Zdradzony i długo okłamywany:(

napisał/a: Bartekd 2009-05-19 12:05
Witam wszystkich.
Czytam to forum od dawna, jednak raczej nigdy nic nie pisałem.
Teraz mogę coś napisać, może coś pomożecie, pocieszycie:(

Jestem z moją dziewczyną od dwóch lat, w niedzielę 17 maja była nasza rocznica 2 lata.
Ja i moja dziewczyna często spotykaliśmy się razem z jeszcze jedną parą, z początku przez pierwsze pół roku to byli jedni znajomi, jednak nie mogliśmy się z nimi dogadać, akurat mój kolega zakochał się w mojej A. koleżance i tak jesteśmy razem we czwórkę do dziś z inną parą od półtora roku.
Między mną a A jakoś się układało jako tako, coś czasem było nie tak ale jakoś potrafiliśmy się dogadać.
Co pewnie istotne seksu między nami nie było, mimo że ona miała już pierwszy raz za sobą, Ja niestety nie. Próbowaliśmy dwa razy, jednak niestety zjadł mnie stres i nic z tego nie było(było to jakoś po 8 miesiącach naszego związku). Potem A nigdy nie miała na nic ochoty a że nie naciskałem to do niczego nie doszło więcej do dziś.
Ostatnio robiło się jakoś obojętnie między nami, żadnych sms itp itp.
Ona była zawsze trochę chłodna, nie pamiętam kiedy ostatnio się do mnie sama przytuliła albo dała mi buzi. Wiele osób mówiło że z jej strony nigdy nie było widać miłości.
Ale teraz o tym co było naprawdę i o czym nie wiedziałem.
Ostatnio nasi przyjaciele się ze sobą kłócili, dość często. Niestety jego dziewczyna z moją była bardzo zżyta i jak ona się pokłóciła ze swoim moja zawsze razem z Nią musiała wszędzie iść itp, i nigdy nie miała dla mnie czasu, bo była z P. gdy P. była pokłócona ze swoim.
Przeszkadzało mi to i powiedziałem jej o tym, spokojna rozmowa wyjaśniłem, naprawdę(wyjątkowo potrafię powiedzieć co czuję i co mi się nie podoba). powiedziałem jej że trzeba coś z tym zmienić i że nie będę czegoś takiego akceptował.
17 były nasze dwa lata, 14 i 15 byłem całe dnia w pracy i nie widziałem się z moją, zadzwoniłem wieczorem porozmawialiśmy co tam słychać co robiłaś itp, umówiłem się z Nią że się spotkamy na drugi dzień o 18 ona powiedziała że będzie miała dopiero wtedy czas. Następnego dnia nic, zero odzewu(zapomniałem dodać że nasza przyjacielska para była właśnie pokłucona). Okazało się że była gdzieś na domówce o koleżanek i nie było wstanie się odezwać...(4 raz z z rzędu gdy P jest pokłucona mojej nie ma)
Nigdy takie coś się nie zdarzyło między nami, że ona jest gdzieś na imprezie a ja nawet o niczym nie wiem, stwierdziłem że nie pozwolę sobie na to. W dodatku miała rzucić papierosy od początku maja(sama mi to obiecała) nic z tego, nie zdała pierwsze klasy technikum gdzie prosiłem, proponowałem wspólną naukę(nigdy nie chciała) też nic. Tak się zebrało to wszystko do siebie i zerwałem z Nią. Bardziej chciałem coś zmienić w niej niż naprawdę z Nią skończyć... Ale...
Nasz przyjaciel S chłopak P, zawsze mówił że słyszał coś o mojej tylko nie wiedział czy to napewno prawda i nic nie mówił bo nie chciał zepsuć związku. Gdy zerwałem z moja powiedział mi o co chodziło.
Doszło do niego że moja nieco ponad rok temu zdradziła mnie z z typem z tej pierwszej pary z która się nie trzymaliśmy, niestety ja nie mogłem się z nim dogadać ona z nia i po pół roku nie byliśmy przyjaciółmi. Zdradziła w pełni, prosiła go żeby pojechał w dobra miejsce dosłownie mu się wypięła(:(
Nie uwierzyłem, wydawało mi się coś takiego nie możliwe, słyszał jakąś plotę i będę się przejmował.
Wieczorem spotykam się z bratem tego naszego byłem wspólnego kolegi. On mi mówi że to prawda, że brat mu kiedyś powiedział, wiem że to co ten gościu mówił zawsze było prawdą, załamałem się ale jeszcze wierzyłem że to nie prawda. Pojechałem do mojej mimo że z Nią nie byłem ale tego nie odpuszczę, mówię jej że wiem, że jestem pewien. Ona się wypiera, ale bardziej mnie atakuje(co już detektyw i takie tam pytania). Ale wiem już że to prawda widzę po jej zachowaniu, próbuję się wymigać, chce iść do domu. Dalej mówi że to nie prawda, i próbuje iść do domu. przed nami stoi jej koleżanka, mówię jej że zaraz się zapytam czy koleżanka wie o czymś. Ona staje i zaczyna płakać i wszystko jasne...
