Gdzie tkwi problem?

napisał/a: Phoenix_Boy 2015-11-28 16:51
Witam. Jestem nowy na tym forum.
Chciałbym opisać swoją sytuację z byłą dziewczyną i liczyć na jakiekolwiek wskazówki i poznać opinie innych osób. Mam pewne minimalne wątpliwości co do siebie samego.

Mam 22 lata, moja była dziewczyna Magda 19 lat. Wszystko zaczęło się we wrześniu 2 lata temu. Chodziliśmy do jednego technikum wtedy jeszcze. Poznaliśmy się, zaczynaliśmy się spotykać. Szybko zorientowałem się, że Magda jest dosyć niedoświadczona życiowo (nie mówię tu teraz o seksie). Niespecjalnie wykazywała inicjatywę do czegokolwiek. Lecz mimo wszystko coś mnie przyciągało do niej, możliwe że po poprzednich związkach szukałem dziewczyny spokojnej cichej, która będzie się dopiero uczyć czym jest związek na poważnie. Nie wiem. Po paru dniach spotykania się typu spacer, park etc. usłyszałem z jej ust, że mnie kocha. No trochę słabe to się wydaje. Zaczęło mnie coś nie pasować. Następnie usłyszałem, że jej ojciec jest bardzo bogaty, ale ma nową rodzinę a Magda mieszka z mamą i ojczymem. Stwierdziłem, że zobaczymy co przyniesie los. Po około miesiąca bycia razem zaprosiła mnie do siebie. Jej rodzice wyszli. Pogadaliśmy, miło spędziliśmy czas. Niestety mieszkała ona trochę od miasta i autobus powrotny jeździł co godzinę półtorej. Wyszedłem na ostatni autobus lecz niestety on nie przyjechał a mnie się telefon rozładował. Cofnąłem się do niej z prośbą czy pożyczy mi telefon abym mógł zadzwonić po taksówkę sobie. I teraz zaczyna się dramat. Zamówiłem taksówkę i czekałem w korytarzu ubrany, październik był więc trochę zimno już było po 23. Wracają jej rodzice. Awantura na całego co ja tu jeszcze robię, od ojczyma usłyszałem że mam wypierdalać (tak był pijany), mama cała w nerwach, generalnie straszna sytuacja. Próbowałem wytłumaczyć ale nie dało się. Zupełnie jakbym kogoś zabił. No cóż taksówka przyjechała, pojechałem do domu. Okazało się, że Magda dostała szlaban na mnie. Stwierdziliśmy, że jej rodzice trochę niemiło się zachowali, ale z racji tego, że zależało mi na Magdzie i pokojowym rozwiązaniu tego postanowiłem przeprosić. Niestety drugi raz usłyszałem, że mam się nie pokazywać na oczy. Dowiedziałem się, że ojczym sporo pije i jest typem awanturnika. Nie minęło sporo czasu a zaczęło się rozbijanie naczyń w kłótni u niej w domu, krzyki awantury itd. Przerodziło się to w molestowanie psychiczne wobec Magdy, niszczenie jej rzeczy zero spokoju od młodszego rodzeństwa (wspólne dziecko mamy z ojczymem) wyrzucania rzeczy z szafy itd. Mama na nic nie reagowała. Rok takiego życia i Magda rok temu w listopadzie postanowiła się wyprowadzić do kuzynek od strony ojca. Tak ojciec również Magdy nie chciał przyjąć ani babcia. Było mi jej strasznie żal i kochałem ją więc pomagałem jej jak mogłem. Mieszkając u kuzynek dawałem jej pieniądze (sam ich dużo nie miałem) gotowałem spałem tam z nią byle by sama nie została. Ja zacząłem zaoczne studia a Magda nie skończyła szkoły średniej przez to wszystko.
Kuzynki miały jakiegoś dalekiego kuzyna. Magda zaczęła się z nim spotykać gadać pisać po nocy. Trochę zazdrosny próbowałem dociec z jej kuzynkami czy Magda mnie zdradza. Konkretnych dowodów nie było. Magda urwała z nim kontakt. Praktycznie doszło do naszego rozstania, Magda piła mówiła, że ma mnie w dupie itd itd. Ok wyjaśniliśmy sobie wszystko(jej ojciec nie był jednak nigdy bogaty takie kłamstewka wyszły na jaw) i wróciliśmy do siebie. Magda przestałą się dogadywać z kuzynkami i wyprowadziła się do ojca matki, czyli dziadka. Niestety dziadek był po sporych przejściach więc dom w którym mieszkał był zaniedbany, pleśń, grzyb stęchlizna. Pomagałem w remoncie ile się dało. Kupowałem narzędzia farby, płyny do dezynfekcji itd. Było nam dobrze w tym okresie czasu. Układało się.
