Żona ma romans, ja wiem ona nie

napisał/a: orion2 2009-10-21 18:20
witam,
sorrow napisal(a):Skoro nie możesz powiedzieć jej nic o zdradzie

sorrow, albo nie zrozumiałeś mnie albo ja nie zrozumiałem co napisałeś, nie mogę powiedzieć o jakiejkolwiek zdradzie czy to na filmie czy to wymyśloną sytuację kolegi ale przed właściwą rozmową, aby nie zaczęła podejrzewać, że mogę się coś domyślać. Podczas rozmowy jak najbardziej padnie to słowo i powiem, że mnie zdradziła.
dgw napisal(a):A te zastrzeżenia z oknem i cała z tym związana konstrukcja logiczna są tak niebezpieczne że, chyba sobie z tego nie zdajesz sprawy.

może i nie zdaję sobie sprawy, mógłbyś to rozwinąć ?
BOGINS napisal(a):Tak więc zastanawiam się - jak ty o swoją żonę się starasz... mozesz to nam opisać?

a więc nie siedzę w domy i gotuję obiadki, staram się tym wszystkim co zawsze lubiła, tym co zawsze sprawiało jej przyjemność, spacery, kino, wyjścia z domu, taniec, kwiaty, komplementy, zainteresowanie pracą, jej smutkami i radościami, po prostu staram się uczestniczyć w jej życiu jak najwięcej, nie marnuję tyle czasu przed TV, nie siedzę tyle na kompie, po prostu staram się z nią być, tak jak to powinno być w związku od początku. Ale ona teraz nie ma czasu na spacer bo zmęczona, nie chce iść na tańce bo ma dużo pracy itp
arturo napisal(a):Za bardzo chcesz ja wyrezyserowac... Poza tym chyba sklaniasz sie, zeby nadac tej rozmowie przepraszajacy ton...

nie chcę nic reżyserować, chcę po prostu nie popełnić jakiegoś błędu, zareagować lub powiedzieć coś takiego, że mnie znienawidzi w jednej chwili choć być może tlą się w niej jeszcze jakieś uczucia do mnie. Nie wiem jaki będzie finał ale chcę z czystym sumieniem później sobie powiedzieć, że zrobiłem wszystko aby uratować związek. Ani przez chwilę nie pomyślałem żeby tej rozmowie nadać ton przepraszający, daleko mi od tego.
arturo napisal(a):Rownie dobrze mozesz w tej chwili patrzac jej w oczy powiedziec - wiem, ze mnie zdradzasz.

wiem, już do tego doszłem i tak zrobie ale rozmowa na tym się nie skończy, będzie jeszcze milion słów, gestów, zachowań, reakcji.
arturo napisal(a):ja bym tak nie potrafil, z chwila kiedy dowiedzial bym sie o zdradzie - w jednej chwili wystawil bym zone za drzwi.

ja całe życie tak myślałem i byłem przekonany takich reakcji a na drugi dzień złożyłbym wniosek o rozwód... i co ? dlaczego tak nie zareagowałem ? sam do tej pory nie wiem, może strach, lęk ? przed podjęciem takiej decyzji, diametralnej zmiany życia ? skomplikowania życia nie tylko nam ale wielu osobom blisko nas ? ...
arturo napisal(a):Czy po 20latch malzenstwa zazdrosc o fizycznosc, zazdrosc o emocje nie istnieje ? Przyjmujesz to wszystko ze spokojem, i na to wszystko pozwalasz (?)

nawet po 20 latach to istnieje, nie przyjmuję tego ze spokojem, wyję z bólu i cierpienia, każdego dnia przyjmuję ciosy bo na pierwszym miejcu nie stoję ja tylko bliskie mi osoby. Dziwne to ale prawdziwe.

