Zdrada po 7 latach związku

napisał/a: pawel1985 2014-10-03 23:55
Witam
Chciałem podzielic sie z Wami swoimi przeżyciami z kilku ostatnich dni. Chodzę z dziewczyną od 7 lat, (ja mam 29 lat ona 26) ostatnio trochę oddalilismy sie od siebie, nie było już tak jak na początku, w życie wkradła sie rutyna i codzienność, od czerwca na cały tydzien wyjeżdzałem do pracy w domu bywałem tylko na wekkendy, w poniedziałek rano jak gdyby nigdy nic pocałowała mnie na do widzenia, przytuliła i powiedziała do zobaczenia w wekkend, we wtorek rozmawialiśmy przez telefon niby normalnie lecz wyczułem że coś jest nie tak,w srodę nie zadzwoniła wogule w czwartek, gdy zadzwoniła stwierdziła że gdy wrócę musimy poważnie porozmawiać o naszym związku, że coś się w nas wypaliło i trzeba podjać decyzję co dalej, nie myślac dłużej powiedziałem że przyjade jeszcze dzis i porozmawiamy bo zbyt wiele dla mnie znaczy żebym stał obojętnie i czekał aż sytułacja się pogorszy, stwierdziła że nie chce zebym dzis przyjeżdzał bo ona chce to przemyslec, że jest jej ciężko, że przychodzi do niej koleżanka i wczesniej jak w piątek nie chce mnie widziec. Zaufałem i uszanowałem jej decyzje. W piątek gdy wróciłem do domu jasne było że to nie koleżanka u niej była a kolega- powiedziała że ze starych lat, przypadkowo się spotkali zaprosiła go na herbate, długo rozmawiali o starych czasach i szkole, wyszedł. Nie drążyłem tematu zdarza się, bardziej martwiłem się co z nami, w rozmowie powiedziała że ostatnio oddaliliśmy się od siebie i nie wie czy jesteśmy w stanie uratować nasz związek, błagałem, prosiłem o jeszcze jedną szanse, zgodziła się. Sobota mineła świetnie, spacer, wpatrywanie głęboko w oczy przy kieliszku wina, romantyczny wieczór. W niedzielę przez przypadek trafiłem na jej rozmowę na fb z tym kolegą który ją odwiedził, zamurowało mnie i poczułem jak moje serce pęka, ich spotkanie nie skończyło się tylko na rozmowie, nie zagłębiając się w szczegóły doczytałem się że były pieszczoty, pocałunki, wkońcu zrobiła mu dobrze ustami. Mój świat się zawalił, najważniejsza i najdroższa mi osoba potraktowała mnie jak śmiecia, miałem (i mam nadal) ochotę skończyć ze sobą, poczułem w jednej chwili że juz nie mam dla kogo żyć, wykrzyczałem jej to, płakała i błagała o przebaczenie, powiedziała że to był błąd, nie wie co w nią wstąpiło, że to był impuls, brakowało jej bliskości potem samo poszło, i żałuje że mnie tak skrzywdziła. Po kilku godzinach wspólnego bólu i łez powiedziałem że zbyt mocno ją kocham, żeby odejść, tego samego dnia zrobiłem to co chiałem zrobić od dawna - oświadczyłem się, a ona oświadczyny przyjeła. Powiecie że zrobiłem to pod wpływem impulsu, a a się z tym zgodzę bo w tej chwili serce podpowiadało mi co mam zrobić nie rozum.
Od tej niedzieli mineło 5 dni, niestety z każdym dniem jest coraz trudniej ukrywać emocje i ból jaki mam w sercu, dlatego pytam się Was bo nie mam nawet kogo się poradzić.... co zrobić ? starać się zapomnieć i iść dalej przez życie we dwoje, czy dać sobie spokój i starać się wyrzucić ją ze swojego serca.

