kto zerwał kontakt- ja czy on? proszę o radę

napisał/a: lolarun 2014-12-28 17:56
Cześć,
zdecydowałam się napisać ten temat, ponieważ sama nie rozumiem co się dzieje. Nie mam wielkiego doświadczenia z facetami, jeszcze rok temu źle ulokowałam swoje uczucia. Ale wydawało mi się, że ten, następny przypadek rozgryzę lepiej- jednak chyba znowu nie udało mi się. Rozpiszę tu historię, bo może ktoś będzie widział w jakiejś jej części odpowiedź na moje pytanie.

Poznałam kilka lat temu w internecie starszego kolegę- pisaliśmy ze sobą rzadko, ale pisaliśmy. Mieliśmy dużo wspólnych zainteresowań i tematów do rozmów. Więc jakoś czasem rozmawialiśmy. Jestem od niego młodsza o ok 5 lat, on ma 29 lat.Mieszka w innym mieście niż ja, ale dość blisko.
Pół roku temu zaczęliśmy rozmawiać częściej, on zaprosił mnie do siebie, bo kończył ważny projekt, robił imprezę, dużo ludzi miało przyjść. Ja na początku się wahałam, bo go nie znałam i pierwszy raz w życiu miałam się spotkać z kimś z internetu :S
Pierwszy raz odmówiłam, strzelił focha na kilka dni ( nie wiem czemu, nie znał mnie w realu), jednak tydzień później znowu robił imprezę i pojechałam do niego.
Byłam u niego na całej imprezie, następnego dnia opowadził mnie po mieście, spędziliśmy fajne popołudnie, odprowadził mnie z własnej inicjatywy na bus do mojego miasta i wróciłam do siebie. Napisałam mu sms z podziękowaniami. Odpisał tak samo.

Miesiąc później okazało się, że z koleżanką mamy mieć zdalną pracę w jego mieście (przez całe lato do końca listopada). Powiedziałam mu o tym, on się ucieszył. Pisał mi, że fajnie, że będziemy się widzieć i że mam go informować kiedy mam czas.
Niestety czasu nie miałam dużo. Myślałam, że praca będzie lżejsza. Informowałam go zwykle po pracy, kiedy byłam dość zmęczona, ale myślałam, że jak się z nim nie spotkam to coś się stanie ( co? sama teraz nie wiem :)).

Kilka razy się tak w moim 'nieogarze' po pracy spotkaliśmy. Po którymś spotkaniu z kolei on zaczął mi się strasznie podobać i niestety zaczęłam się stresować. Nie wiem czemu, bo zwykle to ja wychodziłam z inicjatywą spotkań, on mówił kiedy może kiedy nie, ustalaliśmy, ale zawsze to ja go informowałam. Na którymś spotkaniu powiedział, że nie chciałby zrywać kontaktu, nawet kiedy skończę tą zdalną pracę, że fajnie jakbyśmy utrzymali ten kontakt jak najdłużej,nie tylko do końca listopada.

Wzięłam to sobie do serca i pisałam znowu kiedy mogłam się spotkać. Jednak z powodu tego, że sie stresowałam moje smsy wychodziły strasznie 'zestresowane' ( to się czuje). W pewnym momencie nie powiedziałam mu kiedy przyjeżdżam, bo spędzałam tydzień z koleżanką. Spotkałam go przypadkiem ostatniego dnia mojego pobytu. Zdziwił się, że nie powiedziałam mu, że jestem, bo miałam go informować. Ja odpowiedziałam, że byłam cały tydzień z koleżanką, a teraz wracam, bo zaczyna mi się rok akademicki. Chciałam też jakoś żartować później na fb, ale chyba nie wyszło. Odpowiadał po 1 zdaniu :)

Od tego momentu on zaczął się dziwnie zachowywać. Nie pisał sam na fb ( kiedyś nawet rzadko, ale pisał), jeśli już to wysyłał smsy w bardzo luźnym stylu, takim kumpelskim- jak nigdy. Typu elo, joł.
Później znowu pisałam kiedy ma czas i dostosowywałam to do siebie. Kilka rady mi odmówił ( ale mi się nie zapaliła czerwona lampka). Ale raz się później usprawiedliwił.

Spotkałam się z nim jeszcze raz kilka tyg później- ale niestety na walizkach. Zrezygnował ze swoich planów i się ze mną spotkał. Odprowadził mnie na busa- powiedział, że fajnie było mnie widzieć i że napisze.