do majka 83
majka 83, tutaj musiałbym zacytować Twój cały post, napisałaś go jakbyś siedziała w mojej głowie, podpisuję się pod tym obiema rękami, ja to już wiem. Ta rozmowa wisi już na włosku, już była tuż tuż, ale wiecie, że na tak poważną rozmowę musi być odpowiednie miejsce i czas, spokój, nie mogę jej zacząć kiedy mijamy się w drzwiach albo jak zona późno wraca z pracy i ze zmęczenia ledwo widzi na oczy i wreszcie ja... przecież ta rozmowa nie zajmie nam chwili, może zająć całą noc...i jak mam później iść do pracy, przez moje ręce przewija się mnóstwo kasy (powiedzmy bank), rozumiecie co przy takich emocjach i braku koncentracji mógłbym niechcąco narobic ? muszę wziąść pare dni urlopu albo zabrać żonę na weekend gdzieś w góry i wtedy...ale tego nie da się tak zgrać z dnia na dzień. Myślicie, że nie chcę tego przerwać jak najszybciej ? myślicie, że jestem taki silny ? jestem już na skraju wytrzymałości i tylko środki uspakające i przeciwdepresyjne trzymają mnie abym nierozleciał się całkowicie.
kolejnyzwielu napisal(a):musisz to powiedzieć jej kochankowi - to wersja soft , wersja hard- mówisz o wszystkim żonie kochanka

oczywiście, taki mam zamiar, nie byłoby sprawiedliwości na świecie żeby u mnie w domu rozgrywał się taki dramat a u niego lajt, zona nic nie wie, rodzinna atmosfer, święta...
jego żona się dowie w wersji soft, otworze jej oczy a on dowie się w wersji hard osobiście ode mnie...ale wiecie, że to musi nastąpić później w następnej fazie bo w przeciwnym razie przez to skieruję zauroczonej mojej żony myśli w jego stronę, zacznie się bać o niego, co mu zrobię, jaki będzie biedny jak jego żona się dowie, po prostu będzie myślała o nim.

A na koniec dorzucę Wam jeszcze dwa problemy związane ze sprawą, dla mnie kosmiczne, nie do rozwiązanie na dziś i strasznie dołujące, wywołujące we mnie uczucie beznadziejności sytuacji i myśli bezsensowności mojego starania się o przetrwanie związku.

Po pierwsze żona - po wielu perypetiach zdobyła tę pracę, kocha ją i uwielbia, odnosi sukcesy, ma z niej satysfakcję, czerpie radość, mówiła, że nigdy z niej nie zrezygnuje, odnalazła się tam. To wszystko jeszcze przed romansem. A teraz uwaga: ON jest jej szefem... i co ? żadnych perspektyw na przyszłość na zerowe kontakty tak ważne w naprawianiu związku, mam poprosić żeby rzuciła pracę ? błagać ? żądać ? mam jej to wszystko zabrać ? (nie myślę o romansie), ma być bezrobotną i siedzieć w domu ?

Po drugie córka - ma swoje najpiękniejsze marzenie życia, zbiera sobie na nie pieniądze i dlatego ucząc się poszła do pracy dorobić sobie. Bardzo się cieszy, że jest taka zaradna, że ma pracę, jest dumna z siebie i jest to jej radością, że jest coraz bliżej do spełnienia swojego marzenia...a teraz kto zgadnie kto jest jej pracodawcą ? ... wszyscy pomyśleli to samo ?......no, właśnie, ON.
I jak tu nie myśleć najpierw o bliskich ? jak to zrobić ? nie ma szans żeby córka nie dowiedziała się, i nie ma co ustalać z żoną, i co ona ma zrobić ? napluć mu w twarz i rzucić pracę z którą wiązała taką nadzieję ? czy pracować tam dalej i myśleć o ojcu ? przecież tak można skończyć w wariatkowie.

