Jak fair podzielic finanse z facetem?

napisał/a: 1121 2014-05-11 09:14
Valkiria_ napisal(a):Kolego ty serio myslisz, ze z tego faceta cokolwiek da sie wykrzesać??? Bo ja szczerze wątpię...
Koleżanko, ja nie spędziłem ostatnich trzech lat życia z tym facetem i nie jestem z nim z ciąży. Ja tylko odniosłem się do pytania, które zostało zawarte w temacie z mojego, mniej lub bardziej męskiego punktu widzenia na podstawie opisu zawarteg w toku dyskusji.
Valkiria_ napisal(a):Mój K.
Twój K. nie jest absolutnie wyznacznikiem czegokolwiek, nie był, nie jest i nigdy nie będzie stawiany za wzór.
Valkiria_ napisal(a):I nie jest żadnym wyjątkiem, bo z tego co czytam to wiele forumowiczek ma mężów /partnerów /narzeczonych z ktorymi mają tak samo albo podobnie
Nie jest wyjątkiem, ponieważ to nie jest jakieś szczególne osiągnięcie. Nie ma się czym podniecać.
napisał/a: Valkiria_ 2014-05-11 09:32
Jedyne czym sie "podniecam" to ze w obecnych czasach ostali sie jeszcze tacy "mężczyźni" jak narzeczony autorki, dla którego pieniądze są ważniejsze niż miłość i rodzina. W dodatku z archaicznymi poglądami - których nawet nie umie przyjąć holistycznie, skoro juz je wyznaje - lecz wybiórczo.
I dla mnie osobiście, co jak co, ale mój mąż jest wzorem tego jaki mezczyzna powinien byc dla kobiety. Co nie zmienia faktu - ze dla mnie. Ale ile kobiet, tyle wzorow "księcia" z bajki. Aczkolwiek partner autorki nie wpisuje się w żaden taki wzorzec, bo kogo moze uszczęśliwić uwspółcześniona wersja Scrooge'a
napisał/a: errr 2014-05-11 12:24
Valkiria_,
może załóż swój wątek w którym wylejesz wszystkie swoje frustracje
nie wiem jak inni ale ja już omijam Twoje posty bo wiem, że będziesz w nich pisać albo o swoim byłym albo o swoim obecnym. Zawsze to samo, kilka razy dziennie.

laraoxy30, z jednej strony rozumiem tą chęć podziału kosztów, w końcu jesteście tylko narzeczeństwem, nic sobie nie ślubowaliście, nie obiecaliście, łączy Was tylko uczucie którego jutro może już nie być, jakieś koszty powinnaś ponosić.
Planowaliście wspólną przyszłość?
rozmawialiście o podziale kosztów po zalegalizowaniu związku?

może dobrym pomysłem byłby procentowy podział kosztów?
Ty zarabiasz troszke ponad połowę tego co on więc płacisz 25% za jego kredyt i 75% za swój, on 75% za swój i 25% za Twój. Nie umiem liczyć to mogłam coś pomylić ale mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi.
Do tego robicie miesięczny spis kosztów żeby sie zorientować ile Wam idzie na życie (jedzenie, rachunki, dziecko itp.), otwieracie wspólny rachunek i Ty przelewasz 25% tej kwoty a on 75%, aby nie czuł się pokrzywdzony Ty bierzesz na siebie obowiązki domowe z jego lekką pomocą. Po przejściu na macierzyński Twój udział procentowy miałby się odpowiednio zmniejszyć.
Wg mnie to by było najbardziej logiczne wyjście z sytuacji.

Poza tym powinniście ze sobą więcej rozmawiać, słuchać się.
W zasadzie to Ty nie wiesz skąd mu się wzięło to oszczędzanie a powinnaś, on nie rozumie, że Ciebie nie stać na zaproponowany przez niego podział kosztów.
Oddalacie się od siebie, nie znacie się.
napisał/a: Valkiria_ 2014-05-11 12:36
errr napisal(a):nie wiem jak inni ale ja już omijam Twoje posty bo wiem, że będziesz w nich pisać albo o swoim byłym albo o swoim obecnym. Zawsze to samo, kilka razy dziennie.


Widzę, że jednak nie omijasz, a nawet odpisujesz - choć szczerze nie wiem po co, bo rzadko kiedy, wręcz sporadycznie zwracam się do Ciebie. A skoro tak Cię drażnią moje posty, to powinnaś je ignorować... Jest taka opcja, z tego co wiem.