Dziekuję za przeczytanie moich wypocin i za odpowiedz.
napisał/a: dr preszer 2014-10-04 00:53
Proste, jak dasz radę dźwigać rogi to "trwaj" przy lasce. Jak masz jaja i chociaż 1mg honoru to powiedz lasce, że dziękujesz za współpracę, koledze dziękujesz, że pokazał Ci na jaką dziwkę zmarnowałeś 7 lat i szukasz normalnej laski. Tylko teraz nie popełniaj błędu i nie ograniczaj swojego życia do jednej laski :).

pawel1985 napisal(a): oświadczyłem się, a ona oświadczyny przyjeła. Powiecie że zrobiłem to pod wpływem impulsu, a a się z tym zgodzę bo w tej chwili serce podpowiadało mi co mam zrobić nie rozum.,


Laska obciągnęła kolesiowi a Ty się jej oświadczyłeś ? Chyba ktoś podzielił przez zero albo matrix się popsuł.
napisał/a: Valkiria_ 2014-10-04 07:16
Też jestem w ciężkim szoku dziewczyna obciaga pierwszemu lepszemu "koledze", potem się tym jara jeszcze w rozmowie na fb, tobie rzuca ochłapy z pańskiego stołu, chrzani głodne kawałki o tym, że oddaliliscie się od siebie, a zdradę argumentuje tym że brak jej było bliskości (sic!) - a ty się jej oświadczasz?!?!

Chłopie OGARNIJ SIĘ! Można na szmate stracić parę lat, zdarza się. Nim człowiek się przekona... Ale na świadomce chcieć z taką bladzią związać swoje życie?! Przecież ona to wszystko sobie perfidnie zaplanowała. Wszystko od samego początku. Być może ten cały niby kryzys w waszym związku był podyktowany tym, że laska chciała zaznać nowego bolca. Myślałeś o tym? Chciała mieć dobrą wymówke dla swojej zdrady i może jeszcze wpedzac cie w poczucie winy, że zrobiła to bo była taka biedna i opuszczona...
Ten wieczór kiedy to zrobiła z tym kolesiem miała zaplanowany zaś w 100%. Dlatego Ci tak pięknie argumentowała żebyś nie przyjeżdżał do niej w tym dniu. A ty? Biedny człowieku... wyciągnij lekcję z tego związku, daj jej kopa w cztery litery i żyj nie oglądając się za siebie. Szukaj szczęścia. Życie ma się jedno i trwa cholernie krótko. Jesteś moim rówieśnikiem - zaufaj że wiem co mówię. Człowiek też wiele lat stracił, wiele błędów porobil, w jednym związku 5 lat, w drugim 4 - a finalnie wyszłam za mąż za kogoś kogo znałam pół roku bo tknela mnie strzała amora. A myślałam, że nigdy nie zaufam, że już nie umiem kochać. Dasz radę! Tylko wyzwol siebie. Bo w tym związku będziesz się czuł jak gowno
napisał/a: aneczka98 2014-10-04 17:27
Szkoda ze wtedy nie pojechałeś do domu. Może jakbys zobaczył na własne oczy jak się zabawia z tamtym, to byś się przekonał, ze szkoda na nią czasu...
napisał/a: stokrotka211 2014-10-04 20:08
Hej,

nawet nie wiem od czego zacząć. Jak zaczęłam czytać ten post czegoś takiego się nie spodziewałam. Jak zobaczyłam wiek, to od razu mówię do męża o zobacz nasze rówieśniki , zobaczmy jaki mają problem, bo ja mam 26 lat a mój mąż 30 i też jesteśmy 7 lat razem tylko, że my już dwa po ślubie...ale do rzeczy mój mąż jak doszłam do oświadczyn wybuchł takim śmiechem , o kurcze dawno go nie widziałam tak rozchachanego :) i tylko powiedział, ze ta dziewczyna śmieje się z Ciebie tak samo z tym kolesiem i myślę, że ma dużo racji....

