Jak wyglądały wasze zareczyny-oświadczyny???

napisał/a: ami1 2006-07-17 17:02
Oświadzcyny były dla mnie totalnym zaskoczeniem, w ogóle się ich nie spodziewałam :632: . Oczywiście pierścionek wybrał mój mąż. Nie widziałam go wcześniej. Pierścionek jest najpiękniejszy na świecie - ma niebieskie oczko (ulubiony kolor mojego męża), z innym oczkiem nie byłby tak bardzo osobisty. Samo miejsce może nie było super romantyczne, ale ja zapamiętam tę chwilę na zawsze. Mój mąż oświadczył mi się na ...łące, było już ciemno i bardzo zimno (akurat była zima). Nagle mój miś uklęknął i zapytał się: Czy zostanniesz moją żoną Byłam najszczęśliwszą kobietą na całym świecie . To był jeden z najcudowniejszych dni w moim życiu. Zaręczyny nie odbyły się w hucznym gronie, nie było żadnych świadków, a ja poczułam się naprawdę wyjatkowo. Naprawdę :688: .
napisał/a: Marusia 2006-07-17 20:15
Dla mnie też oświadczyny były kompletnym zaskoczeniem :). Tym bardziej, że... Ukochany tego nie planował, zapytał spontanicznie... Byliśmy wtedy razem dopiero od roku (dokładnie 1 rok i 1 dzień ;) ). Nie pamiętam wszystkiego dokładnie. Leżeliśmy sobie na kanapie i rozmawialiśmy. Chyba byłam zazdrosna o jakąś dziewczynę, o której opowiadał . Widział, że jest mi przykro, więc powiedział, że to ja jestem dla niego tą najważniejszą, a nie żadna inna. A potem powiedział, że chce mi to udowodnić i ... spytał, czy za niego wyjdę .
To była najcudowniejsza niespodzianka, jaką Ukochany mógł mi zrobić, mimo że oświadczyny były bez pierścionka, a my nie powiedzieliśmy niczego rodzinie :). Muszę dodać, że tak jest do dziś (nie jesteśmy "oficjalnie" zaręczeni, choć oświadczyny przyjęłam półtorej roku temu )
napisał/a: ami1 2006-07-18 15:26
My w zasadzie nigdy oficjalnie sie nie zaręczyliśmy, chociaz już jesteśmy małżeństwem. Nie było hucznych zaręczyn... tylko my dwoje. A i tak było cudownie .
napisał/a: Marusia 2006-07-21 12:56
Wczoraj po południu byliśmy na zakupach, potem Ukochany zaprosił mnie do restauracji. Po obiadku zapytał, czy chcę niespodziankę (oczywiście chciałam ). Powiedział, że dostanę ją dopiero, jak mu powiem... "chcę być twoją żoną". Dostałam pierścionek!!!!! Jestem taka szczęśliwa . Na początku przyszłego tygodnia będą zaręczyny i wtedy powiemy wszystko naszym rodzicom. Ach.... >
napisał/a: samsam 2006-07-21 13:18
GRATULACJE
To spełniło się Twoje marzenie, co?
napisał/a: mesma 2006-07-22 00:26
ja bylam taka przejeta i zaskoczona ze nawet nie pamietam jak to było

pamietam pyszny obiadek i swiecr dobre winko i mojego M. ktory byl jeszcze bardziej przejety ode mnie
napisał/a: Marusia 2006-07-22 10:42
No pewnie że się spełniło :). Co prawda nie było to całkowitą niespodzianką (bo załatwialiśmy w czerwcu salę na przyszły rok), ale i tak czuję się taka przejęta i szczęśliwa

A to mój pierścionek :) :

napisał/a: ami1 2006-07-23 14:52
No to gratuluję . Na pewno jesteś bardzo szczęśliwa. A my razem z Tobą. Pierścionek jest naprawdę śliczny :).
napisał/a: jente8 2006-08-28 13:37
Uważam, że te oświadczyny były urocze - przecież nie chodzi o to, żeby była koniecznie kolacja przy świecach itd. tylko o tą wyjątkową atmosferę bliskości, a z Twojego opisu wynika, że taka właśnie była. Swoją drogą podziwiam, że się nie speszył, jak nie chciałaś mu uwierzyć, że naprawdę się oświadcza - przecież pewnie był zestresowany
Jeśli jeszcze nie gratulowałam: gratuluję