Kolegą którzy mi powiedzieli o tym co zaszło powiedziałem że rozmawiałem z Nią i że to napewno nie jest prawda, niech tak myślą...Nie chce jej niszczyć. Ale jest mi tak ciężko jak nigdy, ten koleś to burak teraz, chleje cały czas i chodzi do burdeli, moją widziała że go nie trawiłem o jednak to zrobiła.
Zrobiła to mimo że przez dwa lata ze mną się nigdy naprawdę nie kochała a zrobiła to z nim.
Zrobiła to mimo że wtedy kiedy do tego doszło miedzy nami było naprawdę fajnie.
Jest mi tak Ciężko że naprawdę nie chce mi się żyć czuje się beznadziejnie.
Ona teraz przeprasza, pisze że chce tylko mnie w życiu, że nigdy nie pokocha nikogo tak jak mnie, a mnie jej teraz brakuje, siedzę i płaczę jak dziecko...
dodam że moja była kończy dopiero 17 lat
Ja mam 20, stałą pracę, samochód i oprócz jej nic mi innego do szczęścia nie było potrzebne...
napisał/a: redakcjawedwojepl 2009-05-19 12:28
no cóż, jesteście jeszcze baaaardzo młodzi i bardzo łatwo wtedy popełnić głupi błąd, zwłaszcza, że jak ludzie są starsi i doświadczeni też popełniają głupie błędy, a potem żałują. musisz sobie zadać pytanie czy jesteś w stanie z nią dalej być i zapomnieć o całej sprawie czy nie. jesli nie to trzeba sie rozstać, przeboleć i przecierpiec sprawę i być może spotkać kogoś innego w zyciu komu będziesz mógł zaufać. jesli jesteś w stanie o tym zapomnieć, nie wypominac jej potem tego wszystkiego non stop, bo tylko ona jest dla ciebie wazna to warto podjac probe ratowania tego zwiazku. Na pewno przyda Wam sie jakis odpoczynek od siebie, zeby sprawdzic jak emocje opadna co sie tak naprawde czujecie do siebie. A ona byc moze dlatego, ze Cie stracila tak drastycznie nagle zdala sobie sprawe ze to juz definitywnie koniec i chce to odwrocic. dosc typowa reakcja. byc moze nie zrobi juz tak glupiej rzeczy, a byc moze to sie kiedys w przyszlosci powtorzy. to jest juz kwestia zaufania. ale bardzo dobrze, ze powiedziales, ze na pewno tak nie bylo kumplom po rozmowie z nia. masz klase i tak trzymać. generalnie z tego co piszesz dziewczyna troche sobie nie radzi i przezywa tzw. okres buntu młodzieńczego. Nie uczy sie, pali i tylko imprezy. Łamanie wszelkich reguł i tak dalej. Niektórzy szaleją, a potem im to przechodzi, opamiętują się, ale nie każdy wychodzi na prostą z tego okresu życia.
napisał/a: margo211 2009-05-19 14:43
Bartekd, o matko
była z toba 2 lata i sie z toba nie kochala a potrzebne jej bylo 5 minut zeby pojechac z jakims innym facetem (chłopcem) i sie wypiac do seksu?? no to sorry ale ta dziewczyna dla mnie jest skonczona. znajdz sobie inna dziewczyne. zdradzila cie jak miedzy wami bylo dobrze.
masz pewnosc ze cie nie zdradzi jak do siebie wrocicie??
ona ma dopiero 16 lat i takie cyrki odwala
napisał/a: AntoninaR 2009-05-19 14:47
Ja z moim obecnym narzeczonym poznaliśmy się jak byliśmy dokładnie w Waszym wieku. On 20, ja 17. Więc nie uważam, żeby to był jakiś bardzo młody wiek. U nas sytuacja wyglądała bardzo podobnie. Zanim poznałam mojego, w głowie miałam imprezy, koleżanki i szaleństwo. Mam ciężką sytuację w domu i to chyba głównie dlatego.
NA samym początku, w jakimś 2 miesiącu spotykania się, poszłam na 18 do mojego byłego, niestety za dużo wypiłam z różnych powodów i całowałam się z innym. Na całowaniu i przytulaniu się skończyło. On zaraz się dowiedział od życzliwych kolegów, ale ja nie zaprzeczyłam. Przepraszałam długo, płakałam, obiecywałam, że to się więcej nie powtórzy. Przebaczył mi pod warunkiem, że się uspokoję, wezmę za naukę, skończę z imprezami i zmienię towarzystwo. Chciał ode mnie dużo, ale czułam, że chcę i muszę to dla niego zrobić.
Potem się na mnie odegrał. Całował się z 3 dziewczynami, w krótkim odstępie czasu i mi o tym powiedział. To bardzo bolało, le dało do myślenia.
Po roku przeżyliśmy swój pierwszy raz, a za 5 miesięcy bierzemy ślub(po 5 latach znajomości).

