Taki off topic. Jestem cholernie ciekawy co u niej... gryzie mnie to juz kilka tygodni, jak to wszystko sie zakończyło, mam nadzieje, że Adamowi sie układa.
Marmuzia jesteś wielka
ale wiesz, ze prawda w oczy kole i jak ją powiesz to Ci... też się kończy na ole(to jest dewiza cytowanej osoby więc szykuj się)
Ale wielkie za zrywanie zasłony hipokryzji.
a czy Ty chciałbys miec szansę ..skąd wiesz czy kiedyś nie będziesz jej potrzebował?....co przyniesie jutro....
przepraszam ,ze takie porównanie ale jesli raz ktos wszedł w gów...to nie znaczy ,ze mu sie to podoba i będzie po tym chodził...nie można przekreslac nikogo ..
Ja wiem że nie zdradzę, mam swoje lata i znam siebie, a jeśli będę chciał zdradzić i coś będzie nie tak w moim związku to najpierw go zakończę a później będę myślał o kimś nowym, z kolei ja nie toleruje zdrady i wiem że nie mógłbym jej wybaczyć, proste i przejrzyste, tylko ludzie o słabym charakterze to komplikują, wykręty, wymówki, usprawiedliwianie i oszukiwanie siebie i po co ?
tez tak kiedys mowilam "nigdy nie mow nigdy" to moje najlepsze powiedzonko!
Tak sobie ostatnio myślałam...
Nieraz czytam wątki z tego działu i chyba się zgodzicie, że za każdym razem jak mamy do czynienia z romansem a facet jest żonaty, to na dziewczynie wiesza się psy. Sama jestem mężatką więc jako tako mogę sobie spróbować wyobrazić taką sytuację i nadal uważam, że zbyt często zwala się winę na kobietę. Nie jest też tajemnicą, że kobiecie czasami miłosć potrafi uderzyć do głowy i pod wpływem motylków robi rzeczy wręcz idiotyczne. Czy nie jest czasami zadaniem faceta utrzymywać relacje z innymi kobietami na zdrowym poziomie, nie podrywać, nie sms'ować, nie skajpować? Czy to nie on powinien powiedzieć w odpowiednim momencie "nie" kiedy widzi wpatrzone w niego maślane oczka?
Czy nie jest czasami zadaniem faceta utrzymywać relacje z innymi kobietami na zdrowym poziomie, nie podrywać, nie sms'ować, nie skajpować?
Jak najbardziej.Zdrady ZAWSZE, tylko i wylacznie, winien jest ten, kto KOGOS zdradza.
Jezeli mowimy o "ukladzie" zonaty facet-kochanka to kwestia "winy" za owa zdrade nie podlega tu w/g mnie zadnej dyskusji.I nie doszukiwalbym sie zadnych okolicznosci lagodzacych w tym, ze komus tam cos "uderza do glowy" w takim czy innym stopniu i natezeniu, ze ktos jest bardziej na cos podatny, a inny wystarczajaco uodporniony...Kazdy ma rozum, swiadomosc i wolna wole.Dokonuje wyboru i ponosi jego konsekwencje.Kazdy tez powinien wiedziec, ze zdrada jako taka w znakomitej wiekszosci przypadkow nie spada na nas jak grom z jasnego nieba, tylko zaczyna sie od czegos, co ktos tu kiedys kapitalnie okreslil terminem "atmosfery okolozdradowej", czyli wlasnie niewinnych z pozoru podrywow, flircikow, sms-ow, "przyjazni" mesko-damskiej" itp...
Do kochanki zonatego faceta mozna co najwyzej miec pretensje o skrajna naiwnosc i wrecz glupote, wyrazajaca sie wiara w cud natury w postaci gruszek wyrastajacych na wierzbie tzn.w to, ze jej "kochas" rzuci w diably rodzine, zone, dzieci, wzglednie ustabilizowane i "zaprogramowane" zycie i zacznie byc z nia...Najprawdopodobniej nie zacznie.
Facetom zdarza sie robic rozne glupoty, ale w sytuacjach "podbramkowych" z reguly ida po rozum do glowy i...pokazuja kochankom tyly.
A te zakladaja na tym i wielu innych forach placzliwe watki...I jeszcze im sie obrywa za "niemoralne" prowadzenie sie...
Mariusz251, zgadzam się z każdym Twoim zdaniem, a już zwłaszcza z:
Do kochanki zonatego faceta mozna co najwyzej miec pretensje o skrajna naiwnosc i wrecz glupote,
Trochę wyżej na tej stronie pojawiła się jeszcze kwestia słynnej "zdrady emocjonalnej". Wiem o co chodzi ale zastanawiam się, czy mozna to określić mianem zdrady. Bo jeżeli za zdradę uznamy konkretne działanie oparte na decyzji (np, ktoś idzie z kimś do łóżka) to "zdrada emocjonalna" ma się do tego nijak. Możemy zdecydować czy pójdziemy z kimś na randkę, do łóżka etc ale w jaki sposób można kontrolować swoje uczucia? Zawsze mnie denerwowało jak pojawiała się osoba, która NIC jeszcze nie zrobiła i ma problem bo MYŚLI o kimś a już jest to dla większości równoznaczne ze zdradą. Tak jakbyśmy byli jakimś nadgatunkiem, który może programować swoje myśli i decydować do kogo poczuje sympatię a do kogo już nie.
co innego zakochać się w kimś i z tym uczuciem walczyć - choćby przez ograniczenie kontaktu z tym człowiekiem
a zupełnie co innego rozkoszować się tym niepotrzebnym zakochaniem, świadomie go rozwijać.
Kobieta z tego wątku doświadczyła drugiego przykładu.
Tak jakbyśmy byli jakimś nadgatunkiem, który może programować swoje myśli i decydować do kogo poczuje sympatię a do kogo już nie.
myślę, że po części jesteśmy takim nadgatunkiem i możemy nad tym zapanować. A jeśli już nam się to nie uda to możemy to kontrolować.
Wystarczy chcieć i włączyć wyobraźnię.
Zdradzać możemy nie tylko w łóżku i nie tylko z kochanką. Zdradzić możemy męża z matką do której robimy z męża ostatniego kretyna świata. Boli mniej ale boli i również jest nieuczciwe.