trudne początki pierwszego poważnego związku...

napisał/a: scorpionek-ona 2012-02-05 21:36
witam, pisze tutaj ponieważ chciałabym wyrzucić z siebie te uczucia, które nie dają spokoju... chciałabym też , aby ktoś postronny przeczytał, spojrzał ze swojej perspektywy zupełnie obiektywnie na sytuację i może coś poradził.. albo chociaż napisał coś.. bo ja już sama się gubię w tym wszystkim..;(

mam 22 lata i od 2,5 miesiąca jestem z moim mężczyzną ;) jest to mój pierwszy poważny związek. Wcześniej nie narzekałam na powodzenie, jednak, aby z kimś zawsze czegoś brakowało.. w końcu jednak znaleźliśmy się i czuję się naprawdę zakochana, ostatnio nawet byłam bliska wypowiedzenia słów 'kocham Cię' jednak stchórzyłam..
mój partner był w długoletnim związku, był nawet zaręczony jednak on zerwał zaręczyny, po cym blisko rok był sam, no i wtedy właśnie ja się pojawiłam.
praktycznie już od pierwszego spotkani zaiskrzyło między nami, a już na drugim spotkaniu określiliśmy się mianem "para". Ja naprawdę bardzo poważnie podchodzę do tego, ze spotkania na spotkanie zaczyna mi przerażająco mocno zależeć... wiem, że jemu też, ponieważ mówił mi o tym, mówił też , że boi się tego uczucia , ponieważ boi się, że kolejny raz gdyby coś nam nie wyszło będzie boleć...

problem: nasz problem, a może w zasadzie mój.. ponieważ mój partner uważa, że bardzo często jestem zbyt impulsywna i wyolbrzymiam niektóre sprawy.. tak to prawda jest tak, ale .. no właśnie jest tez ale.
studiujemy razem- jest to kierunek, gdzie przewaga osób w grupie to kobiety.. na początku imponowało mi to, że wybrał właśnie mnie, pomimo, że cieszy się adoracją innych koleżanek, mniej lub bardziej poważna... i to o tę bardziej poważną adorację mi chodzi, jestem zazdrosna, tracę pewnośc siebie, nawet wycofuję się i byłabym w stanie zosttawić GO dla nich... ponieważ boję się, że i tak przegram... w naszej grupie nie powiedzieliśmy, że oficjalnie, że jesteśmy parą ponieważ ON nie widzi takiej potrzeby, tłumacząc, że to nie są dla niego osoby ważne i nie musza widzieć... On też uważa, że uczelnia rządzi się innymi prawami.. tak ja to rozumiem tylko czy powinnam się przez to czuć zaniedbywana, gorsza? :( mieliśmy ostatnio rozmowę na ten temat i jakby odrobinę jego zachowanie się zmieniło - odrobinę..
dla kontrastu kiedy jesteśmy razem, jest cudownie... czuję się przy nim totalnie swobodnie, pewnie i wiem, że liczę się ja , że to mnie chce.. wszelkie moje obawy zanikają i naprawdę czuję się spełniona. Słyszę wtedy,że inne nie dorastają mi do pięt, że trudno byłoby naleźć drugą taką jak ja, że coraz bardziej jemu również na mnie zależy.. że im bardziej mnie ponaje tym bardziej wie, że ja to właśnie ta...
Problem zaczyna się gdy jego przy mnie nie ma... nachodzą mnie czarne myśli, często też płaczę... nie radzę sobie z tęsknotą za nim.. tęsknota jest tym większa, że mieszkamy od siebie około 90 km i widzimy się raz w tygodniu .. w gorszych momentach raz na dwa tygodnie co jest dla mnie katorgą.
mogę jeszcze dodać to, że ON jest osobą bardzo ceniącą swoją niezależnośc i wolnośc... ja natomiast bardzo szybko się przywiązuję, jest mi go po prostu mało! z drugiej jednak strony nie chccę i nie będę go ograniczać, niczego mu zabraniać - na chwilę obecną mówię mu tylko co mnie czasami boli czego brakuje..co chciałabym inaczej.
Bardzo dużo rzeczy mogłabym jeszcze napisać ale wiem, że wtedy na pewno nikt tego nie przeczyta...czy za wiele chcę ? za wiele wymagam po dopiero rozpoczynającej się znajomości?