Musisz się zastanowić, czy ona jest kobietą, z którą mógłbyś być do końca życia, która mogłaby wychowywać Twoje dzieci i czy jest warta Twoich starań. Najlepiej postaw jej jakieś ultimatum, np nauka, koniec z imprezami, chyba, że idziecie razem i może zmiana środowiska(koleżanki czasem namawiają na różne dziwne rzeczy). Jeśli zobaczysz, że chociaż trochę się stara, próbuje i chce się zmienić, daj jej trochę czasu. Takie zmiany w życiu wymagają dużo cierpliwości i poświęcenia. Wiem to po swoim przykładzie
Trzymam za Was kciuki. Mam nadzieję, że wszystko ułoży się po Twojej myśli
napisał/a: redakcjawedwojepl 2009-05-19 15:07
AntoninaR napisal(a):Ja z moim obecnym narzeczonym poznaliśmy się jak byliśmy dokładnie w Waszym wieku. On 20, ja 17. Więc nie uważam, żeby to był jakiś bardzo młody wiek.


obiektywnie rzecz biorac jest to dosyc mlody wiek, dużo jeszcze życia przed nimi, dziewczyna jeszcze sie uczy (a raczej sie nie uczy) i czlowiek w takim wieku ma mało doswiadczen (zazwyczaj oczywiscie), raczej metoda prob i bledow zdobywa doswiadczenie, dopiero sie w nastoletnim okresie kształtuje osobowosc, rozwija dojrzałość emocjonalna, poglady na zycie, priorytety (widac to zarowno po jej przykladzie, jak i Twoim), nie darmo podreczniki opisuja "okres buntu młodzieńczego" jako stały i niezmienny proces w rozwoju człowieka, poza tym dla jednych to mlody wiek, dla innych nie, zalezy od stopnia odpowiedzialności i charakteru człowieka. poza tym bardzo fajnie napisałaś to z tym ultimatum. popieram.
napisał/a: ~gość 2009-05-19 15:30
a ja nie rozmumiem troszke wydaje mi sie ze mozna byc ze soba od mlodziczego wieku ja zwiazalam sie w chlopakiem o 11 lat ode mnie starszym i w mlodym wieku w wieku 17 lat i jestesmy nazeczenstwem!:)zalezy tez troszeczke od charatkerow:)za rok bierzemy slub)

