jak długo to może potrwać?

napisał/a: ~gość 2011-06-18 17:10
Postanowilismy zrobic sobie kilkumiesieczną przerwę - na jasno okreslonych warunkach - bez pisania do siebie, bez dzwonienia, bez spotykania się ze sobą, ale tez z innymi.. oficjalnie nadal jestesmy parą..

płakałam tylko wczoraj podczas rozmowy, a pozniej NIC
czuję się taka 'zamrozona' zero emocji.. chyba ciągle do mnie nie dociera, ze być moze cala ta przerwa zakonczy się rozstaniem..
jak długo taki stan 'zamrozenia' moze potrwać? (wiem, ze to pewnie indywidualna kwestia, ale ile to trwało u Was? jesli w ogole czegos takiego doswiadczyliscie)

chciałabym to z siebie wypłakac, ale nie potrafię..
napisał/a: messer1 2011-06-18 23:43
To jakaś forma masochizmu>? czy jakaś nowa moda?:]
Jak można będąc w związku robić jakieś przerwy do k.. nędzy Oo, rozumiem wyjazd , podroż oddzielnie,wakacje,praca chociaż i takie wyjazdy u par gdzie występuje słaba wiec mogą się rozwalić :].
Ale kilka miesięcy na własne życzenie po to by tkwić w jednym punkcie a później usłyszeć no niestety , sry.
Co liczysz na to ,ze tobie szybciej przejdzie? moze sie ktos znajdzie po drodze?(chyba ze zamierzacie wstąpić do zakonu, ograniczyć kontakty z plcia przeciwna, odciac net), a jak on sobie znajdzie pierwszy??
Jaki cel tego zabiegu? co chcecie przez to osiagnac? sprawdzić związek, ktoś wyskoczył z gówniarskim "wiesz słonko możne zatęsknię i będzie jak dawniej?"
napisał/a: Lojer 2011-06-19 00:13
Izaczek,
wypowiedziałbym się szerzej, ale pewnie już masz nadmiar mojej analizy w prywatnej korespondencji.
Sprawa jest prosta. Stan zawieszenia (a ściślej : długość jego trwania) zalezy tylko od Twojego partnera. Od tego, kiedy pozna prawdę o charakterze swoich uczuć względem Ciebie.

[ Dodano: 2011-06-19, 01:22 ]
messer napisal(a):Jak można będąc w związku robić jakieś przerwy do k..


Ja jestem zwolennikiem takich rozwiązań o tyle o ile pozwalają one (a właściwie chodzi tylko o "zawieszenie" ) obu stronom związku na nabranie perspektywy ( w tym przypadku akcent należy położyć na jedną ze stron) , nabranie spojrzenia.
Taka przerwa, zawieszenie, separacja (jakkolwiek to się nazwie) daje możliwości przemyślenia w zaciszu samego siebie kwestii związku, możliwości rozwiązania i rozwiązywania określonych problemów. A będąc w związku na zasadach ogólnych nie wyobrażam sobie, aby człowiek mógł znaleźć odpowiedzi na wiele nurtujących go ( i związek ) pytań.

Sens separacji przejawia się także w tym, że pozwala obu stronom na odpoczęcie od siebie. I zatęsknienie też. To zawsze dobrze robi.

Moim zdaniem w swoim poście "messer" spłaszczasz to tylko do seksu. Tak to odebrałem.
napisał/a: ~gość 2011-06-19 09:47
Izuś, wiesz że Cię lubię, więc się nie obraź, ale czy wyście z KILKUMIESIĘCZNĄ przerwą poszaleli? :P Rozumiem parę tygodni, miesiąc, dwa, ale dla mnie kilka to tak 3-10 a to już wg mnie za długo. Daje to czas na odzwyczajenie się od człowieka. Uważam, że długość przerwy powinna być tak dobrana, żeby para za sobą zatęskniła, a nie nauczyła się żyć bez siebie! Kto decyduje o końcu? D.? Bo wiesz w tym momencie może być tak, że np on nie zatęskni, więc się nie odezwie, albo Twój okres tęsknoty minie już i Ty się nauczyć życia bez niego a on wtedy się odezwie, ale Tobie nie będzie już zależeć. Taka troszkę niekontrolowana ta przerwa wg mnie...
Lojer napisal(a):Ja jestem zwolennikiem takich rozwiązań o tyle o ile pozwalają one (a właściwie chodzi tylko o "zawieszenie" ) obu stronom związku na nabranie perspektywy ( w tym przypadku akcent należy położyć na jedną ze stron) , nabranie spojrzenia.
Taka przerwa, zawieszenie, separacja (jakkolwiek to się nazwie) daje możliwości przemyślenia w zaciszu samego siebie kwestii związku, możliwości rozwiązania i rozwiązywania określonych problemów. A będąc w związku na zasadach ogólnych nie wyobrażam sobie, aby człowiek mógł znaleźć odpowiedzi na wiele nurtujących go ( i związek ) pytań.
Też jestem za takimi przerwami, bo robię rozróżnienie na przerwę OD SIEBIE i przerwę OD ZWIĄZKU. Ta pierwsza, jak u Izaczka, to odetchnięcie od siebie będąc dalej ze sobą, ta druga, to stosowana często przez młodych metoda na "soft break up", czyli przerwa od związku z możliwością spotykania się z innymi. U mnie w poprzednim związku taka właśnie przerwa była.
Izaczek napisal(a):płakałam tylko wczoraj podczas rozmowy, a pozniej NIC
czuję się taka 'zamrozona' zero emocji.. chyba ciągle do mnie nie dociera, ze być moze cala ta przerwa zakonczy się rozstaniem..
jak długo taki stan 'zamrozenia' moze potrwać? (wiem, ze to pewnie indywidualna kwestia, ale ile to trwało u Was? jesli w ogole czegos takiego doswiadczyliscie)