Mam strasznego doła, oczy pełne łez, czuję się taki bezradny i bezsilny, wszystko to mnie przerasta, momentami nie mam już siły i zastanawiam się czy lepiej nie zostawić tego w cholerę i wyjechać na koniec świata.
napisał/a: Magdalena32 2009-10-21 19:49
to skoro on jest taki wielki bo daje pracę żonie i córce to bierz swoje rzeczy i opuść dom bo po co tkwić w czymś tylko żeby innym żyło się lepiej?

wymyślasz teraz wymówki aby nie doprowadzić do rozmowy, a ją trzeba przeprowadzić szybko i zrobić krok albo w stronę ratowania małżeństwa albo zakończenia go, a nie oczekiwanie na lepszy moment (bo taki może nigdy nie nadejść, bo dzisiaj boli ją głowa, jutro brzuch a jeszcze następnego dnia okres i kółko się zamyka bo zawsze jest coś dlaczego nie można tej rozmowy zacząć, powód zawsze się znajdzie).

jak żona chce być z Tobą, niech odejdzie z pracy, ona wpakowała się w gówno i niech teraz z tego gówna wyjdzie, jeżeli nie to znaczy że wasze małżeństwo jest zakończone. aha i żeby tylko na odejściu z pracy się nie skończyło bo kontakt można mieć na wiele innych sposobów.
napisał/a: majka 83 2009-10-21 20:23
A dlaczego Ty masz mieć ten dylemat? Żona wchodząc w romans z szefemdoskonale wiedziała,że nie tylko naraża własną karierę zawodową ale i tego przyszłość własnego dziecka.To ona ma o tym myśleć nie Ty. Być może tylko dlatego córka dostała pracę,że matka...chyba nie muszę kończyć...i Ty chcesz by żona pracowała z kimś takim, żeby w ten sposób uatrakcyjniała sobie pracę..., przecież tu dochodzi zależność podwładna szef. Nie dziwię się,żę żona tak lubi tą pracę. Takie związki kończą się w momencie gdy kochanka staje się niewygodna lub ( broń Boże) może narazić małżeństwo szefa.Takie związki również trwają ponieważ jest tu zależność służbowa i bardzo dużo zależy od widzimisie szefa.Żona jest dorosła i doskonale zdaje sobie sprawę na co się naraża.Pracować można nawet w handlu gdzie pracy jest wystarczająco duzo, nie musi siedzieć jako bezrobotna w domu. Jednak do niczego jej nie zmusisz sama powinna tu zadecydować.Szef nie może jej zwolnić bo za dużo wie.Może mieć inne stanowisko. Córka jest dorosła sama zadecyduje co zrobi,dorywczej pracy dla studentów jest dużo, gorzej będzie jak kiedyś się dowie w jakiej sytuacji ją postawiłeś, że nie pozwoliłeś jej na samodzielną decyzję, nie zaufałeś.
Orionie, wygląda na to,że nic nie zrobisz, zbyt się boisz, chociaz naprawde nie wiem czego.Zawsze pozostanie albo nie ta chwila, albo kariera żony, albo świetna praca dla córki. Ale powiedz gdzie w tym wszystkim jesteś Ty, myślisz,że ktoś to kiedyś doceni? Żona stwierdzi, że było Ci wygodnie z jej zarobkami i w ogóle jej nie kochałeś skoro nie walczyłeś o swój związek, nawet nie chcę mówić co pomyśli córka, nie dając jej wyboru. W każdym razie u obu stracisz szacunek.Będziesz biednym , godnym politowania człowiekiem a nie głową rodziny.Pozostaje Tobie albo sie wyprowadzić -romans wtedy będzie sobie kwitł latami, aż szef znajdzie sobie młodszą, ale Ty nie będziesz na to wszystko patrzył za to będziesz miał poczucie,że "zareagowałeś", albo pozostać w domu i siedzieć jak dotychczas siedziałeś czyli jak mysz pod miotłą trzęsąc się ze strachu przed własną żoną, tracąc czacunek do siebie samego a w przyszłości szacunek swoich bliskich.Właśnie Orionie gdzie w Tym wszystkim jesteś Ty?Ciebie właściwie już nie ma. Zrozum, wprawdzie odpowiadasz za swoje małżeństwo, ale nie za romans żony i jego konsekwencje, za to odpowiada tylko Twoja żona.
Przykro mi,że Tobie nagadałam, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać.Jesteś facetem nie chłopcem i zacznij wreszcie postępować jak facet!
napisał/a: arturo1 2009-10-21 20:24
orion, biorac pod uwage Twoj stan... niezle kombinujesz, - ale za duzo myslisz - tu trzeba dzialac teraz juz natychmiast!