Nie napisał- czekałam tydzień. Po tygodniu ja napisałam. On odpisał po 9 dniach coś krótkiego nieodnoszącego się do mojej wiadomości( mimo, że odczytał wcześniej i był dostępny...). Od tej pory minęły 2 miesiące. Jest cisza. Ja nie piszę i on też nie.

Mam kilka teorii
1) nie podobam mu się- kiedyś myślał, że jestem inna dlatego pisał, a kiedy mnie spotkał w realu okazałam się inną osobą niż się wydawałam.
2) może się obraził, że mu nie dałam wtedy znać jak byłam w jego mieście i się spotkaliśmy spontanicznie. Miał wtedy dziwną minę- nie wiem nawet jak określić. I od tego momentu zaczął mi pisać to : joł, elo. Kiedy on mi tak pisał, starałam się też być 'luźna', podobnie mu pisałam- ale chyba nie wyszło :)
3) pokazał mi f*ka po tym zdarzeniu kiedy jeszcze go nagabywałam o spotkania, a on mi odmawiał. Ja i tak chciałam się 'koleżeńsko' spotkać, aż w końcu się ze mną spotkał. Może z litości.
4) wkręciłam sobie nie tego faceta co potrzeba

Co myślicie?
Nie myśleć o tym już, prawda? :)

Ja tylko nie rozumiem tego, że najpierw mówi o niezrywaniu kontaktu, a później nawet sam nie napisze...

Pozdrawiam i proszę o szczere opinie.
napisał/a: e3db0e919d97c016d6e7865ee2737a24c8f0f696 2014-12-28 19:57
Mnie się wydaje, że to wszystko jest dziwne i nie było takie jakie powinno być od samego początku. Ta relacja wydaje mi się męcząca i taka na siłę, nie wygląda to naturalnie i lekko - tak jak wg mnie powinna wyglądać relacja dwoje ludzi, których do siebie ciągnie.
Nie pasowaliście chyba do siebie, mijaliście się i on sobie darował. Może mu zależało przez jakiś czas, liczył na coś więcej a może chciał Cię przelecieć.
Moja rada - nie myśl o tym, nie rozgrzebuj, znajdź kogoś z kim będziesz mogła pogadać i spotykać się w mniej siłowy sposób. I jeżeli od początku jest pod górkę i coś jest nie tak to daruj sobie, na prawdę :) szkoda czasu i Twojego i cudzego.

A co do teorii to mieszana 3 i 4, z tymże facet jest jakiś mało konkretny. A kontakt umarł śmiercią naturalną, bez niczyjej inicjatywy, nic mu nie okazałaś, nie powiedziałaś, więc nie musisz się czuć na straconej pozycji jeśli o to Ci chodzi :)
napisał/a: lolarun 2014-12-28 21:16
vanilija napisal(a):Mnie się wydaje, że to wszystko jest dziwne i nie było takie jakie powinno być od samego początku. Ta relacja wydaje mi się męcząca i taka na siłę, nie wygląda to naturalnie i lekko - tak jak wg mnie powinna wyglądać relacja dwoje ludzi, których do siebie ciągnie.
Nie pasowaliście chyba do siebie, mijaliście się i on sobie darował. Może mu zależało przez jakiś czas, liczył na coś więcej a może chciał Cię przelecieć.
Moja rada - nie myśl o tym, nie rozgrzebuj, znajdź kogoś z kim będziesz mogła pogadać i spotykać się w mniej siłowy sposób. I jeżeli od początku jest pod górkę i coś jest nie tak to daruj sobie, na prawdę :) szkoda czasu i Twojego i cudzego.

A co do teorii to mieszana 3 i 4, z tymże facet jest jakiś mało konkretny. A kontakt umarł śmiercią naturalną, bez niczyjej inicjatywy, nic mu nie okazałaś, nie powiedziałaś, więc nie musisz się czuć na straconej pozycji jeśli o to Ci chodzi :)


dzięki za opinię. bo ja już oczywiście za wszystko winię siebie. chociaż wiem, że jestem dużo warta i tak nie powinnam myśleć :)
Dzięki
napisał/a: dr preszer 2014-12-29 12:30
napisal(a):1) nie podobam mu się- kiedyś myślał, że jestem inna dlatego pisał, a kiedy mnie spotkał w realu okazałam się inną osobą niż się wydawałam.


