zdrada emocjonalna

napisał/a: niewazne1 2015-07-11 19:04
Witam

Mam pewien problem, który trwa już dosyć długo i wciąż nie jestem pewna co powinnam zrobić...
Mianowicie, mój narzeczony często pisze do jakichś dziewczyn (znajomych/ obcych - na czacie itd) aby się wyżalić, porozmawiać o uczuciach, o zwykłych codziennych sprawach, ponarzekać na mnie... Ostatnio poznałam jedną jego koleżankę. Często rozmawiali razem w pracy, co mi w ogóle nie przeszkadzało (choć bywało iż żartowali o seksie, obciąganiu itp). Jednak od pewnego czasu piszą ze sobą, praktycznie non stop wysyłają do siebie jakieś wiadomości. To również aż tak mi nie przeszkadzało, ale fakt, że mój partner powiedział mi, że nie powie mi o niczym o czym z nią pisze, że to jego sprawa - to już sprawiło mi przykrość. Dzisiaj pisał do niej przy mnie, ale okłamał mnie mówiąc że tego nie robi. Kiedy powiedziałam, że przeszkadza mi iż ma przede mną tajemnicy, że nie mogę nawet zajrzeć o czym piszą - na mnie nawrzeszczał, a do niej napisał, że znów zaczynam... skąd to wiem? Weszłam na jego konto pod jego nieobecność - wiem, że nie powinnam, ale to już któryś raz z kolei kiedy ma "koleżankę" z którą pisze o problemach ze mną, o mnie... poza tym zawsze miał tendencję do pokazywania innym dziewczynom, że są ważne. Kocham go i kochałam dlatego żyjąc nadzieją, starałam się nie myśleć o tym co robi.
W dzisiejszej wiadomości pisał również o tym, że umówi się na imprezę z koleżanką tej dziewczyny. Wszystko bez mojej wiedzy.
Przestał się mną interesować, kiedy płaczę - on wychodzi lub dodatkowo jeszcze wykrzykuje swoje racje, zamyka się w pokoju i pisze z innymi, a ze mną już nie rozmawia. Kiedy staram się dowiedzieć czegoś, czegokolwiek... on się wścieka i mówi, że się wtrącam, że nie może mieć żadnych tajemnic, bo o wszystkim chcę wiedzieć.
Często mówiłam, że chcę odejść. Problem w tym, że jesteśmy ze sobą prawie 8 lat, nie mam żadnych znajomych (kontakty się urwały w trakcie trwania związku), nie mogę wrócić do domu rodziców, bo już nie ma tam dla mnie miejsca, nie mam dokąd pójść... i dlatego wciąż z nim jestem.
Dzisiaj powiedziałam, że za kilka miesięcy go zostawię (nie mogę teraz wyjechać ze względu na kontrakt na wynajmowane mieszkanie). Napisał do koleżanki, że musi zrobić to co zawsze czyli pożegnać się z nią, bo ja mam pretensje, a jemu na mnie zależy.

Rzecz w tym, że to i moja znajoma i nie chcę aby zrywał z nią kontakt, nie o to mi chodzi. Chodzi jedynie o to, że ma przede mną tajemnice i żali się do niej na tematy, które powinny być rozwiązywany między nami.
Kiedy mu to tłumaczę, mówi, że nie może narzekać na mnie do mnie. Tylko... dlaczego nie chce rozmową rozwiązać problemów?

Czy to co napisałam ma jakiś sens? Nie wiem co zrobić. Wiem tylko, że mnie unieszczęśliwia, że nie mogę powiedzieć nic szczerze, bo się wścieka - gdy nic nie mówię, bo nie chcę go wkurzać - też się wścieka...