Jakoś przed wakacjami w tym roku Magda postanowiła że oleje ten remont i przeprowadzi się do ojca ojczyma, taki przyszywany dziadek. Aha dodam, że ja ucząc się zaocznie prywatnie i chodząc do pracy za 1200zł miesięcznie nie byłem w stanie wyprowadzić się z Magdą na własne. Wracając.
Magda znalazła pracę w sklepie. Po pewnym czasie ja straciłem swoją i załatwiła mi pracę u siebie. Pracowaliśmy razem i coś zaczęło się psuć. Pewnego dnia Magda miała przyjechać do mnie ale cisza, telefon wyłączony. Okazało się że poszła z jakimiś kolegami pić piwo. I teraz nie zrozumcie mnie źle. Ja uważam że to nic złego tylko można było uprzedzić cokolwiek. Problem jeszcze w tym że cały czas w związku mieliśmy tylko siebie i przyzwyczaiłem się że tylko ja jestem dla niej. Wiem że to głupie i złe, ale tak niestety stworzyliśmy związek. Ciężko mi było, nie powiem że nie. Wyjaśniliśmy to sobie mimo że Magda chamsko wrzucała zdjęcia z nimi na fb że się świetnie bawi, okłamała mnie że w domu jest a koleżanka z pracy widziałą ich razem, (ze mną ciężko było jej wypić piwo i się spotkać). Wyjaśniliśmy to, stwierdziłem że koledzy to nic złego Jakoś tam sobie jesteśmy pracujemy razem i nagle Magda mi mówi że jedzie z nimi tymi kolegami nad morze. Poprosiłem ją żeby została ze mną (niestety sytuacja nie pozwoliła nam w pracy załatwić wolnego w tym samym tygodniu). Magda obiecała że nie pojedzie ale jak się oświadczę jej. Głupi dałem się przekonać, a Magda mi napisała wieczorem że jest nad morzem... Bolało jak cholera. Nie pisała. Tylko w nocy pisałą sms. Zerwałem z nią, ale brakowało mi jej jak cholera, myślałem sobie Jak to moje kochanie sama wyjechała nad morze po takich przeżyciach z rodzicami. A gdzie ja w tym? Była zła że z nią zerwałem więc wysyłała mi zdjęcia z jednym z tych kolegów jak leżą razem w łóżku. Niby nic a jednak zazdrosny byłem. Czułem się odrzucony, wykorzystany. Wróciła spotkaliśmy się wybaczyłem jej i oświadczyłem się jej. Obiecała mi sama z siebie że nie będzie miała kontaktu z tamtymi kolegami zwłaszcza jednym ale żebym jej więcej w klatce nie trzymał itd. Zrozumiałem swój błąd.
Jesteśmy razem i pewnego dnia mama mówi że nie przyjedzie po mama miała wypadek. Uwierzyłem. Po pewnym czasie chciała sprzedać IPada. Poprosiła mnie abym wszystko z niego usunął i tam odkryłem przypadkiem zdjęcia z tego dnia rzekomego wypadku mamy jak piła z nimi... Dodatkowo znalazłem paragon na vódkę z tego dnia. Kłamała w oczy cały czas i w końcu powiedziała prawdę. Pokłociliśmy się ale szybko pogodziliśmy, po czym patrzę a tam nagie zdjęcia jej w lesie. Pytam co to kurwa jest? A ona że miała sesję parę miesięcy temu. Wkurwiony wyrzuciłem jej z domu, co chwilę kłamstwa miałem dość. Zaczęła się starać prosiła o wybaczenie. Ehh wróciliśmy do siebie. I o dziwo od tego lipca do tydzień temu był to najlepszy czas w naszym związku. Ale pozornie jak się okazało. Zrobiliśmy sobie rachunek sumienia czyste konto nowy kredyt zaufania, za bardzo ją kochałem.

