Rozwód na horyznoncie

napisał/a: max13 2015-05-04 08:12
Witam ponownie..
Ci z was, którzy znają moje posty wiedzą o co chodzi.
No i stało się....Miarka się przebrała dla nas obojga. 23 lutego, po ostrej kłótni, poszła na noc do swoch rodziców dwa bloki dalej. Dzień wcześniej doszło do kłótni z moją matką w roli głównej- poszło o nieposprzątane kości na ogrodzie, które zaczął zjadać nasz pies mający problemy z trawieniem... Od gorzkich słów pełnych pretensji do wypowiedzianego zdania że nigdy nie czuła się akceptowana przez moją matkę od początku znajomości ze mną...Moja matka, po zawale z zaawansowaną cukrzycą popłakała się i wyszła z pokoju. Nigdy jej nie powiedziała żadnego złego słowa.Tego było za wiele...brak wspólnych zainteresowań, współżycia, ciągłe pretensje. Powiedziałem jej, że mam jej serdecznie dosyć i nie chcę żeby jechała ze mną na zaplanowany wcześniej wyjazd do Szklarskiej Poręby. Pojechałem sam z zamiarem przemyślenia i zastanowienia się co dalej. Wróciłem, spotkaliśmy się i znowu usłyszałem pretensję że podczas pobytu nie zapytałem o psa...Wieczorem tego samego dnia zadzwoniłem do niej oznajmiając że to koniec.
Jestem sam i jest mi z tym *** dobrze, wreszcie, po 12 latach uwolniłem się od toksycznej relacji.
Dzień po zerwaniu, zadzwoniłem do teściowej. Powiedziałem, że nie chcę rozstawać się w nienawiści i nieporozumieniu, ten związek nie miał przyszłości, podzielimy się tym co mamy wspólne i tyle. Mimo wszystko wiele mnie nauczyła i jestem jej wdzięczny za rzeczy, które mi uświadomiła.
Stopniowo przychodzi po swoje rzeczy pod moją nieobecność. Emocje nieco opadły, nie widzieliśmy się od 03.03 i nie chcę na razie jej widzieć, myślę, że ona mnie też nie. Zabrała ze sobą psa. Bardzo za nim tęsknie, ale pies momentalnie wyczuje nasze emocje i będzie z nim gorzej więc nawet nie próbuje.
Powiedziała, że da mi rozwód....
Bez spotkania minęły dwa miesiące..rzadki kontakt smsowy. Wczoraj spotkaliśmy się żeby wspólnie sprzedać samochód, podzieliliśmy się pieniędzmi po połowie, spotkanie było chłodne, nawet do mnie nie podeszła blisko, zamiast cześć powiedziała dzień dobry...próbowałem nawiązać normalną rozmowę przez moment ale bez rezultatu...
Zapytała kiedy pozew..ja jej na to że w tym miesiącu raczej nie, poza tym mam wyjazd szkoleniowy latem na dwa tygodnie i nie chcę żeby rozprawa odbyła się w lipcu.Ona na to, że wyprowadziła się w lutym i czeka na pozew.
Po wyjściu napisała, że nie chciała wdawać się w dyskusję i za dużo rozmawiać bo czuje się rozczarowana i zawiedziona i że może z czasem ochłonie i porozmawiamy...
ja jej na to, że ją rozumiem i w sumie miała prawo zachować się tak jak chciała...
Miałem taki moment, żeby przez chwilę zaproponować jej po raz kolejny wspólną terapię której nie chciała wcześniej wcale...
Czuje do niej OGROMNĄ wdzięczność, przyzwyczajenie po 12 latach ale....
boje się że nie uwolnimy się od siebie nigdy...
Ona wyprowadziła się do swoich rodziców dwa bloki dalej, jest bez pracy...sama z psem

Rozwód jest straszny ale każdy z was, który czytał moją tyradę od 2011 na tym forum każe puknąć mi się w czoło....

Czasem płaczę, a czasem śmieję się z tej sytuacji pytając sam siebie jak można było tak żyć?????

Pozdrawiam wszystkich w separacji, przed i po rozwodzie oraz tych w rozterce.
napisał/a: errr 2015-05-04 12:13
aro13 napisal(a):Czasem płaczę, a czasem śmieję się z tej sytuacji pytając sam siebie jak można było tak żyć?????
zrobiłeś cokolwiek z tego co proponowali Ci forumowicze?
choć jeden malutki kroczek?

ja wiem, że jest Ci ciężko ale jak czytam Twój ostatni post to widzę dwoje sfochanych dzieciaków.
napisał/a: max13 2015-05-04 21:18
errr napisal(a):
aro13 napisal(a):Czasem płaczę, a czasem śmieję się z tej sytuacji pytając sam siebie jak można było tak żyć?????
zrobiłeś cokolwiek z tego co proponowali Ci forumowicze?
choć jeden malutki kroczek?

ja wiem, że jest Ci ciężko ale jak czytam Twój ostatni post to widzę dwoje sfochanych dzieciaków.