Praca zony - a co z wariantem, w ktorym zona sama decyduje. Czy jej zachowanie nie bylo by CENNA wskazowka dla Ciebie i Waszego zwiazku ?

Corka - tutaj wogole bym sie nie martwil o jej prace - bardziej o to jak zmienia sie jej relacje z matka.

orion napisal(a):Mam strasznego doła, oczy pełne łez, czuję się taki bezradny i bezsilny, wszystko to mnie przerasta, momentami nie mam już siły i zastanawiam się czy lepiej nie zostawić tego w cholerę i wyjechać na koniec świata.

No tak najlepiej uciec od problemow. Jestes FACETEM i MASZ OBOWIAZEK stanac na wysokosci zadania. Badz mezczyzna i zalatw to jak mezczyzna... - 3mam kciuki.
napisał/a: ~gość 2009-10-21 20:28
Jeżeli uda Ci się udowodnić żonie, że na romans ze swoim szefem ( kobieta może przecież iść w zaparte ) to niekoniecznie wybierze ona opcję powrót do męża.
W tym konkretnym przypadku jesteś raczej na przegranej pozycji, chyba, że na kochanka wywrze presję jego żona. Skończy się to wówczas tak - kochanek zrywa kontakty, zwalnia z pracy Twoją żonę i córkę, tak czy inaczej z Twojego życia pozostają zgliszcza. Przewiduję rozwód jako jedyne satysfakcjonujące wszystkie strony rozwiązanie tego węzla gordyjskiego, gdyż Ty żonie nie masz tak naprawdę nic do zaoferowania.

Co daje jej kochanek, a co ty jej dajesz ?