Ech rutyna, codzienność bla bla bla, czy Ty uważasz że w jakimkolwiek związku dłuższym , po tylu latach latają motylki w brzuchu i jest to samo co na początku? oczywiście ze nie...i sztuką jest się nauczyć tak żyć żeby nie szukać odreagowania między nogami innego... skoro Twoja dziewczyna o tym nie wie to znaczy, ze nie kocha. Wiesz ile jeszcze będziecie mieli w związku ciężkich chwil? bardzo wiele bo życie daje po doopie i to bardzo mocno i dwie osoby nie żyją z sobą tylko dla tych super ekstra chwil ale też dla tych złych żeby mieć z kim je dzielić, żeby miał kto pocieszyć. Związek polega na tym, żeby szczęście mnożyć razy dwa a łzy dzielić na dwa....

Jak mogłęś uwierzyć w tą durną wymówkę, że brak bliskości itp? i zapraszając pierwszego lepszego kolesia na lody odczuła tę bliskość? liżąc mu zrozumiała jak bardzo Cię kocha? tyle że z tego co wynika z Twojego postu to po zdarzeniu dalej twierdziła, że nie wie co czuje czyli jej się to podobało i nie zakończyłoby się na tym jednym, myślę że poszalałaby i do Ciebie wróciła uradowana bo tyle bliskości zaznała...już nie mówiąc że gdyby żałowała to by Ci o tym powiedziała...ale cóż , przeczytałęś wiadomości i musiała się pokajać ...chłopaku a Ty sie oświadczas ale ona ma polewę ...dałęś jej zielone światło że wybaczysz jej już wszystko bo nie łudz się że to pierwszy i ostatni raz...:) tylko teraz będzie kasować wiadomości...

kiedy w związku jest źle to się rozmawia, rozmawia, rozmawia to jest jedyny sposób na to żeby przetrwać szcześliwie razem życie. Twoja dziewczyna się nie wyszalała...znam to uwierz mi jak cholera, jesteśmy w tym samym wieku i opiszę Ci trochę o sobie. Nie byłam na szczęście aż tak grzeczną dziewczynką i łaziłam po imprezach aczkolwiek nigdy nie przekroczyłam granicy i chowałąm dziewictwo dla tego faceta którego pokocham:) jakie to było wtedy romantyczne i cóż poznałam mojego obecnego męża...i uwierz mi ze gdybym wtedy wiedziała, że oddaję cnote przyszłemu mężowi, dziewicą już bym nie była ale stało się. Tak się ułożyło że wyszłąm za mąż i po drodze nie miałam żednago incydentu, a powiem Ci że tak kusiło, Boże nawet nie masz pojęcia.Teraz pomine skromność i powiem że powodzenie miałam i nadal mam. Nie raz byłam na granicy, że muszę spróbować z kimś innym, w szczególności w tych kryzysach, a miałam ich o Matko, ale pierwsze co robiłam to rozmowa z moim facetem!!! o wszystkim mu mówiłam i dalej tak jest. Siadaliśmy wyrzucałam mu co mnie gnębi, jak mi źle itp i zawsze rozmową dochodziliśmy do normy ale ja mówiłam mu wprost, ze męczy mnie bo jest moim jedynym facetem a mam temperament a seks kocham, do tego mamy niestety inne upodobania , a mój mąż nie potrafi się w tym odnaleźć bo to go po prostu nie krci i co...jakoś nie poleciałam nigdy do innego ku...sa , żeby się nim pocieszać, szukać bliskości, a uwierz mi niektóre kryzysy były straszne i potrafiłąm się opanować i wiem że dalej mi się będzie udawało bo kocham meża i to jest dla mnie najważniejsze. Jeżeli ma się kogos zdradzić to lepiej odejść bo tam miłości nie ma.

