Moj narzeczony nie chce ślubu...

napisał/a: Nat84 2010-01-07 18:05
Nasz zwiazek stoi przed wielkim znakiem zapytania...Jestesmy z moim partnerem juz prawie 5 lat i jestesmy zareczeni od...czterech!!od samych zareczyn ja probuje rozmawiac o slubie, o dacie, oszczedzaniu, gdzie i jak itp.. a on to wszystko ignoruje.niby chce, kiedy znajomi sie pytaja, zawsze powtarza, ze tak, ze jeszcze troche, ze sytuacja niestabilna, ze pieniadze.. a co jesli sytuacja bedzie wiecznie 'niestabilna'??!!mieszkamy razem (moze to blad?) oboje pracujemy, on ma 32 lata (!!) i do niczego nie dochodzimy, nie posuwamy sie do przodu. Kiedy dowiedzialam sie, ze tak naprawde nie zalezy mu na malzenstwie, ze zareczyl sie tylko zeby miec pewnosc, ze jestem jego (?!) oddalam mu pierscionek.. nietstety mieszkamy bardzo daleko od rodziny i na razie nie moge sie od niego wyprowadzic, mieszkamy wiec tak razem/osobno od ponad pol roku..ale dalej sie kochamy. Dlaczego wiec nie chce slubu? co mam zrobic? wczoraj ostatni raz poruszylam ten temat, przeciez dalej mieszkamy razem, chcemy dzieci... a on milczy, pytam sie 'slyszysz co mowie? a on na to, ze czemu tak nagle (nagle???!!!), ze jest nie przygotowany na taka rozmowe... i do dzisiaj nic, milczenie.. czuje sie upokorzona.CO MAM ZROBIC? CZY KTOS JUZ DOSWIADCZYL TAK DZIWNEJ RZECZY? JAK MOZNA SIE OSWIADCZYC I NIE CHCIEC MALZENSTWA???'
napisał/a: abunee 2010-01-07 20:12
Nat84, nie dziwię Ci się że czujesz się upokorzona. Jak dla mnie Twój facet nie zamierza brać ślubu, nie zrobiło na nim wrażenia nawet to że oddałaś mu pierścionek co w ogóle mnie przerasta bo chyba każdy mężczyzna poczuł by się z tym (delikatnie mówiąc) źle Jakbym była na Twoim miejscu i chciałabym bardzo ślubu to bym już dawno uciekła od takiego faceta. Zastanów się czy ślub jest właśnie dla Ciebie ważny, bo jeśli tak to wg mnie nie można budować rodziny, mieć dzieci bez fundamentu jakim jest małżeństwo. Może Twój mężczyzna boi się odpowiedzialności związanej ze ślubem, obietnicy spędzenia reszty życia z Tobą? Jeśli tak to trochę lekkoduch z niego..
Na Twoim miejscu dałabym mu termin do którego ma się zastanowić poważnie nam tym wszystkim a potem możecie o tym spokojnie porozmawiać żeby nie poczuł się znów zaskoczony, a Ty przynajmniej będziesz wiedziała na czym stoisz..
napisał/a: Linijkaaa 2010-01-07 20:18
Nat84, ja proponowałabym ci przenieść się mimo wszystko na jakiś czas do rodziców. Teraz twojemu facetowi jest wygodnie bo ma w domu ciebie, bo pewnie mu pierzesz i gotujesz. Jak zostanie przez jakis czas sam to może zrozumie.
napisał/a: Katherina 2010-01-07 21:32
Nat84, zgadzam się, spróbuj się przenieść do rodziców.
A jeśli to zupełnie nie wchodzi w rachubę, to powiedz mu wprost, że zaczynasz szukać mieszkania/pokoju do wynajęcia, bo dłużej tak nie chcesz. I naprawdę zacznij szukać tak, żeby to widział i wiedział, że naprawdę się wyprowadzisz, jeżeli się nic między Wami nie zmieni.
napisał/a: ~gość 2010-01-07 22:16
Katherina, zgadzam się z Twoją wypowiedzią i jeszcze Nat84, jeśli zauważysz, że nie robi to na Nim żadnego wrażenia to znak, że jemu nie zależy, a jeśli w porę Cię zatrzyma to na pewno zmieni się jego myślenie...
napisał/a: krasnolud1 2010-01-16 00:11
Nat84, niektorzy panowie mają tzw syndrom piotrusia pana i niewiele da sie z tym zrobic. Powiedz samej sobie szczerze dlaczego z nim jesteś? czy czy dlatego że go prawdziwie kochasz, czy dlatego że jest Wam ze sobą wygodnie, a może jeszcze cos innego? wiem ze po5latach dochodzi do przyzwyczajenia sie bycia ze sobą, ale zastanow sie co jest Ci bardziej bliskie? wykreslić 5 lat ze swojego zycia jest koszmarnie trudne, ale w kontekscie X0-letniej przyszłości bycie z kims niewłaściwym jest drobnostką.