Kochanek daje uczucie, satysfakcjonujący seks, pracę dla niej i dla Waszej córki. Tak na marginesie ona jest zmęczona pracą, romansem ( seksem ), czy po prostu unika kontaktów z Tobą ?
A co ty dajesz - nic, skoro udając zmęczenie nie chce podejmowanych przez Ciebie prób ratowania małżeństwa.
napisał/a: Sara111 2009-10-21 20:37
Orion,
a nie myślałeś, żeby dotrzeć do tego Kochasia. Może spróbuj wytropić, gdzie są ich spotkania. Jeżeli masz tyle siły i potrafisz przemilczeć cały Swój ból. To odkryj całą prawdę. Zobacz jak wygląda. To, że działamy w emocjach, potem blokuje nam dostęp do tej osoby. MOże to nie jest w tej chwili ważne. Ale potem zastanawiamy się: kto to jest, jak wygląda, co mi brakuje? I najgorsze jest to, że tajemnica zostaje. Zawsze jest niewiadoma.
Trzeba dotrzeć do źródła. Do korzenia, a potem porządnie zniszczyć chwasta. Iść na taką wspólną randkę i powiedzieć, co się czuje. Powiedzieć, że przyjdziesz porozmawiać z jego żoną. Myślę, że ma))
napisał/a: BOGINS 2009-10-22 09:26
W skrócie - jesteś trupem... Przegrywasz na wszystkich frontach - prawie jak Hitler: twoja żona, córka, ich życie, romans, seks... Jakby nie patrzeć to wydaje się, że Ty tu jesteś w ogóle niepotrzebny... Jedynie wyjście to nie rozmowa z żoną... tylko z tym facetem...
Nie szantażuj go dowodami, tylko powiedz, że ma zostawić żonę i córkę w spokoju -tzn ma ich nie zwalniać, ale i też zakończyć romans z twoją kobietą. Inaczej dzięki zgromadzonym dowodom zmienisz jego życie w piekło... Dodajesz że nigdy ich nie ujawnisz, bo dla ciebie jest to ogromny ból i wstyd...
TO JEST WEDŁUG MNIE JEDYNA OPCJA.
Twoja żona musi dostać [Mod: pip-pip] (tzn. to już pewnie dostała) i to nie od ciebie, tylko od niego (znowu hehe)... tylko wtedy się zmieni. Ty już swoje zrobiłeś. No, a potem patrz... chyba że ty odejdziesz... no bo w sumie czy po tym wszystkim ją jeszcze kochasz? I jak sam mówisz chcesz jej rujnować pracę zawodową z której tak jest zadowolona, że po kawkach i ochach z szefem jest zmęczona? Życzę ci jak najlepiej... ale jak dla mnie masz pierwszą lub drugą opcję... Tak naprawdę obie są [Mod: pip-pip] i wszystko zależy od twojej kobiety.
napisał/a: Sara111 2009-10-22 09:51
Orionie,
wczoraj napisałam swoje odczucia po przeczytaniu Twojej pierwszej wypowiedzi.
Są bardzo ogólne. Już doczytałam się wszystkiego. Sytuacja jest wręcz tragiczna. Wcale Ci się nie dziwię, że jesteś w martwym punkcie. Myślę, że masz rację sama rozmowa nic nie da. Tutaj trzeba strategii i to dobrze przemyślanej.
Założenie jest jedno: "suka nie da - pies nie weźmie". Ale jedną miarą wszystkich nie można ocenić, bo faktycznie taki romans jest oderwaniem od codzienności, a najgorzej jak jest szara i monotonna. I tu dobrze, że jesteś samokrytyczny, że wiesz co było nie tak. To już dużo. Widzę, że już jesteś obecny i ciałem i duchem w domu - i ok. Macie dorosłą córkę, czyli aż takiej tragedii nie ma. Z tego co piszesz masz 20-letni staż. I z tego co nie da się ukryć KOCHASZ ŻONĘ. Wiem, że w środku masz spustoszenie i napewno robi Ci się dziura, czyli tzw. pustka. Miałam taką i jeszcze mam. Po trzech latach wszystko może być - ok. Będziesz odczuwał to jako wspomnienie. Jest tylko jeden warunek, musi to być tak zakończone, żebyś wiedział, że nic nie ma. Na pewno będziesz sprawdzał swoimi starymi metodami (parę lat), dlatego zostaw je sobie i nie zdradź się z tym – pod żadnym pozorem. Nie rób nic pochopnie. Dowody możesz zbierać - to i tak jest silniejsze od Ciebie.
Uważam, że musisz zacząć od siebie. Zobacz co ma ten szefuncio - a czego Ty nie masz. Pamiętaj, samo bycie w domu w garach i jaki jesteś super „kogut domowy” nic nie da. Owszem bądź obecny w domu, ale nie aż tak. Bo żona ma więcej czasu na zostawanie po pracy, itp. Spróbuj rozdzielić obowiązki – tylko delikatnie. ZACZNIJ MYŚLEĆ TYLKO O SOBIE – zmień coś w wyglądzie, idź do innego fryzjera, dbaj o swoje ciało – kremuj je balsamem, dbaj o paznokcie, wklepuj jakieś maseczki, koniecznie perfumy – nie za ostre. Zapisz się do siłowni – 1-2 razy w tygodniu. Tu wzbudzisz już zainteresowanie żony – i będzie pytanie – po co? Powiedz, że dla niej. Że czujesz, że już jej się nie podobasz. To będą delikatne sygnały dla niej. PAMIĘTAJ te ćwiczenia będą Twoim narzędziem walki. Tu zostawisz swoje problemy, wypalisz swoją złość i nienawiść. Tu pokonasz swój ból. Nie wiem, czy masz swój styl ubierania. Przemyśl, czy możesz coś zmienić. Podpytaj córki, w czym dobrze wyglądasz. Kup coś sobie, zabierz córkę na zakupy – kup coś dla niej i kup coś dla siebie. Niech Ci doradzi. Wzbudź zaufanie u córki. Rozmawiaj z nią, ale nie wydaj się niczym. Będziesz już miał nić porozumienia. Może powie Ci co możesz zmienić, żeby bardziej podobać się mamie. I w razie co będziesz mógł powiedzieć, że czujesz się niekochany – ALE TO W OSTATECZNOŚCI. Pomału wymień swoją garderobę, to może jest śmieszne – ale najważniejsza jest bielizna. Do spania szczególnie: delikatny balsam i nowe ekstra bokserki z sex koszulką. Kup z 2-3 komplety. Zakładaj bieliznę, żeby delikatnie wystawała spod spodni i uwodź żonę. Nie dosłownie jak robi teraz młodzież, ale właśnie muszę przyznać, że taka delikatna odsłona robi i na mnie wrażenie. Zobacz, czy żona zwraca na to uwagę. Wieczorami, jak oglądasz film ćwicz – sprężynka, ciężarki, brzuszki – to co lubisz. Tak 30-45 minut – nie codziennie. Ale jak będziesz chodził na siłownię – to będziesz miał energię i sam będziesz chciał. Od czasu do czasu postaraj się o jakiś film i wspólnie oglądnij z żoną, kup wino, może likier – to co lubi. Miej już jakieś przekąski, nietypowe drogie ciasteczka. Wprowadź ją w świat filmów, może ktoś doradzi jakiś film poruszający serce, może to być romans, zdrada – coś w tym stylu. A w nocy przytulaj ją, niech czuje Twoje ciepło – całą noc. Nawet jak się przebudzisz o 4 rano. Bądź romantyczny i w domu, delikatnie obcieraj się o nią jak przechodzisz. Może zadbaj o wspólną kąpiel w płatkach róży lub olejku. Tylko tak od razu nie przesadzaj – nie wszystko na raz. ALE ZACZNIJ DZIAŁAĆ. Pomyśl, że masz rodzinę – to robisz dla nich. Od razu nic nie spieprzysz – nie zrazisz do siebie żony i córki. Tym działaniem zwrócisz na siebie uwagę – to będzie Twoje wołanie o HELP. Ale nie jesteś na przegranej pozycji po miesiącu będziesz KIMŚ. Czarującym, wysportowanym, seksownym facetem. Będziesz na tej samej pozycji co szefuncio. I pamiętaj to TY masz żonę pod kołdrą - on nie. Za miesiąc jak zechcesz – zaczniesz działać dalej. Ale tu już powinno być działanie – tak jak pisała Majka. Np. jakiś sms do Ciebie o żonie, czy też do szefuncia.
Musisz podbudować swoją osobowość i zadbać o wygląd. Po 20 latach żona na pewno jest do Ciebie przywiązana. Tylko musisz rozdmuchać ten żar. Dobrze, że to już robisz.
Napisz, czy kupiłeś coś dla żony na 20 rocznicę? A ja przemyślę co dalej
napisał/a: orion2 2009-10-22 20:30
wiecie co,
dominik25 napisal(a):wymyślasz teraz wymówki aby nie doprowadzić do rozmowy