Ech mam taki przykład. Jeszcze przed ślubem w pracy miałam takiego kolegę z którym często spotykałam się na obiad nie powiem ciasteczko z niego było, a że nie miał problemu z żadną panną i był chętny na każdą miałm świetną okazje bo spędzało nam się czas cudownie. I tak miałąm przed slubem największy kryzys w moim związku, właśnie że nie miałam innego faceta itp i kiedyś tak siedzieliśmy z tym kolegą i to mnie tak gnębiło 3 tyg do slubu i się mnie pyta co mi jest a dodam,z ę nie raz zapraszał mnie do siebie po pracy bo mój wtedy miał okres że wracał do domu o północy ja rano do pracy i pracował wtedy z kobietami i byłam bardzo zazdrosna o niego, i ten kryzys był tym spowodowany też. Więc okazję miałam. No i powiedziałam mu co mnie męczy,z ę może się smiać i w ogóle ale co mam robić? zaraz ślub nie chcę go później zdradzać ale nie chcę też żęby to za mną chodziło, a on miał tyle kobiet... a on nie nie śmiał się tylko powiedział, ze nie warto ...że mi zazdrości i bo on takiej miłości nigdy nie spotkał i boi się, ze już nie spotka. I wiesz od tamtej pory nie przychodzi mi żadna taka głupia myśl do głowy. Piszę Ci to wszystko bo teraz też mam kryzys:) ale to dlatego że mamy 4 miesięcznego szkraba i mój mąż jest chory od tygodnia i sama musze się nim zajmować i jestem przemęczona i to są dopiero problemy z którymi trzeba sobie radzic. Bo mi bardzo teraz brakuje bliskości bo nie mogę podejść do męża nawet się przytulić zeby się nie zarazić żeby bąbel nie złąpał i nie mam w głowie szukania bliskości u innego faceta tylko czekam na swojego, ale codziennie rozmawiając !!!

Nie będę Ci mówić co masz zrobić, sam musisz wyciągnąć wnioski ale zastanów się czy chcesz z taką kobietą spędzić resztę życia gdzie rutyna będzie nie ominiesz tego i co będziesz się zastanawiał czy nie poszła na lody z kolegą z dawnych lat...ech szkoda mi Cię chłopaku bo z nią zostaniesz, a powinna dostać tak po doopie że ten deserek , który sobie zafundowała powinien odbić się czkawką a Ty jej serwujesz podwójny deser. To co, życzę wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia biedaku :)
napisał/a: Valkiria_ 2014-10-04 20:54
Ls..., ciekawa jestem co byś zrobiła gdybyś wtedy od tego kumpla usłyszała "carpe diem, nie spróbujesz to się nie dowiesz" zamiast "zazdroszczę Ci takiej miłości, nie bądź głupia"...