95% osób na tym forum pisze na temat swojego życia prywatnego, zawodowego, rodziny, dzieci, związków, małżeństwa, porodu, dniu ślubu, przygotowań, tego co robią na obiad, na czym oszczędzają, czym się myją, na co chodzą do kina, jakie reklamy ich drażnią, co stosują do twarzy, włosów, zębów, ile płacą rachunków, co kupują w prezencie - matce, dziadkowi, partnerowi, dziecku, pytają o rady w jakichś kwestiach - począwszy od tego jaką szczotkę do zębów kupić na tym jak się składa papiery o rozwód skończywszy. I wszystko jest w porządku, wszystko gra i buczy. Wydaje mi się - może głupio i naiwnie - że od tego właśnie jest forum. Od pisania, wymieniania opinii, poglądów, dzielenia się trybem swojego stylu życia.
napisał/a: errr 2014-05-11 12:45
Valkiria_, nie schlebiaj sobie, napisałam to bo przeczytałam post 112 :)
napisał/a: Valkiria_ 2014-05-11 12:57
errr, jak masz do mnie jakieś prywatne "ale" to mogłabyś chociaż napisać raz, wprost o co ci chodzi. A nie ironicznie komentować średnio mój co trzeci post, a na zadane wprost pytanie od czego jest forum, wycofywać się chyłkiem jak rak.
Dostajesz jakieś granty za antypatię w moim kierunku od mojego pierwszego dnia bytności w tym miejscu? Bo szczerze - twój stosunek do mnie jest dość irracjonalny... Zważywszy choć na fakt, że kilkukrotnie zdążyłaś mi uczynić parę zarzutów nie wynikających z niczego.
A może po prostu już taka twoja natura, że - tak jak młodzież to czyni w szkole - znajdujesz sobie jedną "ofiarę" do nękania i uprzykrzasz jej życie nawet w tak bezpłciowej przestrzeni jaką jest Internet, dla zasady?

Może ktoś mi to wyjaśni, bo przypuszczam, że ty tego nie zrobisz.
napisał/a: KarolciaK 2014-05-11 12:59
errr, Valkiria_, proszę przenieść się z ta prywatna dyskusja na PW
napisał/a: Escherichia1 2014-05-11 19:54
errr napisal(a):nie wiem jak inni ale ja już omijam Twoje posty bo wiem, że będziesz w nich pisać albo o swoim byłym albo o swoim obecnym. Zawsze to samo, kilka razy dziennie.

Zawsze jest opcja "Ignoruj". Przemyśl.

Bardzo proszę o zakończenie tej pyskówki.
I piszę to bardzo na poważnie!


Edit:
KarolciaK napisal(a):errr, Valkiria_, proszę przenieść się z ta prywatna dyskusja na PW

Nie zauważyłam trzeciej strony.. :)
napisał/a: Arthur666 2014-05-12 05:00
Czesc laraoxy
Mam na imie Artur i tez mieszkam w UK.
Na twoj post (tak jak na forum) trafilem przez przypadek a przeczytawszy wszystko postanowilem odpisac.