Wy wszyscy macie rację, mój irracjonalny strach przed niewiadomym każe mi chyba wymyślać wymówki aby jak najdalej w czasie oddalić tę rozmowę. Z każdym dniem to dostrzegam, że wszystkie te powody, które były wczoraj a przemawiały za tym aby tę rozmowę odłożyć zaczynają blednąć, tracić sens i znaczenie...zaczynam chyba to rozumieć gdzie w tym wszystkim jestem JA.
majka napisal(a):Zrozum, wprawdzie odpowiadasz za swoje małżeństwo, ale nie za romans żony i jego konsekwencje

Dociera to do mnie, że to nie ja jestem wszystkiemu winny i to nie ja powinienem mieć dylemat co żona zrobi ze sobą i z całą tą chorą sytuacją.
majka 83, Ty chyba najlepiej wyczuwasz moją psychikę, używasz słów i zwrotów o mnie, które już gdzieś, kiedyś słyszałem w innych sytuacjach... to daje dużo do myślenia.
majka napisal(a):Przykro mi,że Tobie nagadałam

więc niech Ci nie będzie przykro bo tak nieraz trzeba...aby do kogoś coś dotarło.
majka napisal(a):Jesteś facetem nie chłopcem i zacznij wreszcie postępować jak facet!
święta racja, coś w tym musi być... czasami słyszałem to od swojej żony.
Sara111 napisal(a):a nie myślałeś, żeby dotrzeć do tego Kochasia... potem zastanawiamy się: kto to jest, jak wygląda, co mi brakuje?