Przeczytałam ten temat mojemu ślubnemu, bo szczerze współczuję autorowi i odczuwam ogromny żal, i też posmutniał stwierdziwszy jedynie, że autor powinien dziewczynie podziękować serdecznie za wszystko i pożegnać z odczuciem ulgi, że wyszło szydło z worka wcześniej a nie później (w domyśle po ślubie i stworzeniu rodziny).
napisał/a: stokrotka211 2014-10-04 21:06
Hmm nie wiem co bym zrobiła... Jest wiele możliwości...ale wiem, ze jeżeli bym wybrała tą z próbą to po fakcie mój facet by się o tym dowiedział. Zawsze kierowałam się zasadą, ze człowiek ma prawo do wyboru czy chce być z taką osobą. Już nie raz pisał, że miałam wypadek jak zerwaliśmy, że całowałam się z kolesiem i powiedźiałam o tym mojemu facetowi, przed powrotem, czy chce być ze mną i jestem pewna że nawet jakbym popełniła wtedy największy błąd mojego życia powiedziałabym o tym. Z drugiej strony wcześniej też miałam okazje i nigdy nie skorzystałam idąc z tym do mojego faceta i pewnie wtedy też by tak było, tylko mniemam, że do tej pory by to wracało, a tak to już mnie nie męczy jakoś. A tak jest ok i ogólnie jestem szczęśliwa chociaż czasami jest bardzo ciężko ale jesteśmy ludźmi i trzeba sobie radzić w kryzysowych sytuacjach ale najpierw rozmową a potem takimi głupimi wyskokami. Mi też jest bardzo przykro po tym poście, dawno żaden mnie tak nie poruszył, może dlatego, ze wiek i staż jest taki sam i cały czas o tym myślę, tylko cieszę się, że to nie ja jestem na miejscu tej dziewczyny, że jednak miałam tyle oleju w głowie.
napisał/a: pawel1985 2014-10-05 14:51
Dziekuje za Wasze odpowiedzi niektóre były dosyć szczere... ale na tym mi zależało - pisaliście tak jak Wam zdrowy rozsądek podpowiada ale chiałem usłyszeć to od Was - osob stojących z boku i opisujących jakąś tam historyjkę żałosnego chłopaczka i klasyczny model zdrady, to dosyć trudna dla mnie decyzja, mam nadzieję że dzieki Waszemu zdaniu łatwiej mi będzie ją podjąć, wiem że myślicie sobie o mnie że jestem, głupim naiwnym kretynem, śmiejecie się czytając że po tym wszystkim zamiast kopnąć ją w dupę, trzasnąć drzwiami i zakończyć ten rozdział życia ja zaproponowałem jej kolejny - ze mną.
Nie wiem jak to wytłumaczyć chyba tylko tym że przy niej rozsądek schodzi na drugi plan a ja kieruję się tym co mi serce podpowiada, to moja pierwsza dziewczyna, pierwszy taki związek, to ona mnie zdradziła i to w taki sposób, nie chcę jej usprawiedliwiać nie zasługuje na to, choć sam zauważyłem że ostatnio nie dogadywaliśmy się ze sobą, brakowało tego o czym powiedziała LS... rozmowy i wyrzucenia z siebie wszystkich brudów,żali i problemów, naprawde ostatnio oddalilismy sie od siebie, nie wiem czemu ale to co się wydarzyło przed kilkoma dniami jej łzy, żal, przepraszania, i błaganie żebym został, znowu nas zbliżyło do siebie bo widzę że nie jestem sam w tym związku, cieżko mi jest przekreślić to wszystko, myśląc o tych naprawde udanych i szcześliwych 7 latach (gdyby nie były szczęśliwe, nawet nie zawracał bym Wam głowy swoim postem i nie tracił czasu na te wypociny). Pewnie się śmiejecie i pukacie w czoło, zastanawiając się skąd sie biorą tacy jak ja, ale jeszcze nie wiem co zrobie, wiem jedno - gdy zostaniemy razem to wzmocni nasz związek lub właśnie tą decyzją zmarnuję sobie życie ... ale uwierzcie tak mocno ją kocham nawet po tym wszystkim że chciałbym z nią być dalej ... Może dlatego że staram kierować sie w życiu zasadami - jedna z nich jest taka że życie to nie film w kinie i nie możesz sobie wyjść kiedy Ci sie znudzi albo nie spodoba, a problemy staram się rozwiązywać a nie jak małe dziecko przed nimi uciekać ... Najłatwiej było by to skończyć i szukać od nowa.. Niestety ja nie potrafie szukać i nie wiem czy chciałbym jeszcze raz angażować się w kolejny związek ... Czas pokaże czy dam radę udziwgnąć to co mi zafundowała jeśli nie - nie bedę musiał zbyt wiele robić bo to co zostało samo się zakończy a ja szybko wylecze się z tej miłości ... Dziekuje raz jeszcze, życze Wszystkim dużo szczęścia i żeby nie musieli nigdy ale to nigdy przeżyć tego co ja przeżywam .... Pozdrawiam
napisał/a: 1121 2014-10-05 15:24
pawel1985, chciałbym umówić się na herbatę z Twoją narzeczoną. Poproś w moim imieniu, żeby przed spotkaniem umyła zęby. Dokładnie, najlepiej dwa razy. Z góry dziękuję i pozdrawiam.
napisał/a: stokrotka211 2014-10-05 15:54
No i pozamiatane... przecież to jest klasyczna reakcja osoby która zdrado...