FINAŁ!
Na początku miesiąca Magda zmieniła miejsce pracy(problem w tamtej pracy gdzie razem robiliśmy nie związany z nami) W połowie tego miesiąca po zajęciach źle się czułem, ale Magda poprosiła mnie czy przywiozę jej obiad. Pojechałem i się rozchorowałem. Była u mnie następnego dnia kochaliśmy się ale Magda niby się zaraziła. Do pracy chodziła bo jak usłyszałem pieniądze są dla niej najważniejsze teraz bo mnie nie stać na wyprowadzkę a ona nie chce z dziadkiem mieszkać bo małe mieszkanie bo mama i tata olewają ją i musi się zabezpieczyć finansowo. Wszystko miała ode mnie, obiady jedzenie, na lekarza, psa jej kupiłem dbałem o nią jedyny minus że żyliśmy tylko sobą zero pasji zero znajomych (pokłóciłem się ze znajomymi ponieważ oni uważali że źle zrobiłem wybaczając tą ucieczkę nad morze ale ja usprawiedliwiałem ją tym że może faktycznie trzymałem ją w klatce). Dodam że jestem trochę nerwusem ale od czasu tych wakacji uspokoiłem się, zmieniłem dla niej i to dość sporo. W sobotę jechała do kina z ojcem i jego dziećmi a potem miała przyjechać do mnie, jeszcze napisała mi że będzie za godzinę i trach cisza. Rano dowiedziałem się od koleżanki (tak widziałem sam na żywo bo mnie zaprosiła abym to zobaczył) pojechała do owych kuzynek spiła się zabawiała się napisała że mnie nie kocha kocha innego ten ktoś ją i że w końcu się ode mnie uwolniła itd zdjęcia zaczęła wstawiać itd. Ja chciałem z nią porozmawiać o nas kiedy czekałem na nią dnia wczorajszego po tym kinie, chciałem wyjaśnić że coś jest nie tak z nami że trochę się psuję ale naprawmy to lub jakiś czas sobie dajmy, ale załatwić to jak człowiek z człowiekiem ! Z szacunkiem. Niestety wystawiła mnie i pojechała na tą imprezę jak mówiłem. Napisała rano że to koniec a ja że wiem że nie miło zrobiła po tym wszystkim po tych 2 latach itd. Stwierdziłem, że 3 raz nie dam z siebie zrobić cielę. Zawsze czy to ja czy ona zepsuła coś to ja biegałem. Podziwiam ją praktycznie z godziny na godzinę przestawiła się tak jakbym nie istniał. Postanowiłem odżyć ponieważ przez jej kłopoty ciągle i te większe i mniejsze kłamstwa nie miałem weny ani ochoty na nic. Po 3 dniach ciszy, postanowiłem jej napisać co czuję, nie prosiłem jak zawsze o rozmowe czy szanse, chciałem to z siebie wyrzucić. Zero sumienia lub uczuć olew. Napisała w tym tygodniu w nocy że ze mną nie da się żyć że ona tak nie chce i że mam sobie darować. Płakałem i było mi ciężko ale nie odpisałem jej, tak jak nigdy pokazałem jej że mam jaja. Kolejna noc i sms od niej "TESKNIE !" cisza. Mówię sobie może to nią wstrząśnie, ale musiałem nagle odzyskać torbę od niej i napisałem niestety do niej o nią a ona że odda jak wróci z wyjazdu. Sprawdziłem i faktycznie wyjechała. Na fb piszę o tym koledze z imprezy u kuzynek itd. Na szczęście rzecz którą pilnie musiałem odzyskać okazała się być u mnie w domu więc nie muszę się z nią spotykać już. Nie chcę to boli. Ona się świetnie bawi. Nagle na fb dostaję zaproszenie do znajomych z drugiego ukrytego konta Magdy. Miała je od czerwca. Tam oczywiście Bóg wie co z kim pisała. Ale sam fakt takiego ukrywania. Więc boję się jak długo to trwa takie kłamstwa i ile tego było. Naprawdę nie miała zakazane niczego. Mówiłem jej idź z kimś tam gdzieś tam jak chcesz masz swój rozum przecież i sumienie. Ujawniając mi to konto dała mi sporo bólu ale też i motorek napędowy że to był zły człowiek. Aktualnie nie piszę ona ani ja, lecz widząc ją jak pisze o