chciałabym to z siebie wypłakac, ale nie potrafię..
tak na prawdę możesz dzisiaj już pęknąć, ja mam całkiem inne odczucia dzień po jakimś wydarzeniu, po tym jak się prześpię praktycznie zawsze wydarzenia wyglądają inaczej. Równie dobrze, możesz nigdy nie zapłakać, ja po poprzednim związku (ah przepraszam, w trakcie naszej "mądrej" przerwy) nie uroniłam ani jednej łzy, jak rozmawiałam z ludźmi to szczerze mówiąc niektórzy chyba mnie mieli za jakiegoś psychopatę, bo spłynęło po mnie jak woda po kaczce, że się rozstaliśmy. Ale widocznie nigdy się nie rozstali przez wypalenie. Z drugiej strony może faktycznie jest Ci przykro, bo nie spędzacie czasu ze sobą, ale w podświadomości masz informację "to jeszcze nie koniec, to tylko odetchnięcie od siebie", więc jeżeli ma się sytuacja poprawić dzięki tej separacji, to Twoja podświadomość Ci mówi "no po cholerę ryczeć maleńka? oczy Ci ino spuchną" ;)
napisał/a: candela1 2011-06-19 10:19
vanilla napisal(a):Izuś, wiesz że Cię lubię, więc się nie obraź, ale czy wyście z KILKUMIESIĘCZNĄ przerwą poszaleli? :P Rozumiem parę tygodni, miesiąc, dwa, ale dla mnie kilka to tak 3-10 a to już wg mnie za długo. Daje to czas na odzwyczajenie się od człowieka. Uważam, że długość przerwy powinna być tak dobrana, żeby para za sobą zatęskniła, a nie nauczyła się żyć bez siebie!


Z tym się zgadzam w zupełności. Z resztą pisałam już co nieco na ten temat gdzieś na forum..
napisał/a: ~gość 2011-06-19 10:38
Przeraża mnie to co czytam.Jakieś przerwy,tęsknoty wynikające z przerw,jakieś odpoczynki od drugiej osoby.To niewyobrażalne w związku,w związku,gdzie pary są dobrane.Jak można chcieć odpocząć od osoby,którą się kocha?Nie można.Bycie z nią,to radość,przyjemność.Jeśli ktoś chce przerw,odpoczynku,to w związku źle się dzieje.Nie ma miłości,nie ma przyjaźni,a jak tego nie ma,to po jaką cholerę tkwić w związku?
Jestem w związku prawie 13 lat i ani przez moment nie pomyślałam o przerwie,o odpoczynku.Cały czas od samego początku jesteśmy razem.My czyli ja i mój mąż i nasze dzieci i ani przez moment nie chcieliśmy od siebie odpocząć.

