Dziewczyna zerwała ze mną, z którą byłem półtora roku na odl

napisał/a: Kyk801 2015-01-22 21:44
Cześć wszystkim. Zacznę od tego, że mam 18 lat (tak wiem, nic o miłości jako szczeniak nie wiem) i półtora roku temu poznałem dziewczynę na obozie. Ognisko, noszenie jej po górach, przychodzenie na noc gdy bała się zasypiać przy burzy - było super. Obiecaliśmy sobie, że na obozie się nie skończy i tak było. Przez te półtora roku codziennie ze sobą pisaliśmy, dzwoniliśmy. Ja do niej jeździłem co 3 tygodnie (250km) pociągiem i za każdym razem, gdy patrzyłem w jej oczy to wiedziałem że to ta i nie chce żadnej bliżej u siebie w mieście. Zdarzało się tak, że nocowałem na dworcu żeby z nią spędzić więcej czasu. Były też akcje że jej matka kazała jej ze mną zerwać - to też przetrwaliśmy, mówiła że za bardzo mnie kocha. Planowaliśmy razem studia, że zamieszkamy razem po liceum. Kiedyś gdy jakaś para szła z wózkiem, kazała mi się zatrzymać i popatrzeć. Spytała się czy też będziemy mieć takiego.. Zrzuciliśmy kwiatka z mostu do wody, zapieliśmy kłódkę i przyrzekliśmy sobie, że damy rade - historia jak z filmu, byliśmy najszczęśliwsi. Dlatego jestem przekonany że to uczucie było prawdziwe. Nie podpieram tego tylko na jednej super-historii, jest tego wiele. Zawsze z każdym problemem dzwoniła do mnie, mówiła to tylko mi. Nie dogadywała się z koleżankami ze szkoły. Dzwoniła zapłakana że przyjaciół nie ma, miała chyba jedną albo dwie, że Ci ludzie ją irytują. Czasami też dzwoniła i zapłakana pytała się mnie czemu ja nie mieszkam tam u niej, ale wytrzymywaliśmy dzięki rozmowom. Tyle chciałbym Wam jeszcze opisać, ale wiem że nikt nie ma ochoty tak dużej lektury czytać :p Do sedna, ostatnio pojechała na wycieczkę klasowa na narty do Zakopanego, pech taki że tam prawie że nigdy zasięgu nie ma, wiec pozostawał jeden telefon wieczorem. Pewnego dnia dzwoni do mnie zapłakana "Dominik, byłam dzisiaj w lesie. Było tak pięknie, sopelki lodu, zachód słońca... Chciałabym żebyś tutaj ze mną był." No to pytam się co się stało, niestety zwaliła to na okres. Wspólny sylwester potem nie wypalił przez jej sytuacje w rodzinie z której też mi się zwierzała. Okazało się że jej matka zdradzała jej ojca przez 20 lat, co lepsze dalej to robi. Nic dla niej rodzina nie znaczy a do Hani mówi jakby nic się nie stało. Stąd też pewność, że zdrada odpada. W poniedziałek jak zawsze dzwonie do niej rano, żeby pogadać. Śpieszyła się do szkoły wiec pogadaliśmy 5 min i powiedzieliśmy sobie że sie kochamy. Potem nie odzywa się przez cały dzień, myślę sobie że ok może ma dużo spraw na głowie (codziennie ma po 3-4 godziny korków). Następnego dnia zaspałem do szkoły i do niej nie zadzwoniłem, obudziłem się o 10 i stwierdziłem że zadzwonię po jej lekcjach. Nie odbierała przez cały dzień no to napisałem smsa. Odpowiedziała mi że musimy pogadać. Troche żartobliwie się jej zapytałem czy zrywa ze mną, odpowiedzi się takiej nie spodziewałem. "Ja już nie mogę, to tak boli". Załamany odpisałem jej żeby juz do mnie nie pisała. Dzień przerwy i do niej zadzwoniłem. Pytam się dlaczego takie coś zrobiła przez sms (jej ex kiedyś z nią zerwał przez sms i wtedy mi się żaliła jakie to okropne uczucie i że ona tak by nie zrobiła), odpowiada "Rozmawiałam z paroma osobami i naprawdę, to boli..". Jestem po prostu załamany, że osoba która była dla mnie całym światem coś takiego zrobiła. Rozmawiałem z psychologiem, który sam stwierdził że uczucie miedy nami bylo prawdziwe a odkochać z dnia na dzień sie nie da. Doszliśmy oboje do wniosku, że musiało się coś strasznego stać. Co o tym myślicie? Powinienem do niej zadzwonić? Bardzo mi na niej zależy i nie chce żeby jakieś zdanie innych ludzi przekreśliło nasze półtora roku. Walczyć o nią? Jeśli tak to jak?
Dzięki
napisał/a: Hanael 2015-01-22 23:38
Pewnie Cię ta sprawa gryzie. Możesz jej zaproponować jakąś rozmowę i wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. Lecz jeżeli ona odniesie się lekceważąco w stosunku do Ciebie np. nie będzie się do Ciebie odzywać i olewać to według mnie nie powinieneś się płaszczyć.
Jeżeli jej uczucie było szczere to tęsknota może coś zdziałać.
napisał/a: e-Lena 2015-01-23 08:58
Kyk801 napisal(a):historia jak z filmu (...) Dlatego jestem przekonany że to uczucie było prawdziwe