miłości z tym nowym to trochę boli. Panicznie boję się samotności. Ja liczyłem na to że będzie ze mną chociaż szczera i wierna po tym co dla niej zrobiłem i pomogłem ile tylko mogłem. Moje pytanie jest co robić? Wszyscy mi mówią olej ją 3 raz to będzie i 4 i 5 i 6 itd. Nie poszła do szkoły średniej zaocznie żeby skończyć mimo że mówiłem jej dam pieniądze. I nie tyle co czuję ból samego rozstania, czuję pustkę, nie ma kogo przytulić z kim się położyć zasnąć. Boję się kogoś poznać że będę porównywał. Aha jeszcze jedno. Wiem że miesiąc temu pisała mojej koleżance tzn wspólnej znajomej, że jest ze mną bo ma kompleksy że jest gruba że nikt jej nie zechce a ja ją kocham taka jaka jest i akceptuję ją( troszeczkę oboje się zapuściliśmy, ona ma pokaźny biust i zawsze się tym szczyciła i dlatego większość facetów na nią leci). Teraz znalazła na szybko kogoś. Przestałem dla niej istnieć. Ona się tym nowym jara. Ja wiem że to co ona robi teraz jest złe i tylko na krótką metę, ale czuje się upokorzony. Wiem że nie byłaby w stanie dać sobie radę sama, dlatego też chwyciła co było pod ręką a mnie wyrzuciła. Czy to ze mną coś było nie tak? Było dobrze ostatnimi czasy, kłótni zero. Jak można tak kogoś skrzywdzić z kim się 2 lata było i niby kochało? Brakowało mi w niej sporo rzeczy inicjatywa itd ale byłem z nią. Czasami mnie się wydaję że za dużo opieki w nią włożyłem i przestałą doceniać. Czasami czułem się bardziej jak tata niż chłopak. A teraz boję się że ona napiszę za parę dni a mi rura zmięknie, a tego nie chcę. Nie może być tak że ona myśli że się zabawi albo próbuje nowego życia, nie wyjdzie to wróci. Chciałem jej wytłumaczyć że razem stworzyliśmy taki związek takie pudło trochę monotonia i brak hobby pasji itd. Ale znowu ja mam pisać produkować się? Wyjdę na idiotę bo ona się teraz ze mnie śmieję, jest sam go to boli haha a ja mam gdzie się przytulić całować uprawiać seks itd. Możliwe że ten nowy kopnie ją w dupę typowy dresik itd.

Jak z tym żyć? Co robić? Jak uwierzyć w siebie? Boję się samotności a teraz za chwilę wigilia sylwester moje urodziny... Ona się świetnie baw i ma mnie w dupie totalnie, nic ją nie kusi aby napisać przyjechać zero totalnie zero, jakbyśmy się nie znali, ja na prawdę nic jej nie zrobiłem. Ja siedzę w domu zamulam łapię doła i próbuje przetrwać każdą godzinę teraz a ona? Po tym wszystkim jest mi bardzo przykro jak mnie potraktowała i jak traktuje nadal i jak się świetnie bawi z nowym facetem :(
napisał/a: Valkiria_ 2015-11-29 13:36
Musisz się pogodzić z faktem, że posłużyłes komuś za zwykłą trampoline do wybicia się... Twoim kosztem i na Twoich plecach. Byłeś w toksycznym związku z kobietą - bluszczem. Trującym bluszczem... Od samego początku byłeś za dobry dla niej. Byłeś stroną która tylko dawała, nie otrzymując de facto nic w zamian. Ona na dodatek potraktowała cie jak śmiecia...
Miej godność i honor i pokaż jej gdzie ją masz (bynajmniej nie w sercu... Obecnie po winieneś mieć ją tam gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę). To na pewno nie jest koniec. Ona będzie próbowała dalej się tobą bawić, manipulować - próbuje robić to już teraz. Jak dasz się wciągnąć w jej gierkę to po tobie... Nie zaznasz spokoju ani tego jak powinna wyglądać zdrowa relacja, druga osobą. Jak tego nie urwiesz jak chirurgicznym cięciem to jest po tobie człowieku. Wkręcisz się w spiralę która wypłuka cie z emocji i sam przestaniesz wiedzieć co jest normalne co nie