Przerwy odzwyczajają,uczą życia osobno,bez tej drugiej osoby.Ponadto stwarzają możliwość poznania kogoś nowego i zakochania się w nim.Nie normalniej byłoby po prostu zerwać chory związek,związek bez miłości i przyjaźni.Nie normalniej byłoby przestać odgrywać szopki i to zakończyć? Z pewnością znajdzie się ktoś inny,ktoś kto nie będzie chciał przerw,ktoś kto nie będzie chciał odpocząć,ktoś kto będzie chciał z wami żyć i w przyszłości wychowywać wspólnie dzieci,bo jak inaczej wyobrażać sobie rodzinę? No chyba nie z okresowymi przerwami,żeby ...zatęsknić,na litość boską.
Jak potem wrócić do osoby,która chciała przerwy,która chciała odpoczynku?Jak planować z nią wspólną przyszłość?Jak planować rodzinę,dzieci? Całe życie czuć się niepewnie? Myśleć,że kiedyś znów zachce się jej przerw i to w momencie,kiedy będzie potrzebna?
Albo jest związek oparty na miłości i przyjaźni i jest się razem,albo związek,w którym nie ma przyjaźni i miłości i chce się odpocząć,czyli najlepiej definitywnie takie coś zakończyć.Najnormalniej w świecie zakończyć,a nie odstawiać jakieś szopki.
napisał/a: ~gość 2011-06-19 10:58
mężatka napisal(a):Przeraża mnie to co czytam.Jakieś przerwy,tęsknoty wynikające z przerw,jakieś odpoczynki od drugiej osoby.To niewyobrażalne w związku,w związku,gdzie pary są dobrane.Jak można chcieć odpocząć od osoby,którą się kocha?Nie można.Bycie z nią,to radość,przyjemność.Jeśli ktoś chce przerw,odpoczynku,to w związku źle się dzieje.Nie ma miłości,nie ma przyjaźni,a jak tego nie ma,to po jaką cholerę tkwić w związku?
Jestem w związku prawie 13 lat i ani przez moment nie pomyślałam o przerwie,o odpoczynku.Cały czas od samego początku jesteśmy razem.My czyli ja i mój mąż i nasze dzieci i ani przez moment nie chcieliśmy od siebie odpocząć.
był już w innym wątku podobny schemat i tam również pojawiło się to, co chcę napisać- nie porównuj małżeństwa do chodzenia ze sobą i nie mieszkania. Fakt, że u Izy mieszkali ze sobą przez jakiś czas i z D. byl zawsze emocjonalny problem, ale do reszty sypnęło się po wyprowadzce, a przynajmniej ja tak widzę z postów Izaczka. Życie w osobnych domach, spotykanie się w powiedzmy wyznaczonych ramach czasowych, ze świadomością, że nie jest się u siebie, a "gdzieś" jest męczące, całkiem inna sytuacja jest jak się zdecydowało na wspólne życie razem (fizycznie, że pod jednym dachem), takie powiedziałabym dopełnienie bycia razem. W moim związku część problemów jawnie jest związana z tym, że nie możemy spędzać ze sobą tyle czasu ile chcemy, że nie możemy razem mieszkać (Iza niby mieszkała z D. ale "nielegalnie" jak by nie patrzeć), wiem, że inaczej będzie po mojej wyprowadzce z domu.
mężatka napisal(a):Przerwy odzwyczajają,uczą życia osobno,bez tej drugiej osoby.Ponadto stwarzają możliwość poznania kogoś nowego i zakochania się w nim.
Tu się zgodzę, bo sama napisałam to wyżej, przy czym ostatnio przekonałam się, że i bez przerw ktoś może kogoś poznać i się zakochać...
napisał/a: ~gość 2011-06-19 11:51
vanilla napisal(a):nie porównuj małżeństwa do chodzenia ze sobą i nie mieszkania.

Ani mi w głowie to robić.Jednakowoż "chodzenie ze sobą" dwóch dojrzałych osób,to takie preludium związku małżeńskiego,prawda?A jak nie związku małżeńskiego,to partnerskiego bez zawierania związku.
Bo chyba dwoje odpowiedzialnych,dojrzałych osób nie "chodzi" ze sobą dla zabawy i wykorzystania.

Jeśli takiej przerwy ktoś chce w trakcie tego "chodzenia",to tym bardziej ten ktoś nie jest odpowiednim kandydatem,do zamieszkania razem,do życia razem we dwoje na lata i kandydatem na ojca/matkę w tymże związku (tu piszę oczywiście ogólnie).W takim momencie powinna zapalać się czerwona lampka i powinno się definitywnie zakończyć taki związek,bo niby po co w nim tkwić,no po co?

I choćby nawet ktoś wrócił po takiej miesięcznej czy kilkumiesięcznej przerwie(co jest baaaardzo mało prawdopodobne),to i tak nie można będzie się z nim pewnie czuć.
Co innego rozstanie "przymusowe",ktoś musi wyjechać,a co innego rozstanie na własne życzenie,by od siebie odpocząć czy tam zatęsknić.W związku,gdzie dwie osoby się kochają nie ma czegoś takiego jak odpoczynek od siebie,by zatęsknić.

vanilla napisal(a):przy czym ostatnio przekonałam się, że i bez przerw ktoś może kogoś poznać i się zakochać...