[ Dodano: 2009-05-19, 15:31 ]
znaczy sie zle to napisalam w wieku 17 lat sie zwiazalismy i jestesmy ze soba 2 rok
napisał/a: redakcjawedwojepl 2009-05-19 15:36
no pewnie ze mozna sie wiazac i byc w zwiazku, nie ma znaczenia, ale akurat jak jest jakis problem tak jak tutaj, w tym przypadku, to byc moze mlody wiek tez moze miec wplyw na pewna niedojrzalosc emocjonalno-zyciowa. oczywiscie nie zawsze musi miec.
napisał/a: margo211 2009-05-20 08:49
nikt nie mowi ze 17 lat to za mlody wiek na zwiazek. ja mialam 16 lat a moj narzeczony 17 jak sie poznalismy.

tu chodzi o zdrade
Bartekd napisal(a):Zdradziła w pełni, prosiła go żeby pojechał w dobra miejsce dosłownie mu się wypięła(:(


kiedy byli ze soba i bylo im dobrze ona wziela innego chlopaka za szmaty kazala sie gdzies wywiesc i sie wypiela!!! to byla zdrada przemyslana. nie w zlosci, nie z przepicia, nie z przycpania, nie z cierpienia i bolu, nie zeby cos komus udowodnic czy sie odegrac.
to była czysta zdrada, czysty seks. dziewczyna dobrze wiedziała co chce zrobic i zrobila to!!!
napisał/a: redakcjawedwojepl 2009-05-20 11:33
no dobra ale to nie sa relacje przecież naocznych świadków tylko kolesie to opowiadaja z tzw. opowieści, jeden drugiemu opowiada, nie wiemy co ja skloniło, może głupota? zdarada jest zdrada, jak ktos sie upije to moim zdaniem go za bardzo nie usprawiedliwia... moze niedojrzałość emocjonalno-zyciowa? (co jednak moze sie wiazac z wiekiem - ja swoje, bo nie rozumiem o co Wam chodzi z tym wiekiem? chyba jest róznica jak ktoś ma 17 lat i głupoty mu w głowie, a jak 30 lat i dzieci?)
napisał/a: margo211 2009-05-20 12:25
ViJu napisal(a):chyba jest róznica jak ktoś ma 17 lat i głupoty mu w głowie, a jak 30 lat i dzieci?)
to właśnie zależy od dojrzałości emocjonalno-zyciowej. moj narzeczony w wieku 17 lat był bardziej odpowiedzialny niż maz kolezanki, ktory ma 31 lat, zone i dziecko i jest mega nieodpowiedzialny i niedojrzaly w wielu kwestiach.
napisał/a: redakcjawedwojepl 2009-05-20 12:35
no jasne, przecież napisałam o tym własnie, że zalezy to od człowieka, charakteru, odpowiedzialności i dojrzałości. w tym konkretnym wypadku tej dziewczyny i w kontekscie tej zdrady i jej ogólnego zachowania powiem ze jest niedojrzała co moze wiazac sie z jej mlodym wiekiem. koniec tego wątku, bo juz nie mam sily ;)
napisał/a: Bartekd 2009-05-20 12:59
Dalsza dyskusja na temat wieku nie machyba sensu, bo ten wątek nie ma tytułu wiek a dojrzałość emocjonalną.
Tak bardzo mi jej brakuje, najlepiej chciałbym żeby to wszystko było tylko złym snem:(
Pisałem z Nią sms jeszcze wczoraj i przedwczoraj.
Pisze że żałuje, że brzydzi się sobą, pisze że chce tylko mnie, że kocha
Sama się ona pierwsza nie odzywa, ja zaczynam pisać, zastanawiam się czy ona wgl mnie kiedyś kochała...
Nie wiem co dalej zrobić, wiem że gdyby widział po niej że bardzo chce to naprawić pewnie dałbym jej szanse, ale nawet nie mam okazji tego zrobić.
Mimo tego co ona pisze, czuję już nigdy nie będziemy razem. A boję się że przez te jej sms uwierzę że będzie dobrze...
Ciężko mi jest(:( Chyba już nigdy nikogo nie pokocham tak jej, i długo nie zaufam żadnej Kobiecie:(
Ogólnie jestem jakiś strasznie niechętny na nowe związki, najchętniej bym został sam...