To co napisałam to tylko ułamek tego się między nami się dzieje, tego co mnie w nim dobija...
napisał/a: Valkiria_ 2015-07-12 09:21
Dałaś się wciągnąć w totalnie chorą, patologiczną i toksyczną relację a na dokładkę dałaś się również przekonać, że to jest coś normalnego...
NIE. NIE JEST.
Związek tworzą dwie osoby. Kiedy ktoś wpuszcza do niego osoby trzecie - czy to rodziców / teściów / znajomych / "psiapsioleczki" to zaczyna się tego związku rozpad. Szczerze powiedziawszy to chyba żadna z osób, które znam, na czele z resztą ze mną, nie pozwoliłaby się traktować partnerowi w taki sposób. To jest uwłaczajace. Słowa partner użyłam też mocno na wyrost - bo z tego co piszesz to ty tańczysz jak on ci zagra....
Lata temu mój eks też miał psiapsioleczki do pisania o swoich problemach, o tym, żeby na mnie ponarzekać, etc. Znosiłam do momentu kiedy nie zobaczyłam na jego mailu że owe przyjaciółki wysyłają mu foty swoich wdziekow a i on odwdzięcza się tym samym. Nabrałam w jednej chwili takiego obrzydzenia, że kijem bym już gościa nie tknela.
Z tym, że tamta moja relacja trwała raptem kilka miesięcy. Twój związek trwa 8 lat. To kupa czasu i mam pojęcie jak Cię to boli. Choć ja wychodzę z założenia, że lepiej na 8 lat życia nakleić tabliczkę "zamknięty rozdział", niż na całe swoje życie...

Dla mnie podstawą związku, wręcz jego filarami są zaufanie, szacunek i przyjaźń. W twoim związku nie ma niczego z tego...

Jesteście razem 8 lat. Napisz, czy wasz związek zawsze tak wyglądał, czy to się dzieje od jakiegoś czasu... Jesteście zaręczeni? Oświadczył ci się? Jesteś pewna, że on cię nie zdradza z tymi dziewczynami?

Nie chce mi się wierzyć, że w rodzinnym domu nie byłoby dla ciebie miejsca... Moim zdaniem nie ma najmniejszego sensu tkwić w tej relacji. Nie przegraj swojego życia na kogoś kto jedzie ci strasznie po psychice.
napisał/a: niewazne1 2015-07-12 15:16
Kiedy go poznałam, coś między nami było, ale wciąż był w związku. W tym czasie spotykał się i ze mną i ze swoją przyjaciółką (nie licząc dziewczyny) - to już powinno mnie zmusić do tego, abym się w to nie pakowała. Dlaczego to robiłam? To była pierwsza osoba w moim życiu, która okazała mi zainteresowanie, która się faktycznie o mnie martwiła.
Kiedy dziewczyna z nim zerwała, po krótkim czasie zaczęliśmy być razem (wtedy byłam prawie pewna, że zrobił to na złość byłej). Przez kolejny rok, było bardzo ciężko. On nie mógł zrozumieć, że nie chcę aby spotykał się ze swoją przyjaciółką, że nie chcę aby po nocach wypisywał do swojej byłej (bo jak twierdził, był z nią 2 lata i to normalne, że chce być z nią przyjaciółmi). Do dzisiaj obwinia mnie, że przeze mnie nie ma przyjaciół - a ma na myśli: przyjaciółkę, byłą i przyjaciela, który ma świetny kontakt z jego byłą.
W trakcie trwania naszego związku robił wiele rzeczy, które dla mnie były nie do zaakceptowania np. raz żegnaliśmy się ze znajomymi, podszedł do dziewczyny kolegi (przy mnie) i pocałował ją w dłoń... takich sytuacji było sporo. Nie wiem dlaczego miałam nadzieję, że to się zmieni, że przestanie. Po prostu czułam, że staję się lepsza przy nim, że staję się odważniejsza, że nie znajdę nikogo innego, kto okaże mi swoje zainteresowanie.

Wczoraj powiedziałam mu, że to co robi, że dzieli się naszymi problemami z inną dziewczyną jest chore, nie jest normalne. Wyśmiał mnie, powiedział, że zmuszam go do tego, aby z nikim się nie przyjaźnił, aby z nikim nie rozmawiał i zamknął się tylko na mnie - co nie jest prawdą. Bardzo bym chciała, aby miał przyjaciół, ale dlaczego to zawsze musi być jakaś dziewczyna i dlaczego ta "przyjaźń" to rozmawianie o swoich problemach, prywatnych sprawach... po to ma mnie, przecież na tym polega związek. Wydaje mi się, że powinien być sam i mieć sama przyjaciółki, aby przed nikim nie musiał odpowiadać.

Kiedy mówię, że powinniśmy to zakończyć, to albo zaczyna mi pokazywać jak to bardzo mnie kocha i że nie może beze mnie żyć; albo jest oschły i w ogóle ze mną nie rozmawia, olewając mnie (tak jest dzisiaj).