Tak,ale przerwy i to takie na własne życzenie zwiększają prawdopodobieństwo i to może do 100%,że pozna się kogoś nowego.

Jak dla mnie,to najlepiej definitywnie zakończyć taki związek.Na pewno trafi się kiedyś ta właściwa osoba,od której nie trzeba będzie odpoczywać i na odwrót.
napisał/a: ~gość 2011-06-19 12:15
mężatka napisal(a):Jednakowoż "chodzenie ze sobą" dwóch dojrzałych osób,to takie preludium związku małżeńskiego,prawda?A jak nie związku małżeńskiego,to partnerskiego bez zawierania związku.
Bo chyba dwoje odpowiedzialnych,dojrzałych osób nie "chodzi" ze sobą dla zabawy i wykorzystania.
dobrze no mój związek jest specyficzny i gnębi nas jego specyfika i czasem od namnożenia problemów niezależnych od nas chętnie robimy sobie chwilkę przerwy, bo spotykanie się codziennie na kilka godzin jest gorsze niż mieszkanie ze sobą i jest mniej twórcze. Tak więc ja dalej obstaję przy swoim stanowisku :)
mężatka napisal(a):Tak,ale przerwy i to takie na własne życzenie zwiększają prawdopodobieństwo i to może do 100%,że pozna się kogoś nowego.
niekoniecznie, bo tak jak pisałam wyżej nie mają przerwy od związku, nie spotykają się z innymi, bo tak ustalili, więc nie wiem czemu mialaby ta przerwa dawac wieksze prawdopodobieństwo poznania kogoś niż przerwa przymusowa takiego typu jak pisałaś :)
napisał/a: ~gość 2011-06-19 12:27
vanilla napisal(a): Tak więc ja dalej obstaję przy swoim stanowisku :)

Dla mnie to żaden problem.

vanilla napisal(a):niekoniecznie, bo tak jak pisałam wyżej nie mają przerwy od związku, nie spotykają się z innymi, bo tak ustalili, więc nie wiem czemu mialaby ta przerwa dawac wieksze prawdopodobieństwo poznania kogoś niż przerwa przymusowa takiego typu jak pisałaś :)

Filozofujesz. Przerwa na własne życzenie,to przerwa wynikająca z odczuwania dyskomfortu w związku,a jeśli ktoś odczuwa dyskomfort w związku,no to chyba jasne ,że nie chce w nim dłużej tkwić i chce tzw. przerwy.Pytam się,po jaką cholerę? By potem wrócić lub nie? Na temat takiego powrotu już się wypowiedziałam.
Oczywiście,że jest większe prawdopodobieństwo poznania kogoś i nie ma co tutaj filozofować i zaprzeczać oczywistym oczywistościom.
napisał/a: ~gość 2011-06-19 12:36
Nie zgodzę się, bo widując się codziennie kilka godzin i robiąc ciągle to samo, przychodzi moment w którym chce się zatęsknić, to jest całkiem inne życie niż mieszkanie razem i dla mnie takie pare dni przerwy to nic złego i nie oznacza od razu, że polecę poznawać nowych ludzi i będę podatniejszym gruntem dla zauroczenia ;) i też nie uważam za filozofowanie rozróżnianie dwóch typów przerw :) jeśli obie osoby w związku mają takie same definicje przerw, to uważam, że nie muszą być one niczym zagrażającym związkowi. Czyli mi i mojemu chłopakowi by nie zaszkodziły, ale np gdybyśmy my dwie były w związku to mógłby być problem, bo Ty to inaczej postrzegasz niż ja :)
napisał/a: ~gość 2011-06-19 12:53
vanilla napisal(a):Nie zgodzę się, bo widując się codziennie kilka godzin i robiąc ciągle to samo, przychodzi moment w którym chce się zatęsknić,

Mogłabyś jaśniej o tym napisać?Ciągle robicie to samo codziennie przez kilka godzin,potem się rozstajecie na kilka dni,by wrócić do tego samego i potem znów przerwa?Tak przynajmniej wynika ze zdania.


vanilla napisal(a): ale np gdybyśmy my dwie były w związku to mógłby być problem, bo Ty to inaczej postrzegasz niż ja :)

Urocza wizja.
Nie możesz napisać,że ja to inaczej postrzegam niż Ty,bo nie jesteśmy my dwie w związku,ani Ty jeszcze nie byłaś w związku małżeńskim (biorąc pod uwagę związek małżeński),nie masz dzieci itd.
Nie wiesz tego na pewno,żebyśmy się nudziły ze sobą i potrzebowały od siebie przerwy.
To zależy z kim się jest,naprawdę.