Piszę bo po prostu dzisiaj jest pierwszy dzień bez niego, po dwóch dniach z nim... a ja już siedzę w jego koszulce z setką myśli w głowie i nie wiem .. zastanawiam się cy to ma w ogóle sens...
napisał/a: max.prestige 2012-02-05 22:03
Poznaliście się na studiach czy byliście już ze sobą kiedy decydowaliście się na ten kierunek?

Może on wstydliwy jest?
Ja też studiowałem i byłem w grupie ze swoją byłą ale nikogo nie musieliśmy uświadamiać o tym że jesteśmy parą, to było widać z odległości kilometra, bo nie odklejaliśmy się od siebie praktycznie.
napisał/a: scorpionek-ona 2012-02-05 22:47
poznaliśmy się właśnie na tych studiach, ja jestem w ich grupie nowa, doszłam do nich po licencjacie więc oni się znają już 3 lata.. wywołałam na początku małą sensację tym, że właśnie z nim tak dużo czasu zaczęłam spędzać;) więc może nie jest tak, że non stop jesteśmy ze sobą, ale często razem siedzimy, przebywamy no i wiadomo jak to na uczelni. więc domysły były- tyle, że on własnie ich nie potwierdzał -mówiąc mi, że to nie ich spraawa jest. choć niektórzy i tak wiedzą.
a prawde mówiąc moje przerózne obawy zaczęły się od jednej sytuacji- kiedy to jedna z koleżanek jego dośc bliskich, w dodatku, która nagle jak ja siępojawiłam zaczęła do niego pisać jednoznaczne smsy... ewidentnie go adoruje, powiedział mu, że ja się na nią cytuję źle patrzę. hahaha smiech na sali.
i co mnie zabolało jego zachowanie- powiedział, że nie chce tracić nikogo przez to,że z kimś jest.. a ja nie umiejąc się bronic sama powiedziałam, że w takim razie odsunę się trochę od niego na tej uczelni...tak tez się stało choc mnie to strasznie boli i rozwala od środka.. on to widzi pyta co mi jest, ale ja mówię, że nic... choć ostatnio pękłam i powiedziałam, po czym właśnie zachowanie zmieniło się na odrobinę satysfakcjonujące mnie..

nie wiem czy to niesmiałośc, czy co jeszcze innego.. w sumie mówił mi kiedyś, że staje się nieśmiały w kontaktach z osobami na których mu zależy..ale naprawdę znam bardziej nieśmiałe osoby..
napisał/a: marcinszczyg 2012-02-06 14:39
Jesli chce ukryc ze jestescie razem to chyba oznacza ze nie jest tak kolorowo.
napisał/a: scorpionek-ona 2012-02-15 17:34
witam, czy ktoś mógłby obiektywnie ocenić sytuację? bo ja już się w tym gubię..
jestem z kimś 2,5 miesiąca, są chwile cudowne są i złe, dodatkowo odległość. w ostatniej kłótni o to samo ciągle, czyli o brak potwierdzenia NAS w naszym otoczeniu, (nie wszystkim pare osób wie), co prowadzi do ciągłych domysłów...
boli mnie to i powiedziałam mu to, że czemu mamy udawać , bądź wybierać miejsca gdzie jesteśmy razem. podczas tej rozmowy prawie doszło do rozstania, byłam bliska zakończenia tego.
jednak nie zrobiłam tego.. ponieważ tak kocham go, pomimo iż nie powiedziałam tego jeszcze i też tego jeszcze nie usłyszałam. kiedy sytuacja była już dość kiepska... on zaczął mnie przytulać, mówić , że strasznie się zaangażował, że z nikim mu nie było tak dobrze (dodam , że był zaręczony) a o no właśnie też o te zaręczyny chodzi... mówi , że chce uniknąć jeszcze zbędnych pytań, dlaczego je zerwał , a już ktoś nowy... że nie jest jeszcze na to gotowy. poprosił o czas, powiedział, że jest pewien, że to się zmieni.
dodatkowo kiedy zdecydowałam,że ten czas dostanie, zapytał w prost co do niego czuje , ponieważ widzi w moim zachowaniu jedno... i tylko jedno to tłumaczy... zapytałam czemu mnie o to pyta skoro sam nie jest w stanie mi tego powiedzieć, czy to fair? na co on, że przecież to nie jest relacja coś za coś... ta racja.. ale czy to jest fair? żądać ode mnie słów kocham Cię kiedy sam nie może mi ich dać i potrzebuje czasu... błagam pomóżcie... cokolwiek... bo nie wiem czy jestem tak naiwna i głupia... ?przestaje sobie z tym radzić...
napisał/a: ~gość 2012-02-15 19:58
Może faktycznie szybkie znalezienie partnerki po dopiero co zerwanych zaręczynach może wyglądać niezręcznie.