a jakże, znam go osobiście, żona kiedyś mi go przedstawiła, dobrze, że powstrzymałem emocje bo koleś mógłby wypaść z czwartego piętra, a ja nie mógłym teraz tu być z Wami...jest starszy ode mnie, wygląd przeciętny, nic specjalnego... czego mi brakuje ? ano tego, że on jest w stylu kalibabki, niejedną już kobietę tam zbałamucił, wie jak to robić, wie jak i na co podejść kobietę, czułe słówka, miłe gesty, w gadce jest dobry, w uwodzeniu...po prostu rasowy dziwkarz.
Sara111 napisal(a):ZACZNIJ MYŚLEĆ TYLKO O SOBIE – zmień coś w wyglądzie, idź do innego fryzjera, dbaj o swoje ciało – kremuj je balsamem, dbaj o paznokcie, wklepuj jakieś maseczki, koniecznie perfumy – nie za ostre. Zapisz się do siłowni – 1-2 razy w tygodniu. Tu wzbudzisz już zainteresowanie żony – i będzie pytanie – po co?

sara111, to wszystko już przerobiłem i przerabiam od dawna, nic nie robi wrażenia, Na ciuchy, perfumy etc. słyszę: dobrze, no fajne i koniec, a na takie rzeczy jak powiedzmy "siłownia" nie ma "po co ?" tylko słychać: " w tym wieku ?, a ciekawe z kim ty tam chodzisz ? ", i wiesz jaka w tym jest "nuta".

Dzięki wszystkim którzy tu odpowiadają na mój post i próbują mi pomóc, jest to dla mnie bardzo ważne ponieważ jakby to powiedzieć jestem sam z tym wszystkim i nie mam z kim pogadać a dzięki Wam czuję, że jest ktoś blisko chociaż wirtualnie, dzięki Wam poznaję lepiej samego siebie i łatwiej będzie mi przez to wszystko przejść.

P.S. Jak ktoś ma ochotę napisać na PW to niech śmiało pisze.
napisał/a: Sara111 2009-10-23 07:58
Orionie,
czyli jesteś cholernie mocny, dobrze myśliś Nie działasz, bo boisz się o rodzinę. Ale jak już przerobiłeś taktykę zwrócenie uwagi i nie działa - to faktycznie trzeba, albo można coś robić.
Ale widzisz, jest pytanie - a ciekawe z kim ty tam chodzisz? A ta nuta, jest może nutą zazdrości. Widzisz, jak ktoś robi coś nie ok. - to będzie mu rodziła się myśl, a może i ON kogoś ma. Komu chce się spodobać?
Myślę, że majka ma rację z sms. Ale do Ciebie i żony szefuncia.
Ja miałam różne taktyki, taka mocna nie byłam, zaraz wyrzucałam z siebie emocje. Ale jak już domyśliłam się, że coś się kręci zaczęły się głuche telefony z zastrzeżonych. Do dzisiaj nie wiem, czy to była Kochasia, a może ktoś życzliwy a może mąż to nakręciło mnie do działania pozdrawiam
napisał/a: BOGINS 2009-10-23 14:59
Ja sie tam zastanawiam, co orion wykombinuje :P
I kiedy :)

Robimy ankietę?
napisał/a: majka 83 2009-10-23 15:25
napisal(a):czyli jesteś cholernie mocny, dobrze myśliś Nie działasz, bo boisz się o rodzinę