Mieszkam w Szkocji ze swoja narzeczona. Obydwoje pracujemy i zbieramy pieniadze na mieszkanie tutaj. Ceny mieszkan w Szkocji nie sa wygorowane. Mamy wspolny budzet i jako tako sie go trzymamy co pozwala nam odkladac ok 700 do nawet 1200 miesiecznie. Wiec za pare lat pewnie cos kupimy (moze na aukcji do remontu choc troche strach). W zeszlym roku urodzila nam sie sliczna coreczka ktora w nastepnym tygodniu bedzie miala pierwsze urodziny. Obydwoje z moja narzeczona przacujemy na nocnej zmianie a za dnia zajmujemy sie nasza dzidzia. Pracujemy na przeciwnych zmianach wiec praktycznie nie mamy kiedy wypoczac. Umiem troche ugotowac czasami ogarne dom jak jestem na silach, karmie mala gdy jej mama spi lub jest w pracy. Piore, zmywam i rozwieszam pranie (ostatnio czesciej uzywamy tumble dryer bo tego prania cale gory). Wiem troche chwalenia sie. Wiem, ze nie bede taki wprawny i zorganizowany jak moja narzeczona ale nie przejmuje sie tym. Nie jestem z reszta jakis idealny lubie czasem z piwem usiac przy konsoli (a moze powinienem powiedziec lubilem). Ale odkad mala sie urodzila z kazdym miesiacem jest coraz lepiej. I dzieki temu wiem, ze "babska robota" w domu to nie jakies tam przecieranie kurzy ale ciezka harowka. A wychowanie malej jest niczym orka ciagle tylko patrzec czy nie idzie do szafek czy nie otwiera szuflad czy nie spina sie na wypoczynek (tak tak potrafi sobie podstawic cos i wejsc na kanape spryciula jedna). Nasza mala jest juz poddana Jej Krolewskiej Mosci i my tez bedziemy za jakos czas. Nie wiem jak dlugo jestes w UK ale jezeli dluzej niz 4 czy 5 lat to mozesz starac sie dla swojego malenstwa o obywatelstwo, czasy niepewne wiec mysle, ze warto. Uwazam, ze powinnas byc twarda dla swojego narzeczonego. Wiem, ze to brzmi banalnie, ale rodzina to sport zespolowy. Jezeli twoj facet tego nie zrozumie teraz to juz nidy nie zrozumie. Powinnas mu postawic zelazne ultimatum. Albo sie zmieni albo ty przemyslisz inne opcje. Nie kaze ci sie z nim klocic, nie. Pogadaj z nim. Dziecko jest niczym armagedon - wszystko zmienia. Jezeli nie uda ci sie go zmienic to on za kilka lat utrzymanka/kiem bedzie nazywal tez wasze male dziecko! Jak ja bym cos takiego swojej narzeczonej powiedzial to jestem pewien, ze mialbym przekichane.
Moj ojciec czesto wypominal mamie, ze zle gospodaruje pieniedzmi itp Doszlo w koncu do tego, ze mama zaczela prowadzic zeszyt z rachunkami co i na co wydaje. Robila to bo chciala mu udowodnic, ze nie gospodaruje zle pieniedzmi. Wydaje mi sie, ze bylo to w jakis sposob upokarzajce dla niej. Ale co zrobic - kochala go choc on na to nie zaslugiwal.
Laraoxy, Wlk Brytania to kraj opiekunczy. Zawsze mozesz siedziec w domu z dzieckiem w lokalu socjalnym (lub z prywatnego wynajmu) oplaconym przez council. Twoj partner bedzie widywal dziecko dwa razy w miesiacu (albo jak ustali sad) i placil na dziecko alimenty (przy jego zarobkach to bedzie ok 1000 - 1200 £) a ty poswiecisz sie wychowaniu corki lub synka. Wydajesz mi sie byc osoba nowoczesna i zaradna wiec opcja z zyciem na zasilkach jest tylko teoretyczna.
Jak sobie wyobrazasz dalsze bycie razem? Bedziesz mu tez placic czynsz za dziecko? Ubranka sama pieluszki wipesy sama - twoje oszczednosci stopnieja w mgnieniu oka. Powinnas otworzyc oddzielne konto i ulokowac te pieniadze dla dziecka np na studia. Wtedy twoj facet nie powie ci, ze masz z czego kupowac pieluszki.
Intercyza i rozdzielnosc majatkowa sa dla osob bardzo bogatych. Dla "zabogatych". A twoj narzeczony mimo, ze zarabia niezle pieniadze to na warunki UK nie jest jakies szalenstwo. I co to w ogole jest, ze niby chcesz go okrasc? Albo sobie ufacie i sie pobieracie albo nie. Nie wierzy ci ? Ok - niech wyodrebni mieszkanie z majatku wspolnego ty zrob to samo ze swoim mieszkaniem. Wydaje mi sie, ze mozna tak zrobic. Powinnas zapytac sie w citizen advice (lub u prawnika) czy i jak mozna to przeprowadzic. Wydaje mi sie, ze wszystko to, na co razem zapracujecie jako malzenstwo, a w zasadzie od momentu urodzenia dziecka jest WASZE i dziecka. Twoj narzeczony zarabia wiecej niz ty, to prawda, ale pracuje tylko dlatego, ze ty jestes z dzieckiem bo takto on musialby siedziec w koncu jest ojcem czy nie? Jak fair podzielic finanse z facetem? Nic nie dziel wszystko jest wasze. Przemysl wszystko, moze gdzies napisalem cos z czym sie nie zgadzasz, zapisz sobie najwazniejsze punkty i idz walcz o to zebyscie w koncu byli prawdziwa rodzina.
Mawiaja kuj zelazo poki gorace. Kuj mocno Laraoxy. Zycze ci powodzenia w prostowaniu twojego faceta


Duzo chaosu i niepoukladane to wszystko co napisalem. Przepraszam tez za brak polskich ogonkow i kresek. Pozdrawiam
napisał/a: dr preszer 2014-05-12 15:12
Valkiria_, Ty jesteś ze swoim ile ? 1.5 roku ? Gdzie po pół roku wzięłaś ślub. To żaden staż. Pogadamy za kilka lat.

Autorko, napiszę Ci jak u nas wygląda dzielenie się kosztami życia. Ja płacę za wynajem, wszystkie rachunki do tego naprawy samochodu są na mojej głowie. Dziewczyna zapewnia jedzenie i paliwo. Mniej więcej wychodzi 50/50. Jeśli chodzi o wyjścia to jak komu pasuje i kto ma więcej kasy. Nie ma najmniejszych problemów :).

Co do Twojego narzeczonego to jakaś miazga, dawno nie widziałem takiego skąpca :)
napisał/a: Americanboy80 2014-05-14 10:25
O masakra jakaś.....niezły skąpiec z niego. Trzeba sobie nawzajem pomagać :) Dzielić się obowiązkami:)
napisał/a: KokosowaNutka 2014-05-14 10:58
laraoxy30 napisal(a):Kokosowa nutka, prosze o rozwiniecie, szczerze do bolu, jesli masz chwilke.

A co tu niby do rozwijania? Sama nie jestes w stanie dostrzec problemu?