Wczoraj zapytałam moją mamę, co jeśli chciałabym od niego odejść i wrócić... spodziewałam się troski, a jednak odpowiedź była zwięzła i bez emocji "Dziecko to jest twoj dom i zawsze mozesz wracac Zawsze ci o tym mowilismy". Problem w tym, że rodzice mają teraz problemy finansowe, więc zanim znalazłabym pracę nie mieliby zbytnio jak mi pomóc; pokój w którym mieszkałam, należy teraz do mojego brata (on zawsze był pod ich opieką, mimo, że jest rok starszy ode mnie - taka porażka życiowa), a w byłym pokoju brata rodzice zrobili sobie sypialnię. Nie chcę być dla nich ciężarem i zmuszać ich do gorszego życia, do powrotu do pokoju przejściowego czego nienawidzili. Praca... zanim wyjechałam ze swojego miasta, miałam dobrą pracę, ale przed nią przez rok czasu nie mogłam nic znaleźć (mimo ciągłych starań) - boję się, że jak wrócę, będę utrzymankiem rodziców.

Poza tym... pierwszy raz chyba są ze mnie dumni (chyba, bo nigdy czegoś takiego od nich nie usłyszałam). Pierwszy raz stać mnie na to aby im pomagać, aby nie martwić się o nic, aby żyć i nie myśleć o pieniądzach. Jak odejdę, wrócę do zera. Z jednej strony chcę odejść, ale z drugiej... nie wiem jak zacząć żyć na nowo i niestety wciąż go kocham. Czasami śnię o jego utracie, a po przebudzeniu chce mi się płakać, bo niepotrafię tego znieść.

Masz rację... robię to co on chce, żyję tak jak on pozwala mi żyć, jestem żałosna przez to, ale i zbyt słaba, aby coś zmienić. Dziękuję Ci za odpowiedź, potrzebowałam świadomości, że to co on ze mną robi jest chore, że to nie ja jestem problemem tego związku (choć on jest tego piewien).
napisał/a: AILATAN.ka 2015-07-12 16:50
niewazne napisal(a):Pierwszy raz stać mnie na to aby im pomagać, aby nie martwić się o nic, aby żyć i nie myśleć o pieniądzach.
masz dobrą pracę? to może poszukaj czegoś do wynajęcia? nie będziesz musiała rezygnować z pracy, obciążać rodziców a partnerowi pokażesz, że nie jesteś od niego uzależniona! jesteś mądra, silna i nie zgadzasz się na takie traktowanie i jego zachowanie... chociaż ja nie wiem czy byłabym z nim jeszcze chociaż minutę...
tak jak piszesz, trwa to od początku związku....zamienił byłą na ciebie, co będzie niedługo???


jego zachowanie nie jest normalne! nie daj sobie wmówić, że jest inaczej!
napisał/a: niewazne1 2015-07-12 17:07
Czy mam dobrą pracę? To zależy jak na to spojrzeć. Wyjechałam do Anglii i pracuję w firmie sprzątającej. Jak na Anglię praca beznadziejna, ale jak na Polskę... bardzo dobra. W Anglii jesteśmy razem od 2 lat. Mogłabym wynająć pokój dla siebie, wyprowadzić się... ale problem w tym, że mój język jest słaby - wystarczający tam gdzie pracuję, ale np boję się załatwiać sprawy ważne, które mogłabym źle zrozumieć i sobie tym zaszkodzić, dlatego to robi mój partner.
W Polsce byłam niezależna, wszystko załatwiałam sama. Tutaj przez język jestem strasznie ograniczona.

On wie o tym, że go potrzebuję, dlatego robi co chce. Jakąś godzinę temu starałam się wytłumaczyć, że to co robi jest chore i że nawet koleżanka z którą teraz tak się przyjaźni uważa, że nie chciałaby aby jej chłopak rozmawiał z innymi dziewczynami o prywatnych sprawach, zwierzał się im (wiem o tym, bo ją zapytałam). Powiedział, że ma gdzieś to co ona mówi i zapytał czy myślałam, że zmieni swoje zachowanie tylko dlatego, że ona tak powiedziała... po czym gdzieś poszedł, zostawiając mnie. Zapytałam czy nie mógłby chociaż powiedzieć gdzie idzie, odparł "nie muszę ci się tłumaczyć".

Szczerze mówiąc przez cały czas trwania związku, szczególnie przez pierwsze 2 lata, każdego dnia myślałam o tym, że zrobi mi to samo co swojej byłej - w trakcie trwania związku znajdzie sobie drugą.

