Nauki przedmałżeńskie

napisał/a: Anetka1 2006-09-28 19:51
A ja się juz dość o nich nasłuchałam.....
napisał/a: atka83 2006-09-28 19:54
Anetka napisal(a):A ja się juz dość o nich nasłuchałam.....
A co takiego np??
napisał/a: Anetka1 2006-09-28 20:02
Że np jest bardzo bardzo nudno i przede wszystkim nas urządzają tylko nauki w weekendy...więc to podwójne marnowanie czasu...Poza tym te gadki o świadomym planowaniu rodziny to też wydaje mi się mało ciekawe. A nade wszystko nie lubie księży... Przynajmniej tych z którmi mam do czynienia (we własnej parafii i w parafii narzeczonego). Zdzierają kase na każdym kroku, są bardzo nie mili i nieuprzejmi. W poradni małżeńskiej też racze nie dowiem się wielu ciekawych rzeczy...a mierzenie temperatury to już wielka przesada. I po co to wszystko... Może znacie plusy takich nauk ...?!? Jak znacie to się nimi podzielcie !
napisał/a: ami1 2006-09-28 20:19
No ja niestety cię nie zachęcę, także po prostu wstrzymam się od głosu.
napisał/a: atka83 2006-09-28 20:25
Anetka, a nooo to faktycznie,tez bym była zniechęcona tymi naukami.I pewnie tak będzie,bo mamy pochrzanionego Proboszcza.Też nie wiem,po co te mierzenie temp,to dla mnie bez sensu.Niech lepiej zajmą się małolatami,które nie wszystkie potrafią użyć zabezpieczenia
napisał/a: Belay 2006-09-29 10:06
No i tak jak podejrzewałam. Mimo tego, że wypytałam o wszystko, to nie o wszystkim mi owa kobietka powiedziała :) - oprócz trzech spotkań z tą Panią (raz w tygodniu) są jeszcze trzy spotkania z księdzem, dzień po dniu ;) więc trochę więcej tych nauk będzie niż myślałam, ale szybko pójdzie.

Z Panią będziemy mieli od przyszłego tygodnia, a z księdzem dopiero pod koniec listopada. I nie będzie nudno bo super się z tym księdzem rozmawia. Wczoraj przysłuchiwałam się takim spotkaniom i naprawdę byłam pozytywnie zaskoczona. :)
napisał/a: kotek4 2006-10-04 22:07
hej dziewczyny co do nauk to my zaczelismy w poniedzialek.Jutro kolejne spotkanie.U nas spotkania trwaja 3.5 tygofdnia po 3 dni w tygodniu
napisał/a: atka83 2006-10-04 22:18
napisal(a):hej dziewczyny co do nauk to my zaczelismy w poniedzialek.Jutro kolejne spotkanie.U nas spotkania trwaja 3.5 tygofdnia po 3 dni w tygodniu
I jak wrażenia po tej nauce??????
napisał/a: kotek4 2006-10-04 22:59
Spotkania maja sie odbywac z naszym znajomym ksiedzem wiec to +. Pozatym maja sie pojaiwac na rozwazaniu nie kotrych tematow malzenstwa ze starzem,najbardziej zaskoczylo mnie to jak ksiadz powiedzial ze prosi o zlozenie 20 zl od soby aby zaplacic tym o to malzenstwa. A wspomne tylko ze bylo nas 56 osob wiec... ladna pensja
napisał/a: samsam 2006-10-05 07:40
Nie rozumię. Po co mu te pieniądze?
napisał/a: Belay 2006-10-05 13:23
Miłość i płodność. Nie jestem pewna czy dokładnie taki temat miało wczorajsze spotkanie (pierwsze nauki przedmałżeńskie), ale było to coś w tych klimatach. Siedzieliśmy przed kobietą, starszą od węgla i zastanawialiśmy się (przynajmniej ja tak miałam), o czym ta kobieta będzie nam opowiadała.