Kyk801 napisal(a):Rozmawiałem z psychologiem, który sam stwierdził że uczucie miedy nami bylo prawdziwe

To mnie szczerze rozbawiło. Na jakiej podstawie psycholog ustala czy związek jest prawdziwy albo nie? Ma jakieś testy? Wystawia certyfikat?

Kyk, nie chcę Cię zasmucać, ale chyba więcej w Twojej relacji było emocji, niż uczuć. Przeżywasz to bardzo mocno, idealizujesz ją do granic możliwości, wydaje Ci się, że to ta i żadna inna" i że bez niej sześć razy umrzesz, bo jesteś dopiero na początku swojej związkowej wędrówki, a to - jak mniemam - jest Twoje pierwsze takie doświadczenie i patrzysz na świat przez różowe okulary.

Nie jestem pewna czy kontakt praktycznie tylko przez telefon, patrzenie sobie głęboko w oczy, pisanie poematów i idealizowanie drugiej osoby (bo nie zna się jej w codziennych sytuacjach) - opcjonalnie spanie na dworcu, jest tym, czego powinno się oczekiwać w normalnej relacji. Emocje, jak to emocje - szybko się zmieniają, bo długo się na nich nie ujedzie.

Chciałeś mieć historię z bajki, a nie z filmu. Niestety wyszedł melodramat na miarę "Przeminęło z wiatrem". Ona - Scarlett O'Hara ("Rozmawiałam z paroma osobami i naprawdę, to boli..", "Kiedyś gdy jakaś para szła z wózkiem, kazała mi się zatrzymać i popatrzeć. Spytała się czy też będziemy mieć takiego.."), Ty - Rett Butler ("Załamany odpisałem jej żeby juz do mnie nie pisała. Dzień przerwy i do niej zadzwoniłem"). Jak skończyła się opowieść, wszyscy wiedzą...

Chociaż w takiej nastoletniej naiwności jest coś uroczego. Naprawdę.
napisał/a: enhunter 2015-01-23 09:56
Chociaż każdy z nas miał kiedyś 18 lat, a ja już w ogóle stosunkowo niedawno. bo 4 lata to nic wielkiego, to uwierz mi na słowo, że teraz odpaliłeś lont do swojej "przemiany". Też miałem takie początki, a jak teraz miałbym rzucić okiem co się stało przez te 4 lata, to jest istny oksymoron "stałego" postrzegania związków.

Urocza jest ta naiwność tych pierwszych uniesień e-Lena ma racje. Ale daje sobie rękę uciąć, że każdy tak miał.

Co do całej historii. Może złamała obietnicę. Moja pierwsza poważna miłość była bardzo pod naciskiem swojej matki, przez co myślałem, że zostawiła mnie właśnie ze względu na jej presję, a okazało się - zdrada... Nigdy nie wiesz, i lepiej nie zakładać z góry, że zdrada czy nie zdrada wchodzi czy nie wchodzi w grę. "Dawno temu też zaufałem pewnej kobiecie... wtedy dałbym sobie za nią rękę uciąć. I wiesz co? I bym teraz kur*a nie miał ręki" ;)
napisał/a: Jaah 2015-03-03 19:51
Ja tez kiedyś byłem w podobnej sytuacji, możesz poczytać moje posty ja forum. Byłem w totalnej załamie po zerwaniu z dziewczyna, z która byłem ponad rok czasu, było swietnie, a nagle nie wiadomo stad powiedziała standardowe "musimy porozmawiać! bla bla.." I dalej już wiadomo.

Powiem ci tak: postaraj sie z tego wyjść z klasa. Wiem, ze ci cieżko, bo wiadomo, byc z kimś kawał czasu to nie jest błaha sprawa. Wiesz, jeżeli ona nie odbiera Twoich telefonów, to nie dzwon, bo pogorszyss sprawę. Daj jej sie zastanowić, Jak bedzie chciałam to oddzwoni, a jeżeli nie, to nie możesz jej zmusić.

Jeżeli uważasz, ze z twojej strony wszystko było ok, to jest to jej strata Moze kiedyś sobie to uświadomić. A Ty zachowaj honor i klasę. Nie dzwon do niej, nie płacz przy niej, na sile nic nie zrobisz. Po prostu poczekaj.