Przed chwilą przeszukiwałam oferty pracy w moim mieście w PL, ewentualne kursy, pokoje na wynajem... myślę, że może się udać, choć z początku będzie bardzo ciężko. Ważne, aby znaleźć jakąś pracę.
napisał/a: AILATAN.ka 2015-07-12 17:36
niewazne napisal(a):nie chciałaby aby jej chłopak rozmawiał z innymi dziewczynami o prywatnych sprawach, zwierzał się im
szkoda, że mimo to wciąga się w jego grę

w Anglii jest mnóstwo Polaków, poproś kogokolwiek żeby pomógł Ci znaleźć pokój... i pokaż mu, że bez niego też sobie poradzisz!

niewazne napisal(a):choć z początku będzie bardzo ciężko
ale potem dużo lżej...... już dużo czasu straciłaś.......... a może on oprzytomnieje jak zobaczy, że sobie radzisz bez niego :)
napisał/a: niewazne1 2015-07-12 18:57
Powiedziała mi, że jeśli ja tego chcę, to przestanie do niego pisać - ale rzecz w tym, że nie chcę całkowitego braku kontaktu, chciałabym tylko aby się sobie nie zwierzali...

Wydaje mi się, że gdybym odeszła, a on po czasie uznałby, że nie było warto i chce mnie odzyskać - nie chciałabym już z nim być. Po co ryzykować ponownie? Problem w tym, że martwię się o niego. Raz po kłótni, zamknął się w pokoju i prawie udusił podwieszając się na klamce, gdybym nie przesunęła go razem z drzwiami i nie ściągnęła z tej cholernej klamki... - szkoda, że on nie przejmuje się mną tak jak ja nim.
napisał/a: AILATAN.ka 2015-07-12 19:04
dla mnie to rodzaj szantażu emocjonalnego
napisał/a: errr 2015-07-13 10:49
AILATAN.ka napisal(a):jego zachowanie nie jest normalne!
Twoje niewazne również.
AILATAN.ka napisal(a):dla mnie to rodzaj szantażu emocjonalnego
z obu stron.
Dziwnie się zachowujecie...
napisał/a: Annie 2015-07-13 12:23
niewazne, jesteś typem osoby niesamodzielnej na własne życzenia.
Uzależniłaś się w 100% od partnera.

Mieszkasz 2 lata w Anglii i nie znasz angielskiego? Poważnie?
Dziewczyno, może czas najwyższy się ogarnąć a nie próbować jechać przez życie na cudzych plecach?

2 lata! Dwa lata w obcym kraju to jest aż nadto, żeby nauczyć się języka perfect!

Przestań być leniwa. Nic dobrego z tego nie wypłynie.
napisał/a: KokosowaNutka 2015-07-14 16:52
Ann z tym perfekcyjnym jezykiem troche przegielas ale ogolnie sie zgadzam.
napisał/a: errr 2015-07-14 20:12
Czy ktoś zwrócił uwagę na te słowa?
niewazne napisal(a):Często mówiłam, że chcę odejść.

niewazne napisal(a):Dzisiaj powiedziałam, że za kilka miesięcy go zostawię

Takich zdań nie używa się do straszenia partnera. W ogóle nie powinno się go straszyć ale takie słowa otwierają furtkę. Dlatego napisałam, że Ty również szantażujesz chłopa.
Chcesz odejść ale nie odchodzisz, wisicie w próżni, Twój facet może już dawno się z tym pogodził, dlatego się nie stara. Przecież Ty chcesz odejść. Nie chcesz walczyć o związek, nie chcesz być z nim szczęśliwa - chcesz odejść i za kilka miesięcy odejdziesz.
Jak już on nie będzie Ci do niczego potrzebny, jak już go wykorzystasz, weźmiesz wszystko co ma Ci do zaoferowania. Jak on się już zużyje i będzie do wyrzucenia. Ale jeszcze nie teraz, teraz jeszcze te kilka miesięcy sobie z niego poczerpiesz.
To usłyszał od Ciebie Twój facet.
I jeszcze to:
niewazne napisal(a): nie mogę nawet zajrzeć o czym piszą

dałaś mu przyzwolenie na pisanie. Takie "pisz, ale pokaż mi te smsy".

Macie bardzo dużo do przepracowania. Wypadałoby zacząć od przeprosin...