Oczywiście najpierw zobaczyłam na ścianie wielkiego pająka, a później Mój Skarb zwrócił mi uwagę na stojący na stoliku krzyż. Na krzyżu wisiała postać Jezusa z... oderwaną ręką, która rytmicznie bujała się, gdy tylko zawiał wiatr. Czułam się jak w kinie na jakiejś dobrej komedii. I jeszcze ten wielki organista, który swoim zachowaniem, absolutnie nie pasował do wizerunku kościoła.

Kobieta zaczęła od wyjaśniania czym jest miłość. Przedstawiła nam na dziwnym rysunku, obraz miłości i na tej podstawie próbowała nam wyjaśnić, że miłość tak naprawdę nie jest uczuciem, bo te są przecież zmienne i miłość mogłaby się zmienić w coś nieporządanego, gdyby uczuciem była. Cóż, widocznie całe życie mnie oszukiwali.

Czytała nam "Hymn o Miłości", którego w liceum uczyłam się na pamięć i radziła, żeby przed spowiedzią, słowo "miłość" zastąpić własnym imieniem i zastanowić się, czy rzeczywiście tak jest. Jeśli nie, to mamy się z czego spowiadać.

Jakimś cudem z całej trójki (nas dwoje i jeden pan) zapamiętała właśnie imię mojego Skarba. Nie wciągała nas w dyskusję i nie zadawała pytań typu: Czy uprawiają Państwo seks przed ślubem?

Słuchałam Jej z lekkim uśmieszkiem na twarzy, a Ona wlepiała we mnie swoje wielkie oczy. Byłam speszona, a w duchu kojarzyłam sobie wszystko co mówiła, z dość zabawnymi sytuacjami. Cud, że nie wybuchłam śmiechem.

Było też kilka rzeczy, nad którymi się zastanowiłam, ale wszystko jakby sprzeczne było z tym co robimy. Gdyby ta kobieta wiedziała w jaki sposób godzimy się "przed zachodem słońca", pewnie nie uśmiechałaby się do nas w TAKI sposób.

Było również parę momentów w których absolutnie się z Nią nie zgadzałam, ale przecież nie będę się z tego tłumaczyła. Te nauki to generalnie, fajna rozrywka. Czułam się jak na lekcji z Wychowania do życia w rodzinie, które fundowali nam jeszcze w liceum. Gdyby było więcej ludzi, pewnie bym siedziała gdzieś z tyłu i chichotała po cichu, albo przynajmniej czytała jakąś ciekawą książkę, a tak, nie było nawet dokąd uciec wzrokiem.

Dość komiczna była sytuacja, gdy opowiadając o rozwoju płodu, w pewnym momencie sięgnęła po zwiniętą chusteczkę higieniczną. Wyleciała z Niej plastikowa figurka, przedstawiająca "2,5 miesięczny zarodek". Lekko oszołomieni patrzyliśmy na plastikowy embrion i słuchaliśmy jak kobieta mówi do siedzącego obok mężczyzny: Niech się Pan nie boi, na grzbiecie ma napisane ile On ma, proszę przeczytać. Skojarzenia miałam makabryczne. Czułam się jak w scenie z horroru.

Wracając do domu, w taksówce zanosiliśmy się śmiechem. J. prosił mnie, żebym nie nosiła naszego dziecka w chusteczce. Później wspomniał coś o ciąży pozamacicznej i nie mogłam się powstrzymać. Ze śmiechu prawie się popłakałam. Na wspomnienie starszej Pani, która usadziła wygodnie plastikowy embrion na chusteczce i z "tatuaża" na grzbiecie kazała odczytać Jego wiek, ryczałam ze śmiechu.

Ale nic to, jeszcze tylko dwa spotkania.
napisał/a: Tośka 2006-10-05 14:18
hehehe :)

Dobre :)

Mojej koleżance Pani tłumaczyla naturalne metody antykoncepcji i musieli prowadzić "dzienniczek śluzu" .
Wolałabym już chyba taka Panią z embrionem w chusteczce..