Ciężki orzech do zgryzienia.

napisał/a: Lolina 2015-11-20 15:00
Może niektórym mój problem wyda się śmieszny ale dla mnie wcale nie jest. Przejde do rzeczy. Parę lat temu po rozstaniu z partnerem poznałam chłopaka przez internet. Był ode mnie trochę młodszy więc nawet nie myślałam ze może się to przerodzić w cos wiecej. Początkowo były zwykłe pogaduszki na komunikatorze lecz z czasem zaczęły się codziennie rozmowy telefoniczne które trwały godzinami. Wymiana zdjęciami, widzieliśmy sie na kam. Nawet mi się nie podobał z wyglądu lecz im dłużej miałam z nim kontakt tym bardziej stawał się atrakcyjny.Bardzo o mnie zabiegał. Dzień w dzień dużo ze soba pisaliśmy i rozmawialiśmy na kazdy temat. Świetnie sie dogadywalismy az w końcu coś pękło. Mieliśmy się spotkać lecz początkowo problemem dla niego były pieniądze. Był strasznie o mnie zazdrosny (dochodziło do tego, że płakał mi do słuchawki bo nie potrafił sobie z tym radzić) w wyniku czego pozrywałam wszystkie znajomości. Po jakimś czasie mu przeszło. Zero zazdrości brak zainteresowania, już tylko ze soba pisalismy.Nalegałam na spotkanie ale odmawiał.... okazało się, że nie chciał sprawiać mi przykrości ponieważ przytyłam a on bardzo zwraca uwagę na wygląd. No cóż wzięłam się za siebie schudłam ponad 15 kg (miałam świetną motywacje). Znów mu się podobałam lecz poszedł do wojska. Przez ten cały czas podtrzymywałam go na duchu bo tego potrzebował. Wszystko było ok nawet wydoroślał zaczął poważnie myślec. Obiecał mi że jak tylko skończy szkolenie się spotkamy. I co? Został miesiąc, dostał trochę wolnego i coś mu odwaliło. Zmienił się tak momentalnie, że aż ciężko mi w to uwierzyć. Powiedział, że już niczego nie czuje, nie obchodzą go moje uczucia ale jestem dla niego bardzo ważna. Nie chce mnie stracic ale nie chce mi obiecywać tego co wcześniej. Naprawde to trwa tak długo, że nie mam już siły. Nigdy się nie spotkaliśmy a ja czuje do niego silną więź. Jestem bezradna, nie wiem co mam robić. Dać mu czas? Wziąć sprawy w swoje ręcę i zapukać do jego drzwi? Nie chce nic na siłę i boje się kolejnego odrzucenia. Mam strasznie namieszane w głowie. W dodatku straciłam wszystkich znajomych nawet nie mam z kim o tym porozmawiać. Nie wiem gdzie ja miałam głowe i jak mogłam dopuść do tego. Mam już swoje lata ale rozum to chyba mi wyparował gdzieś po drodze w tym wszystkim.
Przepraszam za tak chaotyczne opisanie sytuacji
napisał/a: muslina 2015-11-20 15:14
Chcesz wziąć sprawy w swoje ręce?

To nie pukaj mu do drzwi tylko uciekaj od takiego egoistycznego, zaborczego dzieciucha... Sorry, ale jak ktoś może kogoś tak zmanipulować do zerwania kontaktów ze znajomymi, zmiany wyglądu i tekstów że nie obchodzą Cię jego uczucia. To jest dla mnie skrajny egoizm i taka osoba nie zasługuje na Ciebie, więc zamiast zamartwiać się brakiem znajomych- to znajdź sobie nowych, albo spróbuj odnowić dawne więzi, ale na pewno nie tą z nim.
napisał/a: Valkiria_ 2015-11-20 15:39
Facet jest jakimś internetowym psychopata a ty łykasz jak pelikan wszystko co ci mówi... Nie zdziwilabym się gdyby 80% tego co o nim wiesz, a raczej wydaje ci się że wiesz, było zwykłą bujda na resorach. Facet może mieć dom, żonę i dzieci. Stąd brak chęci na spotkanie. Nie pomyślisz o tym?
Nie mam nic do zawierania znajomości przez neta, sama w ten sposób poznałam swojego ślubnego, ale mieć w tym wszystkim jakiś racjonalizm i zdrowy rozsądek... Bo porąbańcow w necie cała masa...
Powinnas zerwać wszelkie kontakty i cześć. Facet praktycznie pluje ci w twarz, mówiąc że nie obchodzą go twoje uczucia, ale jesteś dla niego ważna (WTF...) a ty udajesz że pada deszcz i chcesz w zamian zapukac mu do drzwi. Czy naprawdę jesteś aż tak zdesperowana? Okaz szacunek sama sobie i miejze godność kobieto...
napisał/a: Lolina 2015-11-20 16:04
Nie ma żony, dzieci. Naprawdę przegadaliśmy ze sobą tyle czasu, ciężko byłoby to ukryć. To człowiek który jest szczery aż do bólu. Wiem, że jestem żałosna w tym wszystkim ale tak bardzo się przywiązałam do tej osoby. Cały czas myślę, że jest w nim coś dobrego. Jakby nie było to naprawdę długo trwało i wiele razy dzięki niemu się uśmiechałam. Zrobiłam się skryta ciężko mi nawiązywać znajomości. Jestem strasznie uczuciową osobą. Jeszcze parę lat temu, gdyby ktoś mi powiedział, że coś takiego mi sie przytrafi to bym wyśmiała. A teraz czuję się gorzej niż po rozstaniu z partnerem, z którym miałam normalne relacje. Nie wiem co ze mną jest. Mam chyba jakiś syndrom cierpiętnicy. Mam nadzieje, że szybko przejdą mi te uczucia i wezmę się w garść. Na dzień dzisiejszy pozbyłam się jakiegokolwiek kontaktu lecz on tego nie zrobił. Nadal ma moj nr telefonu a ja tak z dnia na dzień nie mogę go zmienić.
Dziękuje za szybkie odpowiedzi. Może do tego mojego pustostanu w głowie coś dotrze.