Poza tym jesteś pewna po 2,5 miesiącach że go kochasz? Mnie się wydaje że na to potrzeba czasu ;)

Rozumiem twoje zwątpienie. Ale myślę że możesz dać mu jeszcze czas. Gdyby to trwało pół roku, rok to bym się martwił. A to dopiero 2,5 miesiąca.

Zastanawia mnie jedna rzecz bo napisałaś:
że czemu mamy udawać , bądź wybierać miejsca gdzie jesteśmy razem.

Rozumiem nie odnoszenie się z tym że się kogoś poznało ale perfidnie udawać że tak nie jest? Co do tych miejsc to chodzi o to że nie pokazujecie się publicznie czy że jak jesteście gdzieś publicznie to on się do ciebie nie przyznaje? Bo jeśli to drugie to faktycznie dziwne...
napisał/a: scorpionek-ona 2012-02-15 20:15
sprawa wygląda tak, że studiujemy razem, na jednym kierunku w jednej grupie, zaocznie... ja doszłam do nich od tego roku akademickiego. tyle, że zachowujemy się tam jak.. hmmm troszkę lepsi przyjaciele... w gwoli ścisłości, ja nie jestem osoba, która się chce do kogoś przykleić, nie nie, on też nie;) ale kiedy wszyscy zaczęli podejrzewać,że coś między nami jest, pytają jego, a on zbywa temat, nie odpowiada. a problem rozpoczął się od tego, że pop prostu ma być impreza naszej grupy;) dla mnie logiczne byłoby, że idziemy jako para, jednak zorientowałam się, że dla niego nie... powiedział, właśnie wtedy, że on nie jest na takie coś gotowy...
wychodzimy razem... spotykamy się, raczej wszędzie i swobodnie, poza właśnie miejscami związanymi ze studiami.. to po prostu jest przykre, bardzo boli.. ale nie naciskam,
czemu tylko on wyciąga ode mnie te dwa słowa ..eh
napisał/a: Tigana 2012-02-15 22:38
scorpionek-ona, mi się wydaje że sprawa jest trudna, bo ty wpadłaś po uszy, a on... On już raz się sparzył i teraz bardzo ostrożnie podchodzi do związków. Dla mnie, szczerze, po tych 3 miesiącach takie ukrywanie się oznacza, że nie chce spobie palić mostów w grupie. Piszesz, że dołączyłaś do nich, ale nie wiesz, co było wcześniej. Myślę, że z kimś flirtował, i teraz trzyma tą dziewczynę jako plan awaryjny i pocieszenie...

Trudno Ci cokolwiek doradzić. Radziłabym ostrożność i powściągliwość, dopóki się coś nie wyklaruje, ale rozum swoje... Ja po 4 miesiącach znajomości pojechałam za moim obecnym mężem na koniec świata, żeby tylko być razem... ech, miłość :)