Zerwała ze mną pierwsza miłość :(

napisał/a: Martinez 2014-10-17 14:55
Heeej wszystkim.
Na wstępie chciałbym wszystkich powitać. Nie sądziłem, że kiedyś będę w sytuacji, że będę musiał szukać pocieszenia lub pomocy w takich sprawach w internecie :( Ale życie jest jak widać bardzo nieprzewidywalne...

Mam 19 lat. Od prawie roku byłem z dziewczyną, 2 lata młodszą. Poznaliśmy się na koncercie, zaczęliśmy się spotykać mimo że żadne z nas nie szukało związku. Jak dotąd byłem "szczęśliwym singlem", który nie tyle co nie szukał, co nie chciał mieć dziewczyny i wolał np. luźne relacje z paroma dziewczynami... Jednak ze spotkania na spotkanie z nią zacząłem się zakochiwać... I tak już po paru miesiącach zostaliśmy parą (w styczniu). To były najszczęśliwsze miesiące mojego życia... Jest ona naprawdę wspaniała, ma bardzo dobre serce i myślę, że odwzajemniała uczucie. Nie uprawialiśmy seksu (mówiła, że jest za młoda), ale sporo "baraszkowaliśy:.. Mam na myśli w sumie wszystko prócz stosunku. Jednak jakoś w wakacje nastała zmiana - nie była już taka chętna na takie igraszki, mówiła, że trzeba być grzecznym itp. Ale związek dalej rozkwitał, więc nie zwracałem na to dużej uwagi.
Problem pojawił się niedawno... Przez ciężką sytuację w szkole (ponoć) nie wiedzieliśmy się długo, prawie miesiąc. A kiedy już się spotkaliśmy, ona powiedziała, że już nie może tak żyć... Okazało się, że ma wyrzuty sumienia w powodu tego, co robiliśmy. Jest z dość wierzącej rodziny, ma dość twarde zasady i je złamała... Nie wie jak sobie z tym poradzić i ze mną zerwała :( W taki oto sposób... Jeszcze kiedy się rozstawaliśmy, to nadal się całowaliśmy, przytulaliśmy, ogólnie było to strasznie ciężkie... Ja kocham ją nadal i szczerze mówiąc zrobiłbym wszystko, żeby do niej wrócić. Ludzie radzą "zapomnij, tego kwiatu jest pół światu" itp., ale no to każdy wie... Nie mam problemu z poderwaniem dziewczyny, ale teraz chcę tylko tej :( Jest to moja pierwsza prawdziwa miłość i nie chcę jej stracić... Przyznam się, że zachowuję się w tej chwili żałośnie - piszę do niej, wyżalam się - ogólnie masakra... Nie mogę się powstrzymać, choć wiem że to złe. Tak chciałbym do niej wrócić.
Czy ktoś z Was miał podobną sytuację? Dlaczego chce poradzić sobie z wyrzutami sumienia poprzez uciekanie od tego wszystkiego? :( I co mógłbym zrobić, aby zmieniła zdanie? Wiem, że mnie kochała i może nadal kocha, widzę to w jej oczach...
No to się wyżaliłem. Jeśli ktoś doczytał do końca i już przestał się śmiać, to proszę o pomoc... Już nie wiem jak sobie z tym radzić...
Dodam jeszcze, że nadal nie urywamy ze sobą kontaktu i jesteśmy co do tego zgodni... Może poczekać i potem próbować na nowo z relacji koleżeńskich...?
W miarę możliwości proszę o rady jak do niej wrócić :( Każdy wie, że jeśli się nie da, to: nie można się załamywać, zapomnieć, znaleźć inną itp. To jest oczywiste. Ja chciałbym wiedzieć po prostu, jak do niej wrócić :
napisał/a: e-Lena 2014-10-17 15:30
Cóż, takie są uroki pierwszych miłości. Jak dla mnie jesteście za młodzi, a z pewnością ona, zresztą to jest taki moment, kiedy kształtuje się cały światopogląd, wartości i życiowe potrzeby. No i kiedy emocje grają pierwsze skrzypce.
napisal(a):Dlaczego chce poradzić sobie z wyrzutami sumienia poprzez uciekanie od tego wszystkiego?