PS. W tym miejscu przyłączam się też do prośby Beatki-atki wpisanego w ShoutBoxie, żeby ten temat połączyć z tematem Oświadczyny, który znajduje się w dziale Plotki, bo dotyczą dokładnie tego samego, a jednocześnie jeśli się da, to umieścić ten połączony temat tutaj, tzn. w dziale Przed weselem, bo bardziej będzie tu pasował.
napisał/a: samsam 2006-08-28 14:20
Mój mąż oświadczył mi się w Zakopanem, nad morskim okiem. Było .... pięknie, cudownie, romantycznie....ach. Był to jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu
napisał/a: Marusia 2006-08-28 16:26
Byliśmy w Żorach na zakupach, dostałam od Ukochanego przepiękny (ja go nazywam "jesienny", bo był w tonacji złoto-brązowej) bukiet. Później pojechaliśmy zjeść sobie obiadek w restauracji. Było strasznie gorąco, pojedliśmy sobie, posiedzieliśmy przy winku... Wtedy Ukochany spytał, czy chcę niespodziankę "za 30 sekund, czy może kiedyś". Zastanawiałam się, czy chcę już teraz, bo nie miałam na żadne niespodzianki siły i ochoty ;). Ale powiedziałam, że chcę za 30 sekund. Wtedy Ukochany powiedział "dobrze, ale dam ci ją dopiero, gdy powtórzysz za mną... chcę być twoją żoną". Powtórzyłam z uśmiechem, w ogóle się tym nie przejęłam (bądź co bądź często mówiliśmy sobie w ten sposób- od ponad 1,5 roku byliśmy w tajemnicy narzeczonymi, nawet salę zamówiliśmy 2 miesiące wcześniej). Dopiero, gdy Szymon wyciągnął pudełko z pierścionkiem i przysunął do mnie, to dotarło do mnie to wszystko .
Później siedzieliśmy naprzeciw siebie i przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. To było naprawdę cudowne uczucie Ale chwila się skończyła (szkoda... ), przyszedł mój brat i musieliśmy mu wszystko powiedzieć. Trochę żałuję, że nie mieliśmy więcej prywatności dla siebie...

Ogólnie: atmosfera nie była szczególnie romantyczna, nie było ani "specjalnej" sytuacji, ani przygotowań (Ukochany "ledwo co" odebrał ten pierścionek ;) ). Nawet obyło się bez "uklęknięcia" przede mną- co czasami złośliwie mu wypominam... Ale teraz, gdy mi się to wszystko przypomina, to uważam, że było cudownie :). Na każde wspomnienie tej chwili pojawia mi się uśmiech na twarzy :) ( teraz też )
napisał/a: Klusia 2006-08-28 22:02
U nas zaręczyny przebiegły w prazmyślany sposób. Razem z Narzeczonym wybraliśmy się na kilka dni nad jeziorko, do miejscowości z której pochodzę (niedaleko Poznania :)) Była sobota rano, po przebudzeniu zaczął się normalny dzień, zakupy. Mijaliśmy kwiaiarnię, wstąpiliśmy a Szuliusz kupił przepiękny bukiet białych róż (jedna czerwona :)) Potem domyślałam się już co się dalej wydarzy. Postanowiliśmy wspólnie przygotować się do tego wielkiego wydarzenia. Zrobiliśmy romantyczną kolację, pamiętam że z wrażenia to nie mogłam jej przełknąć, a potem stało się TO. Ukląkł przede mną i powiedział wiele cudownych słów...podsumowując je zapytaniem "czy wyjdziesz za mnie?" Na samo wspomnienie ręce mi drżą .... to był cudowny moment w naszym życiu :) i na zawsze pozostanie w naszych serduszkach.
A dziś dokładnie mija rok i trzy miesiące odkąd tworzymy jedną całość :)