A ja to widzę inaczej, widzę bardzo słabego faceta,feceta w początkach depresji, który boi się zmian jakie niewątpliwie nastąpią po ujawnieniu całej sprawy.To strach przed samotnością, odrzuceniem przez zonę i przed radykalnymi zmianami w zyciu powstrzymują Oriona i bardzo dobrze to rozumiem, bo zmiany z pewnościa tu nastąpią.Lęk o rodzinę? Jaki? Orion pracuje i może pomóc córce, ma gdzie mieszkać bo w razie czego to żona wylatuje z walizkami,jako mężczyzna w kwiecie wieku o wiele łatwiej i szybciej układa sobie życie niż kobieta " dojrzała, tkwiąca w związku bez przyszłości. I to są jego atuty, w efekcie to żona zostaje sama, bo porządnych kobiet po przejściach marzących o takim facecie jak Orion jest wiele, szkoda tylko,że Orion nie chce tego zauważyć.
Ten lęk o rodzine to tylko zwykły pretekst do hamowania jego działania, bo kim jest tu kochanek? Wielkim dobrotliwym, który daje pracę żonie i córce i wygląda na to,że ty Orionie powinenes być mu jeszcze wdzięczny?
To już jakaś paranoja....
Moim zdaniem nie jesteś gotowy na rozmowę, nie jesteś bo za długo czekałeś.Twoje przemyślenia poszły w złym kierunku. W rezultacie skupiłeś się na oskarżaniu siebie samego,wpędzasz się w depresję a na dodatek usiłujesz w pojedynkę ratować związek co jest dużym błędem.
Boisz się, bo wiesz doskonalele z jakim "demonem" masz do czynienia. Tak Orionie w pełni kwitnący romans, połączony z zaangażowaniem emocjonalnym jest bardzo trudny do przerwania.Z własnego doświadczenia Ci powiem, że mysiałabym chyba dostać piorunem,żeby dobrowolnie przerwać romans,czyli delikatne rozmowy, kajanie się i oskarżanie nie przerwą romansu żony i jej szefa.
Gdy mąż ze mną rozmawiał ja już to zakończyłam, a ten romans trwa i tu jest bardzo istotna różnica.
Wygląda to tak, że w życiu żony jej praca i jej romans jest na pierwszym planie..Ty gdzieś daleko w tle, dlatego Ci tak trudno dotrzeć do żony.
Tu trzeba metody szokowej takiego "pioruna" inaczej nie przerwiesz tego.
Z twoim " depresyjnym" nastawieniem trudno o pioruny i bardzo możliwe,że żona obróci kota ogonem oskarżając w swój romans Ciebie,zacznie prosić o czas, który jest zwyłym mydleniem oczu dla kontynuacji romansu, każe ci się liczyć z uczuciami kochanka..kolejna farsa bo kochanek z twoimi uczuciami się nie liczy..a Twoją rodzinę rozwala.
Tu trzeba konkretnych działań, pełnych dowodów, zdecydowanego postawienia sprawy Na Twoich Warunkach i dopiero wtedy żona powie co zamierza z tym wszystkim zrobić...
Aby to wszystko osiągnąć musisz wyzbyć się winy za romans żony,zastanowić nad "swoimi" warunkami, uwierzyć w siebie i w to,że temu wszystkiemu podołasz.
Miałam Ci to napisać na P.W ale pomyślałam,że może to się przyda tym wszystkim ,którzy wierzą w opamiętanie małżonków, dają " czas" na podjęcie decyzji,dają się wpędzać w poczucie winy,pozwalają na stopniowe kończenie romansu albo samotnie starają się walczyć o związek szarpiąc swoją psychikę. Aby przerwać romans trzeba zdecydowanego dziełania i konsekwencji - inaczej sie nie da.To niestety walka na zęby i pazury.
Sms-y spowodują jakies zaniepokojenie, ale mogą też sprowadzić romans do podziemia a tu nie o to chodzi.
Zastanów sie teraz nad Swoimi warunkami a nie nad tym, czy możesz od żony wymagać przerwania " kariery", inaczej wpadniesz w pętlę, z której sie wyplączesz jako psychiczny wrak w momencie gdy coś w Tobie pęknie, a przecież możesz tego uniknąć, wystarczy,że poczytas niektóre posty na forum.
Znowu ci nagadałam...wybacz, ale inaczej się nie da.