Proponowałem wspólną terapię, sam do psychologa chodziłem przez pół roku...
napisał/a: Annie 2015-05-05 12:48
To jedna z najwłaściwszych decyzji jakie podjąłeś.
Ty masz szansę na bycie szczęśliwym a ona ma szansę, aby się ogarnąć.
No chyba, że jest tak leniwą krową bez ambicji, że będzie sobie żyła wiecznie na utrzymaniu rodziców.
napisał/a: max13 2015-05-05 15:42
Annie napisal(a):To jedna z najwłaściwszych decyzji jakie podjąłeś.
Ty masz szansę na bycie szczęśliwym a ona ma szansę, aby się ogarnąć.
No chyba, że jest tak leniwą krową bez ambicji, że będzie sobie żyła wiecznie na utrzymaniu rodziców.


jestem jej ogromnie wdzięczny za to, co dla mnie zrobiła.
Czuje ogromną wdzięczność i trochę wyrzuty sumienia ale podobno na tym nie zbuduje się związku....
napisał/a: Annie 2015-05-05 19:08
aro13, nie powinieneś mieć wyrzutów sumienia.
Uświadom sobie, że ona Cię wykorzystywała.
napisał/a: max13 2015-05-06 21:02
Annie napisal(a):aro13, nie powinieneś mieć wyrzutów sumienia.
Uświadom sobie, że ona Cię wykorzystywała.


To nie tak do końca....
Ja się tak nie czuje może jestem głupi....ale sam się na to godziłem uciekając od relacji w pracę
napisał/a: errr 2015-05-07 11:27
nie jesteś głupi - masz rację.
Porządnie dałeś ciała - dostrzegłeś problem, zacząłeś szukać pomocy na forum po czym odpuściłeś czekając na moment, który musiał nadejść.
Strasznie Cię ta relacja wyniszczyła i poprzestawiała w głowie, rozwaliło mnie to zdanie:
aro13 napisal(a):Bardzo za nim tęsknie, ale pies momentalnie wyczuje nasze emocje i będzie z nim gorzej więc nawet nie próbuje.

Ty się psem bardziej przejmujesz niż człowiekiem...

No cóż, życzę powrotu do normalności, mam nadzieję, że jeszcze Ci się kiedyś ułoży:)
napisał/a: max13 2015-05-09 23:37
Napisała do mnie, żebym wykreślił ją z ubezpieczenia z dniem 07.05.2015
Prawdopodobnie rozpoczęła pracę....bardzo się cieszę....prawie popłakałem się z radości...

Kuzynka widziała się z jej bratem wczoraj , zapytała jak sobie siostra radzi....podobno niezbyt...nie może sobie znaleźć miejsca....
Poryczałem się i znowu wyrzuty sumienia....zaraz potem myśl: przecież ja też cierpię....

Tak ja err napisał, jestem wyniszczony tą chorą relacją.....

[ Dodano: 2015-12-20, 20:54 ]
Witam ponownie,
Rozwiedliśmy się wraz z początkiem pażdziernika na pierwszej i jedynej rozprawie. Ona ma faceta i z nim mieszka w innej części miasta.
Nie mamy ze sobą kontaktu, po rozwodzie po upływie dwóch miesięcy widzieliśmy się raz na spokojnej rozmowie, na koniec przytuliliśmy się do siebie i każde z nas poszło w swoją stronę...
Zapytała, czy widzę szansę na powrót do siebie w przyszłości....ja nie odpowiedziałem ani tak ani nie....
dałem do zrozumienia, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki....
Bardzo się cieszę, że ona znalazła szczęście i życzę jej wszystkiego najlepszego- szczerze, bez cienia ironii.
Dzisiaj po raz pierwszy od lat sam ubierałem choinkę...
Mieszkam sam i próbuje sobie wszystko poukładać....zacząłem chodzić na siłownię regularnie i uprawiać fitness.
Na razie nikogo nie szukam na siłę...życie może samo pokaże...
Nie jest żle, dużo pracuje....
Po rozwodzie bardzo odczuwam potrzebę posiadania własnego dziecka i wierzę głęboko, że kiedyś będę mieć swoje dziecko.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających ten portal
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku