Duży problem z facetem, jak go rozumieć?, jak sobie radzić?

napisał/a: theevelastone 2014-03-16 12:49
Witam, nie wiem co robić.
Mam 21 lat, on za tydz. również kończy 21. Jesteśmy razem od 3 lat. Wiele razem przeszliśmy, bywały rozstania, jednak zawsze stwierdzaliśmy, że nie możemy bez siebie żyć. Poznaliśmy się z różnych stron. Bardzo go kocham i wydaje mi się, że on mnie też, ale teraz mam wątpliwości. Jest mi okropnie przykro.
Niecały rok temu wróciliśmy do siebie po przerwie, powiedziałam, że nie chcę się już z nim spotykać, bo sam nie wie czego chce. Dodam, że był rozbity. On wtedy wziął się za siebie. Pół roku temu wyprowadził się do miasta, aby wynajmować pokój i stać się samodzielny. Zaczęliśmy studia na tej samej uczelni. Powiedział mi, że chce być najlepszy, miał wiele planów na siebie, o których z pasją mi opowiadał. Układało nam się świetnie i mogę stwierdzić, że po tym powrocie było lepiej niż na początku, ponieważ bardziej się docieraliśmy i rozumieliśmy. Czułam, że mnie kocha i mu zależy. Jednak była już połowa semestru, a on się nie uczył. Chodził do pracy pół dnia, a uczelnię zaniedbywał. Ja przeciwnie, dobrze mi szło. Oprócz studiów mam jeszcze 2 szkoły, wokalną i plastyczną. On często mówił, że mnie podziwia, ze to wszystko ogarniam. Coraz częściej zaczął mówić, że musi się wziąć w garść i zacząć uczyć. Starałam się go motywować, jak mogę. Rozumiem, że może się nie chcieć, ale on przestał robić cokolwiek. Wracał z pracy i zamiast się uczyć, grał w gry, wychodził z kumplami lub zapraszał mnie do siebie, czy przyjeżdżał do mnie i się lenił. W końcu przyszła sesja, ja zaliczyłam semestr, a on nie. Powiedział, że nie lubi też swojej obecnej pracy. Zaczął się codziennie zastanawiać co chce robić. Ostatnio zauważyłam, że przestał się mną interesować tak, jak kiedyś. Tydzień temu zadzwonił wieczorem, pytał się co u mnie. Okazało się, że po pracy spotkał koleżankę z liceum, byli na pizzy i na piwie. Mówił, że fajnie, ze możemy pogadać. Tego wieczoru przyjechałam do niego na godzinkę, bo mieszkam poza miastem i czekałam na autobus.
Chciałam z nim pogadać o czymś poważnym, poruszyć jakiś interesujący temat, a on ciągle gadał o błahych rzeczach, droczył się ze mną na żarty, łaskotał, a kiedy chciałam porozmawiać, to zmieniał temat. Zaczęłam się zastanawiać co jest nie tak. Przecież mu się nie narzucam, prawie nie dzwonię. Wieczorem zaproponowałam mu pójście ze mną na wykład. Mam wykłady po angielsku i chciałam mu zaproponować, że może sobie posłuchać, jeśli chce (zaznaczam, że kiedyś sam pytał się mnie, czy może przyjść). Tym razem zbył mnie i zamiast odpowiedzieć na pytanie, zapytał się co słychać u mojej papugi i że już idzie spać. Byłam zdenerwowana. Wcześniej tak nie robił i traktował mnie poważnie. Na następny dzień zadzwoniłam do niego. Okazało się, że właśnie umówił się ze swoim najlepszym kumplem na pizzę, do mnie się nawet nie odezwał. Co było dużą zmianą z jego strony. Zapytałam się więc wprost, czy się z kimś spotyka oprócz mnie, bo ja już nie wiem, że jest mi przykro. Od razu zadzwonił. Powiedział, że nic z tych rzeczy, że ostatnio ucieka od ludzi jak może, dlatego mogę odczuć, że się nie interesuje i pomyśli nad tym. Pomyślałam sobie "ciekawe jak ucieka, jak codziennie się z kimś spotyka". Po chwili napisał mi jeszcze, że uciekła mu jego ukochana papuga i jest rozbity.
Potem znów zadzwonił, powiedział, że jest na mnie zły, bo wymyślam jakieś rzeczy. Trochę się posprzeczaliśmy. Powiedział, że chce odpocząć od ludzi i tu nie chodzi o mnie tylko, ale o wszystkich. Za chwile napisał, że jest wypalony, że chciałby takiego buddyjskiego odosobnienia, żebym nie brała tego do siebie i że nie może zajmować się kimś innym jak sam jest nie poukładany. Poszłam wtedy do parku i się rozpłakałam. Za chwilę on specjalnie wyszedł z pracy i zadzwonił do mnie. Powiedział, że bardzo mnie przeprasza, że musi mi wyjaśnić. Wie, że mnie rani. Powiedział, że po rozmowie z kumplem zdał sobie sprawę, że niewiele mu brakuje do "żula spod sklepu", że spotkał się ostatnio ze swoimi znajomymi z dawnych lat i wszyscy są na którymś z kolei roku studiów, jak to określił "mądrzejsi od niego", że musi też zmienić towarzystwo, bo zadaje się z ćpunami, których tak naprawdę nie trawi i przez nich też się blokuje, że musi w spokoju posiedzieć jakiś czas, pomyśleć nad sobą, co on w ogóle chce robić, że musi zmienić pracę i ułożyć sobie życie, bo teraz niestety nie jest w stanie mnie nigdzie zabierać, ani robić nic dla mnie, bo jest rozbity.
Ja powiedziałam mu, że skoro tego potrzebuje i mówi prawdę, to ok, niech sobie posiedzi sam i ma się skupić tylko na sobie teraz. Mówił, że będzie dobrze, ale najpierw musi wszystko pozałatwiać, że dziękuje mi za zrozumienie i będzie co jakiś czas pisał.
Później 2 dni się nie odzywaliśmy. Przed wczoraj zapytałam się go czy z nami wszystko w porządku. Od razu odpisał, że tak, że idzie do takiej jednej szkoły zobaczyć, że myśli nad nową pracą, wszystko na spokojnie. Pytał się też co u mnie. Później zapytałam się, czy mnie kocha i czy jestem dla niego wyjątkową dziewczyną. Powiedział, że tak, żebym była spokojna, że sobie poukłada życie i się odezwie do mnie.
Tak to wygląda. Jest mi przykro, bo w sumie jesteśmy partnerami i uważam, że powinniśmy się wspierać w każdej sytuacji. Z drugiej jednak strony, może facetowi rzeczywiście jest potrzebny ten czas. Dziś minęły znów 2 dni bez słowa. Niby powiedział, że mnie kocha, ale ja nie wiem. Mam nadzieję, że się odezwie po weekendzie. Boli mnie to i nie wiem ostatecznie jak mam się zachować.
Za tydzień jego urodziny, mieliśmy sobie zrobić taki wspólny dzień razem. Takie nasze połączone urodziny. To był jego pomysł i tak się umówiliśmy. Od jakiegoś czasu szykuję dla niego niespodziankę z tej okazji, a teraz nie wiem, chyba tylko złożę mu życzenia. Jak wy postrzegacie tą sytuację? Proszę o jakąkolwiek radę, bądź wsparcie
napisał/a: bro1 2014-03-16 18:04
Niedojrzały emocjonalnie dzieciak. Do piaskownicy może się nadaje, ale nie do związku. Jeśli chcesz bawić się w jego niańkę, mamuśkę pilnującą pociechy, to brnij w to dalej.
napisał/a: szdzisaw 2014-06-25 10:57
Przykro mi to powiedzieć,ale tego człowieka nie da się zrozumieć.Tak jak mężczyzna nie ma rozumieć kobiety tak kobietaa nie zrozumie faceta.To,że nawzajem się nie rozumiemy,to normalna rzecz.Mamy się kochać zwłaszcza wtedy.
napisał/a: Alciaaa1 2014-07-14 13:08
przykra sprawa :(, naprawdę . Z tego co piszesz strasznie Cię to męczy , wcale nawet się nie dziwię. Sądzę,że powinnaś mu zaproponować pomoc. Razem pochodzić poszukać pracy, czy też w internecie znaleźć jakieś oferty i mu zrobić małą niespodziankę .
A jeśli odmówi Twojej obecności, wsparcia w trudnych chwilach , tzn.,że gówniarz z niego i nie docenia tak cudownej dziewczyny jak Ty. Wtedy Ty też wyjdź i dobrze się baw ze znajomymi , może mu się oczka otworzą.
napisał/a: tmlody 2014-07-23 11:31
Tak naprawdę to musi być Wasza decyzja. Możesz dać mu jeszcze 1 szansę, a jeśli to nie pomoże to czasami lepiej po prostu się rozstać...
napisał/a: karo-lcia 2014-08-05 08:52
Bro napisal(a):Niedojrzały emocjonalnie dzieciak. Do piaskownicy może się nadaje, ale nie do związku. Jeśli chcesz bawić się w jego niańkę, mamuśkę pilnującą pociechy, to brnij w to dalej.


Idealny komentarz ;) Chcesz mieć dziecko zamiast faceta?