Jakby tak było to skończyłby znajomość po pierwszej imprezie.

lolarun napisal(a):2) może się obraził, że mu nie dałam wtedy znać jak byłam w jego mieście i się spotkaliśmy spontanicznie. Miał wtedy dziwną minę- nie wiem nawet jak określić. I od tego momentu zaczął mi pisać to : joł, elo. Kiedy on mi tak pisał, starałam się też być 'luźna', podobnie mu pisałam- ale chyba nie wyszło :)


Po tym nie koniecznie mógł się obrazić ale uznał Cię za osobę niesłowną i niewartą jego uwagi. Też tak mam. Jedna taka akcja z 2 strony i nara. Zasady przede wszystkim.

lolarun napisal(a):3) pokazał mi f*ka po tym zdarzeniu kiedy jeszcze go nagabywałam o spotkania, a on mi odmawiał. Ja i tak chciałam się 'koleżeńsko' spotkać, aż w końcu się ze mną spotkał. Może z litości.


Może przez to abyś dała mu spokój, chociaż nic o tym nie mówił. Może liczył, że Cię zaliczy na koniec ?

lolarun napisal(a):4) wkręciłam sobie nie tego faceta co potrzeba


Dziwnie to wyglądało. Czy był ten czy nie ten to nie wiem, ale na pewno zaczął widzieć Twoje wady.

lolarun napisal(a):Ja tylko nie rozumiem tego, że najpierw mówi o niezrywaniu kontaktu, a później nawet sam nie napisze...


Skoro mu miałaś napisać jak będziesz na jego wichurze a tego nie zrobiłaś to dlaczego on miał się trzymać jakiś zasad ?
napisał/a: lolarun 2014-12-29 17:23
tylko,że ja ZAWSZE mu pisałam. ZAWSZE jak byłam. czułam nawet taki obowiązek dziwny, że mam mu pisać, bo mi tak powiedział ( wiem , jestem głupia).
RAZ nie napisałam i wtedy się spotkaliśmy, tylko RAZ.
później znów pisałam JA, on chyba z dwa razy, ale rzadziej się mógł spotkać. w końcu się spotkaliśmy wtedy kiedy wyjeżdżałam.


czyli dobrze myślałam, że to moja wina :/
da się jakoś to odkręcić? czas? odezwać się kiedyś?
napisał/a: e3db0e919d97c016d6e7865ee2737a24c8f0f696 2014-12-29 19:01
To nie Twoja wina. Przecież nie byliście w związku żadnym żebyś mu się spowiadała. Dawałaś mu znać kilkadziesiąt razy a on nie zawsze miał czas, Ty też nie zawsze musisz mieć czas dla drugiej osoby i chęć kogoś widzieć. Możesz być w jego mieście i wcale nie musisz się chcieć z nim widzieć, każdy ma swoje życie i swoje plany. Gdyby mu zależało to sam szukałby kontaktu i spotkałby się z Tobą u Ciebie, a nie liczył tylko na to żebyś Ty przyjeżdżała do niego i dawała mu znać. Moim zdaniem dobrze zrobiłaś, że się nie odezwałaś, pokazałaś mu tym samym, że nie zawsze jesteś dla niego dostępna i masz swoje życie - masz do tego prawo. A gdyby o coś takiego się obraził to byłaby zwykła wymówka. Postaw się w sytuacji, w której to ktoś informuje Cię ciągle, że ma wolny czas, chce się widzieć w Twoim mieście a Ty nie zawsze masz czas dla tej osoby. Po czym ona się raz nie odzywa i spotykasz ją na mieście, czy możesz mieć żal o coś takiego? No jasne, że nie. Koleś był jakiś dziwny wg mnie.
napisał/a: lolarun 2014-12-29 20:08
Powiem tylko tyle, że jego ostatni sms do mnie przed tym ostatnim spotkaniem zaczynał się od EJ.

Olał mnie.
napisał/a: YouAndMe 2015-01-07 17:37
Witaj

Moim zdaniem trafiłaś na porządnego faceta (na podstawie twoich opisów), który jak widać zaangażował się w wasz "związek". Kluczowym momentem było spotkanie w jego mieście(dobrze o tym wiesz),kiedy nie poinformowałaś go o swojej obecności. Traktował Cię poważnie i to prawdopodobnie odebrał jako "olanie" tego co Was łączyło. Nic "nie kosztowało Ciebie" napisanie wiadomości, chociaż z tego co wiemy wynikło to bardziej z roztargnienia, ale on widzi to po swojemu. Wydaje mi się, że zraniłaś jego uczucia, uraziłaś dumę. Wychodzę z założenia że mężczyzna jest trochę za sztywny jeśli chodzi o związki, ma z góry ułożone jak powinien wyglądać ów, nie starając się zrozumieć drugiej osoby. Wydaje mi się, że jest to po prostu kwestia dogadania , jeśli zależy Tobie na nim, nie rezygnuj. Jeżeli już przeszło, zapomnij bo to nie było to.....
Pozdrawiam