z autopsji znam taki 10letni związek, w ktorym dziewczyna w koncu nie dala psychicznie rady funkcjonować w takiej niepewności, ona chciala stabilizacji,dzieci, on mial jeszcze czas... teraz jest szczęśliwa, on mniej
napisał/a: cichan 2011-07-14 08:34
ja na twojim miescu przeprowadziła bym sie do innego mieszkania moze on nie dorusł jeszcze do takich decyzji
napisał/a: iskierka87 2012-01-07 19:11
Witam dziewczyny ( może nie tylko :) Mam "podobny problem". Z moim narzeczonym znamy się około 10 lat. 3,5 roku jesteśmy razem. 2 lata temu zaręczyliśmy się i od 8 miesięcy mieszkamy razem. Po zaręczynach zaczęliśmy w sumie od razu myśleć, rozmawiać i planować ślub ( i to nie z mojej inwencji ( ponieważ chciałam najpierw skończyć studia ), tylko mojego narzeczonego). Ustaliliśmy datę na sierpień 2012 r., zamówiliśmy salę, rozglądaliśmy się za orkiestrą, fotografem... typowa sielanka :) Do czasu aż zaczęliśmy wszystko przeliczać i okazało się, że nawet na małe wesele przy naszych zarobkach nie damy radę. Wyjechaliśmy za granicę, dalej tu jesteśmy i jest ok,tylko musieliśmy kupić samochód - oszczędności weselne stopniały i temat wesela ucichł. I nagle bum, mój luby stwierdził, że musimy przełożyć termin, ponieważ nas nie stać. były kłótnie, rozmowy ( wiem, że jak byśmy "zacisnęli pas", to odłożylibyśmy tyle, ile potrzeba ), ale w końcu dałam się przekonać i jest sierpień 2013 r. Czasu dużo, ale co jakiś czas pytam, że można już pomyśleć o tym i o tamtym, a tu cisza, albo "nie teraz" i sto innych wymówek. Do czasu aż nagle słyszę, że " w sumie to po co nam ten papierek już teraz " Nie mam pojęci dlaczego. Po cholerę coś się planuje, a później od tak przekłada i przekłada??? Totalnie zgłupiałam i nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć...
napisał/a: lisbeth871 2012-01-07 23:56
A ja myślałam, że jak oni (faceci) już tyyyyyyyle czasu zbierają się na oświadczyny, to poważnie podchodzą do reszty. Myliłam się...

Trudno mi cokolwiek Ci doradzić, nigdy nie byłam i (mam nadzieję) nigdy nie będę w twojej sytuacji. Pozostaje ci poważnie porozmawiać z partnerem, zaproponować mu inne rozwiązania (np ślub na waszą kieszeń, nie musi być przecież AŻ tak wystawny, przyjęcie dla najbliższych w restauracji), wyznaczyć wasze nowe priorytety, określić się.
napisał/a: Magdeczka 2012-01-12 14:10
Witam. Postanowiłam do Was dołączyć ponieważ mam podobny problem do Waszego i liczę, że mi pomożecie. Mam prawie 24 lata a mój narzeczony jest 5 lat starszy ode mnie. Jesteśmy razem prawie 7 lat a od ponad 3 jesteśmy zaręczeni. Układa nam się różnie. Czasami bywa ostro. Jednak ja już się do niego przyzwyczaiłam i nie chce szukać sobie kogoś innego pozatym kocham go. Problem polega jednak na tym że wciąż mieszkamy osobno mimo tego, że ja mam stałą pracę a on własną firmę on nie chce zgodzić się na wynajem mieszkania. U mnie nie ma warunków u niego też nie bardzo pozatym nie oszukujmy się nie chcę mieszkać z "teściami". Kiedy podejmuje temat ślubu czy mieszkania razem on unika tematu i od razu go zmienia. Czuję, że stoję w martwym punkcie bo już dawno dojrzałam do tego żebyśmy razem zamieszkali a on jak widać nie. Nie raz mówiłam żeby zaczął odkładac pieniądze na wesele to on woli kupować sobie jakieś bzdury typu nowe wędki czy coś. Co Waszym zdaniem powinnam zrobić? Bo szczeże porozmawiać się z nim niestety nie da a ja mam powoli dość takiego wiszenia w powietrzu
napisał/a: ~gość 2012-01-12 18:07
Magdeczka napisal(a):Co Waszym zdaniem powinnam zrobić?
powiedzieć jak się czujesz. Czasami niektórym facetom trzeba mocno zakomunikować, że czujesz się źle. Dla niego to może jest nieważne i jemu jest dobrze jak jest - więc nie widzi problemu tylko czasem marudzącą, niezadowoloną babę.
Ja bym powiedziała, że nie chce być babką do pukania, gdzie później 29 letni facet wraca do mamusi na kolację i lulanko do łóżka
napisał/a: Kasia_ 2012-01-22 18:24
Moim zdaniem. Jest coś nie tak. Jeśli facet się zaręcza to chyba nie po to aby trwać wiecznie wtym...