wystawi Ci za to rachunek.
napisał/a: Lia_ 2014-03-16 09:38
Nie zasługuję na męża bo dużo pracuje? Ok może i pracuje żebyśmy miały wszystko co najlepsze. Tylko że poza pracą liczą sie też inne rzeczy...Mój znajomy kiedyś powiedział o swojej żonie, która całe dnie spędzała w biurze- "zdradziła mnie...ze swoją pracą"
Odkąd dostał ten awans dom i my kompletnie przestałyśmy się liczyć. Wychodził rano, wracał późno wieczorem i nawet nie myślał o przytuleniu mnie bo albo od razu szedł spać albo zalegał w fotelu przed tv. Wiele razy strałam się z nim rozmawiać, że też go potrzebujemy, zeby odpuścił trochę bo PRACA NIE JEST NAJWAŻNIEJSZA ale on upiera się, że ma swoje zobowiązania i musi się z nich wywiązać. Szkoda że wobec rodziiny nie ma żadnych zobowiązań, bo praca się tylko liczy a ja jestem tylko dodatkiem, ozdobą którą co najwyżej można się pochwalić przy okazji firmowego bankietu....
Wyobraźcie sobie jak byście się czuły gdyby Wasi mężowie też mieli takie podejście do życia.

Niedawno pojechaliśmy z moim....kochankiem- nie lubię tego słowa więc nazwijmy go M. na kilka dni do Spa w góry. Mężowi powiedziałam, że wyjezdzam służbowo. Wtedy, tam myślałam że chciałabym aby tak było już zawsze... Przy nim czuję się kochana, wyjątkowa...Ale z drugiej strony nie znamy się aż tak długo i tak dobrze żeby w ciemno planować z nim wspólną przyszłość- to wszystko dzieje się trochę za szybko...
Wiem, że w sytuacji poważnej mogę zawsze na męża liczyć. Ale w takich drobnych życiowych zupełnie nie...Nie chcę go oszukiwać dalej. Ale nie wiem jak mam to wszystko przekreślić...Czytałam co przeżywają ludzie po zdradzie. Jak mam mu to zafundować?? Wiem, zaraz napiszecie- trzeba bylO myśleć wcześniej. Ale nie pomyslałam a serce nie sługa...
napisał/a: 1121 2014-03-16 10:32
Lia_, więc dokończ dzieła. Mleko się rozlało. Skoro to wina męża, a rozmowy nic nie dały, czas na finał. I przestań się nad sobą użalać. Nie dasz rady trzymać dwóch srok za ogon w nieskończoność. A jak mniemam u męża nie masz już szans.