bo to jest najskuteczniejsza metoda, kiedy nie ma się w zanadrzu czegoś innego. Za kilka lat z pewnością będzie radziła sobie z problemami inaczej, ale do tego trzeba dorosnąć.
Poza tym, jeżeli jest mocno wierząca mogła wyjść z założenia (albo ktoś jej w tym pomógł), że jesteś przyczynkiem jej "grzechu" i ściągasz ją na złą drogę. Dlatego ograniczyła kontakt i minie kilka lat zanim zacznie myśleć w pełni samodzielnie i sama zacznie decydować o tym w co wierzy, a w co nie.

Użalaniem się i płaszczeniem raczej sobie nie pomożesz, a wręcz zaszkodzisz, więc odradzam Jedynym sposobem na odzyskanie dziewczyny jest zagwarantowanie jej braku bezpośrednich kontaktów fizycznych. Ale jeżeli wyznawane przez nią wartości nie są Twoimi, z czasem i tak będziesz oczekiwał od niej osławionego "dowodu miłości" i na jedno wyjdzie, bo jeżeli zakazany owoc posmakował, trudno będzie z niego zrezygnować.
napisał/a: 1121 2014-10-17 19:25
Jak to mówią, pierwsze koty za płoty.
napisał/a: Dominnik91 2014-10-17 21:21
Daj jej troszeczkę czasu i luzu,może sama się odezwie po jakimś czasie,jeżeli jej zależy. Możesz też po czasie nalegać na spotkanie gdy emocje już opadną tobie i jej i porozmawiajcie sobie na temat co można zmienić,powiedzieć jej co czujesz.

Dasz Radę ! Powodzenia
napisał/a: Martinez 2014-10-21 19:56
No cóż... Dzisiaj porozmawialiśmy bardzo poważnie i ostatecznie... Ona nie jest w tej chwili gotowa na taki poważny związek... Szkoła, mało czasu itp. sprawiają, że było jej z tym ciężko... Rozstaliśmy się. Dalej we wspaniałych relacjach, dalej w miłości... Leżeliśmy i przytulaliśmy się, całowaliśmy. Mamy być dla siebie wytrwali...
Nie zrywamy kontaktu. Będziemy się spotykać "na luzie". Przynajmniej takie są plany. Myślę, że zdecydowanie za bardzo "rozdrapywałem" ten związek w ostatnich dniach tymi próbami i prośbami o jego utrzymanie. Nie sprawdziło się.
Co planuję teraz? Wziąć się w garść, wrócić do zainteresowań. Nie będę korzystać z życia singla, to znaczy wyrywać nowych dziewczyn. Będziemy się spotykać z Kasią bez zobowiązań, na spokojnie. Myślę, że uczucie z czasem wróci. Nadal nam na sobie strasznie zależy. Chyba nikt nie powiedział, że byli nie mogą po czasie do siebie wrócić :)
Prawda?
napisał/a: enhunter 2014-10-21 22:26
Skoro nie urwiecie ze sobą kontaktu żadne z Was nie zatęskni za drugim.
Jeżeli liczysz na to, że będzie cudownie jak dawniej, to muszę Cię obudzić i powiedzieć - Nie. Nie będzie jak dawniej.

Jeżeli chcesz zaryzykować powrotem, to musisz mieć na uwadze to, że wspaniałe wspomnienia z nią związane zostaną nadpisane nowymi, które nie będą już takie jak tamte. Nie zapomnisz o tym, że się rozstaliście.

Ja osobiście nie wierzę w powroty. Skoro raz nie wyszło, to nie widzę powodu, dla którego miałoby wyjść drugi raz. Życie to nie jest telewizja. Nie ma przerw.