Zgadzam się z Tobą w 100 %, na prawdę zastanawia mnie skąd się biorą takie człowieki?:)
Przepraszam Ciebie bardzo, ale to bardzo, na zdrowy rozum, jakiej reakcji się później spodziewałeś?przecież to jest klasyczna reakcja osoby która zdradziła, przestraszyła się, że to koniec i włączyło jej się błaganie, lamentowanie bla bla bla, dokładnie to na co się nabrałeś. Dowodem na to jest chociażby przeczytanie wszystkich postów po kolei w dziale zdrada, zrób sobie taką lekturę do poduszki i znajdź mi chociaż jeden post gdzie ktoś przyłąpany nie lamentuje i nie płacze że popełnił bład i inne bzdety. Poczytaj sobie również o tych osobach, które dały szanse i dostały po doopie znowu i znowu i znowu...Ogólnie to chyba mnie źle zrozumiałeś z tą rozmową...do rozmowy potrzeba dwojga a w tym związku tylko Ty chcesz rozmawiać. Kiedy chciałeś przyjechać ona już widziała lody ze swoim kolegą, a Ciebie miała gdzieś. Ja ani mój partner nigdy nie uciekaliśmy od rozmowy, w szczególności na poczet kolegi czy koleżanki.

Daję Ci 100 % gwarancji, że to nie ejst ostatni numer, tylko teraz się nie dowiesz bo będzie mądrzejsza, gdyż ona to wszystko zrobiła z premedytacją (ze świadomością umówiła się z kolegą, ze świadomością powiedziała Ci że koleżanka przychodzi, ze świadomością piła z nim alkohol, ze świadomością rozpięła mu rozporek i wzięła do ust) Jak tego można nie dostrzegać? Jak można na własne życzenie tak rujnować sobie życie? nie rozumiem ... miłość miłością ale na Boga mamy jeszcze rozum, wiesz ile ludzi to samo spotkało i też nie wyobrażali sobie życia bez tych podłych połówek a teraz cieszą się, że podjęli tą najcięższą decyzję w życiu i poszukali szczęścia gdzie indziej? nawet lepiej zostać samemu niż dawać satysfakcję takiej osobie...nie masz dla siebie w ogóle szacunku więc dlaczego ona ma Cię szanować...?

Ech przykłądy z życia wzięte...Przeliczyłam w moim najbliższym otoczeniu czytaj rodzina , znajomi przyjaciele mpoi i mojego męża...na 5 par 4 kobiety zdradzają notorycznie...i 1 facet, któremu zdarzyłą się jedna wpadka. Wiem że teoretycznie to mężczyźni więcej zdradzają ale dla mnie, to moje zdanie to kobiety są o wiele perfidniejsze...Moja koleżanka po ślubie 4 lata, a powiem że z charakteru zakonnica...nigdy ale to nigdy bym nie powiedziałą że zdradzi...dwa lata po ślubie dzwoni do mnie i mówi , w razie czego cały dzień jestem u Ciebie ok kobieca solidarność. Potem i opowiada że ma romans z facetem bo ją zauroczył trwało to rok, mężowi nie powiedziała i do tej pory nie wie. Zakończyło się i niedawno sobie rozmawiamy i tak wracamy do tego i ona mówi, ze brakuje jej tej adrenaliny, tego smaku że czas na kolejny romans, a dodam że z mężem są przeszczęśliwi, non stop misiu, kwiatuszku, przytulanki...więc nie sugeruj się tymi swoimi szczęśliwymi latami...

Wiem że piszę to wszystko na marne, bo i tak z nią będziesz, ona i tak będzie Cię zdradzać na prawo i lewo a Ty za kilka lat będziesz zgorzkniałym facetem bo i tak do będzie Cię zżerało od środka, no ale cóż miłość miłość miłość rządzi światem :)

Pewnie się na to nie odważysz ale ja Twojej cudownej zabłąkanej owieczce zrobiłabym test wierności, który na pewno by oblała, tylko wtedy byś pewnie powiedział, to moja wina, sam jej podstawiłem faceta, oddaliliśmy się od siebie , więc teraz w nagrodę kupię jej perły :D
napisał/a: Valkiria_ 2014-10-05 17:42
Ale kicha... strasznie mi Cię żal biedny człowieku... Obyś był szczęśliwy. Choć i tak wiem, że z tą kobietą nie będziesz. Ale obyś był...
napisał/a: dr preszer 2014-10-06 08:05
Masz rację autorze, życie to nie film. To nie komedia romantyczna i w tym przypadku nie będzie happy endu. Twojego happy endu.